

Tracey Lund z brytyjskiego miasta Hull pracuje na zmiany jako inżynier w lokalnej firmie telekomunikacyjnej, a w wolnym czasie podróżuje blisko i daleko, aby fotografować dziką przyrodę. Kiedy w 2004 roku wybrała się na wymarzoną podróż do Afryki, odkryła, że chce się swojej pasji poświęcić dużo bardziej. Od tamtej pory zjeździła już cały świat i zdobyła wiele nagród fotograficznych. Dziś powtarza: „Portretowanie dzikiej przyrody to nie tylko przygoda, to przywilej. Prawdziwym błogosławieństwem jest móc poświęcić czas na siedzenie i obserwowanie natury. Czasami ważniejsze jest przeżycie chwili, niż przegapienie jej podczas robienia zdjęć”.
SIŁA WIĘKSZA OD GRAWITACJI
Podobnie było podczas wakacji na Szetlandach. Jak opisuje magazyn „National Geographic”, na czubku archipelagu, najdalej na północ wysuniętym punkcie Wielkiej Brytanii, niemal końcu świata, jest wielka kolonia głuptaków. Kilometry mokrych wrzosowisk wpadają tam 150-metrowymi klifami w otchłań morza i nieba, gdzie huczą fale i wyje wiatr. To tam morscy wędrowcy odbywający dalekie podróże, co sezon łączą się w gwarne kolonie. Gniazda są rozmieszczone w sprytny sposób – po dwa na metr kwadratowy. Akurat tyle, by sąsiedzi nie mogli dosięgnąć się dziobami. Te duże ptaki na dwumetrowych skrzydłach wzbijają z wody z rybą w dziobie, by wylądować na ścianie klifu i nakarmić młode. Po drodze wrzeszcząc, łopocząc skrzydłami i szturchając dziobami rywali chcących im odebrać gniazda.
Brytyjska fotografka najpierw obserwowała je z podziwem z oddali, by w końcu zbliżyć się do nich tam, gdzie zachwycają najbardziej – w wodach Oceanu Atlantyckiego. Bo to, co je wyróżnia najbardziej, to lot nurkowy, zwany pikowaniem. Głuptaki potrafią zanurkować do wody z prędkością około 190 kilometrów na godzinę. Uderzają wtedy o powierzchnię wody z siłą ponad 20 razy większą od siły grawitacji. Dzięki czemu są w stanie przeżyć takie zderzenie, a nawet wielokrotnie powtórzyć ten wyczyn?
Przed uderzeniem w taflę wody głuptak rozciąga skrzydła wzdłuż ciała, nabierając opływowego kształtu niczym strzała. Oprócz tego zasłania oczy ochronną błoną, a organy w szyi i klatce piersiowej napełnia powietrzem, co amortyzuje uderzenie jak poduszki powietrzne w samochodzie. Jednocześnie ptak dostosowuje wzrok tak, żeby widzieć pod wodą, a dwuoczne widzenie pozwala mu wykrywać pływające głęboko ławice ryb. Zaś dzięki szczelnie zamykanym nozdrzom nurkuje aż na głębokość 15 m.

PODRYW NA NIEBIESKIE NOGI
Nazwa tych istot nie jest przypadkowa. Otóż w czasach, gdy jeszcze na nie polowano, zostały nazwane „głupimi ptakami”, ponieważ zamiast uciekać bądź chronić swoje potomstwo przed ludźmi, którzy na nie polowali, siedziały nieruchomo na swoich miejscach i tylko oczekiwały na moment ich zabicia. Do roku 1913, po stuleciach polowań, liczba tych ptaków, dawniej nie wiadomo jak wielka, spadła do jakichś 100 tys. osobników, a ich kolonii było niespełna 20. Sto lat później dzięki programom ochrony głuptaki zniknęły z list zagrożonych gatunków.
Ale życie też mają stresujące. Każdy sezon oznacza zaledwie jedno jajo. Co ciekawe, wyjątkowym w świecie ptaków jest fakt, iż jaja głuptaka podczas wysiadywania ogrzewane są stopami. Dorastanie maluchów jest na tyle niebezpieczne, że niespełna połowa doczeka trzecich urodzin.
Krewni z rodziny Sula nebouxii też mają pod górkę. By ich nogi i dzioby były jasnoniebieskie muszą przez całe życie dbać o dietę – zapewniać swojemu organizmowi barwniki z grupy karotenoidów, które głuptaki uzyskują ze swego pożywienia, czyli ryb. Karotenoidy usprawniają działanie układu odpornościowego, dlatego barwa nóg świadczy o ich kondycji. Na to zaś zwracają uwagę samice. Samiec w czasie godów tańczy przed potencjalną partnerką, podrywając ją na swoje niebieskie nogi. Im intensywniejszy jest ich kolor, tym większe szanse na seks.
BINTURONG W KLATCE, ZAKRWAWIONY SĘP
Gdy Tracey Lund wypłynęła łodzią motorową na Szetlandach, tysiące głuptaków unosiło się nad nią na niebie, a następnie zaczęło nurkować w pogoni za rybami. – Niesamowity spektakl! Lustrzankę cyfrową w wodoszczelnej obudowie opuściłam do wody i zaczęłam robić zdjęcia tym polującym łowcom. Tego dnia zrobiłam 1800 zdjęć, ale tylko dwa nadawały się do wykorzystania – opowiada fotografka.
Jedno z nich wysłała na tegoroczny konkurs World Nature Photography Awards i pokonała fotografów z sześciu kontynentów. Zdjęcie „Underwater Gannets” zdobyło nie tylko główną nagrodę, ale także złoto w jednej z 14 kategorii: „Behaviour – Birds”. W konkursie doceniono wiele zapierających dech w piersiach kadrów dzikiej przyrody: od sępa z zakrwawionym łbem, dłoni matki i małego goryla w czułym geście, rysia skaczącego przez zaśnieżone pole, po roślinę o dziwnym kształcie, który przypomina sowę. Jest też bardzo smutne zdjęcie trzymanego w klatce binturonga, który w Indonezji wykorzystywany jest do produkcji kawy kopi luwak. Ten rzadki gatunek powstaje z ziaren, zjadanych przez dzikie zwierzątko zwane cyweta oraz odchodów bituronga. Ze względu na małą produkcję kopi luwak to najdroższa ze wszystkich kaw świata.﹡
