„Zobaczyłem je przez przypadek i oszalałem!”. Jak Jacek Poremba zadał gwałt na Szekspirze
14 października 2024
tekst: AMK
zdjęcia: Jacek Poremba
„Zobaczyłem je przez przypadek i oszalałem!”. Jak Jacek Poremba zadał gwałt na Szekspirze
14 października 2024
tekst: AMK
zdjęcia: Jacek Poremba
„Zobaczyłem je przez przypadek i oszalałem!”. Jak Jacek Poremba zadał gwałt na Szekspirze

– Przy okazji jakiejś pracy w Teatrze Polskim przez przypadek zerknąłem na kostiumy i oszalałem! Wyglądały bardziej jak rzeźby, obiekty niż strój na scenę. Od razu pomyślałem o nich niezależnie od aktora i zapragnąłem je sfotografować. Ale bez scenicznego kontekstu – Jacek Poremba opowiada o początkach wystawy „Nie/byty”, której bohaterami są fragmenty kostiumów Doroty Kołodyńskiej do „Historii Henryka IV”. Spektakl, o którym krytycy mówią „niespotykany na naszych scenach triumf Szekspira”, można oglądać w Teatrze Polskim w Warszawie, a zdjęcia Poremby w teatralnym foyer i na ogrodzeniu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

To bodaj najbardziej oczekiwana premiera najnowszego sezonu teatralnego – „Historia Henryka IV” z Andrzejem Sewerynem w roli głównej, mimo iż Szekspir to jeden z najczęściej granych autorów na deskach Teatru Polskiego w Warszawie.

– Utwory klasyczne to najlepsze utwory teatralne. Klasyka jest po prostu najpiękniejsza, najgłębsza, najbardziej atrakcyjna jaką można sobie wyobrazić – zachwala aktor i dyrektor Teatru Polskiego, Andrzej Seweryn. – Uważam, że to jest nasz obowiązek: granie i inscenizowanie przedstawień właśnie tych tzw. klasycznych. Jeżeli nie my, to kto? Teatrom prywatnym nie jest łatwo grać wielkie przedstawienia. Po prostu nie ma na to środków. Wyspiański mówił: „Teatr mój widzę ogromny”, prawda? No to od czasu do czasu róbmy taki teatr – dodaje

20 ról, wielkie dekoracje, wspaniałe kostiumy. I te ostatnie, autorstwa Doroty Kołodyńskiej, zachwyciły fotografa Jacka Porembę. – Przy okazji jakiejś pracy w Teatrze Polskim przez przypadek zerknąłem na kostiumy i oszalałem! Wyglądały jak rzeźby. Poczułem, że są niezależnymi od aktora bytami i nawet pozbawione kontekstu sceny – emanują pięknem, mają swoją historię, tajemnicę… Intrygują i oddziałują na emocje. I takie z dala od człowieka i sceny zapragnąłem uwiecznić – opowiada fotograf w rozmowie z LIBERTYN.eu.

Zwykłe zdjęcie nie wchodziło jednak w rachubę: – Postanowiłem sportretować tylko elementy kostiumów, żeby oderwać je od konkretnej postaci, dla której powstały. Fragmenty w połączeniu z moją aranżacją zamieniły się w nowe obiekty. Stały się nowym znakiem, nową literą w moim osobistym alfabecie…

Autor wideo: Filip Kabulski

Elementów do aranżacji Poremba poszukał w swoim ulubionym miejscu: składzie metali nieżelaznych pod Warszawą. Często tam buszuje i wywozi różne rzeczy, które wykorzystuje do swoich sesji zdjęciowych. Czasem robi tam nawet portrety swoim bohaterom. Bo to miejsce – jak mówi – jest dla niego bardzo inspirujące.

Tym razem wywiózł stamtąd m.in. blachy miedziane, druty, rurki, śruby i linki z cienkiego metalu, które wyglądają jak włosy. Skarby ze złomowiska skomponował z kryzą, marynarką wywróconą na lewo, kawałkiem rycerskiej zbroi ze skóry, pancerzem i innymi projektami kostiumografki. Czasem widać konstrukcję gorsetu czy marynarki, czasem szwy z nićmi.

– Zanim wezmę do ręki aparat, czuję energię zdjęć, ale nigdy wcześniej nie widzę konkretnych kadrów. Tak było też tym razem. Ostatecznie wybrałem białe tło i pleksi, bo ta czystość i minimalizm okazały się tak piękne, że zrezygnowałem z pokazywania przestrzeni teatru – wyjaśnia Poremba. Na koniec dodał geometryczny czerwony element jako znak kompozycyjny zdjęć.

Wyszła z tego układanka różnych geometrycznych tworów, abstrakcyjne obrazy, które poprzez zmianę kontekstu otwierają nowe pola dla wyobraźni. – Udało mi się z połączenia alfabetu Doroty, mojego własnego i tych nowo powstałych liter ułożyć to poetyckie, obrazkowe haiku. Dla niektórych pewnie po szelmowsku zadałem gwałt na Szekspirze – śmieje się fotograf.

Efektem jest wystawa „Nie/byty. Fizyczne formy świadomości. O spotkaniu sztuk”, którą można oglądać w dwóch miejscach w Warszawie: do końca listopada we foyer Teatru Polskiego oraz na ogrodzeniu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego do końca października. Prawdopodobnie później zdjęcia zawisną w Łazienkach Królewskich.

Autorem spektaktu „Historia Henryka IV”, który opowiada o losach czterech Henryków, w tym która Wielkiej Brytanii i jego syna z czasów bitwy pod Shrewsbury w 1403 roku, jest francuski reżyser operowy, Ivan Alexandre. Paryżanin bardzo szanuje szekspirowski dramat „Henryk IV” za „unikatowy sposób opowiadania o ludzkich myślach i logice, podejmowaniu decyzji, codzienności i tragedii”.

– To najlepszy Szekspir. Z jednej strony epicki, z drugiej poetycki. Dziś jednak nie jest przebojem, bo nie jest o tym, co publiczność generalnie lubi – nie jest o pasji i nie ma tam też historii miłosnej. Ludzie lubią, gdy sztuka ma pewnego rodzaju balans np. w kwestii postaci kobiecych, a to zdecydowanie męska historia – reżyser mówił przed premierą w ubiegłym tygodniu.

Krytycy są pod wrażeniem tego, co zaproponował. „W przedstawieniu francuskiego reżysera wyjątkowe jest zaś to, że przez trzy i pół godziny możemy słuchać genialnego tekstu. Każde słowo i linijka – układające się w obrazy, metafory, sceny i dialogi – wibruje błyskotliwie, pełne refleksji. To niespotykany na naszych scenach triumf Szekspira” – zachwyca się „Rzeczpospolita”, której zdaniem „to widowisko, jakiego dawno nie widzieliśmy”.

Występują: Andrzej Seweryn (Król Henryk IV), Paweł Krucz (książę Henryk), Dorota Bzdyla (Książę Lancaster), Wojciech Czerwiński (Hrabia Westmoreland), Szymon Kuśmider (Falstaff), Modest Ruciński (Lord Henry Persy „Hotspur”), Sławomir Grzymkowski (Glendower) i inni. Autorem przekładu jest Piotr Kamiński, a dekoracje zaprojektował Antoine Fontaine.

Kopiowanie treści jest zabronione