Najsłynniejszy wieżowiec świata będzie rozbudowany. Jego autor usłyszał: „nie baw się ikoną”
17 lipca 2025
tekst: Oscar Holland / CNN
zdjęcia: Safdie Architects
Hotel i ośrodek wypoczynkowy Marina Bay Sands jest rozbudowywany o czwartą wieżę i nowe centrum rozrywki z 15 tys. miejsc siedzących.
Najsłynniejszy wieżowiec świata będzie rozbudowany. Jego autor usłyszał: „nie baw się ikoną”
17 lipca 2025
tekst: Oscar Holland / CNN
zdjęcia: Safdie Architects
Najsłynniejszy wieżowiec świata będzie rozbudowany. Jego autor usłyszał: „nie baw się ikoną”

Posłuchaj

Niewiele jest budynków, które w tak drastyczny sposób ukształtowały wizerunek miasta, jak Marina Bay Sands. Wieża Eiffla i Burdż Chalifa wyznaczają panoramę Paryża i Dubaju, a ten strzelisty kurort z trzema wieżami, połączony na szczycie poziomym „skyparkiem” i najsłynniejszym na świecie basenem, jest ikoną Singapuru. Teraz jego autor rozpoczął rozbudowę, która nie wszystkim się podoba. Krytycy o nowym projekcie mówią, że „wystaje jak bolący kciuk”.

Marina Bay Sands, składająca się z trzech wieżowców połączonych na szczycie przypominającym łódź mostem oraz ze słynnego na Instagramie basenu bez krawędzi, stworzyła w Singapurze jedną z najbardziej rozpoznawalnych panoram w Azji, od momentu otwarcia w 2011 roku.

Kiedy więc architekt został poproszony o zaprojektowanie nowej, czwartej wieży w tym miejscu, wytyczne od rządu kraju były jasne: nie należy ingerować w symbol narodowy. – Zarząd Rewitalizacji Miejskiej wielokrotnie powtarzał: „To nasza ikona. Mieszkańcy Singapuru ją kochają i nie możemy zrobić nic, co mogłoby to podważyć” – mówi CNN architekt Moshe Safdie, odnosząc się do krajowej agencji planowania urbanistycznego. – Również nam bardzo to leżało na sercu: jak stworzyć coś, co ma własną tożsamość, ale jednocześnie jest komplementarne wobec istniejącej budowli – dodaje.

87-latek tylko „przez kilka minut”, jak zdradza, rozważał pomysł przedłużenia kładki nad kompleksem, aby stykała się z czwartą wieżą. Zamiast tego nowy, 55-piętrowy wieżowiec, którego budowę rozpoczęto we wtorek, stanie oddzielnie, na działce nieopodal swoich słynnych sąsiadów.

– Połączenie wież naprawdę naruszyłoby istniejący układ, a ich rozciągnięcie byłoby po prostu nierozsądne – ocenia Safdie. – Byłoby to więcej tego samego, a my chcieliśmy stworzyć coś innego.

Marina Bay Sands oraz obok Artscience Museum

Plan rozbudowy o wartości 8 miliardów dolarów jest świadectwem sukcesu komercyjnego Marina Bay Sands, kompleksu, w którym znajduje się hotel, centrum handlowe, centrum kongresowe i jedno z dwóch licencjonowanych kasyn w tym azjatyckim mieście-państwie. Amerykański gigant branży hotelarskiej – Las Vegas Sands – stojący za tą inwestycją, poinformował, że obiekt przyciągnął 38 milionów turystów i wygenerował 2,19 miliarda dolarów singapurskich (1,7 miliarda dolarów) w samym tylko ubiegłym roku.

I K O N A

Nic dziwnego. Niewiele jest budynków na świecie, które tak mocno ukształtowały wizerunek miasta jak Marina Bay Sands. Tak jak Wieża Eiffla i Burdż Chalifa wyznaczają panoramę Paryża i Dubaju, tak ten strzelisty kurort z trzema wieżami, połączony na szczycie poziomym „skyparkiem” i najsłynniejszym na świecie basenem bez krawędzi, jest ikoną zarówno Singapuru miasta, jak i całego kraju.

Ale, co ciekawe, projekt hotelu-kasyna odniósł tak wielki sukces, że jego twórca nawet się tam nie zatrzymuje. – Jest za głośno – w 2022 roku powiedział CNN architekt. – Lubię pływać, ale nigdy nie mogę wejść do basenu, bo tyle ludzi robi tam zdjęcia.

Moshe Safdie: „Niektóre budynki mają w sobie magię, która sprawia, że stają się niezapomniane i kojarzone z danym miejscem”
Moshe Safdie: „Niektóre budynki mają w sobie magię, która sprawia, że stają się niezapomniane i kojarzone z danym miejscem”
Moshe Safdie: „Niektóre budynki mają w sobie magię, która sprawia, że stają się niezapomniane i kojarzone z danym miejscem”
Moshe Safdie: „Niektóre budynki mają w sobie magię, która sprawia, że stają się niezapomniane i kojarzone z danym miejscem”

Safdie preferuje pobliski Ritz-Carlton, gdzie spotkał się z CNN na popołudniową herbatę. („Moja matka była Brytyjką, więc uwielbiam bułeczki i herbatę” – wyjaśnił). Przy stoliku na najwyższym piętrze, z widokiem na swoje najsłynniejsze dzieło, rozmyślał o niekiedy trudnym zadaniu projektowania współczesnych zabytków. – Nie myślałem o tym tak bardzo, jak oni – wyjaśnił, wspominając ogłoszenie o konkursie na projekt zorganizowany przez rząd miasta-państwa w połowie pierwszej dekady XXI wieku. – Nie powiedzieli wprost, że budynek powinien stać się ikoną Singapuru, ale mówili o tym, że będzie ikoniczny.

Kiedy jego pracownia architektoniczna Safdie Architects składała wniosek, powiedział: „Niektóre budynki mają w sobie magię, która sprawia, że stają się niezapomniane i kojarzone z danym miejscem”. Wspomniał o Operze w Sydney jako o klasycznym współczesnym przykładzie i dodał:  „Ale to zagadka, co sprawia, że tak się dzieje”.

Okazało się, że sztuka polegała na zaprojektowaniu czegoś widowiskowego, a zarazem prostego. Zbudowanie tarasu dachowego o długości ok. 3,2 km na szczycie trzech wieżowców wymagało skomplikowanego kunsztu inżynierskiego, ale w najbardziej abstrakcyjnej formie Marina Bay Sands można naszkicować czterema prostymi kreskami. W singapurskim języku migowym mówi się o nim po prostu poprzez uniesienie trzech palców jednej ręki i położenie drugiego na górze.

Dach Marina Bay Sands
Słynny basen bez krawędzi na dachu Marina Bay Sands
Marina Bay Sands w Singapurze

Konstrukcja, widoczna z odległości wielu kilometrów, pojawia się na pocztówkach i w tle programów informacyjnych. Jest również gwiazdą oficjalnego singapurskiego zestawu Lego, który architekt z dumą prezentuje w swoim biurze w Somerville, mieście w aglomeracji Bostonu w stanie Massachusetts. – Tego typu rzeczy nie da się do końca zaplanować ani zaprojektować – to się po prostu dzieje – autor powiedział o sukcesie budynku. – Ale bardzo się z tego cieszę. Zmieniło to nasze zawodowe życie i nadal z tego sukcesu korzystamy.

Firma Safdiego cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Od otwarcia Marina Bay Sands zrealizowała ok. 20 dużych projektów. Wśród nich znajdują się Muzeum Sztuki Amerykańskiej Crystal Bridges w Arkansas oraz dwuwieżowy kompleks mieszkalny w Kolombo na Sri Lance, w którym jeden wieżowiec jest wyraźnie nachylony w stosunku do drugiego. W São Paulo w Brazylii zbudowała Centrum Edukacji i Badań im. Alberta Einsteina pod szklanym dachem, a w stolicy Ekwadoru, Quito, porośniętą drzewami wieżę Qorner Tower.

Singapurowi w 2019 roku Safdie podarował kolejny spektakularny punkt orientacyjny: Jewel – inspirowany naturą kompleks rozrywkowo-handlowy, który każdego dnia przyciąga na lotnisko Changi rzesze instagramowiczów dzięki wewnętrznemu wodospadowi wśród bujnej zieleni. Zawsze, gdy jest w Singapurze, architekt stara się odwiedzić Jewel. – Martwiłem się o rośliny. Ale poczułem ulgę, widząc, że dobrze się rozwijają – powiedział, dodając, że oglądanie gotowych projektów w użyciu to dla niego jedna z największych przyjemności w tej pracy.

W Ą S

W swoich wspomnieniach „If Walls Could Speak: My Life in Architecture” sprzed 3 lat przypomina, że znaczną część jego sześćdziesięcioletniej kariery stanowiły skromniejsze przedsięwzięcia – muzea, miejsca pamięci i budownictwo socjalne, które zmieniały sposób, w jaki ludzie mogliby żyć w gęsto zaludnionych metropoliach.

Przed powstaniem Marina Bay Sands, jego najbardziej znanym projektem był ten pierwszy: Habitat 67, osiedle mieszkaniowe z lat 60. XX wieku, w którym setki identycznych prefabrykowanych betonowych bloków ułożono w klastry wzdłuż rzeki Świętego Wawrzyńca w Montrealu. Marzenie Safdiego, że zapoczątkuje ono falę wielkoskalowych „Habitatów” na całym świecie, okazało się przesadnym optymizmem. Jego próby powtórzenia tego wyczynu w innych miastach, w tym w Nowym Jorku, Toronto i stolicy Iranu, Teheranie, często kończyły się fiaskiem. Projekty o takiej skali wymagają gruntów, finansowania i woli politycznej, a książka Safdiego otwarcie wspomina czasy, gdy brakowało wszystkich tych trzech elementów.

Jednak zasady leżące u podstaw eksperymentu – że lokatorzy mieszkań powinni mieć dostęp do przestrzeni na świeżym powietrzu, widoków we wszystkich kierunkach i możliwości interakcji z naturą i sąsiadami – zdefiniowały późniejsze jego projekty.

Jewel Changi Airport w Singapurze

Urodzony w 1938 roku w Hajfie, wówczas części Palestyny kontrolowanej przez Brytyjczyków, Safdie przypisuje ten etos architektoniczny swojemu dzieciństwu. Jako chłopiec zawsze mieszkał w blokach, najpierw w takim w stylu Bauhausu na Górze Karmel w Hajfie, a następnie w nowym domu rodzinnym, położonym wyżej na wzgórzu. Do tego drugiego wchodził przez most, a słynne Ogrody Bahaitów (ogrody na tarasach połączonych schodami – przyp. red.) „były niemal moim podwórkiem”, pisze we wspomnieniach. Nie trzeba daleko szukać inspiracji dla kładek i ogrodów miejskich pod niebem, które od tamtej pory charakteryzują jego twórczość.

Przeprowadził się z rodzicami do Kanady w wieku 15 lat (opuścił Izrael z lotniska Lod, przemianowanego na lotnisko Ben Guriona, gdzie dekady później zaprojektował budynek terminalu). To właśnie w Montrealu postanowił zająć się architekturą – i tam zapuścił swój charakterystyczny wąs. Studiował na tamtejszym Uniwersytecie McGill i napisał pracę dyplomową pt. „Argumenty za życiem w mieście”, w której przedstawił wizję „elastycznego systemu mieszkaniowego”, który można dostosować do różnych kontekstów i klimatów.

O G R O D Y

Te wczesne idee od dawna kształtowały poglądy Safdiego. Miały one również wpływ na jego losy. Po zaprezentowaniu swoich rysunków z czasów studiów wpływowemu moderniście Louisowi Kahnowi, otrzymał staż w filadelfijskim biurze architekta. Wkrótce potem zaoferowano mu szansę wcielenia swoich pomysłów w życie na skalę niewyobrażalną dla większości młodych absolwentów.

Moshe Safdie: „Mój idealizm nie osłabł. Bez niego nie wiem, jak można być architektem”
Moshe Safdie: „Mój idealizm nie osłabł. Bez niego nie wiem, jak można być architektem”
Moshe Safdie: „Mój idealizm nie osłabł. Bez niego nie wiem, jak można być architektem”
Moshe Safdie: „Mój idealizm nie osłabł. Bez niego nie wiem, jak można być architektem”

Montreal miał gościć Światowe Targi w 1967 roku, czyli Expo 67. Choć nigdy nie ukończył żadnego budynku, 24-letni wówczas Safdie został poproszony przez pomysłodawcę wydarzenia (i swojego promotora), architekta Sandy’ego van Ginkela, o opracowanie planu zagospodarowania terenu. Zlecono mu również realizację jego pomysłów, ostatecznie proponując zabudowę wielkości wioski, składającą się z około 1200 prefabrykowanych budynków mieszkalnych, ustawionych jeden na drugim, o wysokości od 20 do 30 pięter. Jego skrupulatne rozmieszczenie każdego prefabrykowanego modułu zostało zaprojektowane tak, aby zmaksymalizować przestrzeń ogrodową, zapewnić dostęp światła słonecznego i poprawić widoki dla mieszkańców. Połączone chodniki i mosty dla pieszych unosiły miejską przestrzeń ponad poziom gruntu.

Realia polityczne i finansowe ograniczyły jego projekt. Ostateczny Habitat 67 składał się zaledwie ze 154 mieszkań – zbudowanych z 354 modułów i ułożonych jeden na drugim, na wysokości 12 pięter, w trzech grupach. Był to jednak przełomowy projekt. W powojennym świecie, który na nowo zastanawiał się nad tym, jak pomieścić szybko urbanizującą się populację, system powtarzalnych form modułowych Safdiego oferował śmiały, nowy model budownictwa mieszkaniowego. Trzech najważniejszych architektów XX wieku – I.M. Pei, Paul Rudolph i Philip Johnson – wspólnie zwiedziło projekt przed jego otwarciem. Dopiero gdy Johnson powiedział Safdiemu, że „przewyższył klasycznego włoskiego architekta Giovanniego Battistę Piranesiego”, zdał sobie sprawę z tego, czego dokonał.

Habitat 67 w Montrealu
Safdie z córką Taal na terenie Habitatu 67 na rok przed jego otwarciem
Safdie (trzeci od prawej) pracuje nad Habitatem 67 w pracowni w Montrealu, 1964

Habitat 67 nie spotkał się z powszechnym uznaniem. Karykatura w „New Yorkerze”, którą architekt również eksponuje w swoim biurze, to „delikatny żart” z projektu, przedstawiający dziecko z łopatą układające piasek w podobne kształty. Różni dziennikarze i koledzy architekci byli bardziej złośliwi w swojej krytyce.

Definiowanie kariery Safdiego poprzez pryzmat jego przełomowego sukcesu lub „megaskalowych” projektów ostatnich lat byłoby pominięciem wielu aspektów, które znajdowały się pomiędzy.

Na początku lat 70. otworzył biuro w Jerozolimie, mieście, którego tkankę miejską gruntownie przekształcił. Oprócz zaprojektowania ważnych instytucji, takich jak Hebrew Union College i Muzeum Historii Holokaustu Yad Vashem, nadzorował kompleksową odbudowę zniszczonej dzielnicy żydowskiej i zaplanował zupełnie nowe miasto, Modi’in-Maccabim-Re’ut, w pobliżu Tel Awiwu. W pewnym momencie rozważał nawet kandydowanie na burmistrza Jerozolimy.

Budował również szeroko w Ameryce Północnej, gdzie jego dorobek rozciąga się od kaplicy w Harvard Business School po gigantyczny Terminal 1 na lotnisku Pearson w Toronto. Obywatel Izraela, Stanów Zjednoczonych i Kanady, Safdie jest prawdopodobnie najbardziej znany w tym trzecim kraju z Galerii Narodowej w Ottawie, okazałego szklanego pałacu, w którym znajdują się jedne z najcenniejszych dzieł sztuki w Kanadzie.

Pomimo wcześniejszych niepowodzeń, Safdie ostatnio znalazł żyzny grunt dla swoich „Habitatów” w Azji. W 2017 roku ukończył pierwszy etap rozległego Habitatu Qinhuangdao – w mieście Qinhuangdao – serii 16-piętrowych „mini bloków” połączonych mostkami z ogrodami, które wciąż buduje. W Singapurze pikselowa wieża Sky Habitat pozwoliła mu rozciągnąć znane, piętrowe formy wysoko nad ziemią, aby zmaksymalizować przestrzeń użytkową na stosunkowo niewielkiej działce. W obu przypadkach – i przez całą karierę – ideały sformułowane w latach 60. dostosował do realiów nowych lokalizacji i klientów. Mimo to architekt utrzymuje, że jego podejście do budownictwa mieszkaniowego pozostaje zasadniczo takie samo.

– Wiara w przekształcanie mieszkań w domy, w posiadanie ogrodów przy każdym mieszkaniu, w jakość życia, w zielone ulice, społeczności oraz w tworzenie budynków przynależnych do ich kultury – były fundamentalne od samego początku dla moich przekonań. I się nie zmieniły. Co więcej, z biegiem lat jeszcze się umacniają – zadeklarował. – Można powiedzieć, że nie byłem wystarczająco dynamiczny, ale byłem konsekwentny.

K O M P R O M I S

Były też inne głośne propozycje, które nigdy nie doczekały się realizacji. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych było Columbus Center, dwa potężne wieżowce, które miały górować nad Central Parkiem na Manhattanie, zanim plany porzucono po krachu na Wall Street w 1987 roku (i wśród ostrej krytyki ze strony takich osobistości, jak Henry Kissinger i Jacqueline Onassis).

Habitat Qinhuangdao w chińskim mieście Qinhuangdao
Habitat Qinhuangdao

Ale spuścizna Safdiego nie będzie mierzona wyłącznie tym, co zostało, a co nie zostało zbudowane. Wiele z niegdyś radykalnych idei, które propagował, jest dziś w powszechnym użyciu – a to w dużej mierze jego zasługa. Po pierwsze, jego obsesja na punkcie roślinności, którą już w 1974 roku promował jako „ogród dla każdego”, jest obecnie szeroko realizowana przez młodszych architektów. Ogrody miejskie i „żywe ściany” są dziś niemal obowiązkowym elementem nowych, wielkoskalowych inwestycji. Prefabrykacja, której architekt bronił od czasu swojej pracy dyplomowej, również przeżywa renesans.

Wiele się jednak zmieniło od momentu, gdy sformułował swoje architektoniczne ideały. Zdaje sobie jednak sprawę, że wzniosłe zasady jego młodości mogą nie być podzielane przez kasyna czy korporacje, dla których często pracuje. – Bycie architektem oznacza czasami służenie reżimom, których nie kochasz, i podmiotom gospodarczym, których wartości różnią się od twoich – zauważył. – Weźmy na przykład dylemat, jaki miałem z Marina Bay Sands. Z jednej strony pomysł zbudowania budynku, który promuje „hazard” – to ładne słowo, ale „hazard” to rzeczywistość – jest wręcz niemoralny, jeśli pojedziesz tam i zobaczysz biednych ludzi o ograniczonych środkach tracących pieniądze – powiedział, ponownie wskazując na okno i widok na kompleks z salonu Ritz-Carltona. – Ale dla mnie to było tylko 2-3 procent powierzchni, a reszta mogła pokazać, jak może wyglądać przestrzeń publiczna w mieście. I to zastąpiło problem, który mnie dręczył.

Moshe Safdie: „Nowy budynek pokochają tak samo mocno, jak ten pierwszy, a może nawet bardziej”
Moshe Safdie: „Nowy budynek pokochają tak samo mocno, jak ten pierwszy, a może nawet bardziej”
Moshe Safdie: „Nowy budynek pokochają tak samo mocno, jak ten pierwszy, a może nawet bardziej”
Moshe Safdie: „Nowy budynek pokochają tak samo mocno, jak ten pierwszy, a może nawet bardziej”

To kompromis. – Ale podstawowa wartość, idealizm produktu końcowego, nie osłabł. Bez niego nie wiem, jak można być architektem – podsumował.

B O L Ą C Y   K C I U K

Dlatego, gdy dostał propozycję rozbudowy Marina Bay Sands, przyjął ją z ochotą. Nowy wieżowiec Safdiego zwiększy liczbę dostępnych pokoi w hotelu o 570 apartamentów, a jednocześnie doda więcej luksusowych powierzchni handlowych i konferencyjnych. Safdie Architects zaprojektowała również przylegającą salę rozrywkową. Kiedy przedstawiła wstępne plany rozbudowy w 2019 roku, hala widowiskowa z 15 tys. miejsc znajdowała się po przeciwnej stronie czwartego wieżowca. Jednak około rok temu, z powodu opóźnień związanych z pandemią COVID-19, architekt zaproponował „odwrócenie” projektu, umieszczenie areny między nowym wieżowcem a trzema dotychczasowymi – a tym samym wydłużenie odległości między nimi.

Cyfrowa wizualizacja przedstawia lokalizację IR2, czyli nowej wieży i centrum rozrywki
Na dolnej części dwupoziomowego dachu Skylooop znajdą się m.in. tarasy widokowe, restauracje i ponad 90-metrowy Skywalk

– Doszedłem do wniosku, że to po prostu nie pasuje i że nie ma wystarczająco dużo miejsca między wieżami – wyjaśnia. – Wymagało to wielu przeróbek, ale był to ogromny skok jakościowy.

Architektowi zależało jednak na stworzeniu spójnego języka projektowego dla całego kompleksu. Po pierwsze, przypominający łódź dach nowego budynku, nazwany Skyloop, pomieści taras widokowy, restauracje i ogrody publiczne, a także baseny bez krawędzi dla gości hotelowych, wyraźnie nawiązując do kultowego dachu pierwotnej konstrukcji. – Budynki wyglądają na spokrewnione. Należą do tej samej rodziny – ocenia autor.

Podczas wtorkowej ceremonii wmurowania kamienia węgielnego pod IR2, premier Singapuru Lawrence Wong dołączył do Safdiego, aby symbolicznie odgarnąć piasek z powierzchni ziemi i zainaugurować budowę. Zwracając się do gości, Wong powiedział, że nowa konstrukcja „odświeży naszą panoramę”.

Ostateczny projekt spotkał się jednak z mieszanymi opiniami wśród Singapurczyków w internecie. Na platformie społecznościowej Reddit nowy wieżowiec został oskarżony o to, że jest „nie na miejscu” i „wystaje jak bolący kciuk”, a także porównany do „ogromnego osuszacza powietrza” lub „czwartej osoby czającej się” obok trzech sąsiadów. Inni użytkownicy byli bardziej życzliwi, sugerując, że wieżowiec ostatecznie w ciągu najbliższych dekad „naturalnie wtopi się” w resztę wysokościowców planowanych w dzielnicy, która została zbudowana na 660 hektarach ziemi odzyskanej z Cieśniny Singapurskiej.

– Kiedy wszystko zostanie powiedziane i zrobione, ludzie poczują, że to zawsze tam było – argumentuje architekt. – I pokochają go tak samo mocno, jak ten budynek, a może nawet bardziej. Uważam, że suma tych dwóch elementów razem jest większa niż ich poszczególne części.

Otwarcie nowej wieży i centrum rozrywki planowane jest na 2031 rok.

 

Na górnej części Skylooop będzie taras wellness, prywatne domki i baseny bez krawędzi dla gości hotelu
Pod dachem w kształcie bumerangu będzie 570 pokoi hotelowych
Tak od 2031 roku będzie wyglądał cały kompleks

Kopiowanie treści jest zabronione