Nie jest tajemnicą, jak piszą amerykańskie media, że rynek tamtejszych luksusowych nieruchomości znacznie zwolnił, szczególnie w Los Angeles. Ale odpowiedni dom w stylu vintage wciąż może podbić serca kupujących. Dowód to budynek z połowy stulecia w Brentwood – dzielnicy, w której niegdyś mieszkali Marilyn Monroe i Clark Gable, a dziś żyją tam m.in. Jim Carrey, John Travolta i LeBron James – który ma zaledwie 195 m², ale mimo to wywołał wielomilionową wojnę przetargową.
Wygrała oferta o 200 tys. dolarów większa niż druga w kolejności, ostatecznie więc Hart Residence sprzedano za 3,9 miliona dolarów. Nową właścicielką została jedna z najjaśniej błyszczących młodych gwiazd USA – 24-letnia Hunter Schafer, modelka, aktorka oraz aktywistka na rzecz osób transpłciowych i LGBT+, która sama przeszła korektę płci. Słynie też z bardzo wysmakowanego gustu, nic więc dziwnego, że w skromnej nieruchomości przy 12444 Rochedale Lane szybko dostrzegła atrakcję.
To wyjątkowy dom, z wyjątkową historią. Zbudowany został w ramach nowatorskiej spółdzielni mieszkaniowej w Crestwood Hills, części dzielnicy Brentwood, znanej jako Mutual Housing Association (nadal istnieje jako Stowarzyszenie Crestwood Hills). W 1947 roku muzycy sesyjni z hollywoodzkiego studia Ray Siegel – Jules Salkin, Gene Komer i Leonard Krupnick – połączyli siły, aby kupić działkę w Los Angeles. Przyjaciele, którzy powrócili z II wojny światowej, byli rozczarowani pudełkowatymi blokami mieszkalnymi, które niedawno stanęły w mieście, dlatego postanowili zbudować zieloną społeczność, nie tylko dla siebie. Założyli stowarzyszenie, które miało zająć się stworzeniem miejsca o wspólnym stylu życia, nie będące wyłącznie inwestycją czy spekulacją na rynku sprzedaży. Co najważniejsze, byli zdeterminowani, aby uczynić z tego miejsca osiedle zintegrowane rasowo, wolne od uprzedzeń i dyskryminacji, co wówczas w czasach rasizmu było nie do pomyślenia u niektórych mieszkańców w okolicy.
Zatrudnili architekta A. Quincy’ego Jonesa i jego współpracowniczkę, Whitney R Smith, a także architekta krajobrazu Garretta Eckbo, by w zasadzie na pustkowiu stworzyli niedrogie domy z ogrodami na każdą kieszeń artysty. Jones był płodnym architektem – brał udział w projektowaniu aż 5 tys. budynków, od domów dla gwiazd filmowych (wspaniały dom Gary’ego Coopera w dzielnicy Holmby Hills) po niedrogie osiedla mieszkaniowe i plany przedmieść. Jego integracja krajobrazu, zieleni i architektury opierała się na jego doświadczeniu w projektowaniu mieszkań dla pracowników rozwijającego się kalifornijskiego przemysłu zbrojeniowego z czasów wojny i okazała się mieć ogromny wpływ na powojenny boom na amerykańskich przedmieściach.
Cichy modernizm Jonesa rzadko spotykał się z takim uwielbieniem, jakim cieszyli się niektórzy jego sławni i wpływowi rówieśnicy, tacy jak Philip Johnson, Eero Saarinen czy jego kolega ze studiów architektonicznych Minoru Yamasaki, projektant Twin Towers w Nowym Jorku, ale przetrwał i cieszy się do dziś uznaniem. Jeden z najwcześniejszych domów projektu Jonesa na wówczas pustym i pagórkowatym terenie, Hart Residence, to prawdziwa perełka modernizmu. Położona przy wąskiej i odległej ulicy, wysoko wśród wzgórz, nieruchomość jest dobrze ukryta przed przechodniami, przy długim i krętym podjeździe, znacznie poniżej poziomu ulicy.
Zapoczątkowała złoty wiek modernizmu w Los Angeles po II wojnie światowej. Jones i Smith zaprojektowali kilka domów w Crestwood Hills, zanim nawiązali współpracę z deweloperem Josephem Eichlerem i zajęli wiele akrów w innych częściach Kalifornii modernistycznymi domami, uznanymi dziś za zabytki architektury. Niestety siedemdziesiąt lat później tylko kilka z tych oryginalnych klejnotów przetrwało: z powodu źle prowadzonych remontów, całkowitego zaniedbania, rozbiórek, a także pożaru w Bel Air w 1961 roku. Ogień doprowadził do zniszczenia aż 49 domów. Brenda Rees z „Los Angeles Times” oceniła, że ”dziesiątki lat budowy i rekonstrukcji wymazały większość oryginalnego, nowoczesnego projektu Mutual Housing Association”.
To wszystko pozostawiło projekt Jonesa i Smith jako cień dawnego siebie. Mimo to jego potencjał dostrzegł Andreas E.G. Larsson, urodzony w Szwecji założyciel firmy HabHouse, która zyskała reputację dzięki renowacji zaniedbanych perełek architektury z połowy stulecia w rejonie Los Angeles, traktując je z głębokim zrozumieniem i szacunkiem dla ich historii i miejsca. HabHouse kupiła Hart Residence w zeszłym roku, płacąc 2,3 miliona dolarów, a następnie przekształciła ją w godny uwagi obiekt z cechami charakterystycznymi z połowy stulecia. – Trochę się wahałem, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ten dom. Ale to, co przechyliło szalę, to jego wartość historyczna. Hart Residence była jednym z pierwszych domów wybudowanych na osiedlu i jednym z najprostszych w formie, o nazwie Model 104. Pomogło również to, że budynek był dobrze udokumentowany na fotografiach Juliusa Schulmana. To naprawdę cenny okaz i po prostu wiedziałem, że ważne jest, aby go zachować – opowiada Larsson, przyznając, że to jak dotąd największy remont w działaności jego firmy.
To prosty, dość skromny dom z trzema sypialniami trzema łazienkami, starannie zaprojektowany i starannie odrestaurowany przy użyciu oryginalnej palety materiałów i kolorów. Konstrukcja ze skośnym dachem ma przed sobą dołączoną wiatę i przylegające do niej miejsce parkingowe, które może pomieścić dwa pojazdy i samo w sobie jest doskonałym dziełem z epoki – mobilność i kalifornijska wolność na widoku, a nie ukryta w garażu. Wewnątrz hol wejściowy prowadzi do dużej przestrzeni dziennej, gdzie centralnym punktem jest ogromny ceglany kominek opalany drewnem, a przyległy salon i jadalnia łączą się z kuchnią. Rozległe szklane ściany otwierają się na patio z niemal każdego pokoju, jednocześnie kadrując widoki na korony drzew i góry. W oddzielnym skrzydle znajduje się główny apartament będący bardziej prywatną „kryjówką” i trzy sypialnie.
Hart Residence jest wyjątkowa nie tylko ze względu na modernistyczną architekturę, ale także dlatego, że jest jedną z ostatnich wciąż stojących nieruchomości spółdzielni Mutual Housing Association, która zbudowała mniej domów, niż pierwotnie przewidywała, i niestety niewiele z nich nadal pozostaje w dobrym stanie. Osiedla już w zasadzie nie ma, a najważniejszą rzeczą, która się zmieniła, jest prawdopodobnie cena. Domy, które kiedyś były niedrogie i dostępne dla artysty z ograniczonym budżetem, są obecnie liczone w milionach, również dlatego, że dzielnica, gdzie stoją, staje się coraz bardziej pożądana. Poza tym, to rzadka okazja, aby stać się częścią historii modernizmu Los Angeles i żyć w spokojnym, jedynym w swoim rodzaju otoczeniu. ﹡