Ilustracje Matsa Gustafsona z albumu „Dior By Mats Gustafson Vol II”
Warhol nigdy mu nie zapłacił, Coddington go odkryła, Dior zatrudnił na wyłączność
18 grudnia 2024
tekst: AMK
zdjęcia: Mats Gustafson

Posłuchaj

„Szkic musi sugerować zarówno ofensywę, jak i powolne uwodzenie, musi być pełen ruchu” – te słowa Monsieur Christiana Diora głęboko rezonują z ilustracjami, które ponad pół wieku później tworzy dla jego domu mody Mats Gustafson. Szwedzki artysta skrupulatnie szkicuje kolekcje francuskiej marki, zarówno przeszłe, jak i obecne, oddając sposób w jaki tkanina otula i podkreśla kobiece ciało. – Sukienka staje się interesująca tylko wtedy, gdy się ją nosi – mawia rysownik. W nowym albumie „Dior by Mats Gustafson, Vol. II” ożywia wiele z nich za pomocą akwareli.

Twórczość Matsa Gustafsona cechuje się sprzecznymi pragnieniami. Urodzony na wsi i otoczony naturą, tęsknił za miastem. Jego ilustracje mody zrodziły się z tego pragnienia. Z kolei to one zapoczątkowały jego międzynarodową karierę. Późniejsze prace świadczą o odwróceniu – tęsknocie za ponownym powrotem do natury. W połowie lat 90., po spędzeniu dekady w tętniącej życiem scenie artystycznej i modowej Paryża, a potem Nowego Jorku, opuścił Manhattan.

Zostawił za sobą Andy’ego Warhola i jego świtę związaną z „Interview”, który król pop artu założył pod koniec lat 60. – Dał mi zlecenie na zaprojektowanie logo dla jego nowego magazynu o gwiazdach, ale mi za to nie zapłacił. To logo jest używane do dziś – uśmiecha się Mats, wspominając jednocześnie z jaką ulgą zostawił zgiełk i stres miasta, epidemię AIDS, z powodu której zmarło wówczas wielu jego przyjaciół, i przeprowadził się do mieściny Sag Harbor, niedaleko oceanu na Long Island. Do dziś tam mieszka. W swoim domu, w którym ma też pracownię, maluje łabędzie, jelenie i krajobrazy. No i zatoczył pełne koło: znów ma u progu naturę.

K S I Ę Ż N I C Z K I

Jedno jest stałe: ilustracje mody nadal stanowią większość prac Gustafsona. Jest jednym z najbardziej znanych i cenionych ilustratorów na świecie, jego wpływ na rozwój ilustracji modowej jest nie do przecenienia. Delikatne, zmysłowe i subtelne prace pokochał nie tylko świat mody. Za pomocą kilku zręcznych pociągnięć pędzla potrafi jak nikt uchwycić subtelnie falujące kształty sylwetki. Robi to z większą wirtuozerią niż jakikolwiek program komputerowy czy sztuczna inteligencja, co wyróżnia go jako rzemieślnika w najgłębszym tego słowa znaczeniu.

Szwed, który nie ma sobie równych w branży, protestuje: – Nie chcę być uważany za relikt przeszłości lub konserwatywnego człowieka, ale jestem bardzo zadowolony z ręcznej pracy i malowania na papierze. To bardziej mnie inspiruje niż komputer: lubię widzieć dotyk ręki. Staram się mieć otwarte oko i umysł, ale czasami stare techniki ilustracji są bardziej interesujące niż współczesne.

Prace, które tworzy w technice akwareli i pasteli, a czasem papierowego kolażu, to świadomy powrót do dawnego szyku i nieco zapomnianego medium prezentacji, jakim jest ilustracja mody, wyparta w latach 70. przez fotografię. Zafascynował się tą dziedziną sztuki, gdy dorastał na farmie w szwedzkiej wsi Mjölby. – Pamiętam, że już w wieku pięciu, sześciu lat rysowałem ubrania mamy – opowiada szwedzkiemu „Hemtrevligt”. – Rysowałem księżniczki i piękne suknie z bajek, buty na wysokich obcasach i kobiety w dużych kapeluszach. To chyba nie było takie powszechne wśród chłopców w tamtym czasie i moja nauczycielka powiedziała coś w stylu: „No i będziesz nowym Diorem?”.

Od tego czasu w zasadzie nigdy nie przestał rysować. Matka Inga-Kersti, która uczęszczała do Konstfack (szwedzkiego ASP), z radością wspierała utalentowanego syna. Nawet, gdy zdecydowanie w Mjölby wyróżniał się strojami, które szył sobie sam. – Spełniałem chyba wszystkie warunki, żeby zostać najbardziej zastraszaną lub wyśmiewaną osobą, ale mój homoseksualizm nigdy nie był problemem. Coming out w moim pokoleniu nie zawsze był łatwy, ale moi rodzice to ułatwili. Byli otwarci i mądrzy, a ja miałem szczęście – wspomina.

Dziś, jak mówi, całkowicie porzucił próżność. Zazwyczaj ubrany jest na czarno, poza tym w jego wyglądzie nic szczególnie nie rzuca się w oczy. – Zupełnie nie interesuje mnie to, co noszę. Najważniejszą rzeczą jest, by ubranie było całe i czyste – zapewnia wysoki, przystojny i siwowłosy Mats.

Modę jednak śledzi, głównie zawodowo, bowiem regularnie pracuje dla domu mody Dior, który jest niewyczerpanym źródłem inspiracji. Kronikę wszystkich kolekcji tej luksusowej i wpływowej marki prowadzi już 12 lat i to na wyłączność. W jego miękkich pociągnięciach farby na papierze zakochał się ówczesny dyrektor kreatywny Raf Simons i w 2012 roku zaprosił go do współpracy. Na życzenie projektanta Gustafson przygotował rysunkowego lookbooka, który miał być powrotem do dawnego stylu ilustracji modowej. Dla Diora to był jednak powrót do korzeni, ponieważ dla założyciela marki rysunki miały ścisły związek z jego kreacjami. To on jako pierwszy kreator zatrudnił francuskiego artystę René Gruau, by tworzył dla niego reklamowe ilustracje zapachów, butów, futer i kreacji wieczorowych jego projektu. Tamte ilustracje dziś żyją własnym życiem i traktowane są jak dzieła sztuki.

M O D A

Często opisuje się jego karierę jako zaczynającą się od ilustracji mody w latach 70. Jest w tym tylko część prawdy. Studiując scenografię w Instytucie Dramatiska w Sztokholmie, Gustafson na boku zaczął robić ilustracje modowe. H&M było jedną z jego pierwszych kooperacji i uważa to za swoją właściwą szkołę. – Mówimy o późnych latach 70. Robili jeszcze reklamy z ilustracjami i tam nauczyłem się szybko pracować – wspomina w rozmowie z magazynem „Odalisque”.

Ale tak naprawdę zaczął od projektowania ubrań. – Zawsze lubiłem ubrania i historię. Więc nie tylko zająłem się współczesnymi strojami, ale także kostiumami. Moda zawsze była w moim życiu, ale nigdy nie uważałem tego zajęcia za karierę. Chciałem zostać scenografem. Nigdy nie studiowałem mody ani ilustracji modowej, ale zawsze robiłem to prywatnie – tłumaczy w rozmowie z Erikiem Galli z Telewizji Szwedzkiej (SVT). Gdy jego prace opublikował szwedzki magazyn „Femina”, redaktor naczelny postanowił go wysłać do Paryża, by rysował na pokazach mody – pojechał więc po raz pierwszy na Paris Fashion Week i od razu poczuł, że trafił we właściwe miejsce.

Jego paryskie ilustracje zauważono w H&M i tak dostał tam pracę: – Zrozumiałem, że to jest dokładnie to, co chcę robić. Aby uchwycić chwilę, uwiecznić piękno…

Mats Gustafson dziś mieszka i pracuje w swoim domu na Long Island. Zdjęcie: Laurie Lambrecht

Gdy już miał portfolio, z rysunkami pod pachą odwiedził brytyjskiego „Vogue’a” w Londynie i pokazał je Grace Coddington, młodej redaktorce, która później stała się legendą w branży. Natychmiast dała mu zlecenie, otwierając przed nim świat mody z najwyższej półki. Potem spędził „długi i satysfakcjonujący okres”, jak sam mówi, we francuskiej „Marie Claire”, do czasu, gdy zachwycił się nim amerykański „Vogue”. W 1980 roku podjął decyzję o przeprowadzce do Nowym Jorku, co w tamtych czasach nie było tak proste, jak obecnie. – Do dziś właściwie zastanawiam się, jak się odważyłem. Ale kiedy jesteś młody, nie myślisz zbyt wiele o tym, co może pójść nie tak.

Przez 40 lat kariery niemal w pojedynkę ożywił ten gatunek. Elegancki i subtelnie ekspresyjny charakter akwareli, pasteli i wycinanek Gustafsona poszerzył możliwości ilustracji mody. Płynne pola kolorów, redukcja detali, przejrzystość i mistrzowskie, kaligraficzne linie to cechy charakterystyczne dzieł wychodzących spod jego palców. „Mats Gustafson jest zafascynowany światłem. Były długie okresy w roku, kiedy nie było go zbyt wiele, gdy dorastał na wsi pod Sztokholmem, więc zrozumiałe jest, że docenia jego bezcenność. Jego akwarele lśnią nim, ale świadomość, że ciemność jest tuż za rogiem, wpaja melancholię, która jest dziedzictwem kulturowym Skandynawii” – tak dziennikarz Tim Blanks opisuje subtelne i przepełnione smutkiem ilustracje.

D I O R

Prace Szweda pokochały magazyny „New Yorker”, „Vanity Fair”, „Vogue” i „Harper’s Bazaar”, a także najznamienitsze marki: m.in. Hermès, Tiffany & Co., Yohji Yamamoto, Chanel, Comme des Garçons i Dior. Dla tej ostatniej tworzy także pod wodzą kolejnego głównego projektanta – Marii Grazii Chiuri, która zastąpiła Simonsa w 2016 roku.

Te ilustracje są dokumentami czasu, a każdy strój przypomina o porze roku i sezonie. Jest ekspertem w godzeniu pozornych przeciwieństw: cielesnego i intelektualnego, ekstrawaganckiego i powściągliwego, nieuchwytnego i trwałego. Gustafson mistrzowsko uchwyca swoje kobiety w ruchu, ubrania powiewają wokół nich na niewidzialnych wybiegach. – Sukienka staje się interesująca tylko wtedy, gdy się ją nosi, dlatego uwieczniam ruch ubrań – wyjaśnia magazynowi „WWD”.

Chiuri nie kryje zachwytu nad jego pracami: – W swoich rysunkach tuszem przekazuje pragnienie oderwania się od kontekstu, elementów dekoracyjnych i ozdób na rzecz poszukiwania prawdy o ubraniu, którego przedstawienie staje się celem samym w sobie. Jego pociągnięcia ołówkiem byłyby niemal abstrakcyjne, gdyby nie wyrażały mnogości szczegółów, tłumacząc delikatność koronki, złożoność haftu, zmysłowy dotyk skórzanej torby… Zaś ilustracje akwarelowe oddają fakturę, przejrzystość i płynność ubrań.

Charakterystyczne dla nich jest to, że jego kobiety, malowane tuszem lub akwarelą, rysowane kredkami lub wycinane w kolażach z kolorowego papieru, nie mają rysów twarzy. – Moda nie może mieć wieku – jeśli ma, to nie jest już modą albo jest modą wczorajszą – wymienia jeden z powodów.

Drugi jest taki, że poszukuje piękna – piękna wyłaniającego się z procesu uproszczenia. Szczegóły są dla niego rozproszeniem. Zależy mu na czymś, co jest natychmiast rozpoznawalne, a jednocześnie diametralnie przeciwne hiperrealizmowi. – U Diora miałem szczęście, że mogłem to robić na swój skromny sposób. To pewnie mój ostatni klient. Teraz mam 73 lata i czuję, że może to wystarczy, nie chcąc brzmieć zbyt melodramatycznie – wyznaje.

H O Ł D

Akwarela to kapryśne medium. Pomimo minimalizmu prac, udaje mu się jednak zachować cechy swoich modelek. Jedna kropla wody za dużo i mogą przecież zostać zdeformowane. – Muszę pracować z elementem przypadku, próbując go kontrolować. Pracuję bardzo szybko. Nie siedzę i nie bawię się niczym zbyt długo – tworzę nowy obraz, potem kolejny i kolejny. Często kończę z długimi seriami obrazów. Wiele z nich ląduje w koszu, ale czasami więcej niż jeden z nich trzyma się kupy i ma swoją wartość – zdradza.

Zapewnia, że to, co czysto techniczne, go nie interesuje: – To konieczne zło, narzędzie. Nikt nie nauczył mnie techniki akwareli. Nauczyłem się na własnych błędach. Zawsze się spieszę i zawsze mam coś, co chcę wydobyć. Akwarela dobrze się do tego nadaje. Nie jestem wirtuozem, ale chcę, żeby mój własny styl był widoczny. Chcę, żeby moja ręka była zauważalna.

Choć obok mody tworzy na papierze też portrety, akty, krajobrazy i naturę, jak sam zauważa, dziś jest bardziej niż kiedykolwiek ilustratorem mody. – Moje rysunki mody nie służą tylko do szybkiej konsumpcji, ale są czymś, na co można spojrzeć następnego dnia. Mają dłuższe życie niż trendy – deklaruje.

Dowodem na to był album „Dior by Mats Gustafson” z 2017 roku, który zbierał 130 ilustracji, przedstawiających zarówno dzieła haute couture, jak i kolekcje ready-to-wear projektu Monsieur Christiana Diora i jego następców, m.in. Johna Galliano, Rafa Simonsa i Marii Grazii Chiuri. Paryska marka uczciła w ten sposób 70 lat swojego istnienia, nie spodziewając się, że publikacja stanie się bestsellerem. Teraz, siedem lat później, wypuściła 224-stronicową kontynuację – „Dior by Mats Gustafson, Vol. II” (także wydawnictwa Rizzoli), tym razem oddając hołd swojemu ilustratorowi. Nowy tom zawiera ponad 200 jego dzieł, ale tym razem powstałych wyłącznie za kadencji Chiuri, czyli w latach 2017-2024. To nie tylko stroje i akcesoria, ale także portrety modelek i detale wzorów.

Gustafson definiuje to, co robi, jako całkowite przeciwieństwo fotografii. I dodaje: – Odkąd zacząłem, pracuję nad tym samym rysunkiem. To zawsze to samo – element garderoby, a w nim ciało poruszające się w moim kierunku. Ale za każdym razem pojawiają się nowe przeszkody, nowe problemy do rozwiązania. ﹡

Kopiowanie treści jest zabronione