Od lewej: „Tamara de Lempicka in a hat by Rose Descat”, 1932. Zdjęcie: Madame d’Ora; „Self-Portrait in Green Bugatti”, 1925. Źródło: De Young Museum
„Tamara Łempicka była w pewnym sensie Warholem przed Warholem”. Nowy dokument ujawnia nieznane fakty
01 stycznia 2025
tekst: a + e
zdjęcia: Tamara de Lempicka Estate; East Meets West Productions
Twórczość malarki była mocno spleciona z jej biografią. Dwukrotnie zamężna, otwarcie biseksualna, modna i charyzmatyczna jak Marlena Dietrich czy Greta Garbo, przeżyła dwie wojny światowe, mieszkała na dwóch kontynentach – może pochwalić się niezaprzeczalnie fascynującą biografią. Po śmierci stała się ikoną, trzecią najdroższą artystką na świecie. Dzieło i życie Tamary Łempickiej zdają się być stworzone dla srebrnego ekranu. Właśnie powstał dokument, w którym znowu – jak za życia – jest w centrum uwagi. „The True Story of Tamara de Lempicka & the Art of Survival” czeka na premierę w styczniu.

Tamara Łempicka była w pewnym sensie Warholem przed Warholem – mówił Nick Deimel, starszy specjalista w Sotheby’s New York z okazji ubiegłorocznej wystawy „The World of Tamara: A Celebration of Lempicka & Art Deco”. To odważne stwierdzenie. Mianowicie dlatego, że wybitność zmarłej 45 lat temu polskiej artystki osiągnęła szczyt na początku XX wieku, na długo przed popularnością Warhola w Ameryce. Ale Deimel ma rację: – Była ekspertką nie tylko w ukrywaniu swojej tożsamości przed opinią publiczną, ale także w jej kontrolowaniu i przedstawianiu tak, jak uważała za konieczne.

To prawda. Urodzona w Warszawie malarka (poza Polską znana jako Tamara de Lempicka), która po rewolucji rosyjskiej uciekła z Petersburga do Paryża z pierwszym mężem Tadeuszem Łempickim, po tym, jak zniknęło jej wygodne, uprzywilejowane życie – była ekspertką w budowaniu image’u. Pierwsze prace podpisywała „Lempicki”, męską formą swojego nazwiska, aby ukryć płeć. Nigdy też publicznie nie przyznawała się do swojej córki i odwrotnie. Wiadomo było, że jest bezwstydnie biseksualna i niektórym wydawała się „dobrą” żoną, a dla grupy biseksualnych kobiet. tj. Vita Sackville-West, niegdyś kochanka Virginii Woolf, i francuska powieściopisarka Sidonie-Gabrielle Colette, była siłą queer. Często mówi się, że Andy Warhol pokochałby dzisiejszą epokę cyfrową, w której ludzie mają tak dużą kontrolę nad swoim wizerunkiem, o Łempickiej zapewne można by powiedzieć to samo.

Uwielbiała być w centrum uwagi. Nawet, jeśli miała zagrać kogoś innego, co zresztą kiedyś zrobiła. – Mieszkała w hotelu we Włoszech, a reporterzy myśleli, że to Greta Garbo. Hotel poprosił ją więc, żeby się przebrała i zapozowała do kamer. Chętnie propozycję tej „roli” przyjęła – opowiadał Deimel.

SZTUKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE

Łaknęła sławy. I w pewnym stopniu zadziałało to na jej niekorzyść. Długo nie traktowano jej przez to poważnie. Była zbyt komercyjna, za bardzo popowa. Skoro ważny był dla niej wizerunek, współpracowała z projektantami mody, to czy aby na pewno była prawdziwą artystką? Ale ona mimo wszystko dopilnowała, by wszyscy wiedzieli, że jest wielką malarką. I ta filozofia dziś przynosi profity.

„Portret Marjorie Ferry”, który w 2020 roku został sprzedany za kwotę 21 mln dol. (ok. 87 mln zł), to najdroższy obraz Łempickiej
„Kizette II” („Kizette w różowej sukience”) to drugi najdroższy obraz artystki – w 2023 roku został sprzedany za kwotę 14,8 mln dol., czyli 61 mln zł

Anjelica Huston grała ją na scenie w sztuce „Tamara” już w latach 80. i kolekcjonuje jej prace, podobnie jak Jack Nicholson i Madonna, która zaprezentowała nawet obrazy Łempickiej w teledysku „Open Your Heart” z 1986 roku i „Vogue” z 1990, a także oświetliła scenę reprodukcjami podczas swojej ostatniej trasy koncertowej. Barbra Streisand to także znana miłośniczka Łempickiej – w 1994 roku sprzedała „Adama i Ewę” (1932) za rekordową wówczas kwotę 1,98 miliona dolarów, a w jej rozległej kolekcji jest wiele obrazów Polki. Nic dziwnego, że napisała wstęp do katalogu wielkiej retrospektywy „Tamara de Lempicka” w San Francisco, która potrwa do 9 lutego. Gwiazda wyjaśnia w nim m.in. jak kupiła swoją pierwszą pracę Łempickiej w Paryżu w 1979 roku za zaledwie 67 tys. dolarów: tylko po to, by była ozdobą sali projekcyjnej w stylu art déco, którą projektowała w swoim domu w Beverly Hills.

Jakże to imponująca przewidywalność rynku, biorąc pod uwagę, że w 2020 roku „Portret Marjorie Ferry”(1932) został sprzedany za 21,1 miliona dolarów na aukcji Christie’s, co stanowi trzecią najwyższą kwotę, jaką kiedykolwiek zapłacono za dzieło współczesnej artystki. A trzy lata później „Kizette II” („Kizette w różowej sukience”) z 1930 roku – jeden z wielu portretów Marii Krystyny „Kizette” Łempickiej namalowanych przez jej matkę – w tym samym miejscu poszedł pod młotek za 14,785 mln dol. Te rekordowe kwoty jeszcze bardziej umocniły pozycję Tamary jako jednej z najwybitniejszych artystek wszech czasów.

Wyprzedzała swoje czasy, a powrót jej spuścizny do głównego nurtu może być wymowny dla naszych czasów. W obrazach bez trudu można wyczuć atmosferę świata, w którym żyła. Była znana w epoce art déco w Paryżu, łącząc wpływy artystyczne, z którymi zetknęła się po drodze, aby stworzyć swój własny, charakterystyczny styl. Dzięki temu jej sztuka jest natychmiast rozpoznawalna: częściowo kubizm, częściowo futuryzm, częściowo art déco, wszystko to pełne przepychu i większe niż życie. Nawet jej małe płótna emanują monumentalnością. Uwielbiała kontrasty – nawet wachlarz muz rozciągał się od córki do kochanków, a jej prace często przedstawiały kobiety, zarówno elegancko ubrane, jak i nagie. Powiedziała kiedyś: „malowałam królów i prostytutki”.

ŻYCIE JAK FILM

Dzieło i życie Tamary Łempickiej zdają się być stworzone dla srebrnego ekranu. Reżyserka Julie Rubio wie to doskonale. Przez pięć lat pracowała nad filmem dokumentalnym „The True Story of Tamara de Lempicka & the Art of Survival”, do którego zaangażowała także wnuczkę i prawnuczki polskiej malarki, a narratorką jest Anjelica Huston.

Autorka przedstawia życie Łempickiej przez pryzmat jej dzieł sztuki, którym towarzyszą animacje, archiwalne zdjęcia i nigdy wcześniej niepublikowane nagrania wideo. Wykracza w nim poza paryski okres świetności Polki, pokazując jej erę w Hollywood (wyemigrowała do USA w 1938 roku z drugim mężem Raoulem Kuffnerem) i nudę późniejszych lat spędzonych w Meksyku, gdzie zmarła w 1980 roku (jej prochy zostały rozsypane z helikoptera nad kraterem wulkanu Popocatepetl – dokładnie tak, jak sobie przed śmiercią zażyczyła).

W produkcji Rubio pojawia się też Eden Espinosa, która grała Łempicką na Broadwayu, a także kompozytor musicalu Matt Gould. – Tamara jako pierwsza wprowadziła w życie wiele rzeczy, z których korzystamy także dzisiaj: co oznacza bycie ikoną, jak się wypromować, z kim rozmawiać… była geniuszem marketingu. Gdyby była mężczyzną, w jej czasach uważano by ją za Picassa lub Dalego. Nasze społeczeństwo powoli się zmienia i przyjmuje kobiety w sposób, w jaki nie robiło tego wcześniej. Ona była pionierką. Przełamała bariery i otworzyła drzwi artystkom i kobietom w ogóle – mówiła w ub.r. Espinosa w dniu premiery spektaklu „Lempicka”, który pod koniec sezonu zdobył trzy nominacje do Tony (w tym dla Espinosy za główną rolę).

To wszystko zafascynowało Rubio, która po raz pierwszy o ekscentrycznej artystce usłyszała 30 lat temu, podczas wizyty w Miami. – Znalazłam się w hotelu o nazwie Americana – wspomina w rozmowie z magazynem „Artnet”. – Pokazywano tam grafiki Łempickiej, a jej sztuka naprawdę do mnie przemówiła. Tego dnia moja przyjaciółka powiedziała mi też, że malarka była biseksualna. Ja, która miałam dziewczyny, nigdy wcześniej nawet nie słyszałam tego określenia – dodaje.

ODKRYWANIE TAJEMNIC

Przez lata zagłębiała się w historię jej życia i pisała kolejne wersje scenariuszy filmu fabularnego. Zajęła się też pozyskiwaniem funduszy na film, jednak pieniądze nigdy nie nadeszły. Zmieniła pomysł na tańszy – na dokument. I ciągle dowiadywała się o tajemniczej Polce czegoś nowego. Ba, przy okazji nawet rodzina artystki odkrywała nieznane fakty z jej życia. Prawnuczka Marisa de Lempicka po dogłębnych badaniach na potrzeby filmu dowiedziała się, że dziadkowie Tamary byli Żydami (jej matka była Polką z żydowskimi korzeniami, a ojciec rosyjskim Żydem). Nikt z rodziny nie miał o tym pojęcia, bo wychowywali się w wierze katolickiej. Sama Tamara malowała przecież córkę, Kizette, podczas pierwszej komunii świętej, której w rzeczywistości nigdy nie miała. Dopiero po latach okazało się, że to był sposób na to, by chronić rodzinę. Katolicyzm na pokaz był zasłoną dymną. A zatem skłonność Łempickiej do ukrywania swojego pochodzenia nie była przejawem próżności ani nawet przedsiębiorczości, lecz chęcią przetrwania.

– Kiedy to odkryliśmy, lepiej zrozumiałam jej lekką paranoję. Miała silne obawy, że znowu wszystko straci, że może być prześladowana. Odkąd wiem, że była Żydówką, nabiera to zupełnie nowego sensu – wyznaje Marisa.

Do swojego filmu „The True Story of Tamara de Lempicka & the Art of Survival” Rubio zamówiła oryginalne materiały dokumentujące groby dziadków ze strony matki Tamary na cmentarzu żydowskim w Warszawie. Bliscy Łempickiej nie znali tego cmentarza. Reżyserka wymieniła się następnie tym materiałem z polską dziennikarką Moniką Krajewską, która odkryła ostatnie zachowane dokumenty potwierdzające nawrócenie dziadków Łempickiej na chrześcijaństwo. W filmie Krajewska zauważa, że ​​wiele takich nawróceń było wymuszonych. Zwraca również uwagę, że malarka postąpiła mądrze, ukrywając żydowskie pochodzenie po ucieczce do Paryża przed bolszewikami, ponieważ europejski antysemityzm osiągnął wtedy apogeum.

Reżyserka Julie Rubio na tle obrazu Łempickiej
Łempicka maluje męża Tadeusza w 1929 roku

Nowo odkryte dokumenty potwierdziły też to, czego rodzina się spodziewała. Tamara rzeczywiście nie mówiła prawdy co do swojego wieku. Całe życie utrzymywała, że urodziła się w 1898 roku, a w rzeczywistości miało to miejsce 4 lata wcześniej. Zmarła więc nie – jak myśleli – w wieku 82 lat, ale 86. Nawet jej córka nie miała o tym pojęcia.

W „The True Story of Tamara de Lempicka & the Art of Survival” można zobaczyć również niedawno ujawniony akt chrztu, który potwierdza, że ​​pierwotne personalia Łempickiej brzmiały Tamara Rosalia Hurwitz, czego początkowo rodzina artystki nie chciała ujawnić w filmie.

96-minutowa produkcja odkrywa kilka tajemnic i celebruje triumf talentu i odwagi swojej bohaterki poprzez wywiady z historykami sztuki, kolekcjonerami, kuratorami oraz gwiazdami Hollywood i Broadwayu. „Czerpiąc z relacji z pierwszej ręki, namiętnych romansów i ducha czasu szalonych lat dwudziestych, ta historia opowiada zarówno o przetrwaniu ducha, jak i o burzliwym świecie sztuki” – czytamy w opisie, który zdradza, że będą też lekkie szczegóły z życia sławnej Polki. Jak choćby opowieść o tym, jak zwróciła na siebie uwagę młodego prawnika z arystokratycznej rodziny z Warszawy, który mieszkał w Sankt Petersburgu w “rezerwowym pałacu” wielkiego księcia Włodzimierza Aleksandrowicza, a jego matka, Maria Norwid, była bratanicą Cypriana Kamila Norwida.

To właśnie podczas jednego z balów petersburskich elit poznała swojego przyszłego męża. Tadeusz był niezwykle przystojnym i popularnym w towarzystwie mężczyzną, który nie mógł opędzić się od kobiet. Wiedziała, że przyjdzie na bal przebierańców. Wiedziała, że inne kobiety wybiorą kostiumy księżniczek i królowych, więc ona wybrała coś zupełnie innego. Weszła na przyjęcie w… stroju wieśniaczki, z umorusaną twarzą i żywymi gęśmi na smyczy, które ślizgały się po kamiennej posadzce. Nie dało się jej nie zauważyć.

NIE MA CUDÓW

Często powtarzała: „Nie ma cudów, jest tylko to, co sama zrobisz”, co wyraża jej silną wiarę w dążenie do sukcesu. Jej życiowa historia oraz przemyślanie utkany życiorys świadczą o tym, że była prawdziwym wzorem samodzielnej kobiety, która osiągnęła sukces dzięki własnej determinacji i wysiłkowi. – Jej historia pokazuje nam, jak przetrwać i cieszyć się życiem, mając bagaż naprawdę przerażających przeżyć – deklaruje Rubio. – Oto kobieta, która straciła swój kraj dwa razy w wyniku wojny. A potem po prostu wciąż odkrywała, jak znaleźć piękno w życiu. Była błyskotliwą, odważną artystką i bohaterką swojej własnej historii.

Autorka filmu wierzy, że po premierze, która odbędzie się 28 stycznia w Lincoln Center w Nowym Jorku, wysiłki Łempickiej zmierzające do kreowania własnego wizerunku wreszcie przyniosą nie tylko europejskie, ale i globalne efekty. Bo ta przebojowa piękność znów jest w centrum zainteresowania. ﹡

 

_____

„The True Story of Tamara de Lempicka & the Art of Survival” będzie miał premierę 28 stycznia na 34. Festiwalu Filmów Żydowskich w Nowym Jorku. Po seansie odbędzie się spotkanie z reżyserką, Marisą de Lempicką i Eden Espinosą.

Kopiowanie treści jest zabronione