



To, że Śląska Konserwator Zabytków, Anna Ostrowska, wszczęła postępowanie ws. wpisu Spodka do rejestru zabytków, jest wynikiem medialnej burzy, jaka rozpętała się w marcu. Lokalny serwis katowice24.info donosił, że miasto, które jest właścicielem Spodka, rozpisało przetarg na rozbiórkę i odbudowę jego części – bo zły stan techniczny schodów i tarasów prowadzących do hali zagraża bezpieczeństwu tłumów, które odwiedzają ją w trakcie wydarzeń masowych. Na dodatek prezydent Katowic ogłosił, że planuje rozbudowę Spodka – podniesienie dachu i dobudowanie drugiego piętra trybun na lodowisku, by zmieściło się tam więcej kibiców.
Sprawę skomentował Ryszard Nakonieczny, architekt i wykładowca Politechniki Śląskiej w Gliwicach. W jego ocenie ostatni remont tarasów Spodka był ukryciem ich rzeczywistego stanu, o czym napisał na swoim koncie w social mediach: „Zamiast uszczelnić posadzki zewnętrznych galerii we właściwym czasie, zdecydowano ukryć problem z przesiąkaniem wody i założono od spodu gładkie tynki na styropianie, co z czasem doprowadziło do takiej sytuacji, że zamierza się dziś galerie rozebrać i odtworzyć”.
Alarmowano, że w świetle warunków ogłoszonego przez Katowickie Inwestycje przetargu i obecnych przepisów wierne odtworzenie galerii i tarasów jest niemożliwe, a planowane działania grożą obniżeniem jakości światowej klasy obiektu, jakim jest Spodek.
Przy okazji wyszła na jaw niepełna ochrona konserwatorska budynku, co zaskoczyło nawet niektórych historyków architektury – wydawała się przecież oczywista. – Zawsze się dziwiłem, że obiekt o tak wybitnych wartościach historycznych, artystycznych i naukowych – a spełnia wszystkie trzy kryteria definicji obiektu zabytkowego – nie jest jeszcze wpisany do rejestru zabytków, że nikt nie podjął takich starań – Nakonieczny ocenił w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.
BYLE NIE SKANSEN
Gdy do oburzonych mediów dołączyli architekci, Anna Ostrowska podjęła decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie wpisu do rejestru zabytków budynek Spodka oraz towarzyszącą mu zabudowę, czyli nie tylko samą halę, ale i lodowisko, salę gimnastyczną i plac przed Spodkiem. Taki wpis zapewni kompleksowi znacznie lepszą ochronę – ograniczając możliwości prowadzenia doraźnych, nieprzemyślanych inwestycji.
Procedura właśnie ruszyła, a wraz z nią zarządca symbolu Śląska musi wstrzymać wszelkie prace. A zatem w obliczu rozpisanego przetargu i decyzji miasta wpis ma charakter interwencyjny. Konserwator zapowiedziała także, że zleciła wykonanie niezależnej analizy, by ustalić, czy rozbiórki schodów i tarasów rzeczywiście nie da się uniknąć. 17 kwietnia odbędą się oględziny budynku.
Decyzji Ostrowskiej nie popiera prezydent Katowic, Marcin Krupa: – Pamiętajmy, że jednak to jest hala widowiskowo-sportowa, a one rządzą się określonymi prawami. Jeżeli chcemy mieć skansen, to możemy sobie zrobić skansen, a jeżeli chcemy mieć prężnie działający obiekt, tak jak do tej pory się to dzieje, to musimy pójść na pewne ustępstwa.
Nakonieczny jest innego zdania. – Spodek to obiekt wyrastający klasą swoich rozwiązań konstrukcyjnych ponad polską przeciętność, warto walczyć o zachowanie jego oryginalnej substancji. Trzeba zachować każdy element, który jest kluczowy dla architektury brutalizmu i późnego modernizmu – apeluje w lokalnym dzienniku. I zdradza, że do tej pory „po cichu” podczas wcześniejszych remontów „za dużo już zepsuto”. I wylicza: – W hotelu znajdującym się między halą widowisko-sportową, lodowiskiem i salą gimnastyczną zlikwidowano oryginalne, otwarte patia, a także duże, drewniane okna, montując tu niestosowany w architekturze modernistycznej dwuspadowy dach, usunięto też pasmową ceramiczną dekorację.
Dlaczego walka o tarasy i schody jest ważna? Przecież głównym elementem Spodka jest jego bryła, charakterystyczny nadwis nad placem. – To, z czym odwiedzający obiekt ma bezpośredni kontakt, co widzi z bardzo bliska, to właśnie tarasy i galerie. Jeśli one będą w fatalnej formie, to bardzo mocno wpłynie na odbiór budynku. Obecne warunki przetargu grożą tym, że każdy z prefabrykowanych elementów będzie miał trochę inny kolor, będą szpary montażowe, pojawią się nowe, nieskoordynowane elementy wynikające z obecnych przepisów. Będziemy żałować tej decyzji – przewiduje w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” architekt Bartosz Bukowski z Katedry Projektowania Konstrukcji na Wydziale Architektury Zuryskiej Politechniki Federalnej.
JAK KOŁO OD ROWERU
Katowicki Spodek to wyjątkowy przykład innowacyjnej architektury, która w latach 70. wydawała się wręcz futurystyczna. Nie bez powodu kojarzony jest z UFO – na pierwszy rzut oka bowiem prawie lewituje… Wygląda jak latający talerz nie w efekcie projektu graficznego, a matematycznych i architektonicznych przeliczeń. Jego konstrukcja jest okrągła, w kształcie ściętego stożka, dlatego, że architekci wyliczyli, że tylko taka może wytrzymać wstrząsy górnicze. Dodatkowym zabezpieczeniem jest bardzo mała powierzchnia, którą Spodek, mimo ogromnej kubatury (341 tys. m sześciennych i 29 470 m² powierzchni użytkowej), styka się z ziemią.
Jednym z najlepszych przykładów innowacyjności obiektu jest konstrukcja dachu: jedna z pierwszych na świecie. Jej twórca, Wacław Zalewski (który miał na koncie również projekt utrzymanego w stylu brutalizmu dworca PKP w Katowicach i Supersamu w Warszawie), wykorzystał zasadę tensegrity (połączenie dwóch angielskich słów: „tension” – naprężenie pochodzące od rozciągania oraz „integrity” – integralność), dzięki czemu wygląda jak koło od roweru ułożone w poziomie. Ważąca ponad 300 ton stalowa kopuła połączona jest z zewnętrznym stalowym pierścieniem za pomocą 120 lin nośnych, na których osadzony jest dach. Pierścień dachowy jest dodatkowo pochylony w poziomie o prawie 6 stopni. Dzięki temu ma się wrażenie, jakby hala szykowała się do odlotu.
Za projektem Spodka stoi para wybitnych architektów – Maciej Gintowt i Maciej Krasiński. Stworzyli go na bazie maksymy Louisa Sullivana, amerykańskiego architekta nazywanego „ojcem drapaczy chmur”, która brzmiała „Forma wynika z funkcji”. A także stosując się do dwu innych haseł modernizmu: „Mniej znaczy więcej” oraz „Ornament to zbrodnia”. Jedyną „ozdobą” Spodka jest elewacja – pokryta około 30 tysiącami łusek z aluminium (pierwotnie były azbestowo-cementowe).
POD SPODEM CZARNE ZŁOTO
Zlokalizowano go na terenie dawnych hut „Franz” i „Funny” w Katowicach, a jeszcze wcześniej były tu zabudowania dawnego folwarku o wdzięcznej nazwie „Dwór Marii”. Prace budowlane rozpoczęły się w 1964 roku. Kiedy usunięto wierzchnią warstwę ziemi, okazało się, że na głębokości kilku metrów leżą pokłady węgla. Wieść szybko rozniosła się po okolicy, a po zmroku na plac budowy przychodzili mieszkańcy z wiadrami i wybierali „czarne złoto”. Prawie nie poniesiono żadnych kosztów prowadzenia wykopów pod fundamenty, gdyż zrobili to społecznie mieszkańcy miasta.
Gdy budynek zaczął nabierać kształtów, inwestycja stanęła pod znakiem zapytania. Pojawiły się obawy, że konstrukcja się zawali, gdy zostaną spod niej usunięte podpory, a na widowni zasiądą ludzie. Budowę wstrzymano na półtora roku. Decyzję o jej wznowieniu podjął wojewoda, ale wątpliwości pozostały, dlatego, gdy konstrukcja była już gotowa, w hali przeprowadzono „próbę wojskową”. Ponad 4 tys. żołnierzy zasiadło na widowni i na znak prowadzącego wykonywało tupania i podskoki. Tak sprawdzono, czy wibracje mieszczą się w granicach normy. Próba wypadła pozytywnie, więc prace kontynuowano.
W maju 1971 roku oddano halę do użytku. Na inwestycję przeznaczono 200 mln zł, jednak ostateczny koszt wyniósł o 600 mln więcej.
Na uroczystość nie bez powodu wybrano dzień 8 maja 1971 roku – w 50. rocznicę III Powstania Śląskiego i 26. rocznicę „zwycięstwa Sowietów nad faszystowską Rzeszą”. Przecięto wstęgę, wystrzelono z armat, wysłuchano przemówień komunistycznych liderów Gierka i Cyrankiewicza, i zaproszono do środka pierwszych widzów. Część artystyczną uświetnił zespół Śląsk, Anna German i Ewa Decówna.
W ciągu 54 lat hala zmieniała się w olbrzymie kino. W działającym niegdyś tu kinie ponad 60 tys. osób zobaczyło „Ojca Chrzestnego”, tutaj zaprezentowano po raz pierwszy Fiata 126p, a Fidela Castro słuchano przez 6 godzin. Wystąpiły tu takie gwiazdy muzyki jak Metallica (1987 rok), Deep Purple (1996), The Cure (1996), Rammstein (2005, 2009), Pearl Jam (2000), Depeche Mode (2006).
IKONA SOCMODERNIZMU
Po trwających w ostatnich latach licznych remontach hala stała się bardziej nowoczesna, ale też zwiększyła ilość miejsc siedzących dla widzów: o 2,5 tys. Może do niej wejść teraz maksymalnie ponad 11 tys. osób. Jako jedyna hala w Europie Spodek posiada system monitoringu znany do tej pory tylko wojskowym – system „Praetorian” wykorzystujący 80 kamer i pozwalający przesuwać obraz w dowolnym kierunku i przechodzić przez ściany. Tego typu monitoring stosuje się m.in. w obiektach militarnych w USA.
Co więcej, Spodek jest obecnie jedyną halą w Polsce, gdzie poprzez zastosowanie specjalnych przesłon na oprawach oświetleniowych dużej mocy (1kW i 2kW) jest możliwe wprowadzenie do transmisji elementów dynamicznej zmiany oświetlenia, co daje nieograniczone możliwości w kreowaniu scen świetlnych podczas zawodów sportowych, widowisk artystycznych, występów muzycznych.
Obecnie ta ikona architektury socmodernistycznej jest połączona przejściem ze zbudowanym w latach 2011-15 Międzynarodowym Centrum Kongresowym, co umożliwia organizację imprez wykorzystujących oba obiekty jednocześnie.﹡
Kopiowanie treści jest zabronione