



























W świecie pełnym marketingowych chwytów zaledwie 29-letni Yonathan Carmel wyznacza własną ścieżkę. Dyrektor kreatywny i założyciel marki Vautrait wyróżnia się wyważonym podejściem do mody. Zaledwie kilka miesięcy po dotarciu do półfinałów LVMH Prize 2024, jednego z najważniejszych konkursów w świecie mody (organizowanym przez koncern LVMH, do którego należą m.in. Dior, Loewe, Louis Vuitton, Celine i Tiffany & Co.) zadebiutował w oficjalnym kalendarzu Paris Fashion Week. To ważny krok w jego karierze.
Daleko mu do wprowadzania rewolucji w modzie. Carmel podchodzi do klasycznego Paryża z szacunkiem, traktując miasto jako platformę dla swojej ekspresji. Nie jest ono jedynie tłem, ale sceną, na której jego wizja staje się rzeczywistością. Relacja projektanta z Paryżem sięga dzieciństwa, kiedy jako chłopiec eksplorował uliczki Belleville razem z ojcem. Te doświadczenia wyraźnie wpłynęły na jego dzisiejsze rzemiosło.
Wywiad z projektantem wymagał dwóch spotkań. Pierwsze odbyło się w chaotyczne poniedziałkowe popołudnie na Place des Vosges w Paryżu, dwa dni po debiutanckim pokazie Vautrait. Mimo wietrznej i deszczowej pogody udało się porozmawiać przy kawie, zanim napięty grafik zmusił projektanta do ruszenia na kolejne spotkanie. Dwa tygodnie później, rozmowa między Tel Awiwem a Warszawą pozwoliła zgłębić więcej tematów – od komercjalizacji branży, przez innowacje, aż po dwoistość tęsknoty i poczucia przynależności.
Yonathan mówi bardzo cicho, ale gdy tylko zaczyna opowiadać o swojej marce, ożywia się. Moda go fascynuje. Szycie we wszystkich technikach i szczegółach ręcznego kunsztu go obsesyjnie dręczy (to on używa tego słowa). Jego brand jest tożsamy z jego osobowością. W czasach, gdy dążenie do nowości jest uznawane za kwintesencję doskonałości, Vautrait jest bastionem trwałości. Kreacje marki unikają nieustannego cyklu zmian w modzie, zakorzenione zamiast tego w trwałych tradycjach rzemiosła i ponadczasowego wzornictwa. Tutaj innowacja nie jest mierzona ulotnymi trendami, ale niezachwianym zaangażowaniem w jakość i długowieczność. W swojej istocie Vautrait jest deklaracją zrównoważonego rozwoju – protestem przeciwko kulturze jednorazowego użytku, która przenika współczesną modę. Promuje wysokiej jakości projekty, które przeciwstawiają się tyranii trendów, oferując alternatywę dla masowej produkcji.
Projekty Carmela przemawiają do wymagającej publiczności. Poszukiwaczy stylu, którzy dostrzegają głębokie piękno rzemiosła i ponadczasową elegancję dobrze wykonanego ubioru. Tutaj ciało nie jest formowane tak, aby pasowało do ideału; raczej ubiór dostosowuje się, aby objąć różnorodność ludzkiej formy i życiowego doświadczenia.
Rozmawiając z tym młodym talentem, którego nazwisko warto zapamiętać, a przede wszystkim naśladować, próbowałam dowiedzieć się trochę więcej o tym, kim był wcześniej i gdzie chce dojść w modowej branży. Chciałam rozwikłać jego tajemnicę.
Ale poważnie. Naprawdę dobrze jest spotkać kogoś, kto przechodzi przez to samo w procesie rozwoju małej modowej marki, bo czasami czuję się po prostu samotny.
Gdy konkurs się skończył, zaprosiłem wszystkich na mój najnowszy pokaz w Paryżu. Mentorzy też przyszli. Naprawdę miło, że ci ludzie nadal są zaangażowani w to, co robię. Konkurs może się skończyć, ale wsparcie pozostaje. Nadal jestem otoczony tą energią, która popycha mnie do przekraczania granic.
Na szczęście nie jestem pod dużą presją, bo mam niezależność. Te gorsze rzeczy dzieją się, gdy marka jest dużo większa i bardziej skomercjalizowana.
Dużo myślę o swoim pochodzeniu i korzeniach, a odkrywanie szczegółów jest dla mnie ważne. Moja prababcia była krawcową w Wiedniu, więc ciekawie jest zobaczyć, jak jedna rzecz w rodzinie prowadzi do drugiej.
Teraz rozgryzam dévore, która mnie ostatnio zainteresowała. To technika, która polega na użyciu aksamitu i zdjęciu niektórych jego części, aby stał się przezroczysty. Są nowoczesne sposoby, aby to zrobić, takie jak laser, ale może spróbuję zrobić to po staremu, co jest trudne.
Chciałbym, by Vautrait była strażnikiem wiedzy i pochodnią dla znikających rzemieślników, których mistrzostwo w swoim fachu jest niezastąpionym skarbem. Stąd filozofia mojej marki, która honoruje wartość ubrań w środku, a nie na zewnątrz, kunszt ich konstrukcji. Kreacje Vautrait są hołdem dla rąk, które kształtują każdy element projektu. Celebracją tych umiejętności i poświęceniem przez pokolenia, gdzie każdy szczegół jest dopracowany do swojej istoty. Każdy ścieg jest świadectwem trwałej więzi między twórcą a dziełem.
Ubolewam, że jednorazowość przedmiotów i ubrań doprowadziła do tego, że ludzie tracą swoje ręczne umiejętności. W dawnych czasach byłoby oczywiste, że gdyby jakaś babcia miała dziurę lub plamę na uszytej na miarę marynarce, sprułaby ją i przerobiła na nowo. Własnoręcznie.
Niedawno znalazłem wioskę w Rumunii, gdzie starsze kobiety specjalizują się w dzianinach. Robią wszystko ręcznie, a większość ich dochodów idzie na utrzymanie wioski. Byłem w szoku, gdy natknąłem się na informację, że to one dostarczają dzianiny Comme des Garçons!
Wolałbym, żeby to wszystko działało na bardziej osobistym poziomie. Wyobraź sobie, idę do osoby, która jest właścicielem zamku i pytam, czy mogę tam zrobić pokaz, a jeśli podoba mu się marka, odpowiada: „Oczywiście, chętnie zorganizuję takie wydarzenie”, a potem idę do gościa, który handluje wełną i pytam: „Czy możesz mi dać trochę wełny, mogę ci podarować kurtkę w zamian”. Przed laty taka wymiana nie była aż tak pazerna, jak dzisiejsze: „Dasz mi owcę, a oddam ci tysiąc”. [śmiech]
Staram się otaczać ludźmi, którzy pracują ze mną w innym celu niż tylko pogoń za kasą i nowoczesnością. Przynajmniej tak mi się wydaje. Obecnie niemal niemożliwe jest znalezienie osób podzielających te wartości, ponieważ system chce, abyś zachowywał się w określony sposób.
Mój ojciec był reżyserem filmowym, więc spędziłem w tym mieście dużo czasu jako młody chłopak. Nawet zapach metra wciąż przypomina mi tamte czasy.
Bo dla mnie nie jest ważny konkretny szczegół lub element garderoby, ale styl, nastrój, aura. Tworzę tę samą kolekcję w kółko, która ewoluuje. Za każdym razem jest inna historia, ale ta sama tożsamość marki. Gdy ubrania wiszą osobno, nadal jest to Vautrait, ponieważ widać konkretne krawiectwo i szczegóły; określone DNA marki to coś, na co ciągle zwracam uwagę.
Są też pewne magiczne chwile, jak ta, gdy byłem w Lizbonie i znalazłem miejsce, bardzo w stylu lat 70. Po prostu postawiłem tam swoją torbę i zrobiłem zdjęcie telefonem. „OK, to jest nastrój, którego chcę” – pomyślałem. Fotografia wyglądała, jakby utknęła w czasie…
Chciałem zostać fotografem, ale to było za trudne… [milczenie]
Pewnego dnia wysłano mnie, żebym zrobił zdjęcia w strefie wojny w Gazie i to mnie dosłownie straumatyzowało. Głęboko nie zgadzałem się z działaniami wojskowymi, więc ostatecznie zostałem grafikiem w gazecie, dla której tworzyłem infografiki. Szukając inspiracji, m.in. przeglądałem modowe magazyny i zdjęcia na pintereście. Spędzałem na tym długie godziny i często zadawałem sobie pytanie: „co to jest?”, bo tak naprawdę nie rozumiałem mody, wszystko było dla mnie nowe. Ale intuicyjnie czułem, że to coś dla mnie. Czułem, że chcę się rozwijać w świecie artystycznym, ale nie do końca wiedziałem, jakie konkretnie jest moje miejsce. Aż w końcu mnie olśniło: „chcę być częścią świata mody”. Wziąłem więc udział w kursie szycia i kroju i wtedy wszystko się zaczęło.
Nauczyłem się tam techniki dekonstrukcji odzieży. Zrozumiałem, że mogę wykonać dowolny rysunek lub szkic, ale jeśli chcę stworzyć ubranie 3D, muszę opanować jego wewnętrzną konstrukcję. Bo konstrukcja tak naprawdę jest najważniejszą częścią ubrania, to właśnie od niej bierze się jakość. Od tamtej pory jestem naprawdę zafascynowany ideą konstrukcji ubrania, szczegółami, ekstremalną precyzją, ręcznym szyciem, podszewkami, wszystkimi tymi szczegółami, o których wiele osób nawet nie ma pojęcia.
W zasadzie mamy tylko jednego projektanta, który stąd pochodzi i który odniósł sukces – to Alber Elbaz. Szybko jednak wyjechał z Izraela do Nowego Jorku, a potem do Paryża. W Izraelu nie jest jednak tak sławny, jak poza krajem, pewnie dlatego, że Izraelczycy nie przejmują się zbytnio modą. Nie interesują ich najnowsze kolekcje marek.