Robert De Niro kręci film o ojcu. „Kiedy umrę, on będzie to robił dalej, zadając mi pytania, kiedy będę w trumnie”
14 maja 2025
tekst: Agnieszka Kowalska
Robert De Niro i jego ojciec Robert De Niro senior, Nowy Jork, 1983. Zdjęcie: Angelo Novi
Robert De Niro kręci film o ojcu. „Kiedy umrę, on będzie to robił dalej, zadając mi pytania, kiedy będę w trumnie”
14 maja 2025
tekst: Agnieszka Kowalska
Robert De Niro kręci film o ojcu. „Kiedy umrę, on będzie to robił dalej, zadając mi pytania, kiedy będę w trumnie”

Posłuchaj

Syn – sławny aktor; ojciec – zapomniany malarz. Ten pierwszy robi wszystko, by zachować dziedzictwo drugiego. Robert De Niro senior był utalentowanym malarzem, wraz z Markiem Rothko, Willemem de Kooningiem i Jacksonem Pollockiem członkiem szkoły nowojorskiej. Jego wielbicielką była Peggy Guggenheim. Ale był też człowiekiem skomplikowanym: opuścił rodzinę, gdy syn miał 2 lata, bo był osobą homoseksualną, potem walczył z depresją i zachowaniem sławy, która odeszła… Robert De Niro dzisiaj na festiwalu w Cannes, gdzie odebrał honorową Złotą Palmę, pokazał zwiastun filmu dokumentalnego o ojcu i nieco o nim opowiedział.

W moim kraju jak diabli walczymy o demokrację, którą wcześniej braliśmy za pewnik. To dotyczy nas wszystkich, ponieważ sztuka jest demokratyczna, inkluzywna, łączy ludzi. Sztuka poszukuje prawdy, jest różnorodna, dlatego stanowi zagrożenie. Dlatego my jesteśmy zagrożeniem dla autokratów i faszystów – powiedział podczas gali otwarcia tegorocznego festiwalu w Cannes Robert De Niro, odbierając honorową Złotą Palmę za całokształt twórczości.

Określił Donalda Trumpa mianem „filisterskiego prezydenta” i skrytykował jego działania. Po czym wezwał branżę filmową i społeczeństwo do aktywnego działania w obronie wolności. – Problem jest globalny, nie dotyczy wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Nie możemy po prostu siedzieć i patrzeć na to jak na film. Musimy działać – bez przemocy, ale z pasją i zaangażowaniem. Nadszedł czas, by każdy, komu zależy na wolności, zorganizował się, zaprotestował. A kiedy nadejdą wybory – by poszedł zagłosować. Ludzie muszą stanąć w obronie tego, co słuszne – powiedział we wtorek wieczorem.

Leonardo DiCaprio: „To jest właśnie w Bobie: niewiele mówi, ale kiedy już to zrobi, to ma znaczenie”
Leonardo DiCaprio: „To jest właśnie w Bobie: niewiele mówi, ale kiedy już to zrobi, to ma znaczenie”
Leonardo DiCaprio: „To jest właśnie w Bobie: niewiele mówi, ale kiedy już to zrobi, to ma znaczenie”
Leonardo DiCaprio: „To jest właśnie w Bobie: niewiele mówi, ale kiedy już to zrobi, to ma znaczenie”

Aktor podkreślił również, że festiwal w Cannes, który potrwa jeszcze 11 dni, to nie tylko święto kina, ale także platforma do wyrażania wartości demokratycznych. – Wolność, równość, braterstwo. Niech żyje festiwal w Cannes – zakończył swoje przemówienie.

Leonardo DiCaprio, który wręczył starszemu koledze honorową Złotą Palmę, tak podsumował jego płomienną przemowę: – To jest właśnie w Bobie: niewiele mówi, ale kiedy już to zrobi, ma to znaczenie. Czy to dla jego przyjaciół, rodziny, walki o demokrację czy wspierania sztuki filmowej – on się zawsze pojawia.

82-letni De Niro, który zagrał w ponad 100 filmach i doczekał się siedmiorga dzieci (w kwietniu 2023 roku urodziło się jego najmłodsze dziecko, córka Gia) nie zwalnia tempa. W tym roku do kin wejdą trzy jego filmy, a na przyszły planowana jest premiera co najmniej dwóch. Ale jest jedna szczególna produkcja, nad którą pracuje od kilku lat – to głęboko introspektywny projekt, niepodobny do niczego, co wcześniej robił.

Robert De Niro podczas kręcenia filmu „The Past Goes Fast” i JR, jego reżyserem. Zdjęcia: JR

Ś M I E R Ć

Ten wyjątkowy projekt to film dokumentalny o Robercie De Niro seniorze, jego ojcu, wybitnej postaci w nowojorskim świecie sztuki lat 40. i 50., który malował pejzaże, martwe natury i portrety, używając mieszanki stylów abstrakcyjnych i ekspresjonistycznych w odważnych kolorach, a inspirację znalazł m.in. w twórczości Matisse’a i Ingresa.

W początkach swojej kariery dorównywał w Nowym Jorku największym, ale potem było już coraz gorzej. Nigdy nie osiągnął sławy, do której dążył. Syn regularnie próbuje o nim przypominać. Film dokumentalny „The Past Goes Fast” to jeden ze sposobów na zachowanie dziedzictwa nieżyjącego seniora – przedstawia w nim intymne spojrzenie na życie ojca poprzez jego dzieła sztuki, prywatne dzienniki i fotografie. Dzisiaj w Cannes, na spotkaniu z publicznością, po raz pierwszy pokazał zwiastun i opowiadał o współpracy z JR, z którym od 2021 roku dzieli się tak osobistą historią.

42-letni JR, czasami nazywany „francuskim Banksym”, zyskał światową sławę dzięki wielkoformatowym instalacjom fotograficznym, które zmieniają ulice miast. Jest owiany tajemnicą. Jego pełne imię i nazwisko nie jest znane i nigdy nie można go zobaczyć publicznie bez charakterystycznego czarnego kapelusza i okularów przeciwsłonecznych. W przeszłości wyreżyserował kilka filmów dokumentalnych, w tym nominowaną do Oscara produkcję „Twarze, plaże”, powstałą we współpracy z legendą kina, Agnès Vardą. Z De Niro zetknął się po raz pierwszy w 2015 roku, gdy zaprosił go do występu w filmie krótkometrażowym „Ellis”, opowiadającym o początkach wyspy Ellis, która była ostatnim przystankiem dla każdego imigranta przed wkroczeniem do Stanów. Od czterech lat pracuje nad „The Past Goes Fast”.

W Cannes moderował dyskusję z publicznością. – Nie wiem, dokąd zmierzamy z tym filmem. Nie ma żadnego limitu czasowego, jeśli chodzi o mnie. Po prostu to robisz i gdziekolwiek to nastąpi lub się skończy, jest OK – powiedział do niego aktor, zauważając, że sposób, w jaki to robią, jest dość swobodny: nie ma żadnego scenariusza, struktury, terminu, czy budżetu. – To musi trwać i iść w kierunkach, których teraz nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

A potem zaprezentował pierwsze kadry z filmu: powiększone zdjęcia ojca umieszczone w Nowym Jorku, w tym na łodzi w porcie, jego pracownię w nowojorskiej dzielnicy SoHo, która jest w takim samym stanie jak przed śmiercią seniora, oraz ujęcia z Martinem Scorsese i Leonardo Di Capri, którzy również występują w dokumencie. I na ekranie, i na spotkaniu z publicznością legendarny aktor opowiadał o własnym ojcostwie, a także swojej śmiertelności. Czy boi się śmierci? – Boję się, ale nie mam wyboru – skwitował. – Więc jeśli wiesz, że nie masz wyboru, równie dobrze możesz się jej nie bać. Musisz po prostu nauczyć się akceptować życie, iść naprzód i przyjmować wszystko, co dobre i złe. Niekoniecznie chciałbym zobaczyć, co jest na końcu.

I wyznał, że nie jest pewien, kiedy dokładnie dokument się ukaże, bo być może produkcja będzie kontynuowana nawet po jego śmierci. – Więc kiedy mnie już nie będzie, on będzie kręcił bez końca, zadając mi pytania, kiedy będę w trumnie – powiedział o JR.

Film ma być pamiątką dla rodziny. – Ważne jest, aby spojrzeć na wspomnienia i złożyć w całość historię. Zamiast pisać książkę o moim życiu, ten projekt może być moim sposobem na zrobienie tego – wyjaśnił w ub.r. po co powstaje „The Past Goes Fast”.

JR i Martine Scorsese na planie „The Past Goes Fast”
Zdjęcie: JR
Robert De Niro na planie „The Past Goes Fast” w Nowym Jorku
Zdjęcie: JR
Robert De Niro i JR w Paryżu na planie „The Past Goes Fast”
Zdjęcie: JR
Robert De Niro i Jean Reno na planie „The Past Goes Fast”
Zdjęcie: JR

O J C I E C

Pracę nad filmem reżyser i aktor zaczęli od odkrywania na nowo pracowni De Niro seniora, a syn przegląda jego pamiętniki tam leżące i czyta je na głos. JR najpierw sam przejrzał te dzienniki. – Są takie głębokie. To jak czytanie głowy artysty, który zmagał się z poczuciem własnej wartości, ze świadomością porażki i potrzebą bycia rozpoznawalnym – wyznał reżyser filmu. – Bob nie wiedział, że jego ojciec toczył samotną wewnętrzną walkę ze swoją tożsamością. Dopiero dzienniki pozwoliły mu zobaczyć inne wymiary ojca, którego opisał jako „zajętego sobą”.

By na początku pracy nad dokumentem zburzyć emocjonalne mury, JR zaangażował aktora w serię symbolicznych występów przed kamerą. Na przykład poprosił go o noszenie dużej, powiększonej grafiki przedstawiającej jego ojca, następnie aktor układa ją na wyznaczonym polu i kładzie się na niej. – To był bardzo poruszający dzień – wyjaśnił francuski artysta. – Chodziło o to, by spojrzał swojemu ojcu w oczy, przynajmniej z punktu widzenia kamery. Trudno było mu to zrobić.

– JR czasami mnie wkurza, bo po prostu nie chcę czegoś robić, ale wiem, że ważne jest, aby rodzina i dzieci coś z tego wyniosły. Scenariusz jest w jego głowie, więc mówię: „Będę podążać za tym, co czujesz” i wychodzę ze swojej strefy komfortu – wyjawił aktor.

Robert De Niro: „Ojciec był bardzo dumny z mojego sukcesu, choć trochę mi zazdrościł, a ja czułem się winny”
Robert De Niro: „Ojciec był bardzo dumny z mojego sukcesu, choć trochę mi zazdrościł, a ja czułem się winny”
Robert De Niro: „Ojciec był bardzo dumny z mojego sukcesu, choć trochę mi zazdrościł, a ja czułem się winny”
Robert De Niro: „Ojciec był bardzo dumny z mojego sukcesu, choć trochę mi zazdrościł, a ja czułem się winny”

Nic dziwnego, że czasami ma problem przed kamerą w kontekście wspomnień o ojcu. Bo chociaż De Niro senior kochał syna, w jego dzieciństwie był ojcem nieobecnym. Żył w swoim własnym świecie. – Był egocentryczny i martwił się tylko tym, co on chciał robić, ale myślę, że kiedy jesteś artystą, musisz być egoistą, żeby być samemu i tworzyć wspaniałe rzeczy – Robert De Niro powiedział dekadę temu „Newsweekowi”.

Matka aktora, Virginia Admiral, była malarką w Nowym Jorku. Na lekcjach u słynnego artysty Hansa Hofmanna poznała w 1940 roku Roberta De Niro, początkującego artystę. Sztuka połączyła ich na tyle, że rok później wzięli ślub, a w 1943 urodziło się ich jedyne dziecko – Robert De Niro junior. Zamieszkali w Greenwich Village, gdzie mogli spokojnie tworzyć. Wśród ich sąsiadów były same sławy, takie jak Tennessee Williams, Henry Miller czy Anaïs Nin. Jednak dwa lata później rozstali się (rozwiedli się około dziesięć lat później), bo małżonek nie potrafił przed siedem lat starszą żoną ukrywać faktu, że jest gejem.

Nie potrafił wtedy również nawiązać relacji ze swoim małym dzieckiem, rzadko się nim opiekował – wolał spotykać się ze sławnymi kolegami: malarzem Jacksonem Pollockiem, poetą Tennessee Williamsem, pisarzem Donaldem Windhamem. Najprawdopodobniej miał romans ze wszystkimi trzema. Romansował też z poetą Robertem Duncanem, jednym z pierwszych autorów, którzy mówili o własnej homoseksualności jawnie, a nawet z dumą. Mimo rozstania, rodzice aktora pozostali przyjaciółmi. Byli blisko przez całe życie. Kiedy De Niro senior cierpiał na depresję, a potem zachorował na raka, to właśnie była żona opiekowała się nim do końca.

Rodzice Roberta De Niro z synem w latach 40. i 50.
Zdjęcia: The Estate of Robert De Niro, Sr.

– Jako dziecko nie wiedziałem, że mój ojciec był gejem. Mama nie chciała o tym rozmawiać, a ja nie byłem zainteresowany. Ojciec nie obnosił się ze swoją orientacją. Nie tak jak dzieje się dzisiaj – wyznał ulubiony aktor Scorsese. – Mama powiedziała mi dopiero później, kiedy byłem młodym dorosłym, co do pewnego stopnia sam wywnioskowałem.

Jednak w listach i dziennikach, które senior prowadził przez całe życie (pozostawił cztery zeszyty wypełnione przemyśleniami), nie krył niczego. Wyjawiał tam zmagania z seksualnością, poczucie winy z powodu odmienności, tęsknotę za kochankiem, problemy ze zdrowiem psychicznym, a także trudności finansowe i walkę o uznanie zawodowe, czy borykanie się z samotnością. Syn po śmierci ojca przez lata nie potrafił ich przeczytać, bo nie radził sobie z emocjami. Miał z nim bliską więź, którą nawiązał dopiero, gdy dorastał. Ojciec mieszkał osobno, widywali się co kilka tygodni. – Nie byliśmy typem ojca i syna, którzy w weekendy grali razem w baseball, ale był w moim życiu. Uwielbiał mnie, tak jak ja kocham moje dzieci – wyznał po latach.

Gdy senior w 1993 roku zmarł w dniu swoich 71. urodzin na raka prostaty (z powodu którego aktor też przeszedł operację 10 lat później), syn dedykował mu film „Prawo Bronksu”, który wyreżyserował. Pozostawił nawet jego pracownię malarską w nienaruszonym stanie. Pracownia kiedyś należała do jego matki, ale po latach oddała ją byłemu małżonkowi, który mieszkał i pracował tam przez ostatnią dekadę swojego życia.

Virginia uchodziła za bardzo utalentowaną malarkę – jej prace można było oglądać w galerii znanej mecenaski sztuki i kolekcjonerki, Peggy Guggenheim, już w 1942 roku, jedna z jej prac do dziś jest w zbiorach Museum of Modern Art. Ale po rozstaniu z mężem musiała porzucić sztukę, aby pracować i wychowywać syna. Założyła firmę graficzną zajmującą się typografią i edycją. – Kiedy byłem młody, twierdziła, że musi mnie wspierać – De Niro wspominał w 2009 roku w jednym z wywiadów. – Ale potem już tak naprawdę nie wróciła do malarstwa.

P O R A Ż K A ?

De Niro senior, choć wciąż malował, jego sztuka nie cieszyła się popularnością, na jaką liczył.

Był cudownym dzieckiem. W 1933 roku, w wieku 11 lat, zaczął brać lekcje w Muzeum Sztuk Pięknych w Syracuse, w stanie Nowy Jork, gdzie dostał nawet własną pracownię, a pierwszą wystawę indywidualną miał już w wieku 23 lat. Później jego wielbicielką była Guggenheim. I choć był kluczową postacią ruchu abstrakcjonistów nowojorskiej szkoły, nigdy nie zyskał równie wielkiej popularności, co inni jej członkowie: Jackson Pollock, Mark Rothko, Willem de Kooning i Franz Kline.

Krytyk Clement Greenberg po obejrzeniu jego wystawy w Art of This Century, nowojorskiej galerii Peggy Guggenheim, w 1946 roku nazwał go „ważnym młodym malarzem abstrakcyjnym”. I choć w nowojorskim Metropolitan Museum do dziś znajdują się cztery jego prace, w tym autoportret, przez większość kariery pozostawał malarzem nieznanym.

Robert De Niro senior w swojej pracowni w nowojorskiej dzielnicy Soho, 1957
Zdjęcie: Rudy Burckhardt
Ppracownia dzisiaj – syn odwiedził ją na potrzeby filmu dokumentalnego o ojcu
Zdjęcie: kadr z filmu „The Past Goes Fast”

Nie da się ukryć, że po udanym początku styl malarski De Niro rozwinął się w kontrze do zmieniającej się mody. W miarę jak jego prace stawały się coraz bardziej figuratywne, pod wpływem ukochanych przez niego europejskich malarzy, jego rówieśnicy zmierzali w przeciwnym kierunku. Pollock, de Kooning i Rothko we wczesnych latach twórczości tworzyli obrazy figuratywne, ale w połowie lat 40. XX wieku wybrali abstrakcję. Gdy Nowy Jork przejął od Paryża funkcję stolicy powojennego świata sztuki, zyskał przewagę. De Niro, który nigdy nie chodził do miejsc, gdzie spotykała się artystyczna branża i śmietanka towarzyska miasta, poczuł się odizolowany i rozczarowany.

W 1960 roku popłynął do Paryża, mając nadzieję, że zastanie tam bardziej przyjazną atmosferę dla swojej pracy. De Niro jr miał wtedy 17 lat. Gdy jako dwudziestokilkulatek podróżował po Europie, wielokrotnie odwiedzał ojca. Na początku senior dobrze się bawił, chodząc do muzeów i szkicując przed ulubionymi dziełami sztuki. Jednak w 1965 roku było już jasne, że posunięcie to nie zakończyło się sukcesem. Był chory na depresję, spłukany i mieszkał w obskurnym pokoju hotelowym w Paryżu, kiedy jego syn przybył, aby go uratować i odesłać do domu.

Robert De Niro: „Zawsze byłem dumny, że mój ojciec był malarzem. Cały czas chodziłem na jego wernisaże, a on na premiery moich filmów”
Robert De Niro: „Zawsze byłem dumny, że mój ojciec był malarzem. Cały czas chodziłem na jego wernisaże, a on na premiery moich filmów”
Robert De Niro: „Zawsze byłem dumny, że mój ojciec był malarzem. Cały czas chodziłem na jego wernisaże, a on na premiery moich filmów”
Robert De Niro: „Zawsze byłem dumny, że mój ojciec był malarzem. Cały czas chodziłem na jego wernisaże, a on na premiery moich filmów”

– Musiałem – syn mówił „Financial Times” w 2014 roku. – Ponieważ wpadł w swego rodzaju rutynę. Na początku było mu w Paryżu dobrze, ale kiedy wróciłem, powiedzmy trzy i pół roku później, był już w innym miejscu. Był w stolicy Francji, w hotelu na lewym brzegu Sekwany, co nie jest złe, nawet jeśli pokój jest mały, bo nawet w tym jest coś romantycznego – ale nie mógł dłużej zostać.

Syn odwiedzał różne galerie w Paryżu, próbując zainteresować handlarzy sztuką obrazami ojca. Bez skutku. – Więc kazałem mu wsiąść do samolotu i wrócić do domu – wspominał.

Wkrótce potem kariera aktorska syna nabrała rozpędu. Ojciec kontynuował malowanie, a od końca lat 60. w jego twórczości nastąpiło ożywienie kolorów i powrót lekkości. W porównaniu z nowymi obrazami dzieła francuskie wydają się ołowiane, paleta matowa i ciemna. Podjął się nauczania sztuki, w wolnych chwilach malował (był perfekcjonistą, który potrafił zamalować niemal gotowy obraz, gdy nie był zadowolony z efektów) i sprzedawał swoje prace. Na dzisiejszym rynku sztuki, gdzie sukces mierzy się międzynarodową sławą i cenami na aukcjach, jego karierę można uznać za porażkę. Ale to historia wielu artystów z połowy XX wieku, którzy cieszyli się uznaniem, zanim zniknęli z widoku publicznego, bo na przykład zmieniła się moda.

JR podczas filmowania „The Past Goes Fast” w Nowym Jorku. Zdjęcie i wideo: JR

– Kiedy moje aktorstwo przyniosło mi sławę i zacząłem dobrze zarabiać, pomagałem mu. Ojciec był ze mnie bardzo dumny, choć trochę był zazdrosny o moje sukcesy, a ja czułem się winny. Jednak zawsze mi mówił: „Wielcy artyści są doceniani wiele, wiele lat po swoim odejściu” – wspomina aktor.

 H O M O S E K S U A L I Z M

W SoHo ściany nadal są pokryte obrazami i rysunkami seniora; wiszą zdjęcia i plakaty artystów, których podziwiał; są półki z książkami i taśmami audio; oraz plakaty z wystaw sprzed kilkudziesięciu lat. Wciąż można tam znaleźć nieotwarte, już przeterminowane tubki z farbą, zagruntowane płótna i niedokończone obrazy. Wciąż stoją sztalugi, leżanka i klatka na ptaki, w której kiedyś malarz trzymał dwie papugi. Syn trzyma tam nawet pranie ojca z pralni chemicznej wiszące w szafie w workach. Na cześć seniora Robert De Niro ustanowił także coroczną nagrodę dla artystów w wysokości 25 tys. dolarów. Regularnie organizuje w galeriach i muzeach w różnych miastach na całym świecie wystawy jego obrazów.

– Kiedy zmarł, pomyślałem: „cóż, powinienem to zatrzymać, ponieważ to wyjątkowe miejsce” – mówił o lokalu aktor. – Ale także dla wnuków i moich małych dzieci, które nigdy nie widziały swojego dziadka i pradziadka. Chciałem, żeby zobaczyli, co robił. A to jest najlepszy sposób.

Oprócz zachowania pracowni ojca, od lat pielęgnuje jego reputację w świecie sztuki, który zmienił się nie do poznania w porównaniu z tym, do którego wkroczył ponad 50 lat temu. – Zawsze byłem dumny, że mój ojciec był malarzem. Cały czas chodziłem na jego wernisaże, a on na premiery moich filmów. Gdy zmarł, poczułem odpowiedzialność za jego dziedzictwo. Do moich obowiązków, jako kustosza-patriarchy rodziny, należało kontynuowanie tego procesu lub napędzanie go – wyjaśnił.

Niektóre obrazy ojca wiszą w restauracjach i hotelu Roberta De Niro w Nowym Jorku, zdobią też menu. Świat sztuki jest snobistyczny i bardzo dba o to, co można, a czego nie wypada robić, ale aktor ma to gdzieś. Tak odniósł się do krytyki: – Sztuka ma być oglądana i doświadczana. Przez całe życie mój ojciec wierzył, że jego dzieło przetrwa i że znajdzie nowych odbiorców w nadchodzących latach. To mój sposób na to, by tak się stało. Praca mojego ojca była wyjątkowa, kropka. Nie ma innego sposobu, aby to powiedzieć.

W tym celu sześć lat temu wydał też pierwszą monografię ojca: „Robert De Niro, Sr: Paintings, Drawings and Writings: 1942-1993”, która zawierała 150 kolorowych reprodukcji jego prac z prywatnych kolekcji i muzeów; prozę i poezję, nigdy wcześniej niepublikowane fotografie, a także eseje malarzy i ekspertów na temat jego twórczości. Upublicznił też te najbardziej intymne zapiski, jak ten, w którym napisał, że modli się o „wyleczenie z psychicznej i emocjonalnej choroby”, dodając: „Jeśli Bóg nie chce, abym był homoseksualistą (z powodu którego tak bardzo mam poczucie winy), znajdzie mi kobietę, którą pokocham i która pokocha mnie. Ale tak naprawdę nie chcę wyleczyć się z homoseksualizmu”. Gdzie indziej można przeczytać: „Jestem pełen strachu… przed dyskomfortem spowodowanym moimi własnymi myślami, uczuciami, wrażeniami i impulsami. Jest tak wiele rzeczy, które pomijałem w tym dzienniku… Moje lamenty, użalanie się nad sobą i narzekania są znacznie większe, niż opisuję”.

Po przeczytaniu tylko fragmentów, które zostały wyróżnione w publikacji, syn wyznał mediom: – Smutno mi było to czytać. Miał swoje demony… Tak mi przykro. ﹡

Kopiowanie treści jest zabronione