Od lewej: River Landscape with Two Trees, 1913; Self-Portrait, 1912
Geniusz oskarżony o uwiedzenie nieletniej i molestowanie seksualne. Jak Egon Schiele „poczuł i odnalazł boskość” w naturze
29 grudnia 2024
tekst: a + e
To on estetykę brzydoty podniósł do rangi piękna, oswoił nas z biedą i jako pierwszy pokazał różnice anatomii kobiety i mężczyzny, a także egzystencjonalną izolację. Choć Egon Schiele dożył zaledwie 28 lat, uchodzi za jednego z najważniejszych artystów w historii. Ale i jednego z najbardziej kontrowersyjnych. Bo neurotyczne autoportrety, quasi-pornograficzne obrazy młodych dziewcząt, opętanie erotyką i nagością czy ponure obrazy biednych miasteczek tyleż samo fascynują, co odrzucają. Ale nowa wystawa skupia się na mniej znanej, ale bardziej atrakcyjnej stronie jego twórczości – pejzażach.

Nieustanne zaabsorbowanie sobą i teatralnie neurotyczne autoportrety – to najczęstszy temat wystaw poświęconych Egonowi Schiele, mrocznemu geniuszowi, który do dziś swoją twórczością zarówno kusi, jak i odrzuca. Ale 106 lat od jego śmierci pojawiła się szansa na kontemplowanie innej strony jego osobowości. Wystawa „Egon Schiele: Living Landscapes” przedstawia malarza wyruszającego w plener, gdy odkrywa boskość drzew, gór i rzek.

I tak w pewnym sensie było. Młody artysta czuł, że gnijące kwiaty, zimowe lasy i szare krajobrazy miast łączyły go z pewnego rodzaju duchową siłą. W naturze artysta poczuł i odnalazł boskość. „Natura jest celem, ale Bóg tam jest i wyczuwam go z całą mocą, bardzo silnie, najpotężniej” – napisał kiedyś, a nowojorska Neue Galerie przypomina te słowa. I choć kurator ekspozycji, Christian Bauer, który na co dzień prowadzi Galerię Państwową Dolnej Austrii w Krems, jednym z ulubionych miejsc Schiele, przeplata krajobrazy portretami autorstwa artysty, całość udowadnia, że Schiele był przede wszystkim malarzem pejzażu. Stworzył bowiem prawie sto siedemdziesiąt krajobrazów, widoków miast i natury.

O ŚMIERCI I SPUSTOSZENIU:

Od najmłodszych lat wykorzystywał krajobraz do wypróbowywania różnych tożsamości artystycznych. Pewną ręką tworzył szkicowniki przedstawiające pociągi przecinające okolicę, schludne średniowieczne wioski, kościoły z wielkimi kopułami, pstrokate polany i zamglone pola.

Unikał teraźniejszości w swoich obrazach, kierując się do średniowiecznych ośrodków, takich jak Krems, Stein i miejsce narodzin jego matki – Krumau. Czuł wstręt do Wiednia. „Wszyscy są zazdrośni i kłamliwi” – ​​pisał. „W Wiedniu jest tylko cień, miasto jest czarne, a wszystko odbywa się według schematu”.

Jednym z najmniejszych eksponatów na wystawie jest pocztówkowy widok Krumau, który Schiele stworzył w 1909 roku. Odtąd malował gęste pejzaże miast, labiryntowe układy uliczek, wysokich murów i kominów, gdzie prawie nie było widać ludzi. Atmosfera jest nieodwracalnie ponura, jedynie śmierć i spustoszenie.

Stein on the Danube, Seen from the South, 1913

O MELANCHOLII:

W 1910 roku postanowił uciec od miejskiego zgiełku Wiednia i udać się do Krumau wraz ze swoimi artystycznymi towarzyszami Antonem Peschką i Ervinem Osenem. Miasteczko to obecnie współczesny Český Krumlov w Republice Czeskiej, ale na początku XX wieku było nadal częścią rozległego imperium austro-węgierskiego. Choć wywołało iskrę twórczą w Schielem, nie zapewniło spokojnej prowincjonalnej sielanki, o jakiej marzył, raczej wzmocniło zainteresowanie izolacją i niepokojem. Pomimo ucieczki przed dekadenckim wyobcowaniem Wiednia, połączył tam swoje podstawowe lęki z pofragmentowanymi miejskimi krajobrazami.

Dość szybko Schiele i jego przyjaciele musieli się zmierzyć z pewną dozą wrogości ze strony niektórych bardziej konserwatywnych mieszkańców Krumau. Nie przeszkodziło mu to jednak w zaplanowaniu stałego zamieszkania tam wraz ze swoją kochanką i muzą, rudowłosą Wally Neuzil (właściwie Walburgą Neužil). Przez pewien czas cieszyli się spokojem w swoim małym domku nad rzeką, ale ich „złe prowadzenie” przegrało z tym, że uchodzili za artystyczny duet doskonały. Mieszkańcy rozwścieczeni jego osobliwym wyglądem i nieortodoksyjnym zachowaniem wyrzucają zakochanych z miasta…

Artysta wpadł w nastrój głębokiej melancholii, w którym utknął przez resztę życia. „Dostałem się do miast ciągnących się bez końca i jakby martwych i pogrążyłem się w smutku” – oceniał. A motyw martwego miasta był tematem, do którego powracał wielokrotnie w tym okresie. Szkice skupisk domów – oparte w szczególności na scenach Krumau, które później często pojawiały się jako wielkoformatowe obrazy – służyły jako odniesienie do serii szczególnie nieożywionych, makabrycznych scen. Większość miejskich krajobrazów Schielego jest pusta od ludzi. Elementy naturalne, takie jak góry, niebo i rzeki, służą jedynie wzmocnieniu przytłaczającej atmosfery.

Wraz z upływem lat było coraz mroczniej i nihilistyczniej. I sporo powstaje pokręconych autoportretów, które były obsesyjną wiwisekcją własnego ciała, ilustracją własnej alienacji. Nie obawiał się pokazać również własnej intymnej anatomii. Dziś ceny tych portretów oscylują wokół 5–7 milionów euro.

O OPĘTANIU SEKSUALNOŚCIĄ:

Egon Schiele dożył zaledwie 28 lat. Jednak krótkie życie i okres twórczy, trwający niewiele ponad dziesięć lat, nie przeszkodziły mu w stworzeniu niezwykle obszernej spuścizny artystycznej. Obejmuje ona ponad 2500 prac na papierze i ponad 330 obrazów na drewnie i płótnie – bez uwzględnienia licznych szkicowników. Dzięki nim zasłynął jednak nie tylko jako wybitny malarz, ale i skandalista.

Chodzi o to, że po rzuceniu studiów w 1911 roku związał się z 17-letnią Wally. A także o to, że jego prace są zbyt obsceniczne i wulgarne, bo malarz, nie bojąc się coraz częstszych oskarżeń o szerzenie pornografii, skupiał się na aktach. Obrazy ludzkiego ciała (albo splątanych w uścisku czy akcie kopulacji ciał) stanowiły – obok portretów – główny motyw jego twórczości. Nago, w dziwnych pozach, z uzewnętrznieniem szczegółów anatomii pozowały mu do prac modelki, modele, znajomi, prostytutki, a także jego siostry, Melania i Gertruda. Do pracowni zabierał też błąkające się bezdomne dzieci, które karmił, aby je rysować – niekiedy również nago.

Man and Woman I (Lovers I), 1914

Opętany seksualnością malarz studiował ludzkie ciała, nie obawiając się pokazać najbardziej intymnych szczegółów anatomicznych. Mieszkańcy miasteczka Neulengbach, niedaleko Wiednia, w którym mieszkał z Neuzil po wyrzuceniu z Krumau, uważali ich za rozpustnych i zepsutych, a artystę oskarżali o podejrzane kontakty z małoletnimi. W 1912 roku Schiele został oskarżony o uwiedzenie niepełnoletniej modelki oraz o szerzenie pornografii i niemoralność. Kiedy policja przybyła do jego pracowni, znalazła tam ponad sto rysunków, które uznała za pornograficzne.

Został skazany na 24 dni więzienia, z czego 21 spędził w areszcie przed wyrokiem. Przez ten czas jedyną osobą, która regularnie go odwiedzała, była Wally.

Nie krył oburzenia – szczególnie tym, jak prostacko daleka od jego intencji może być interpretacja obrazów. „To jest skandal! Prawie nie do uwierzenia brutalność! Podłość! Wielka, wielka głupota! Jest hańbą dla kultury, hańbą dla Austrii, że artyście w jego kraju może się coś takiego wydarzyć. Żadne erotyczne dzieło nie jest świństwem, jeśli jest wartościowe artystycznie. Świństwem staje się dopiero dzięki widzowi” – pisał.

Oskarżenia o uwiedzenie młodej dziewczyny, do których pretekst dały kontakty malarza z ubogimi szwaczkami i nastoletnimi sąsiadkami, pozującymi mu za niewielkie pieniądze, okazały się bezpodstawne. Ostatecznie został uniewinniony z zarzutu molestowania, choć skazany za nieobyczajne zachowanie polegające na pokazywaniu pornograficznych obrazów w miejscu dostępnym dla dzieci. Po wyjściu z więzienia wrócił z ukochaną do Wiednia, gdzie otworzył nową pracownię.

O SPRZECZNOŚCIACH:

Na jednym z rysunków, które stworzył w celi, napisał: „Uwielbiam sprzeczności”. Fascynacji tej dał wyraz w twórczości – w której wybujałe życie spotykało się z grozą śmierci. Prowokacyjne pozy modelek, naznaczone były konwulsjami, dotknięte spazmami bólu lub rozkoszy. Niemożliwe do oddzielenia złączenie erotyki i śmierci, piękna i brzydoty, nadały twórczości Schielego charakterystyczny rys.

Dzięki znajomości z ginekologiem Erwinem von Graffem zyskał pozwolenie na szkicowanie chorych i ciężarnych w wiedeńskiej klinice kobiecej. Z tego okresu pochodzą między innymi „Akt siedzącej kobiety” i „Akt siedzącej ciężarnej” – porażające anatomiczną dosłownością.

Fascynacja ciałem wykracza jednak poza to, co kojarzy się z erotyką. Jako malarz, który zyskał przydomek „melancholijny prowokator”, sprzeciwiał się bowiem ideałom piękna wiedeńskiej secesji i kreował nową estetykę: radykalną brzydotę, a w swoich dziełach, w których anatomia zostaje odrysowana z każdym szczegółem, zacierał zupełnie granice między normalnością a patologią. To nie tylko opętany erotyką malarz, ale także moralista, który otwierał oczy zakłamanemu społeczeństwu na socjalne konflikty.

Te sprzeczności widoczne były nie tylko w jego sztuce, ale i osobowości. Bliscy Schielego wspominają jego narcyzm, egocentryzm, tendencję do dominacji. Siostra malarza, Gerti, w czasach, kiedy była jego modelką, skarżyła się na autorytaryzm brata: „Rano przychodził do mojego łóżka z zegarkiem w ręku, aby mnie budzić. Miałam być jego modelką na każde skinienie”. W podobny sposób odnosił się do matki. Tymczasem jeden z jego przyjaciół, wielokrotnie przez niego portretowany Erich Lederer, powtarzał: „Spośród wielu ludzi, których znałem, Egon Schiele był jednym z najnormalniejszych”.

O ANTROPOMORFIZMIE:

W swoim pracach pokazywał tyle samo nagości, co ponurych obrazów małych miasteczek, śmiertelnie smutnych mężczyzn, zmęczonych kobiet, dzieci, które nigdy się nie śmieją. Nawet jego kwiaty są ponure i wysuszone. „Wilted Sunflowers (Autumn sun II) z 1914 roku to zwiędłe, całkowicie pokonane kwiaty, które umieścił w zimowym krajobrazie, gdzie skuliły się w tłumie szkieletowych łodyg.

Obrazy natury noszą antropomorficzne cechy – artysta często maluje jesienne i zimowe drzewa pozbawione liści, kruche, targane przez wiatr, które są metaforą cierpienia i udręczonych ciał. Rośliny i środowisko naturalne odzwierciedlają bogatą symbolikę skupioną wokół kondycji człowieka i cyklu życia. Na płótnach przedstawiających pejzaże wprost mówi o bólu, utracie i smutku. Ludzkie analogie można odnaleźć również w wizerunkach wsi i miasteczek – to metafory stanów psychicznych, niemożności ucieczki poza dojmujące doświadczenia bólu, dramatu egzystencji skażonej śmiercią.

O NIEŚMIERTELNOŚCI ARTYSTY:

Jak mało kto połączył wielkość i pesymizm w niemal mesjańską wrażliwość. „Boska istota ludzka zawsze przewodzi tłumowi! Niech więc będzie powiedziane: że artysta jest jedynym, który jest władcą, panem, który tworzy tylko dla siebie, ponieważ jest to to samo, co oddychanie” – głosił w liście z 1911 roku. „Prawdziwe dzieło sztuki to objawienie szczególnej natury artysty; przedmiot jest nieważny. On jest nieśmiertelny”.

Siedem lat później samozwańczy nieśmiertelny zmarł podczas wielkiej epidemii grypy, ale wcześniej przedstawił niepokojącą zapowiedź możliwej, niezrealizowanej przyszłości. Schiele zafascynował się teoriami antropogeografa Erwina Hanslika, który promował naukowe podstawy Cesarstwa Austro-Węgier i argumentował, że różnice w fizjonomii wynikają z różnych obszarów geograficznych. („Takie pseudonaukowe klasyfikacje pomogły doprowadzić do niszczycielskich wydarzeń historycznych dwie dekady później wraz z powstaniem nazistów” – można przeczytać w pasku tekstowym w nowojorskiej Neue Galerie. Pominięto informację, że naziści zamordowali Hanslika w 1940 roku.

Zachwycony Schiele zilustrował książkę Hanslika „Essence of Humanity” szkicami męskich głów. Jakby uważał, że to, kim jesteś i jak wyglądasz, zależy od krajobrazu, w którym żyjesz. Jedna z głów wygląda na wychudzoną i ma cienki nos, czyli jak u… Egona Schiele. Nawet w naukowej neutralności zachował narcyzm. Był świadomy bowiem nie tylko własnego geniuszu, ale i swojej atrakcyjności. Namalował przecież w karierze kilkaset autoportretów.

Wilted Sunflowers (Autumn sun II), 1914

Czemu tak często malował sam siebie? Jego przełamujące tabu kontrowersyjne obrazy były cenione, ale nie miały nabywców. Schiele (syn zarządcy stacji kolejowej w Tulln, małym miasteczku nad Dunajem, który wpadł w chorobę psychiczną, a kiedy syn miał 15 lat, zmarł na kiłę) był biedny przez większość kariery i nie posiadał pieniędzy na zawodowe modelki, a często i na przybory do malowania.

O ŻONIE:

Jego sytuacja materialna poprawiła się dopiero, gdy poznał Edith Harms, dziewczynę z mieszczańskiej, zamożnej rodziny.

Siostry Edith i i kilka lat starsza Adéle mieszkały naprzeciwko pracowni malarza. Często podglądały sąsiada i jego modelki przy pracy, a gdy zaczął je zapraszać do pracowni, namalował im kilka portretów. Ich matce nie przypadła do gustu ta znajomość. Na wspólne spacery, czy wyjścia do kina dawała pozwolenie, tylko jeśli szła z nimi Wally w roli przyzwoitki. Bywała wtedy spokojna, bo uważała ją za żonę i muzę. Tylko Wally potrafiła całymi godzinami stać bez ruchu, zanim uchwycił kwintesencję jej kobiecości. Jednak nic nie trwa wiecznie.

W liście do przyjaciela Egon pisze: „Podjąłem karkołomną decyzję – żenię się, najprawdopodobniej nie z Wally”.

Nie wiedział jeszcze, którą z sióstr poprosi o rękę. Obydwie podobne do siebie i obydwie mu się podobały. Obydwie też mogły mu otworzyć drzwi salonów wiedeńskich elit, a o to mu przede wszystkim chodziło. Ostatecznie zdecydował się na młodszą. Najpierw jednak w jednej z kawiarenek w Wiedniu spotkał się ostatni raz z Wally. Nie wydusił z siebie ani słowa, podsunął list, w którym poinformował o zaręczynach z Edith, ale też zaproponował kochance wspólne wakacje, bo przyszła żona musiała pozostać w mieście. Spędziliby je jak za starych czasów. Wally wstała bez słowa. Nigdy się już nie zobaczyli. Wkrótce po rozstaniu namalował obraz „Śmierć i dziewczyna”, który przedstawia rudowłosą kobietę w uścisku demonicznego mężczyzny.

Po ślubie w 1915 roku, który odbył się mimo niezadowolenia rodziców panny młodej, nową muzą zostaje żona. W jej portretach trudno jednak szukać choć cienia namiętności, którymi szokowały wizerunki Wally. Życie małżeńskie przyniosło mu duchowy spokój i choć nadal napędzał go ukryty konflikt, to stał się on bardziej powściągliwy i kontrolowany. Kolor w jego twórczości wydaje się również bardziej żywy. Róże i zielenie w późnym krajobrazie Krumau z 1916 roku nawiązują do blasku słońca i domowego spokoju, w przeciwieństwie do jego poprzedniej ponurej udręki.

Po śmierci Gustava Klimta w 1918 roku, ofiary pandemii grypy hiszpanki, która ogarnęła świat w tym roku, Schiele miał zostać czołową postacią artystyczną w Wiedniu. Uczeń miał w końcu odziedziczyć koronę swojego mistrza i mentora. Ale śmiertelna grypa dotknęła również Edith, która była w szóstym miesiącu ciąży. Zmarła 28 października. Egon odszedł trzy dni później. Zafascynowany pokazywaniem cyklu życia, nie mylił się co do swojego przeczucia śmierci…﹡

 

_____

Wystawa „Egon Schiele: Living Landscapes” w Neue Galerie w Nowym Jorku potrwa do 13 stycznia 2025 roku.

Kopiowanie treści jest zabronione