Van Gogh, bitwy gladiatorów i najsłynniejszy festiwal fotografii na świecie. 24 godziny w Arles
08 marca 2025
tekst: Linda Agata Senya
zdjęcia: Linda Agata Senya
Vincent van Gogh stworzył tu ponad 300 dzieł. Wystawy organizował Pablo Picasso. W pochodzącym z czasów rzymskich amfiteatrze odbywały się bitwy gladiatorów z egzotycznymi bestiami. To tu kręcono słynne sceny z filmu „Ronin” z Robertem de Niro i Jeanem Reno. I to w tym mieście odbywa się najstarszy festiwal fotografii na świecie. I jeśli zastanawiacie się, gdzie zacząć odkrywanie Prowansji, podpowiadamy stanowczo – od Arles. To miasto będące mieszanką piękna nowoczesnej architektury, światowej klasy sztuki, skąpanej w słońcu kuchni prowansalskiej i obiektów światowego dziedzictwa UNESCO. Spędźcie z nami 24 godziny i zanurzcie się w jego średniowiecznym uroku i ambitnych wydarzeniach kulturalnych.

Jego urokowi dali się uwieść Paul Gauguin, Pablo Picasso i przede wszystkim Vincent van Gogh. Tego ostatniego na początku XX wieku okolice Arles, wówczas sennego miasteczka we francuskiej Prowansji położonego nad brzegiem Rodanu, zainspirowały do stworzenia niektórych z jego najbardziej znanych obrazów. W latach 50. i 70. wystawy organizował tu Pablo Picasso, a w 1970 roku przyjaciel słynnego kubisty – fotograf Lucien Clergue – postanowił, że właśnie Arles stanie się światowym centrum fotografii. Od tamtej pory jego uliczkami przechadzały się takie sławy, jak Nan Goldin, Annie Leibovitz, Elliott Erwitt, Martin Parr czy Ansel Adams, William E. Smith i André Kertész. Lista jest naprawdę długa…

Rencontres d’Arles, najstarszy festiwal fotografii na świecie, zwabił też Lindę Agatę Senya, urodzoną w Polsce i mieszkającą w Paryżu fotografkę, która co roku odwiedza tę prestiżową imprezę. Zakochana jest też w samym mieście: oczarowało ją i średniowieczne dziedzictwo, i ponadczasowa elegancja, i nowe, ambitne przestrzenie kulturalne, i odrobina miejskiego luzu, i połączenie szybkiej kolei z Paryżem (około trzech godzin drogi), dzięki czemu otrzymuje się południowofrancuski czar, który można pochłonąć w weekend.

Specjalnie dla LIBERTYN.eu przygotowała autorski przewodnik po tej francuskiej stolicy fotografii. Warto się z nim zapoznać przed kolejną edycją Rencontres d’Arles, która odbędzie się od 7 lipca do 28 września.

Wystawa fotografii na Placu Republiki, głównym placu w Arles
Podczas Rencontres d’Arles zdjęcia wiszą w całym mieście

1.
ŚWIĘTO FOTOGRAFII

Tydzień inauguracji festiwalu Les Rencontres de la photographie d’Arles zawsze symbolizuje dla mnie oficjalny początek lata. Ostatnia edycja to była moja 9. rocznica przyjaźni z tą imprezą.

Festiwal to prawdziwy maraton sztuki, który pozwolił mi zanurzyć się w fascynującym świecie fotografii amatorów i profesjonalistów, Francuzów i obcokrajowców. Gdy powstawał, odwiedziło go zaledwie 200 osób, pół wieku później co roku przyciąga ok. 150 tys. ludzi. „Fotografia nie jest sztuką, ale są fotografowie, których można nazwać artystami” – tak historyk Jean-Maurice Rouquette, fotograf Lucien Clergue i pisarz Michel Tournier wyjaśnili 55 lat temu władzom miasta konieczność zorganizowania festiwalu. Te słowa do dziś są aktualne.

Na czas festiwalu, zazwyczaj trwającego od lipca do września, 50-tysięczne miasteczko jest mu niemal podporządkowane. Bo odbywa się nie w jednym miejscu, ale w różnorodnych przestrzeniach – od tradycyjnych muzeów, przez kościoły i teatry, po zaadaptowane witryny sklepowe i parki. Gdziekolwiek się obejrzeć – zdjęcia! Na ścianach kamienic, w galeriach i restauracjach, w ratuszu i w garażach. Z każdym rokiem przybywa nowych miejsc wystawowych w mieście, np. rok temu dołączyły centrum kultury Espace Van Gogh, Musée Réattu (muzeum sztuki współczesnej) oraz Fondation Manuel-Rivera-Ortiz, prywatna organizacja fotograficzno-filmowa. Niemal wszędzie odbywają się wydarzenia, takie jak spotkania z twórcami czy debaty, a publiczność może oglądać ponad 40 wystaw zdjęć współczesnych fotografów z różnych krajów.

Do miejsc wystawienniczych należy też 11-hektarowe centrum kultury Luma, założone przez szwajcarską miliarderkę i mecenaskę sztuki, Maję Hoffmann, która nabyła przemysłowe nieużytki w pobliżu centrum Arles i zatrudniła Franka Gehry’ego do stworzenia metalicznej wieży, która jest wizytówką obiektu. Na pierwszy rzut oka prawie niemożliwe jest uchwycenie struktury i układu wewnętrznego tego budynku. 56-metrowa wieża wznosi się z trzykondygnacyjnej szklanej konstrukcji w kształcie bębna, zwężając się nieregularnie ku górze. Fasada składa się z 53 skrzynek z lustrzanymi oknami i prawie 11 tys. specjalnie powlekanych paneli aluminiowych. Z daleka wyglądają jak świecąca zbroja w łuskach.

Ta 10-piętrowa wieża zawiera gigantyczne przestrzenie wystawiennicze i eventowe, kilka restauracji i kawiarni oraz butikowe hotele. Wchodząc na szczyt wieży, która jest najwyższym punktem miasta, cieszyłam się graficzną architekturą konstrukcji w dialogu ze światłem i niebem.

Tym razem tam nie zostałam na cały pobyt; zatrzymałam się w moim ulubionym hotelu Le Cloître (co po polsku znaczy klasztor), który szczerze polecam. Jestem regularnym gościem Le Cloître od momentu jego otwarcia i obserwowałam, jak rozkwita w niezwykły hotel. Kiedyś był małym ukrytym klejnotem, a dziś jest kolorową enklawą designu w zabytkowych murach i rozszerza się na przeciwną stronę ulicy. To połączenie starożytnego kamienia i nowoczesnego designu jest żywym odzwierciedleniem samego Arles, gdzie historia i współczesna sztuka współistnieją w idealnej harmonii. Pokoje to zasługa ulubionej paryskiej projektantki wnętrz, Indii Mahdavi. Jest kolorowo, ciepło, prowansalsko i daje poczucie, że nie chce się wychodzić z łóżka.

Luma Foundation oraz rzeźba „Seven Sliding Doors Corrido” Casrtena Hollera stojąca w Parc des Atelier należącym do posesji

2.
ŚLADAMI VINCENTA VAN GOGHA

Jeśli jest jakiś artysta, któremu Arles zawdzięcza sławę, to jest nim Vincent Van Gogh, który spędził tutaj 15 miesięcy i stworzył ponad 300 obrazów, rewolucjonizujących ówczesne kanony. Niestety, w mieście nie zachowało się ani jedno płótno impresjonisty, nawet w Fondation Vincent van Gogh, która stara się pielęgnować jego dziedzictwo poprzez realizację utopijnej idei komuny artystycznej, jaką malarz chciał pod koniec XIX wieku założyć w Arles. Przedstawiciele fundacji zapraszają do współpracy młodych artystów współczesnych, których prace korespondują z dorobkiem Holendra, tworząc w ten sposób przestrzeń wymiany oraz inspiracji.

Praktycznie jedyny ślad po mistrzu znajduje się w Musée Réattu, XV-wiecznej budowli przypominającej zamek, zawierającej list z 1889 roku, który napisał do swojego przyjaciela Paula Gauguina. Drobnymi bazgrołami wychwala Wagnera, krytykuje prozę „Chaty wuja Toma” i ubolewa nad swoim stanem psychicznym. Muzeum jest moim ulubionym miejscem w Arles. Posiada nie tylko unikalną, stale rozwijającą się stałą kolekcję z ciągle nowymi nabytkami – obejmującą malarzy arlezjańskich – zwłaszcza właściciela i artystę Jacques’a Réattu, a także jego prywatną kolekcję dzieł z XVII i XVIII wieku. Współczesny wybór obejmuje rysunki Picassa, szkice projektanta mody Christiana Lacroix (pochodzącego z Arles) i fotografie autorstwa wszystkich wielkich, od Brassaïa po Berenice Abbott.

Ostatni program Les Rencontres d’Arles w Réattu obejmował 350 fotografii autorstwa kultowego Jeana Claude’a Gautranda z lat 1961–2010. To było niesamowite – liczba zdjęć i to, co przedstawiały – ewolucja miasta Paryża i ścieżka życia artystów. Wszystko w czerni i bieli, gdzie widać, jak zmieniło się miasto. Odkryłam miejsca, o których istnieniu nie miałam pojęcia, ponieważ pochodzę z pokolenia, w którym wiele z nich zostało zastąpionych lub zburzonych z tego czy innego powodu. Częścią wystawy była bardziej fotografia życia osobistego z wczesnych lat Gautranda. Jako fotografka uznałam to za niezwykle wciągające i pouczające pod każdym względem.

Dla fanów van Gogha punktem obowiązkowym będzie wizyta w Café la Nuit (dziś zwaną Café van Gogh), której taras z żółtymi markizami na tle gwieździstego nieba jest jednym z najbardziej znanych widoków w historii malarstwa. Warto zobaczyć też spokojny dziedziniec dawnego szpitala (dzisiaj centrum kulturalne Espace van Gogh), w którym malarz był leczony po swoim niesławnym samookaleczeniu w 1888 roku. Obecnie budynek to tętniąca życiem przestrzeń architektoniczna i kulturalna, w której zwiedzający mogą spacerować po tych samych ogrodach, które mistrz uwiecznił na swoich obrazach.

Musée Réattu znajduje się w XV-wiecznej budowli przypominającej zamek

3.
DZIEDZICTWO STAROŻYTNEGO RZYMU

Jest taki punkt w Arles, w którym krzyżują się ścieżki dwóch wybitnych, związanych z miastem artystów – van Gogha i Picassa. Chodzi o amfiteatr wzniesiony w I wieku naszej ery, w czasach, gdy miasto zyskało przydomek „Małego Rzymu”. Motorem jego strategicznej roli był konflikt między Juliuszem Cezarem a Pompejuszem. W czasach cesarstwa odbywały się tutaj walki gladiatorów i inscenizacje polowań na dzikie zwierzęta przy 200-tysięcznej widowni.

Podtrzymując tradycję walki mężczyzn ze zwierzętami, na arenie (która obecnie wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO) dwa razy w roku odbywają się walki byków. Można oglądać korridę w stylu hiszpańskim, czyli pojedynek toreadora z bykiem, w którym człowiek zadaje zwierzęciu śmiertelny cios, oraz course camarguaise. W tym drugim bierze udział jednocześnie kilku raseteurs, a ich zadaniem jest zerwanie z głowy byka kolorowej rozety, przewiązanej między jego rogami, a nie zabicie go. Po walce byk staje się lokalnym celebrytą.

Obok znajdują się ruiny antycznego teatru z kolumnadą (w czasach świetności Théâtre Antique mieścił nawet 10 tys. widzów), które są przyjemnym miejscem na spacery lub obejrzenie koncertu. Do dziś organizowane są tam występy muzyczne i spektakle. W czasie trwania Rencontres d’Arles, który wykracza daleko poza pokazy fotografii 2D, na scenie amfiteatru staje ekran i odbywa się nocne show. Podczas mojego ostatniego pobytu na festiwalu odbyło się wydarzenie o nazwie „Live Magazine of L’Rencontres”. To połączenie opowiadania historii, pracy fotograficznej na ogromnej wystawie w środku ciemnego letniego wieczoru, fotografów i dziennikarzy na scenie – zwykle laureatów kilku prestiżowych nagród przyznawanych w tygodniu inauguracji – wraz z pokazem slajdów, muzyką na żywo i pokazem świetlnym. To eklektyczny wybór wciągających i głęboko emocjonalnych opowieści: m.in. historia dwójki szwajcarskich przyjaciół podróżujących samochodem przez Kabul, historia młodego Koreańczyka i ostatnich dni z jego ojcem malarzem, czy historia częstego gościa kabaretu drag queen w Paryżu, który wciela się w wiele imponujących queerowych postaci. Cóż, Christophe Wiesner, dyrektor Les Rencontres de la photographie d’Arles i mój dobry przyjaciel, jest naprawdę osobą, która potrafi zebrać idealny zespół, wybrać i pokazać bardzo ważną fotografię na styku sztuki i dziennikarstwa, no i zorganizować niezapomniane widowisko.

Z teatralnej areny można łatwo przejść do forum z kryptoportykami – rodzajem podziemnych galerii, które wybudowano ponad 2 tysiące lat temu, aby wyrównać teren pod głównym placem miasta. W starożytności kryptoportyki najprawdopodobniej pełniły funkcje magazynu, przetrzymywano w nich również niewolników. Potem przechowywano tam beczki z winem, a podczas II wojny światowej przestrzeń służyła jako schron przeciwlotniczy. Dziś kryptoportyki są puste i nieużywane. Po latach wykopalisk i oczyszczania zostały udostępnione zwiedzającym, oferując fascynującą podróż przez przeszłość Arles.

Kolejnym antycznym zabytkiem są Termy Konstantyna, pochodzące z IV w. n.e. Kiedyś był to wielki zespół termalny, rzymska łaźnia publiczna zaprojektowana w taki sposób, by dostarczać do pomieszczeń wodę, a następnie podgrzewać ją w odpowiednim stopniu, by klienci mogli wybierać, czy chcą na przykład kąpiel letnią, czy też bardziej gorącą. Obecnie zwiedzającym udostępniana jest północna część oryginalnego kompleksu.

Niezwykłym zabytkiem, który obrazuje jak spotyka się tutaj współczesność i lokalna tradycja z dziedzictwem starożytnego Rzymu, jest też nekropolia Alyscamps, gdzie można podziwiać pozostałości po bogato zdobionych nagrobkach. Niegdyś był to jeden z najsłynniejszych cmentarzy w Europie. Alyscamps podobno jest miejscem pochówku Rolanda z „Pieśni o Rolandzie” z XI wieku, leżał tu św. Trofim, pierwszy biskup Arles. O dawnej popularności tego miejsca świadczą opowieści mieszkańców, że ciała zmarłych spływały z daleka Rodanem z monetami w ustach jako zapłata, a następnie były wyławiane i grzebane właśnie na Alyscamps. Tutaj inspirację znaleźli Van Gogh i Gauguin, a Dante opisał cmentarz w „Boskiej Komedii”. Choć upływ czasu zniszczył wiele średniowiecznych kaplic i pomników nagrobnych, echa ich wspaniałości pozostały.

„Live Magazine of L’Rencontres” w ruinach antycznego teatru

4.
KUCHNIA ZE SZTUKĄ NA JEDNYM STOLE

Arles to miasto, które żyje na skrzyżowaniu starożytności i nowoczesności. Jego rzymskie korzenie są wyryte w samym kamieniu starożytnych amfiteatrów i teatrów, w których nadal odbywają się wydarzenia kulturalne, od festiwalu muzycznego Les Suds (14 lipca-20 lipca 2025) po sztuki teatralne i występy na żywo. To bogate dziedzictwo płynnie łączy się z pasją miasta do fotografii i sztuki współczesnej, przyciągając kreatywne talenty ze wszystkich zakątków świata.

W spokojniejszych porach roku Arles organizuje wydarzenia, takie jak Festival du Dessin (12 kwietnia-11 maja 2025), na którym przez cały miesiąc odbywają się wystawy i spotkania z artystami z całego świata, a także koncerty, pokazy filmowe, podpisywanie książek i dyskusje przy okrągłym stole. Zaś festiwal L’Eté Indien (17-20 września 2025) to wydarzenie gastronomiczne łączące w sobie kuchnię i sztukę. W centrum uwagi znajduje się dzielenie się – stoły przypominają dzieła sztuki, wystawiane i udostępniane na ulicach miasta zwiedzającym przed każdym bankietem przygotowanym przez lokalnych i międzynarodowych szefów kuchni.

Dla smakoszy, podobnie jak wiele miast na południu Francji, Arles organizuje gwarne targi uliczne dwa razy w tygodniu – w środy i soboty, przed południem. A serce miasta ożywa… Tętniące życiem targowisko rozciąga się od Boulevard des Lices do Boulevard Clémenceau, oferując autentyczny smak życia prowansalskiego, ze świeżymi produktami i lokalnym rzemiosłem. Wędrując wzdłuż dwukilometrowego odcinka, można rozkoszować się obfitą ofertą: od przepysznych owoców i warzyw po ogromny wybór serów, od żywych kwiatów i aromatycznych przypraw po najwspanialsze kawałki mięsa i świeże ryby. Targ prezentuje najlepsze lokalne i regionalne produkty.

Zaś ci, którzy chcą posmakować wykwintnej kuchni (w regionie przenikają się m.in. smaki francuskie z hiszpańskimi), niech zajrzą do La Chassagnette, restauracji wyróżnionej gwiazdką Michelin, położonej na czterech hektarach ekologicznych pól uprawnych, zaledwie 20 minut od Arles. Wizyta tam, to nic innego jak kulinarne objawienie. Miałam zaszczyt uczestniczyć w specjalnym wydarzeniu pop-up, podczas którego szef kuchni, genialny Armand Arnal, połączył siły z kultowym Bruno Verjusem z paryskiej restauracji Table, zajmującej 3. miejsce na świecie. Obserwowanie współpracy tych dwóch mistrzów, wspieranych przez ich wyjątkowo utalentowane zespoły, było niezapomnianym przeżyciem. Razem stworzyli symfonię smaków, celebrując istotę kuchni południowoeuropejskiej.

Alyscamps

5. 
UCIECZKA I DZIKA PIĘKNOŚĆ

W Arles rzeka Rodan stanowi hipnotyzujące tło, które od zawsze fascynowało artystów, w tym Vincenta van Gogha. W swoim arcydziele „Gwiaździsta noc nad Rodanem” przepięknie uchwycił magiczną atmosferę nocnego Arles. Stojąc na brzegu rzeki, zaledwie rzut beretem od swojej rezydencji w Żółtym Domu na placu Lamartine, artysta zanurzał się w urzekającym pięknie nocnego nieba. Gra świateł i migoczące refleksy na powierzchni Rodanu stały się jego natchnieniem, rozpalając wyobraźnię i dając początek kultowemu obrazowi.

Turyści odwiedzający Arles nadal mogą docenić urok rzeki Rodan.

Lato w Arles nie byłoby kompletne bez orzeźwiającej kąpieli, a na szczęście miasto oferuje kilka doskonałych opcji. Zarówno Hôtel L’Arlatan, jak i Hôtel du Forum mogą pochwalić się pięknymi basenami, oferującymi chłodną chwilę wytchnienia po dniu zwiedzania. Pływanie w tym spokojnym otoczeniu dodaje dodatkową warstwę relaksu do każdego letniego dnia w Arles.

Miłośnikom natury polecam plażę Piémanson, położoną w pobliżu Salin-de-Giraud na terenie Parku Narodowego Camargue, krainie słynącej z solanek, w których produkuje się słynną prowansalską sól (fleur de sel). Plaża Piémanson to prawdziwa dzika piękność: oferuje dziewiczy odcinek białego piasku rozciągający się na około 8,1 kilometrów wzdłuż spokojnych wód Morza Śródziemnego. To spokojne miejsce, gdzie rozległe niebo spotyka się z morzem, zapewnia idealną ucieczkę od miasta.

Festiwal Rencontres d’Arles odbywa się w całym mieście i zachęca do spacerów wąskimi uliczkami

6. 
JAK ZWIEDZAĆ ARLES?

Zdecydowanie pieszo, bo zabytkowe centrum jest na tyle małe, że korzystanie z komunikacji miejskiej nie będzie konieczne. Aby naprawdę zanurzyć się w uroku miasta i w pełni docenić jego skarby, polecam zatrzymać się w nim na 2-3 dni. Pozwoli to na niespieszne zwiedzanie Arles, wchłonięcie bogatej historii i doświadczenie cudów kultury.

Prowansję najlepiej zwiedzać samochodem. Wspaniałe miasteczka są położone dość blisko siebie, ale jeśli nie masz auta, najszybciej dojedziesz pociągiem z Marsylii (podróż trwa godzinę). Pociągiem można też dojechać z samej Nicei, ale potrzebna będzie przesiadka w Marsylii – cała podróż potrwa trochę ponad 4 godziny. Arles jest też dobrze skomunikowane z położonym wyżej na północy Awinionem. Tu do wyboru są pociągi i autobusy.

Z Polski do Prowansji najlepiej dotrzeć samolotem. Najbliższe Arles są lotniska w Marsylii lub Nicei. 

 

Kopiowanie treści jest zabronione