Posłuchaj
Kocham każde zwierzę, mam przywilej ich fotografowania. Ale te, które są postrzegane jako „inne”, zajmują szczególne miejsce w moim sercu. To one dają nam najcenniejsze życiowe lekcje – deklaruje Alex Cearns, która niegdyś przez 14 lata pracowała jako policjantka i analityk kryminalny. 50-letnia fotografka ma najlepsze porównanie. Znana jest z fotografii zwierząt domowych i dzikiej przyrody, za które zdobyła ponad 350 nagród, w tym dla najlepszego fotografa psów w Australii w 2011 i 2013 roku.
W jej studio w Perth każdego roku pojawia się ponad tysiąc zwierząt: od kotów i psów po kozy i ptaki. Część z nich to zwierzęta z wyraźnymi bliznami będącymi efektem ich życia na ulicy lub maltretowania przez byłych właścicieli, a także inne mające problemy ze zdrowiem, np. chore na raka, którym w wyniku choroby usunięto kończyny lub oczy. Wśród nich m.in. Shazza, która jest niewidoma od urodzenia, częściowo sparaliżowany Raul i mały Vegemite, który nie może powstrzymać ciągłego mrugania. – Dla mnie wszystkie są piękne: i te zdrowe, i te, które miały trudniejszą drogę, z fizycznymi dolegliwościami. Podziwiam je za determinację, ducha ze stali i umiejętność kroczenia naprzód. Zawsze wydają się widzieć jasną stronę i są wdzięczne każdego dnia – australijska fotografka opowiada w rozmowie z magazynem „Psychology Today”.
Najwięcej radości i determinacji do życia mają szczególnie psy: – Najważniejszą rzeczą, której nauczyłam się pracując z tymi pięknymi psami, jest to, że żyją chwilą i nie rozpamiętują niedomagań. Dostosowują się do swoich ciał bez skargi i z determinacją korzystają z życia. Zawsze idą dalej, chcąc być włączane i zaangażowane we wszystko tak bardzo, jak tylko mogą i tak bardzo, jak robią to zdrowe psy.
1.
Świat usłyszał o jej „idealnie niedoskonałych” bohaterach, gdy zrobiła zdjęcie Bali Pip. Sfotografowała ją na Bali po tym, jak z ulicy uratowali ją wolontariusze z organizacji na rzecz ochrony zwierząt Bali Animal Welfare Association (BAWA). Miała zaledwie 7 tygodni, chorowała na świerzb, przez co straciła wszystkie włosy. Przy odrobinie miłości i troski jej futerko w końcu odrosło i wyglądała jak mały czarny pies. – Jej portret był moim pierwszym zdjęciem, które trafiło do Internetu. Dzięki temu zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy dla BAWA i zebraliśmy 15 tys. dolarów, głównie ze sprzedaży portretów Bali Pip. Wiele osób na całym świecie ma jej zdjęcie w ramkach na ścianach – wspomina Alex.
Wtedy po raz pierwszy pomyślała, by swój aparat zwrócić na psy, na które nikt inny nie zwraca uwagi. I tak narodził się projekt „Perfect Imperfection”, który ostatecznie zamienił się w książkę zawierającą 60 portretów niepełnosprawnych czworonogów. Publikacja stała się bestsellerem. – Reakcja ludzi z całego świata była niesamowita. Tak wiele wspaniałych osób skontaktowało się ze mną, aby podzielić się historiami o swoich doskonale niedoskonałych zwierzakach. Bohaterowie tej książki są tak inspirujący, a ich chęć do życia jest tak silna, że poruszają ludzkie serca – cieszy się autorka.
Chodziło jej o zdjęcia, które pokazują nie tylko osobowość psów, ale również ich siłę w walce z losem. – Jeśli przed moim obiektywem staje pies z trzema łapami, chcę skupić się na jego charakterze, a nie rozwodzić się nad jego fizycznymi ograniczeniami. W przypadku psów z idealną niedoskonałością (jak lubię nazywać psy niepełnosprawne) chcę przede wszystkim kierować się ich urodą, a niepełnosprawność stawiać na drugim miejscu. Często widz musi dwukrotnie spojrzeć na zdjęcie, aby zobaczyć, że modelowi brakuje nogi, albo zastanawia się, czy to mrugnięcie, czy też ma tylko jedno oko. Fotografuję zwierzęta tak, jak je widzę – piękne. Jednym z moich najbardziej pasjonujących celów fotografowania zwierząt jest uchwycenie uroczych subtelności, które sprawiają, że wszystkie są ważne i wyjątkowe – tłumaczy autorka projektu, który oparty jest na japońskiej idei „wabi-sabi”, czyli dostrzeganiu ideału w defektach.
Zapewnia, że uwielbia wszystkie psy z książki, ale Vegemite, gwiazda z okładki, jest jednym z jej ulubionych. To 8-letni chin japoński, który stracił oko, gdy został zaatakowany przez innego psa. Miał natychmiastową operację, ale niestety oka nie udało się uratować. – Wrócił do zdrowia i jest bardzo szczęśliwym chłopcem. Na okładce przybija piątkę, co jest takie urocze – opowiada.
Z uczuciem wspomina też „o słodkim Ruebenie, który porusza się dzięki niestandardowemu zestawowi kół”. W książce jest ze swoją najlepszą przyjaciółką Keishą, która również ma koła. Rueben zawsze był niezwykle aktywnym psem, który uwielbiał biegać, aportować i pływać. Któregoś dnia pod koniec jednej ze swoich zwyczajowych porannych kąpieli na plaży opadły mu tylne nogi i zaczął ciągnąć stopy. Właścicielka zawiozła go do weterynarza, ale lekarze nie wiedzieli, czemu dalej tracił sprawność w tylnej części ciała. Po wielu badaniach i tygodniu spędzonym na intensywnej terapii odkryto, że ma wybrzuszony dysk, który pękł i przebił rdzeń kręgowy. – Nie wiadomo było, czy paraliż rozprzestrzeni się od kręgosłupa aż do mózgu, ale jakimś cudem zatrzymał się tuż poniżej ramion. Rueben jest wojownikiem. W szpitalu weterynaryjnym jego oczy nadal błyszczały i był bardzo podekscytowany widokiem gości – walczył o siebie, jakby wiedział, że ma jeszcze przed sobą całe życie. Dziś nie odczuwa żadnych dolegliwości, a dzięki wózkowi inwalidzkiemu i pomocy przy korzystaniu z toalety jest w pełni sprawnym psem. Nic nie jest w stanie go powstrzymać, gdy wsiądzie na koła – Cearns nie kryje radości.
2.
Od tamtej pory Alex ma dwa cele: chce pokazać za pomocą zdjęć, jak piękne są zwierzęta oraz wspierać, promować i dofinansowywać organizacje je ratujące. Współpracuje pro bono z dziesiątkami organizacji charytatywnych i schronisk zajmujących się ratowaniem zwierząt na całym świecie, dostarczając zdjęcia, sponsorując i co roku prowadząc duże projekty zbierania funduszy.
– Właściwy wizerunek oglądany przez właściwą osobę może oznaczać, że pies znajdzie nowy dom, zostanie przekazana darowizna lub że w mediach pojawi się informacja, która zwiększy świadomość lub wzbudzi zaniepokojenie opinii publicznej sprawą, która bezpośrednio wpływa na dobrostan zwierzęcia – tłumaczy portalowi The Adelaide Life. – Bez względu na to, gdzie mieszkasz, istnieje organizacja zajmująca się ratowaniem zwierząt, której celem jest zmienianie życia ratowanych zwierząt. Bardzo chciałabym, aby więcej osób zaangażowało się w działalność charytatywną, która rezonuje z ich osobistą etyką i współczuciem. Organizacje chętnie przyjmują wsparcie w postaci datków, udziału w wydarzeniach związanych ze zbiórką pieniędzy, wolontariatu, a może nawet zostania opiekunem zastępczym dla zwierząt domowych lub hodowlanych – apeluje.
„Perfect Imperfection” to także przesłanie dla ludzi. – Piękno jest wszędzie, a opakowanie to tylko jak ozdoba okna. Niepełnosprawne psy dają taką samą miłość jak każde inne, mają wartość i zasługują na taką samą szansę na pełne i szczęśliwe życie. Wytrwałość psów w pokonywaniu przeciwności losu nie przestaje mnie zadziwiać. Czerpią z życia jak najwięcej i to od nich się nauczyłam, jak zawsze dostrzegać pozytywne strony w każdej sytuacji i nigdy się nie poddawać – wylicza Australijka.
3.
Apeluje również, by adoptować psy, a nie je kupować, bo w ośrodku ratowniczym, schronisku czy przytulisku można znaleźć psa dowolnego kształtu, rozmiaru i rasy. – Wiele sklepów zoologicznych pozyskuje szczenięta z hodowli, więc zakup uroczego pieska z wystawy prawdopodobnie będzie oznaczać, że wspierasz branżę zajmującą się hodowlą psów na skalę przemysłową. W dzisiejszych czasach nie ma potrzeby kupowania psa w sklepie. Dwadzieścia lat temu wiele opuszczonych psów było w ośrodkach ze względu na problemy behawioralne – nie wszystkie, ale niektóre zostały porzucone tylko dlatego, że szczekały lub kopały dziury. To nie powód, aby oddawać zwierzaka, ale ludzie nie mieli wtedy możliwości szkolenia i skorygowania niezdrowych zachowań psa, jakie mamy dzisiaj – mówi.
Ubolewa, że ludzie wciąż porzucają swoich pupili. Powody są podobne: pojawienie się nowego dziecka, niemożność poświęcenia wystarczającej ilości czasu ze względu na godziny pracy, często powodem jest rozwód, przeprowadzka, albo wypadanie sierści u czworonoga itp. Dlatego tym bardziej angażuje się w promowanie adopcji, by porzucone psy trafiły do ludzi, którzy będą je wspierać.
Jej trwająca całe życie miłość do zwierząt zaczęła się, gdy dorastała na wsi w Australii, gdzie jej ojciec zajmował się strzyżeniem owiec. Jako jedynaczka za stałych towarzyszy miała psy, świnki morskie, konie, króliki i jagnięta, które karmiła butelką. – Moja rodzina darzyła przyrodę wielkim szacunkiem, a ja często pomagałam mamie ratować i opiekować się zwierzętami, w tym rannymi kangurami, ptakami i innymi stworzeniami, dopóki nie mogły zostać wypuszczone z powrotem do naturalnego środowiska – wspomina.
Zanim po 14 latach porzuciła pracę w australijskiej policji w wydziale kryminalnym (gdzie dołączyła jako 19-latka) oraz etat w rządzie, gdzie zajmowała się bezpieczeństwem antyterrorystycznym na lotniskach w kraju, cały czas fotografowała domowe psy i koty i swoją rodzinę. – Próbowałam kilku innych gatunków, jak krajobrazy i ludzie, ale zwierzęta zafascynowały mnie bardziej niż jakikolwiek inny temat. Podczas podróży służbowej na wspaniałe Wyspy Kokosowe (Keelinga) na Oceanie Indyjskim sfotografowałam gigantyczne małże błękitne, a jedno ze zdjęć zdobyło później wiele nagród. Po raz pierwszy poczułam, że moje fotografie mają wartość – opowiada.
Nie tylko zdjęciami daje dobry przykład (4 września ukaże się jej nowy album „The Wisdom Of Dogs”). Dzieli życie z dwoma psami uratowanymi ze schroniska, 6-letnim mieszańcem greyhounda Pipem i 5-letnim chartem Pixelem. Adoptowała je, gdy miazly około 16 tygodni. Mieszka też z 7-letnią kotką o imieniu Macy, którą adoptowana, gdy miała 12 tygodni. Wszystkie uratowała w strasznych okolicznościach. – Są moim codziennym źródłem śmiechu i radości i jestem bardzo wdzięczna za ich miłość – wyznaje.﹡