

Posłuchaj
To bardzo spektakularny projekt. Jego autor, 50-letni Junya Ishigami, słynie bowiem z obiektów, które często podważają podstawowe wyobrażenie o tym, czym jest budynek. – Przy każdym projekcie czerpię inspirację z natury. Dla mnie architektura nie jest tylko dziełem człowieka i powinna być jednym z elementów scenerii. Sama architektura nie jest ważna, ale ważna jest relacja z otoczeniem – mówił w ub.r. na konferencji „In Focus: Radical Repair” w Mediolanie.
Takie samo podejście miał w chińskim mieście Rizhao, gdzie stworzył Muzeum Sztuki Zaishui. Nowy budynek – pomyślany jako punkt wyjścia, który wprowadzi gości w rozwijającą się w okolicy dzielnicę Bailuwan – położony jest na sztucznym jeziorze i rozciąga się od jednego brzegu do drugiego, niemal zajmując całą jego średnicę. Ta delikatnie pofałdowana konstrukcja o długości prawie kilometra to jedna część obiektu, ta najdłuższa. Całość składa się z dwóch żelbetowych skrzydeł, które są ze sobą połączone, a jednocześnie niezależne.
Budynek towarzyszący znajduje się w północno-zachodniej części działki, na pobliskim suchym lądzie. Mieści się w nim dodatkowa kawiarnia, toalety i centrum dla zwiedzających – ukryte pod rozległym, pokrytym trawą dachem. Podobnie jak Muzeum Sztuki Zaishui, centrum ma szklaną fasadę wspartą na kolumnach i szerokie otwarcie na wodę po jednej ze stron kilometrowego muzeum. Dwie ścieżki spacerowe po obu jego stronach łączą muzeum z brzegiem, skąd zwiedzający mogą spacerować, aby poznać otaczającą przyrodę.


ŁAGODNY GIGANT
Ishigami chciał, aby muzeum sprawiało wrażenie, jakby wyłaniało się z wody. – Chodziło o dostosowanie projektu do konkretnego miejsca. Kluczem było postrzeganie architektury jako „łagodnego giganta” w naturalnym środowisku i poszukiwanie zupełnie nowego związku między tym, co naturalne a tym stworzonym przez człowieka – wyjaśnia. – Jak można zbliżyć je do siebie tak bardzo, jak to możliwe i sprawić, aby granica między nimi była jak najbardziej niejednoznaczna. Jak można sprawić, by jak najłagodniej ingerować w przyrodę i dostosować ją do obecności nas, ludzi?
W myśl tego konceptu architekt zaprojektował budynek główny tak, aby można go było zintegrować z jeziorem, tworząc ciągły horyzont poprzez wciąganie wody do wnętrza konstrukcji. Całość ma na celu wprowadzenie „zewnętrza do środka”. Jego parametryczna konstrukcja umożliwia tworzenie różnych wysokości, szerokości i nachyleń od 1,22 m do 4,95 m wysokości i od 4,8 m do 20 m szerokości. – W niektórych miejscach miękka krzywizna dachu zwisa nisko, przylegając do powierzchni jeziora, a w innych zwraca się ku niebu, otwierając się i łącząc wnętrze budynku z krajobrazem na zewnątrz – mówi architekt.
Konstrukcja o łącznej powierzchni 20 220 m² wsparta jest na 300 kolumnach umieszczonych w jeziorze o głębokości 2 m. Przeszklenia sięgające od podłogi do sufitu w całej konstrukcji zapewniają zwiedzającym widok na jezioro, przy czym szklane panele można otwierać w cieplejszych miesiącach, aby zapewnić naturalną wentylację. Małe szczeliny znajdujące się w dolnej części – w miejscu styku podłogi budynku z powierzchnią jeziora – pozostawiono celowo, by woda mogła przedostać się do środka, zatapiając część podłogi. Zimą, gdy powierzchnia wody zamarznie, woda pod spodem pozostanie płynna i będzie nadal spływać do wnętrza.
– Kolumny powtarzane w regularnych odstępach wyznaczają nową powierzchnię wody, podczas gdy krawędź wody wyznacza nowy grunt – opowiada szef pracowni Junya Ishigami + Associates, dla którego było ważne, by stworzyć budynek będący w kontrze do chińskiej architektury, która jest „odcięta” od środowiska. – Od najmniejszego mieszkania po najbardziej monumentalny gmach wszystko ma w pewnym sensie charakter obronny. Panuje w nim atmosfera rezygnacji, wymuszonego odcięcia się od otoczenia, przymusu zamknięcia – ocenił, wyjaśniając, dlaczego tak zależało mu na tworzeniu architektury połączonej z otaczającą przyrodą.


KANAŁ W WENECJI INSPIRACJĄ
We wnętrzu znajduje się podwyższona betonowa ścieżka rozciągająca się na całej długości budynku. Zaprojektowany 10 cm nad poziomem wody chodnik ma organiczne, zakrzywione kształty przypominające prawdziwą plażę z piaskiem. By być jak najbliżej natury, na stoły i siedzenia tam stojące wykorzystano szorstki i teksturowany lokalny piaskowiec, dodano też donice z żywymi kwiatami. – Koncepcja budynku opierała się na stworzeniu nowego krajobrazu wewnątrz budowli. W ten sposób w architekturze pojawia się nowa natura, która potrafi spokojnie usiąść obok nas – mówi Ishigami.
Cała koncepcja była zgodna z wytycznymi klienta, który pragnął obiektu „związanego z wodą”. Architekt i jego zespół przeprowadził badania nad kanałami Wenecji we Włoszech i historycznymi miastami wodnymi w Chinach – takimi jak Wuzhen, 2000-letnim miasteczkiem wodnym położonym wzdłuż Wielkiego Kanału, na południe od rzeki Jangcy, nazywanym „chińską Wenecją”. Rzeka przecina Wuzhen na cztery odcinki. Liczne drogi wodne pełnią funkcję ulic, a brzegi rzek z mostami posiadającymi zadaszenie i ławeczki oraz nadbrzeże pełne knajpek od zawsze służą jako miejsce spotkań mieszkańców. – Jednocześnie zawsze znajdują się one w pewnej odległości od wody. Moją intencją było stworzenie silniejszej relacji poprzez budowanie bezpośrednio na wodzie – podkreśla japoński architekt, myśląc o Muzeum Sztuki Zaishui.
KONIEC Z LE CORBUSIEREM
To wszystko jest zgodne z koncepcją „reinterpretacji granicy między krajobrazem a architekturą”, którą stosuje w swojej pracowni założonej w 2006 roku, zaraz po tym, jak odszedł po czterech latach pracy w cenionym studiu SANAA, które zdobyło nagrodę Pritzkera. Od samego początku Junya Ishigami + Associates próbuje tworzyć budynki podważające nasze wyobrażenia o budowlach. Według niego, architekci muszą wykazywać się pomysłowością i przekraczać granice, zwłaszcza gdy świat staje się bardziej podzielony.
– W XX wieku Le Corbusier czy jakiś inny nowoczesny architekt tworzyli jedno rozwiązanie i narzucali je światu. W tamtej epoce wszyscy wierzyli w tę samą przyszłość, ale teraz każdy wierzy w coś innego i ma odmienne wyobrażenie o tym, co dobre i złe. Dziś rolą architekta nie jest tworzenie jednego rozwiązania, ale wymyślanie wielu różnych. W szczególności powinien tworzyć architekturę z rzeczy niearchitektonicznych, czyli w oparciu o miejsce, na którym – lub w którym – będzie ona stała – Junya Ishigami wykłada swoją filozofię.
Wielu architektów twierdzi, że ich budynki czerpią z otaczającego kontekstu, ale on doprowadza tę koncepcję do skrajności.


TRENDY – NIE, RÓWNOWAGA Z OTOCZENIEM – TAK
Najlepszy przykład jego innowacyjnej architektury to pokryty błotem podziemny dom i restauracja szefa kuchni Motonori Hirata w miejscowości Ube na japońskiej wyspie Honsiu, które zacierają granicę między wnętrzem a otoczeniem. Aby stworzyć niezwykły budynek, w ziemi wkopano szereg szczegółowo zaplanowanych dołków i zalano betonem. Następnie odkopano konstrukcję, jakby była starożytną ruiną. Tak niekonwencjonalny projekt wymagał niekonwencjonalnego procesu projektowego. Na przykład przeszklone ściany uszczelniające budynek nie zostały określone na podstawie rysunków. Zamiast tego po wydobyciu konstrukcji betonowej zeskanowano ją w celu uzyskania cyfrowego modelu 3D, a następnie wycięto laserowo szkło, aby dopasować je do otworów pomiędzy kolumnami o nieregularnym kształcie a dachem. Od chwili ukończenia budynkowi towarzyszyła aura prehistorycznej jaskini. – Ważne jest to, że znajduje się on pomiędzy dziełem człowieka a dziełem natury – podsumował autor.
Dzięki projektowi szklanego budynku z dachem niczym szachownica, którego wnętrze widać z ulicy, dla Japońskiego Instytutu Technologii w Kanagawie Ishigami został najmłodszym w historii laureatem nagrody Instytutu Architektury Japonii. Za „wydeptywanie nowych ścieżek poza głównym nurtem” zdobył Złotego Lwa za najlepszy projekt na Biennale Architektury w Wenecji w 2010 roku, a także inauguracyjną nagrodę Obela w 2019 roku – za ogród wodny ObelArt Biotop w Japonii. Prace Ishigami zawsze przeciwstawiały się trendom – w tym tych kreowanym przez innych wybitnych japońskich architektów, takich jak Shigeru Ban i Sou Fujimoto.
I choć 50-latek zdaje sobie sprawę z ekscentryczności własnej twórczości, nie uważa, że sama inność wystarczy: – Nie chcę budować szalonych budynków. Chcę tworzyć równowagę z otoczeniem. Otoczenie jest zwykle normalne, dlatego ważne jest, by dopasować dziwny pomysł do normalnych rzeczy.
NA START CZEKOLADA
Zaishui Art Museum w północno-wschodnich Chinach zostało otwarte wystawą poświęconą lokalnemu producentowi czekolady, ale w przyszłości planuje organizować różne pokazy.
To jeden z trzech budynków zamówionych przez tego samego klienta na tę lokalizację; pierwsze dwa – Leśne przedszkole i Kościół w dolinie – pozostają w budowie.﹡
