Polak zrobił robota, który jest jak człowiek. Ma nawet krew. „Clone to unikat na skalę światową”
28 października 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
zdjęcia: Clone Incorporated
Kadr z serialu „Westworld”. Zdjęcie: HBO
Polak zrobił robota, który jest jak człowiek. Ma nawet krew. „Clone to unikat na skalę światową”
28 października 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
zdjęcia: Clone Incorporated
Polak zrobił robota, który jest jak człowiek. Ma nawet krew. „Clone to unikat na skalę światową”

Posłuchaj

Polski wynalazca, Łukasz Koźlik, spełnia swoje marzenie o zbudowaniu inteligentnego robota, który będzie naszym najlepszym towarzyszem prac domowych. Jego Clone to rewolucja na skalę światową. – To jest syntetyczny człowiek, a nie robot humanoidalny. Kropka w kropkę skopiowana budowa człowieka, aż po najgłębszą tkankę – mówi LIBERTYN.eu współzałożyciel start-upu Clone Incorporated. Właśnie pokazał element swojego wynalazku – tors, który ma sztuczne mięśnie i ścięgna, kręgosłup i głowę, którymi porusza jak my. W grudniu będzie już gotowa cała sylwetka dwunożnego Clone’a z ludzkim szkieletem.

Wyobraźcie sobie świat, gdzie każdy ma swojego robota do pomocy. Są one łatwo dostępne, stworzone z syntetycznych materiałów i robią dokładnie to samo co człowiek, bo ich budowa jest taka sama jak ludzka. Technologia rozwija się z roku na rok, lecz pomimo XXI wieku nadal nie mamy robotów „niewolników”, czyli maszyn, które pracują odtwórczo i powtarzalnie w naszych domach – rysuje wizję niedalekiej przyszłości 29-letni Łukasz Koźlik.

Sam marzy o tym od dziecka. – Nigdy nie chciało mi się sprzątać. Chciałem, żeby to się robiło samo. I gdy pewnego dnia zobaczyłem rysunek nogi robota obleczonej w sztuczne mięśnie, a potem znalazłem w internecie informację, że sztuczne mięśnie istnieją, bo wynaleziono je w latach 50. XX wieku, wiedziałem już, że można zrobić robota, który będzie sprzątał za mnie. I postanowiłem go stworzyć – Koźlik śmieje się w rozmowie z LIBERTYN.eu.

Już na drugi dzień sam zrobił sztuczne mięśnie, tzw. mięśnie McKibbena, czyli muskuły aktywowane ciśnieniem o właściwościach podobnych do biologicznych mięśni. Miał 19 lat i w swoim pokoju w domu rodziców we Wrocławiu rozpoczął prace nad robotem. – Za 3 czy 10 zł kupowałem różne rzeczy i znosiłem do domu: sznurki, patyki, narzędzia, kable, rurki i wiele innych. I z tego konstruowałem rękę mojego robota. Przez siedem lat stworzyłem ok. 20 prototypów ręki – wspomina.

Przy drugim prototypie odkrył, że kości również muszą być wierne anatomii człowieka, żeby się udało przenieść napęd z mięśnia na szkielet. – Nie wierzę, że to, co nie jest stworzone na wzór ludzi, może ludzi naśladować – deklaruje.

R   Ę   K   A

W międzyczasie studiował Mechanikę i Budowę Maszyn na Politechnice Wrocławskiej, którą po czterech latach musiał rzucić, bo praca nad wymarzonym robotem zabierała mu za dużo czasu. Początkowo pracował sam z okazjonalną pomocą znajomych, udoskonalając sztuczne mięśnie i wykorzystując zasady biomechaniki do napędzania naturalnych szkieletów ludzkich. W 2021 roku dołączył do niego Amerykanin, jego rówieśnik Dhanush Radhakrishnan, który zajął się opracowaniem robotycznych „mózgów”, które mogą szybko uczyć się nowych umiejętności manipulacyjnych. – Znalazł mnie, gdy nastąpił przełom w rozwoju sztucznej inteligencji. Rozwiązał mój problem z mózgiem Clone’a – sieciami neuronowymi, które mogą nim sterować – wyjaśnia.

Już jako polsko-amerykański start-up Clone Incorporated – który w dwa tygodnie zdobył pół miliona dolarów – pokazali światu Clone Hand. To nie jest byle jaka ręka. To ręka przypominająca ludzką, którą tak trudno zrekonstruować w pełni funkcjonalny sposób. „Nie ma sensu wymyślać ręki na nowo, lepiej zbudować jej mechaniczny odpowiednik, rekonstruując tkanki w sposób, w jaki występują w naturze” – tak myśli Koźlik.

Łukasz Koźlik i testy jego Clone Hand

Clone Hand to najbliższa ludzkiej strukturze mięśniowo-szkieletowej ręka robota na świecie, napędzana hydraulicznymi mięśniami (ma 37 mięśni McKibbena zapewniających potężną siłę napędową). Jej rozmiar i cechy biologiczne są takie same jak ludzkiej ręki, ma m.in. połowę kości ramienia, całe przedramię i dłoń oraz wszystkie możliwe stopnie swobody. Elektrohydrauliczny układ i zaawansowane algorytmy sterowania gwarantują precyzyjną pracę i szybką reakcję.

Ręka rusza palcami, może unieść ciężar 30 kilogramów, co jest znacznym postępem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że najbardziej chwalony produkt może unieść tylko pół kilograma. Polak wybrał hydro, a nie pneumatyczną wersję mięśni, co daje m.in. lepszą manewrowość, łatwiejsze sterowanie i bezproblemową konserwację. Płynem hydraulicznym jest zwykła woda z kranu. Ponadto drobne dziury w „tkance mięśniowej” nie powodują nieprawidłowego działania kończyny, bardzo podobnie jak u człowieka.

Clone Hand zrobiona jest z materiałów polimerowych, które są lżejsze, tańsze i odzwierciedlają tkanki miękkie, mają lepsze parametry niż tradycyjne metale. Jak mówi Koźlik, którego firma zatrudnia dziś 40 pracowników, to, że na początku musiał finansować projekt z własnych środków, sprawiło, że był zmuszony znaleźć niedrogie rozwiązania, które nie wpłynęłyby na funkcjonalność wynalazku.

T  O  R   S

Kolejnym etapem jest tors z głową, czyli humanoidalny tułów, wykorzystujący tę samą technologię układu mięśniowo-szkieletowego. Clone Incorporated właśnie zaprezentował film przedstawiający Clone Torso, część robota wyposażoną w sztuczne mięśnie, ścięgna, więzadła, powięzie, żyły, kręgosłup i głowę. Maszyna potrafi poruszać rękami, ramionami, łokciami, w tym dłońmi i poszczególnymi palcami, z gracją zbliżoną do ruchu człowieka. A dzięki sterowanemu kręgosłupowi, który jest elastyczny jak nasz, Torso potrafi ruszać szyją i głową.

Szkielet wykonany jest z włókna węglowego, zapewniającego lekką i wytrzymałą strukturę. Torso korzysta także z komputera umieszczonego w głowie oraz wyspy zaworowej w klatce piersiowej, która steruje pracą mięśni. Całość przypomina androidy z głośnego serialu HBO „Westworld”, w którym hosty były tworzone na wzór człowieka i zewnętrznie zupełnie się od niego nie różniły.

Swoją maszyną Polak rzucił wyzwanie Elonowi Muskowi, który chce, by jego humanoid Optimus był superinteligentnym androidem przeznaczonym dla konsumentów i przedsiębiorstw. Koźlik uważa, że ma lepszy produkt. – Roboty innych firm nie mają naszych innowacji. Wszystkie działają na takiej samej zasadzie: zasilane są silnikami elektrycznymi i baterią, a do ich budowy używa się głównie metalu. I nie mają nic wspólnego z anatomią. Nasz Clone to unikat na skalę światową – zachwala w rozmowie z nami.

Jego projekt cieszy się uznaniem na świecie. Po publikacji filmu z Torso gratulacje złożył m.in. Jim Fan, wybitny specjalista robotyki humanoidalnej i członek zespołu Nvidii, zajmujący się tam rozwojem androidów i sztucznej inteligencji. „Bardzo interesujący postęp, gratulacje Clone Robotics! Duża złożoność systemu, ale także niepokojące poczucie piękna, które się z tym wiąże” – napisał.

Torso potrafi poruszać rękami i ramionami, w tym dłońmi, ale także głową
Hosty w serialu „Westworld” również stworzono zgodnie z anatomią człowieka
Zdjęcie: HBO

Dodał także cytat granego przez Anthony’ego Hopkinsa Dr. Forda – twórcę parku androidów w „Westworld”: „Czytałem kiedyś teorię, że ludzki intelekt jest jak pawie pióra. Po prostu ekstrawagancki pokaz mający na celu przyciągnięcie partnera. Cała sztuka, literatura, trochę Mozarta, Williama Szekspira, Michała Anioła i Empire State Building to po prostu wymyślny rytuał godowy. Może nie ma znaczenia, że ​​osiągnęliśmy tak wiele z najbardziej podstawowych powodów. Ale oczywiście, paw ledwo potrafi latać. Żyje w brudzie, wyławiając owady z błota, pocieszając się swoim wielkim pięknem. Zacząłem myśleć o tak dużej części świadomości jako o ciężarze. Lęk, wstręt do siebie, poczucie winy. Hosty to ci, którzy są od tego wolni. Wolni tutaj, pod moją kontrolą”.

– To, że branża i świat doceniają naszą innowacyjność i stopień zaawansowania projektu ma dla nas znaczenie, ale bez względu na pochwały, robimy swoje – komentuje wrocławianin, który za kilka dni leci do USA, gdzie Clone Incorporated ma swój oddział, który zajmuje się uczeniem robota. – Nie będziemy programować go ręcznie, uczy go sztuczna inteligencja – wyjaśnia. – Będzie potrafił zrobić wszystko to, co człowiek. Będzie uczyć się np. robić sałatkę, oglądając wideo, a potem już sam zmieni przepis i zrobi sałatkę po swojemu.

N  O  G  I

Koźlik w Ameryce będzie też szukał finansowania na kolejne etapy prac, by zmienić przyszłość tej branży. Jak zapewnia, po zrobieniu torsu, rąk i głowy nogi nie stanowią wyzwania. Już na początku grudnia ma być gotów cały dwunożny Clone, który będzie miał cały szkielet ludzki, tłuszcz i skórę. Docelowo ma chodzić, biegać, siadać, schylać się jak człowiek.

– Clone to nie robot humanoidalny, to syntetyczny człowiek. To kropka w kropkę skopiowany człowiek, aż po najgłębszą tkankę – deklaruje polski wynalazca. – Będzie nieodróżnialny od ludzi, chyba że po oczach. Bo im bardziej ma on zbliżoną budowę do nas, tym jego działanie jest lepsze i bardziej wydajne. W naszym projekcie anatomiczne podobieństwo całej konstrukcji i sposobu działania do człowieka jest najcenniejsze.

Do sprzedaży trafi prawdopodobnie na początku 2026 roku, gdy będzie już niezawodny i użyteczny. Pierwsze 300 sztuk to wersja premium, ale potem, gdy ruszy masowa produkcja, będzie można go kupić za ok. 20 tys. dolarów. Docelowo Polak chce, by Clone kosztował o połowę mniej i trafił do każdego domu na świecie, aby zmienić nasze codzienne życie: prać, sprzątać, gotować, zmywać naczynia, dźwigać zakupy, skręcać meble, czy wychodzić z naszym psem na spacer. Ale nie tylko. Może przydać się wszędzie: od zastąpienia prostych, powtarzalnych lub niebezpiecznych prac w produkcji, po medycynę – będąc asystą dla nieuleczalnie chorych i w rehabilitacji (firma nie zamierza wspierać branży militarnej). To bardzo realne, bo – jak przewidują znawcy – nadchodzi era robotów. Wspaniałe czy upiorne?

– Nie tworzymy terminatora, nie ma obawy, że będzie zagrożeniem dla człowieka. Clone’a można „zabić” nożem do masła i może się przy tym wykrwawić, bo choć nie ma czerwonej krwi, w jego żyłach krąży woda, bez której się nie ruszy. Masywne i twarde, metalowe roboty innych firm są groźniejsze, bo jak się przewrócą na dziecko czy psa, mogą je poważnie zranić. Nasz jest raczej jak lalka do tulenia – mówi Koźlik. ﹡

Od lewej: fragment serialu „Westworld” i popiersie Clone’a autorstwa polskiej firmy

Kopiowanie treści jest zabronione