Posłuchaj
„CHANEL HAUTE COUTURE”, Sofia Coppola, wydawnictwo: Important Flowers i Éditions 7L, 448 stron, cena: 100 euro
Zanim odkryła film, widziała siebie jako redaktorkę magazynu mody, „jak Diana Vreeland, która w latach 60. dowodziła amerykańskim „Vogue’iem”. Do dziś Sofia Coppola jest zapalonym kuratorem wizerunków i stylizacji, na tyle mocno, że czasem krytycy wyzłośliwiają się, że jej filmy są bardziej skupione na stylu niż na treści.
Umiejętnie jednak łączy dwie kariery: reżyserki filmów niezależnych i ambasadorki modowych marek. Od 2019 roku najmocniej związana jest z Chanel, co ma początek w latach nastoletnich. Jako 15-latka odbyła letni staż u boku Karla Lagerfelda – przeprowadzając się z rodzinnego domu w Kalifornii do Paryża. To z tamtych czasów pochodzi też zdjęcie zrobione w restauracji Davé obok projektanta mody Yvesa Saint Laurenta. Był przyjacielem przyjaciela jej rodziców.
Wyreżyserowała kilka reklam dla Chanel, co nazywa „swoim dziecięcym marzeniem”, od czasu, gdy na komodzie w swoim pokoju trzymała flakon perfum Chanel. – Po prostu myślałam, że jestem taka dorosła i wyrafinowana – śmieje się dzisiaj. Teraz, gdy już jest dorosłą 54-letnią kobietą postanowiła oddać hołd ulubionej marce. Wykorzystując swój charakterystyczny styl kolażu i asamblażu, prezentuje autorską historię wizualną projektów haute couture Chanel w ponad 400-stronicowym albumie.
Historia toczy się za pośrednictwem niepublikowanych szkiców, zdjęć modelek prezentujących kreacje, kadrów z wybiegów, kampanii reklamowych, sesji z magazynów i archiwalnych pamiątek. Obejmuje różne epoki projektantów marki – Gabrielle Chanel, Karla Lagerfelda i Virginie Viard – ich zespoły, słynną klientelę i modelki z każdego okresu, widziane oczami znanych fotografów. Album jest autorskim przewodnikiem po projektach, które są ważną częścią historii mody. Zobaczycie w nim też samą Sofię.
„PATRICK DEMARCHELIER – FASHION PHOTOGRAPHS SEEN AND UNSEEN”, wydawnictwo Rizzoli, 304 strony, cena: 150 euro
Czy naprawdę potrzeba tygodnia mody, skoro ma się zdjęcia jednego z najsłynniejszych fotografów modowych w historii zebrane w jednym albumie?
Mistrza od trzech lat nie ma już z nami, ale ten zbiór kultowych fotografii – od wyszukanych aranżacji w studio i egzotycznych plenerów po bardziej intymne chwile tylko między fotografem a jego modelami – pozwala nam przenieść się w czasie do ostatnich 45 lat biznesu, w którym kariery zrobili najwięksi projektanci, aktorzy, piosenkarki, modelki… Patrick Demarchelier towarzyszył im z aparatem, portretując dla magazynów i znanych marek: „Vogue”, „Elle”, „Harper’s Bazaar” i „GQ”, a także Diora, Louis Vuitton, YSL, Calvina Kleina, Ralpha Laurena i innych.
Wszystkie wybrał syn fotografa, Victor, również fotograf mody, zaś pisarz Brad Gooch napisał przedmowę, która jest jednocześnie biografią bohatera albumu: od momentu, gdy jako nastolatek sięgnął po swój pierwszy aparat Eastman Kodak, po odznaczenie francuskim Orderem Sztuki i Literatury. A za oprawę graficzną odpowiada ceniony dyrektor artystyczny Fabien Baron, który przez dekady pracował z Demarchelierem.
Większość zdjęć w albumie znacie (są na nich m.in. Nicole Kidman, Cate Blanchett, Demi Moore, Glenn Close, Cindy Crawford, Christy Turlington, Linda Evangelista, Naomi Campbell i księżna Diana), ale największą wartością są te nigdy wcześniej niepublikowane. Te pierwsze charakteryzują się dopracowaną estetyką, uchwycającą elegancję świata mody, te drugie ukazują bardziej intymną, surową i niefiltrowaną stronę twórczości Demarcheliera. Są to momenty spontaniczności i eksperymentów, czasem wykraczających poza sesje modowe.
„YVES SAINT LAURENT AND PHOTOGRAPHY”, Madison Cox, wydawnictwo Phaidon, 160 stron, cena: 20 euro
Na zdjęciu z 1957 roku Loomis Dean uchwycił Yvesa Saint Laurenta jako zrozpaczonego młodego mężczyznę ze spuszczonym wzrokiem, ubranego na czarno, opartego o ścianę na małym dziedzińcu. Był protegowanym Christiana Diora, gdy ten zmarł na zawał serca w wieku 52 lat. Zdjęcie pochodzi z dnia pogrzebu. Wkrótce potem Yves dowiedział się, że w wieku zaledwie 21 lat ma przejąć stery Diora, najważniejszego domu mody we Francji. Był u progu swojego przeznaczenia.
Jest też drugie zdjęcie – wykonane rok później przez Henry’ego Dalmana – które przedstawia YSL na Siódmej Alei na Manhattanie. Ten sam człowiek, ale jest różnica: jest pewny siebie. Po roku kierowania Diorem zdał sobie już sprawę, że fotografia ma ogromną moc w kreowaniu marki i wizerunku i w pełni zaczął to wykorzystywać. Od tamtej pory pracował z najwybitniejszymi fotografami w historii, którym on sam, a z czasem także jego autorski dom mody, zawdzięczają najbardziej ikoniczne kadry.
Przez ponad cztery dekady, aż do zamknięcia linii haute couture, sprzedania marki i przejścia na emeryturę w 2002 roku, Saint Laurent i jego kreacje były fotografowane przez takie legendy, jak Richard Avedon, Irving Penn, David Bailey, Helmut Newton, William Klein, Sarah Moon, Annie Leibovitz, Paolo Roversi, Steven Meisel, Jeanloup Sieff i Juergen Teller i wielu, wielu innych. To zdjęcia modowe takich osób jak Audrey Hepburn, Catherine Deneuve, Naomi Campbell i Kate Moss; portrety samego Yvesa; kadry zza kulis historycznych pokazów mody, głównie z lat 80.; stykówki; wycinki prasowe; zdjęcia reklamowe oraz nigdy wcześniej niepublikowane archiwa.
„Yves Saint Laurent and Photography” rzuca nowe światło na świat genialnego projektanta, śledząc zarówno historię mody, jak i historię fotografii mody XX wieku.
„FASHION FLEEP BOOK”, Agata Serge, 296 stron, cena: 399 zł
Agata Serge, jedna z najbardziej znanych polskich fotografek mody pracujących zagranicą, zawsze powtarzała: „Żeby zaistnieć, trzeba działać”. Oto dowód: po trzech latach przygotowań sama wydała swoją pierwszą fotoksiążkę. Licząca 296 stron publikacja zawiera 44 specjalne strony podzielone na trzy poziome części, które podczas przewracania kartek tworzą niezliczone kompozycje.
„Pomysł zrodził się z prostej idei, która towarzyszyła mi przez lata: stworzyć coś, co nie byłoby jedynie zbiorem fotografii, ale refleksją nad tożsamością, indywidualnością i zmianą” – Serge mówi o swojej publikacji. „W istocie projekt ten jest zastanowieniem się nad ewolucją modelki – od wizerunku niemego manekina z lat 90., po dzisiejsze modelki jako narratorki, ikony i głosy kultury. Chciałam sfotografować każdą z nich nie tylko z powodu ich wyglądu, ale także ze względu na to, kim są”.
Przed jej aparatem stanęły jedne z najbardziej znanych dziewczyn w tej branży, m.in. Helena Christensen, Hanne Gaby Odiele, Karolina Kurkova, Anja Rubik, Milla Jovovich, Alex Consani, Amelia Gray, Sasha Pivovarova, Lara Stone, Saskia de Brauw i wiele innych.
Format publikacji, który tworzy nowe obrazy poprzez różne kombinacje elementów głowy, tułowia i nóg, autorka opisuje jako „symboliczny”. „Rozbite, zdekonstruowane i na nowo wyobrażone tożsamości, które zmieniają się i przeistaczają w zależności od spojrzenia widza” – tłumaczy. „Mam nadzieję, że kartkując strony – i bawiąc się przewracaną częścią – poczujesz tę samą radość, ciekawość i emocje, które przeprowadziły mnie przez tę podróż”.
Wydaniu książki towarzyszyć będą wystawy w Nowym Jorku, Warszawie i Paryżu – z panelami flip, instalacjami cyfrowymi z wizualizacjami generowanymi przez sztuczną inteligencję oraz doświadczeniem VR.
„THE DOMESTIC STAGE: WHEN FASHION IMAGE COMES HOME”, Adam Murray, wydawnictwo Thames & Hudson, 224 strony, cena: 54 euro
Przez cały XX wiek sesje zdjęciowe mody odbywały się niemal wyłącznie w profesjonalnym studiu fotograficznym lub w przestrzeni publicznej, takiej jak np. tętniąca życiem ulica miasta. Jednak obecnie równie często można zobaczyć sesję zdjęciową do kampanii lub magazynu mody w prawdzIwych domach: czyjejś sypialni, salonie i kuchni, obok rzeczy osobistych mieszkańców.
Kiedy w 2020 roku wybuchła pandemia, autor książki, Adam Murray – pisarz, kurator i wykładowca w londyńskiej uczelni artystycznej i projektowej Central Saint Martins – zaobserwował, jak młodzi fotografowie byli zmuszeni do adaptacji w czasie lockdownu, jak wykazywali się kreatywnością w obliczu ograniczeń. Ale nie byli jedynymi. Marki, takie jak Zara, Martine Rose, Jacquemus i Gucci, a także magazyny mody, poprosiły modelki i modeli o robienie sobie zdjęć w domu na potrzeby kampanii, sesji zdjęciowych, a nawet wirtualnych pokazów. Dla Murraya oznaczało to „punkt zwrotny” w fotografii modowej. Zdjęcia można było teraz stworzyć poza profesjonalnym studiem i bez ekipy specjalistów, i nadal były postrzegane jako równie wartościowe.
Chociaż lockdowny i inne środki dystansu społecznego zostały już zniesione, kameralne, prywatne przestrzenie nadal są popularnym wyborem lokalizacji dla fotografów mody. Ta zmiana zbiega się z odejściem marketingu modowego od nieosiągalnego glamouru na rzecz skupienia się na autentyczności i budowaniu relacji w codziennych chwilach oraz normalizowaniu niedoskonałości. Szczególnie młodzi ludzie pragną „prawdziwych” i autentycznych zdjęć, zamiast tych, które wydają się przesadnie wyreżyserowane, które do tej pory kojarzyliśmy z modą.
Ta zmiana jest tematem albumu „The Domestic Stage: When Fashion Image Comes Home”, który zgłębia fascynację fotografów domem i wyjaśnia, dlaczego.
„PAMELA HANSON. THE 90S”, wydawnictwo Rizzoli, 360 stron, cena: 90 euro
– Nie jestem nostalgiczna, bo uważam, że to strata czasu – mówi fotografka Pamela Hanson, której ponad 40-letnia kariera obejmuje fotografowanie wielkich gwiazd i supermodelek. Zazwyczaj nie ogląda się za siebie. Aż do teraz. By wydać album podsumowujący lata 90. XX wieku – które dla modelek są najlepszym okresem, jak jura dla dinozaurów – musiała zagłębić się w swoje przepastne archiwum. I dała nam szansę powrotu do dekady, która odmieniła nie tylko jej karierę, ale i media modowe, których potęga i wpływy już nie wrócą.
Hanson, która urodziła się w Londynie, przeprowadziła się do Paryża w latach 80. i zaczęła fotografować swoją współlokatorkę, byłą modelkę i dziennikarkę mody Lisę Love, wraz z przyjaciółkami. Znalazła się w samym środku modowego tłumu. – To było życie w stylu bohemy. W modzie było mnóstwo kreatywności, radości i energii. Były pieniądze i ogromna wolność – wspomina czas, gdy chciała zostać kuratorką, a trafiła do świata mody. Love przedstawiła ją Arthurowi Elgortowi, który dał jej pracę trzeciej asystentki. – Byłam praktycznie jego kierowcą. Kupowałam mu czekoladę – śmieje się.
W międzyczasie fotografowała swoje koleżanki. Wszystkie były modelkami: Kate Moss, Christy Turlington, Claudia Schiffer, Naomi Campbell, Carré Otis, Bridget Hall, Carolyn Murphy… Więzi, które z nimi nawiązała, nadają zdjęciom z lat 90. ciepły, swobodny charakter, niemal dokumentalny, intymny. Uwieczniała je jak się ubierały, malowały, spędzały czas na mieście i na ulicach. – Pomogło to, że byłam kobietą, a w tamtych czasach nie było ich zbyt wiele w świecie fotografii. Poza tym, po prostu lubię życie – tłumaczy.
300 zdjęć, które zebrała w „The 90s”, to list miłosny do złotej dekady, która zdefiniowała modę.
„DIOR ENCHANTING GARDENS”, wydawnictwo Rizzoli, 160 stron, cena: 50 euro
Christian Dior żywił szczególną miłość do ogrodów i wszystkiego, co miało związek z kwiatami. Ta słabość rozkwitła w dzieciństwie spędzonym w domu rodzinnym we francuskim Granville i rozwijała się przez całe jego życie. Kwiaty towarzyszyły projektantowi jako najważniejsze źródło inspiracji dla jego kreacji: od powstania New Look, po stworzenie pierwszego zapachu, Miss Dior. Ogrody były jego prywatnymi oazami, a ogrodnictwo – osobistą pasją.
„Dior Enchanting Gardens” zgłębia temat na 160 stronach i pokazuje, jak kwiaty i ogrody były istotnym elementem i inspiracją dla wszystkich twórców stojących u steru domu mody Dior – zarówno w świecie haute couture, jak i perfum. Rozdziały prezentują ogrody prywatnych rezydencji Christiana Diora – od jego rodzinnego domu Les Rhumbs w Granville, przez Château de La Colle Noire w Montauroux, po Moulin-du-Coudret w Milly-la-Forêt; powracają do zapachów marki; ukazują kwiatowe inspiracje w kolekcjach od czasów Monsieur Diora do dziś.
Rzadkie materiały archiwalne są prezentowane obok zdjęć kampanii i sesji modowych znanych fotografów, takich jak Henry Clarke, Patrick Demarchelier, Brigitte Niedermair i Paolo Roversi. „Pory roku wyznaczają rytm natury; nowe suknie muszą rozkwitać równie naturalnie, jak kwiat jabłoni” – mawiał projektant, który przekonywał, że jego idealnymi klientkami są „kobiety jak kwiaty”. On sam, w rok po swojej śmierci w 1957 roku, dostał największy komplement: jego imieniem nazwano piękną różę herbacianą.
Zaś każdy z jego następców w domu mody, który założył, oddawał mu hołd, umieszczając konwalię w swoich kolekcjach – do tego stopnia, że kwiat ten stał się nierozerwalnie związany z marką.
„ERDEM”, wydawnictwo Rizzoli, 368 stron, cena: 100 euro
Erdem Moralioglu od 20 lat konsekwentnie buduje niezależną markę i z tej okazji po raz pierwszy daje nam szansę, by zanużyć się w chrakterystycznym dla niego świecie romantyzmu i mody, która nie poddaje się trendom.
Od początku Erdem, urodzony w Kanadzie, syn Turka i Brytyjki, miał sprecyzowaną wizję tego, jak chce ubierać kobiety. Jego styl można zdefiniować jako współczesny romantyzm. Postawił na kobiece fasony, delikatne kwiaty, dziewczęce wzory, zwiewne szyfony i hafty. A do stworzenia skomplikowanych nadruków wykorzystuje najnowocześniejsze metody – wśród nich druk 3D. Chętnie czerpie z przeszłości, a jednocześnie ważne jest dla niego własne dziedzictwo dwóch kultur, które go ukształtowały.
Tata przyrządzał aromatyczne tureckie potrawy, a zawsze elegancka mama była dla chłopca, przyszłego projektanta, jedną z pierwszych inspiracji. Drugą – siostra bliźniaczka, Sara. Role modelek, ale też klientek Erdema grały lalki Barbie, dla których szył sukienki o krojach zaczerpniętych z pokazów Yvesa Saint Laurenta i Johna Galliano – oglądał je namiętnie w telewizji. A dziś, po 20 lat kariery, może się pochwalić, że uszył wiele sukni dla prawdziwych gwiazd, na czele z Madonną, Keirą Knightley, Nicole Kidman, Cate Blanchett, a także księżną Kate.
Wszystkie muzy, modelki, obsesje i inspiracje umieścił teraz w swojej pierwszej monografii. Książka pokazuje nie tylko wizję i proces twórczy projektanta – przeplata dzieła sztuki i fotografie wybitnych nazwisk XX i XXI wieku (tj. Alasdair McLellan, Craig McDean, Ethan James Green, Inez & Vinoodh, Juergen Teller, Steven Klein i Tyler Mitchell) z przepisami kulinarnymi, wywiadami i wypowiedziami przyjaciół, wielbicieli i wieloletnich współpracowników jego domu mody.
„AZZEDINE ALAÏA, THIERRY MUGLER: TWO DECADES OF ARTISTIC AFFINITIES”, wydawnictwo Damiani, 88 stron, cena: 50 euro
Azzedine Alaïa przeprowadził się z Tunisu do Paryża w 1956 roku i szybko stał się ulubionym projektantem francuskiej śmietanki towarzyskiej, m.in. pisarki Louise de Vilmorin, oraz ówczesnych gwiazd, w tym Grety Garbo i Claudette Colbert. Gdy w 1979 roku spotkał młodszego o 18 lat Thierry’ego Muglera, nie tylko zapoczątkowało to przyjaźń obu projektantów, która trwała aż do ich śmierci, ale i zaważyło na jego karierze. W tym samym roku Francuz zaprosił go do zaprojektowania smokingów do swojej kolekcji, publicznie doceniając wkład starszego kolegi w materiałach prasowych. Wsparcie Muglera okazało się kluczowe – przedstawił Alaïę odpowiednim ludziom w branży, a przede wszystkim przekonał go do zorganizowania pierwszego pokazu mody w Nowym Jorku w 1982 roku i pomógł w jego organizacji. Reszta to już historia…
Obaj w swojej pracy celebrowali kobiecość i glamour, dla którego inspiracją był Hollywood. Charakterystyczna dla ich krawiectwa sylwetka z szerokimi ramionami, wciętymi taliami i uwydatnionymi biodrami, ukształtowała modę lat 80. Chociaż Mugler miał talent do efekciarstwa, a Alaïa lubował się w intymności i perfekcji, ta książka zgłębia ich twórczą współpracę i trwały wpływ na historię mody, podkreślając przede wszystkim podobieństwa.
„ANDRÉ LEON TALLEY. STYLE IS FOREVER”, wydawnictwo Electa, 304 strony, cena: 85 dolarów
Był grubą rybą. Pierwszym czarnoskórym redaktorem mody, który doszedł do majątku, władzy i sławy, choć drogę na szczyt rozpoczął w małym miasteczku na rasowo podzielonym południu Stanów Zjednoczonych. W najlepszych swoich czasach, jako ważniak z „Vogue’a” i prawa ręka szefowej magazynu Anny Wintour, miał budżet na wszelkie wydatki, stołował się na koszt firmy w luksusowych restauracjach, jeździł prywatną limuzyną z kierowcą, latał po świecie pierwszą klasą i do dyspozycji miał pokoje w paryskim Ritzu. Żył, jak sobie wymarzył. „Moje życie to bajka o przepychu” – pisał we wspomnieniach „The Chiffon Trenches: A Memoir” w 2020 roku.
Słynął z zamiłowania do ekstrawaganckich ubrań i ekstrawaganckich gestów. Prawie dwumetrowy, ważący 140 kg Afroamerykanin kroczył przez świat w czółenkach od Rogera Viviera z bogato zdobionymi dużymi klamrami albo pantofelkach Manolo Blahnika, różowych jedwabnych podkolanówkach, szytych na miarę smokingach i bajecznych pelerynach do ziemi zaprojektowanych specjalnie dla niego przez Toma Forda, a w ręku trzymając walizkę Louis Vuittona z monogramem „ALT”. I snuł swoje opowieści: o pięknie, projektantach, sensie życia. Z niespotykaną mieszanką egzaltacji i autokreacji. Udowodnił, że czarnoskóry mężczyzna o skromnym pochodzeniu i ekscentryczny homoseksualista, który ubiera się krzykliwie, może sprawić, że świat będzie go słuchał.
André Leon Talley, jako jedna z najważniejszych osób w świecie mody i pierwszy czarnoskóry mężczyzna, który nosił tytuł dyrektora kreatywnego amerykańskiego „Vogue’a”, przez 73 lata życia zgromadził stosy ubrań i torebek Louis Vuittona, Chanel, Prady, Gucci, Hermès i Versace. Przez dziesięciolecia ukrywał to w swoich domach w White Plains w stanie Nowy Jork i Durham w Północnej Karolinie. Ale ponieważ te zbiory nie tylko są odzwierciedleniem jego osobistego stylu, ale reprezentują pewien charakter luksusowego życia drugiej połowy XX i początku XXI wieku, którego już nie ma, postanowiono utrwalić je na zawsze.
Wiele z najbardziej ikonicznych stylizacji Talleya – od garniturów i słomkowych kapeluszy z lat 70., po luksusowe peleryny i płaszcze szyte na miarę, które rozsławił – zostało sfotografowanych na nowo i zaprezentowanych obok archiwalnych zdjęć. I tak powstał pośmiertny tom „André Leon Talley. Style is Forever”, oferujący wgląd w jego świat, ludzi i pełną przepychu historię mody.
„DIRTY LOOKS: DESIRE AND DECAY IN FASHION” Jon Astbury i Karen Van Godtsenhoven, wydawnictwo MACK, 280 stron, cena: 35 euro
Brudne, porozdzierane, poplamione, w strzępach, w rozkładzie, a nawet podpalone. To nie są ubrania ze śmietnika, ale z wybiegów największych projektantów. Współczesna moda wykorzystuje bowiem brud, pot i plamy, aby kwestionować ideały piękna, jednocześnie obnażając bardziej sterylną stronę mody – produkowaną masowo i sprzedawaną przez Internet – która jest nieporównywalnie brudniejsza, bo zanieczyszczająca planetę.
Antologia „Dirty Looks: Desire and Decay in Fashion” zagłębia się pod lśniącą powierzchnię i ujawnia bogactwo i różnorodność sposobów, w jakie moda wykorzystała potencjał brudu i odpadów jako symboli buntu, autentyczności i pożądania. Tym to ciekawsze, że żyjemy w czasach, w których modowa branża coraz bardziej kształtowana jest przez odpady, kryzys klimatyczny i wyzysk pracowników. Wśród prezentowanych kreatorów są Vivienne Westwood, Hussein Chalayan, Comme des Garçons, Issey Miyake, Alexander McQueen, Maison Margiela i wielu innych.
Od ubrań, które zamieniają plamy i ślady zużycia w ozdobę, po ubrania zanurzone w bagnach lub stworzone z odpadów – wszystkie podważają utarte pojęcie smaku, piękna i luksusu, sugerując nowe ścieżki dla przyszłości mody. ﹡