Polak w kosmosie. A on przez dekadę uwieczniał „zbiorowe marzenie” opuszczenia planety
26 czerwca 2025
tekst: a + e
zdjęcia: Vincent Fournier
„First Man Spacesuit”, czyli skafander kosmiczny noszony przez Neila Armstronga, Sylmar, Kalifornia, USA, marzec 2019
Polak w kosmosie. A on przez dekadę uwieczniał „zbiorowe marzenie” opuszczenia planety
26 czerwca 2025
tekst: a + e
zdjęcia: Vincent Fournier
Polak w kosmosie. A on przez dekadę uwieczniał „zbiorowe marzenie” opuszczenia planety

Przez ponad 10 lat odwiedzał centra kosmiczne na całym świecie i tworzył fotografie opowiadające o eksploracji kosmosu jako wielkiej przygodzie ludzkości. Uwiecznił rakiety, astronautów, stacje badawcze i sprzęt tak spektakularny, że projekt „Space Utopia” jest trochę jak science fiction, a trochę jak rzeczywistość. Kiedy rozpoczął się wyścig kosmiczny, opuszczenie planety było „zbiorowym marzeniem”, a dziś – gdy Polak Sławosz Uznański-Wiśniewski jest w pierwszej polskiej misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – pragnienie eksplorowania świata poza atmosferą Ziemi wciąż jest aktualne. Z tej okazji opowiadamy o „Kosmicznej utopii”, której fotograf Vincent Fournier poświęcił niemal całe życie.

Ludzie od zawsze spoglądali w gwiazdy i próbowali zrozumieć, co się tam znajduje. Przestrzeń kosmiczna symbolizuje sposób, w jaki możemy poszerzać granice tego, co jest możliwe, nasz pęd do odkrywania nowego i wkraczania w nieznane. Jednocześnie stawiając odwieczne pytania o to, kim jesteśmy i gdzie w tej ogromności wszechświata należymy.

Ponad sześćdziesiąt lat po rywalizacji USA i Rosji w dotarciu na Księżyc rozkwita nowy wyścig kosmiczny, ponieważ rządy krajów i prywatne firmy na całym świecie starają się konkurować w gospodarce kosmicznej, która według analizy Bank of America Merrill Lynch jest „wylęgarnią przełomowych technologii” i może być warta 2,7 biliona dolarów do 2040 roku.

1.

Ale z odkryciami naukowymi spotyka się także ekspresja artystyczna – wielu znanych fotografów eksploruje kosmos z własnej perspektywy. Wśród nich jest Vincent Fournier, który zasłynął serią zdjęć „Space Utopia”, w której porusza się między najbardziej fascynującymi tematami i najważniejszymi utopiami XX i XXI wieku: między antropomorficznymi robotami, futurystyczną architekturą, eksploracją kosmosu i sztuczną inteligencją, niejednoznacznie oscylując między dokumentem a fikcją.

– Eksploracja kosmosu to wielka przygoda ludzkości, skok w nieznane, w stronę ciemnego światła, poza ochronną atmosferę Ziemi i grawitację. Kosmos reprezentuje uniwersalne pragnienie nie tylko kontemplowania nieba, ale także spadania w nie – uważa francuski fotograf. – Czy możliwe, że pyły gwiazd, którymi jesteśmy, pamiętają ten pierwotny czas, kiedy dryfowaliśmy w kosmosie? Ludzie byliby wtedy jak bogowie, którzy spadli z nieba, nostalgiczni i nieświadomi tej gwiazdy, którą utracili? – dopytywał retorycznie w rozmowie z „Washington Post”.

Sam zafascynowany jest kosmosem tak bardzo, że od dzieciństwa ma na jego punkcie obsesję. – Wizyty w centrum nauki Palais de la Découverte w Paryżu z moją babcią i wszystkie te przywoływania „cudu nauki” i tajemnic wszechświata pobudziły moją wyobraźnię – wyjaśnia magazynowi „XIB”. – Pierwszym obrazem, który naprawdę mną wstrząsnął, gdy miałem dziesięć lat, była reprodukcja „Myśliwych na śniegu” Pietera Bruegla Starszego. To zabawny zbieg okoliczności, ponieważ obraz ten można zobaczyć w filmie „Solaris” Tarkowskiego, który był również dla mnie ważnym punktem odniesienia. Jako dziecko bardzo lubiłem science fiction… Pamiętałem też, jak z kilkoma przyjaciółmi wypożyczyliśmy film „2001: Odyseja kosmiczna” Kubricka. To było objawienie: estetyka, pomysły, narracja… ale nie dla moich przyjaciół, którzy wyszli przed jego końcem…

Ergol #12, 2007. W Centrum Kosmicznym Arianespace w Gujanie Francuskiej. Arianespace jest wiodącą na świecie firmą zajmującą się wystrzeliwaniem satelitów

Dorastał w latach 70. i 80., gdy w programach telewizyjnych, filmach, komiksach i powieściach fantastyki naukowej, które „połykał”, przyszłość – zarówno jako fikcja i realny rozwój technologii, eksploracji kosmosu, Internetu, robotyki, architektury – to był popularny temat. Nadal, jako dojrzały artysta, ma romantyczną wizję przyszłości i wierzy, że „kosmiczna przygoda proponuje nową perspektywę, aby lepiej zobaczyć i zrozumieć naszą Ziemię z dystansu”.

I przywołuje francuskie wyrażenie „la madeleine de Proust”, opisujące moment, w którym przedmiot, zapach lub dotyk wywołuje wspomnienie minionych czasów. Odnosi się do fragmentu powieści Marcela Prousta „W poszukiwaniu straconego czasu”, w którym smak magdalenki, ciastka zanurzonego w herbacie, wywołuje u narratora powódź wspomnień z dzieciństwa. Dla niego osobistą „la madeleine de Proust” jest autorska seria fotograficzna „Space Utopia”. Dzięki temu znów czuje się jak ośmiolatek, zafascynowany nauką i kosmosem. Projekt przypomina mu, jak wyobrażał sobie przyszłość jako dziecko.

– Moje fotografie są alegoriami dziecięcych snów, w których rzeczywistość miesza się z fikcją. Są to historie, w których znaczenie płynie z przeciwstawnych tematów: poważnego i zabawnego, sensu i bezsensu, rzeczywistości i fikcji, organicznego i sztucznego… jak spotkanie z Julesem Verne’em i Jacques’em Tatim. To, jak postrzegałem i jak dziś postrzegam przyszłość, jest moim głównym placem zabaw – tłumaczy.

2.

Projekt rozpoczął 18 lat temu na uśpionym wulkanie na Hawajach, gdzie fotografował teleskopy największego na świecie obserwatorium astronomicznego, Maunakea. Od tego czasu podróżował do Gujany Francuskiej, Chile, Izraela, Chin, Kazachstanu, Japonii, Indii, Islandii, Rosji i Stanów Zjednoczonych, aby fotografować centra kosmiczne, sale lekcyjne, muzea i obserwatoria, które opowiadają historię przeszłości, teraźniejszości i przyszłości eksploracji kosmosu.

Dokumentował przestrzenie i ludzi, którzy je wypełniali. Na jednym zdjęciu astronauta szkolący się na rozległych czerwonych piaskach Mars Desert Research Station w stanie Utah mógłby być na samotnej misji na odległej planecie. Na innym pusty skafander kosmiczny stoi dziwnie wyprostowany, jakby miał zacząć chodzić. Na serii zdjęć zrobionych w Arianespace w Gujanie można sobie wyobrazić dramatyczną rozmowę lub przyziemne pogawędki między astronautami w skafandrach kosmicznych.

Jego zdjęcia są przemyślane, kompozycja ukazuje jego świadomość kształtu, skali i koloru. Jakość światła na zdjęciach Fourniera nadaje im kinowego charakteru. Wydają się magiczne i podobne do dziecięcych marzeń. Kolory są bogate, a małe postacie ludzkie często stoją obok siebie w otwartych przestrzeniach lub obok masywnego sprzętu. Niemal wszystkie przypominają kultowy film Stanleya Kubricka z 1968 roku.

Moon Village, 2007, Valle de la Luna na chilijskiej pustyni Atacama
EADS Space, [ASTRIUM], ATV, Les Mureaux, Francja, 2011
Komora bezechowa w Europejskim Centrum Badań Kosmicznych i Technologii, Noordwijk, Holandia, 2008
Rękawice kosmonauty, Centrum Wyszkolenia Kosmonautów im. J. Gagarina, Zwiozdnyj gorodok, Rosja, 2007

Swoje historie karmi kilkoma mitologiami przyszłości – eksploracją kosmosu, humanoidalnymi robotami, transformacją istot żywych za pomocą technologii lub utopijną architekturą. Lubi się w nich bawić napięciem między przeciwieństwami: – Moje obrazy figlują z kilkoma opozycjami: przeszłość/przyszłość, nauka/magia, intymność/uniwersalność, logika/absurd. Na końcu lubię, aby moje obrazy były w jakiś sposób podobne do UFO!

3.

Fournier był w stanie stworzyć tak oszałamiające obrazy dzięki współpracy z głównymi organizacjami kosmicznymi, takimi jak NASA, ESA i rosyjska agencja kosmiczna, a także największymi obserwatoriami astronomicznymi na świecie czy środkiem szkoleniem astronautów na pustyni Atakama w Chile. Dzięki temu miał dostęp do informacji o pierwszych programach Sputnik i Apollo, o przyszłych misjach na Marsa i o poufnych projektach, takich jak rakieta SLS NASA, najpotężniejsza rakieta na świecie, którą Amerykanie planują użyć do powrotu ludzi na Księżyc.

– Uwieczniłem projekt Artemis w NASA Glenn Research Center, którego celem jest powrót na Księżyc w celu opracowania stacji orbitalnej, która posłuży jako punkt wyjścia do podróży na Marsa. Samolot, który wygląda jak „duży wieloryb”, to NASA Super Guppy, który przenosi słynną kapsułę Orion, która ma polecieć na Księżyc w przyszłym roku – nie ukrywa satysfakcji.

Ale jak dostał się do tych wszystkich ośrodków, skoro są najlepiej chronionymi na świecie? Pisał i dzwonił do każdego z nich, tłumacząc szczegóły swojego ambitnego projektu. – Czasami zajmowało lata, aby wynegocjować dostęp tam, gdzie nikt nie może postawić stopy. Ale nigdy się nie poddaję. Wygląda na to, że nie byłem taki zły w przekonywaniu ich wszystkich! – śmieje się.

Gdy już był w środku, nie zawsze miał dużo czasu: od jednego dnia do zaledwie dziesięciu minut na zrobienie zdjęcia. Często nie dawało się przygotować na to, co go czeka, ale nauczył się wykorzystywać te okoliczności do doskonalenia swoich umiejętności obserwacyjnych i talentu do pracy z zastanym światłem. Rezultatem są mistrzowsko stylizowane obrazy. – Tak naprawdę nie mam żadnych zasad – mówi. – Przekształcam ograniczenia w kreatywne rozwiązania. Pomysły przychodzą szybko, czasami są to wspomnienia sytuacji z filmów lub innych rzeczy, które widziałem w przeszłości, czasem nawet w innym kontekście. Kieruję się intuicją i przechodzę od razu do sedna.

Wiedza na temat złożoności podróży kosmicznych nie jest mu zbyt potrzebna, odbiorcom jego zdjęć też nie. Fournier wierzy, że szczegóły na temat zaawansowanej nauki i technologii, tylko przeszkadzałyby w odbiorze jego prac. Ich estetyka sprawia, że łatwo się nimi cieszyć bez tej wiedzy. – Podobnie jak w przypadku japońskiego jedzenia, lubię karmić oko, ale także żołądek – śmieje się, tłumacząc, że celowo pozostawia swoje obrazy niejednoznaczne, aby mogły posłużyć do stworzenia uniwersalnych historii: wyobrażonych, a nie rzeczywistych.

Przednie podwozie wahadłowca Discovery w John F Kennedy Space Center na Florydzie, 2011

Bo chociaż szkielet projektu kosmicznego Fourniera może być dokumentalny, sednem serii jest fikcja, która rozgrywa się w uwiecznionych scenach. Autor traktuje przestrzenie, które fotografuje, jak plany filmowe, reżyserując historię poprzez kadrowanie lub uchwycenie momentu wyrwanego z kontekstu za pomocą pstryknięcia migawki. Lubi, gdy granica między rzeczywistością a iluzją, omamem pozostaje niejasna. – Zawsze inscenizuję, ale do pewnego stopnia, balansując między dokumentem a fikcją – opowiada. – Wszystkie składniki są prawdziwe, ale to ja gotuję całość.

Najbardziej interesuje go część dotycząca kosmicznych marzeń: – Podróżowanie w kosmos lub eksploracja innych planet to zarówno zbiorowe marzenie, jak i dziecięce pragnienie. Próbuję sprawić, by bańki wspomnień pojawiły się ponownie, niosąc ze sobą jednocześnie moje własne doświadczenia i uniwersalne wspomnienia. Kiedy w 1969 roku mogliśmy po raz pierwszy zobaczyć zdjęcia Ziemi z Księżyca, był to definitywny punkt zwrotny, który na zawsze zmienił naszą świadomość siebie samych i naszej planety.

4.

Dzięki jego dziesięcioletniej kolekcji obrazów – które w 2018 roku doczekały się 184-stronicowego albumu „Space Utopia” (wydanie zbiegło się z 60. rocznicą NASA) – widać wyraźnie, jak podróże kosmiczne oraz idee i motywacje z nimi związane zmieniały się na przestrzeni lat. Od misji Apollo w 1968 roku po przyszłą rakietę NASA wycelowaną w Marsa i Księżyc.

– Odkąd rozpocząłem ten projekt w 2007 roku, obserwuję ewolucję eksploracji kosmosu. To jak podróż w czasie, najpierw do pozostałości zimnej wojny, kiedy eksploracja kosmosu była ściśle związana z sektorem wojskowym, potem do czasów, kiedy podróże kosmiczne wiązały się z polityką, aż do czasów współczesnych, kiedy to ekonomia napędza wyścig do gwiazd – mówi 55-letni fotograf.

5.

Fournier uwiecznił wszystko, gdzie pozwolono mu zajrzeć za drzwi, które zwykle są utrzymywane w ogromnej tajemnicy. Zrobił zdjęcia w obiektach prowadzonych przez NASA (wykonał serię zdjęć wszystkich centrów kosmicznych w USA), Europejską Agencję Kosmiczną, Centrum Kosmiczne w Gujanie, obserwatoria na pustyni Atacama w Chile i rosyjski Roskosmos, w tym Centrum Szkolenia Kosmonautów im. Jurija Gagarina w Star City w Rosji i kosmodrom Bajkonur w Kazachstanie.

Sfotografował też skafandry kosmiczne noszone przez aktorów w filmie „2001: Odyseja kosmiczna” (ich guma jest teraz zużyta, a całość podniszczona), a także artefakty z bogatą historią: hełm kosmiczny noszony przez amerykańskiego astronautę Charlesa Boldena, który w latach 80. i 90. spędził w kosmosie prawie 700 godzin, oraz parę rękawic używanych przez astronautów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Leucothamnus aurorae [Magnetis-9e] z cyklu „Flora Incognita”
Filicoryndor lanuginosa [Solanalis-3] z cyklu „Flora Incognita”
Brasilia, muzeum narodowe MUSEU Nacional da República, #3, Brazylia, 2019

„Utopia Project” wciąż trwa. Artysta jeździ po świecie w poszukiwaniu kosmicznych terenów, w których inscenizuje kadry z tajemniczym astronautą lub bez (ostatnio na Islandii). Ale ciężar swych opowieści przeniósł do miejsc już nie tak ściśle związanych z kosmosem. Nazywa je „kapsułami czasu”, jak Brasilia – stolica Brazylii projektu m.in. architekta Oscara Niemeyera. Uwiecznia miasto zbudowane pod koniec lat 50. XX wieku tak samo, jak wcześniej maszynownie czy sale szkoleniowe dla astronautów, miejsca, które choć konkretne i realne, wydają się jednocześnie niemal wirtualne, nieuchwytne i niedostępne.

– Brasilia to miasto, które około siedemdziesięciu lat po jego powstaniu, nadal jest utopią między przeszłością a teraźniejszością. Miasto, które narodziło się w tym samym czasie, co początek ery kosmicznej – pokrywa się z wystrzeleniem Sputnika, pierwszego sztucznego satelity Ziemi. Cała estetyka miasta jest w dużej mierze inspirowana kosmosem: przejścia łączące różne budynki przywodzą na myśl długie korytarze stacji orbitalnych, a architektura na palach zapowiada przyszłe moduły lądowania na księżycu. To marzenie o kosmosie i wyścig ku przyszłości ucieleśnione w sposób metaforyczny w architekturze miasta – wyjaśnia swoją nową fascynację.

6.

Jest też najnowszy projekt „Post Natural History”, w którym opowiada historię transformacji życia za pomocą technologii. – Po raz pierwszy w historii człowiek ma narzędzia do przeprogramowywania życia i łączenia go z nieożywionym. Ta przyszłość jest o wiele bardziej odległa, więc nie mamy jeszcze obrazów, dlatego to dzieło opiera się bardziej na wyobraźni. Jest inspirowane biologią syntetyczną, a także surrealizmem – mówi o trzyczęściowym cyklu obrazów, które są cyfrowymi manipulacjami prawdziwych fotografii poświęconych zwierzętom, kwiatom i ludzkim organom, i są efektem konsultacji artysty z naukowcami.

W „The Bestiary” pokazuje gatunki inżynieryjne o szczególnych cechach zaprojektowanych przez człowieka. Na przykład, jeśli przyjrzysz się bliżej skorpionowi, zdasz sobie sprawę, że to nie tylko skorpion, ale także zdalnie sterowany robot, który jest w stanie wykonywać operacje chirurgiczne. „Flora Incognita” daje nam wgląd w to, jak mogłyby wyglądać nasze kwiaty i rośliny, gdyby ewoluowały w ekstremalnych warunkach, jakie występują poza naszym układem słonecznym. np. na wymyślonej planecie Novathis-458b. – To dzieło artystyczne, ale karmione nauką – zapewnił w rozmowie z „New York Timesem”.

Fournier wciąż słucha wielu podcastów o nauce, historii, filozofii, sztuce, ogląda seriale telewizyjne science fiction. Śledzi na bieżąco kolejne loty ludzi w kosmos. Zapewne oglądał też lot Polaka Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, który wraz z trzyosobową załogą 25 czerwca rakietą Falcon 9 z kapsułą Dragon wyruszył na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) w ramach misji Ax-4. Dziś, w czwartek, dotarł na miejsce, gdzie spędzi co najmniej dwa tygodnie.

Czy francuski fotograf kiedykolwiek marzył, by pewnego dnia znaleźć się na pokładzie statku lecącego w przestrzeń kosmiczną? – Chciałbym doświadczyć tego niesamowitego przeżycia. Ale podróże w kosmos nie są moim celem! – deklaruje. ﹡

Kopiowanie treści jest zabronione