Seks, kłamstwa i modernizm. Skandaliczna historia jednego z najsłynniejszych domów w historii powraca
06 stycznia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
Edith Farnsworth House stoi w okolicy Chicago. Zdjęcie: Jon Miller, Hedrich Blessing
Seks, kłamstwa i modernizm. Skandaliczna historia jednego z najsłynniejszych domów w historii powraca
06 stycznia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
Seks, kłamstwa i modernizm. Skandaliczna historia jednego z najsłynniejszych domów w historii powraca

Posłuchaj

Farnsworth House, modernistyczne arcydzieło Ludwiga Miesa van der Rohe na przedmieściach Chicago, nie wymaga przedstawiania. Ten szklany dom, który zdaje się unosić nad ziemią, jest znany na całym świecie. Przez ponad pół wieku mówiono jednak o nim wyłącznie w kontekście legendarnego architekta, ignorując właścicielkę domu, Edith Farnsworth, która miała burzliwy romans z architektem. Teraz już z nową nazwą Edith Farnsworth House – oddającą hołd jej, a nie jemu – budynek doczekał się albumu „The Edith Farnsworth House: Architecture, Preservation, Culture”. To także powrót do lat 50. i skandalu, który rozgrzewa emocje do dzisiaj.

To pełna namiętności historia na film. Zresztą Hollywood po nią sięgnęło, bo zawiera wszystko, co potrzebne: wielkie osobistości, zakazaną namiętność, złamane serce i brutalne walki sądowe. Reżyser i scenarzysta Richard Press, znany z dokumentu „Bill Cunningham New York”, namówił Ralpha FiennesaElizabeth Debicki, by zagrali główne role. On to architekt, ona klientka. Zaczęli od profesjonalnej relacji…

Zamożna specjalistka od chorób nerek z Chicago, Edith Farnsworth, chciała wybudować sobie letnie ustronie na wsi ponad 80 kilometrów od miasta, we wsi Plano. Działka zajmowała cztery hektary lesistego terenu wzdłuż rzeki Fox. Polecono jej Ludwiga Miesa van der Rohe, współtwórcę Bauhausu słynącego z minimalistycznych budynków, który po ucieczce z nazistowskich Niemiec pod koniec lat 30. XX wieku robił karierę w USA. Osiadł w Chicago, gdzie przyjął stanowisko kierownika wydziału architektury w Armor Institute of Technology (obecnie Illinois Institute of Technology).

W 1945 roku Farnsworth poznała go na przyjęciu i zleciła mu dom weekendowy, w którym chciała cieszyć się naturą. „Szukała tam schronienia i wytchnienia od świata, który patrzył na nią krzywo za wyjście poza obowiązkowe wówczas role żony i matki, by wybrać ścieżkę samorealizacji. Jej początkowym celem było stworzenie znaczącego dzieła architektonicznego, które rezonuje z jej własnymi pragnieniami znalezienia miejsca w świecie, który zdefiniował ją jako „Edith Farnsworth: niezamężna kobieta” – czytamy w architektonicznym piśmie „Thresholds”.

Edith to wyprzedzająca swoje czasy niezależna, wykształcona i świadoma siebie kobieta, zagorzała przeciwniczka konserwatyzmu w zimnym, szarym powojennym Chicago. Nosi spodnie i krótkie włosy, mówi co myśli i uważa, że rodzenie dzieci to nie jest obowiązek. Jest nefrologiem (opracowała przełomowe metody leczenia chorób nerek), ale również klasycznie wyszkoloną skrzypaczką, posiadającą dyplom z literatury angielskiej i kompozycji na Uniwersytecie w Chicago. Odnajduje zrozumienie w 60-letnim wizjonerze Miesie Van Der Rohe, emigrancie, którego pionierska estetyka zagraża dotychczasowym konwencjom architektury. Ich wspólna ambicja jest odważna i prawdziwie awangardowa: zbudować dom w całości ze szkła.

Mies van der Rohe na wystawie w MoMA w 1947 roku poświęconej jego twórczości stoi przed makietą Edith Farnsworth House, wtedy projekt po raz pierwszy pokazano publicznie
Zdjęcie: MoMA

Van der Rohe zaproponował jej skrajnie nowoczesne jednopokojowe pudełko, mające wyłącznie szkło i dwie płaszczyzny – podłogę i sufit, które zdają się lewitować nad murawą. Bowiem dolna powierzchnia i płaski strop podtrzymywane są przez stalowe kolumny w kształcie podwójnego T, tzw. pilotis. – Podstawą do życia są podłoga i dach. Cała reszta to proporcje i natura. To, czy dom się podoba, czy nie, jest nieistotne – powiedział o Edith Farnsworth House jego autor.

Willa ma 24 metry długości i 8 szerokości, jej forma, materiały, jak i kolory są neutralne, przez co zatraca się granica pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem. Oprócz lakierowanej na biało stali architekt użył beżowego trawertynu na podłodze, która przechodzi przez szklane ściany na zewnętrzny taras. W środku to 140 m² przestrzeni, która jest całkowicie otwarta, przerywana jedynie drewnianą bryłą łazienki, w całości otoczona szkłem. Jedynym elementem, który mógł „schować” wnętrze jest okalająca większą całość zasłona z naturalnego, białego jedwabiu szantungowego. Autorowi chodziło bowiem o to, by właścicielka nie wychodząc z pomieszczenia, przez cały czas mogła obserwować przyrodę, czuć, że mieszka pośród niej. W wystroju postawił na minimalizm, co według niego daje możliwość zmiany aranżacji za pomocą mebli, zgodnie ze zmieniającymi się potrzebami użytkowników. Jedynymi na stałe zaaranżowanymi strefami są kuchnia i łazienka, co wiąże się z rozplanowaniem instalacji wewnątrz budynku.

Architekt wcielił tu swoją najsłynniejszą zasadę: „Mniej znaczy więcej”. To był ostatni i jeden z zaledwie trzech domów przez niego zaprojektowanych w USA, w pełni zrealizowane marzenie o szklanym domu, który otwierając się na otoczenie, stanowi z nim symbiozę.

Mies van der Rohe: „Zleceniodawczyni razem z domem spodziewała się dostać architekta”
Mies van der Rohe: „Zleceniodawczyni razem z domem spodziewała się dostać architekta”
Mies van der Rohe: „Zleceniodawczyni razem z domem spodziewała się dostać architekta”
Mies van der Rohe: „Zleceniodawczyni razem z domem spodziewała się dostać architekta”

Projekt natychmiast spotkał się z uznaniem architektów rozpoznających w tej nowoczesności doskonałość i manifest autora o nowym języku architektonicznym. Ale pochwały, typu „cud ze stali i szkła” lub „maksimum doskonałości i prostoty”, zaczęły przeplatać się z dezaprobatą. Od chwili, gdy projekt Edith Farnsworth House po raz pierwszy pojawił się publicznie w 1947 roku, kiedy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku pokazało pierwszy model na wystawie monograficznej poświęconej Miesowi van der Rohe, której kuratorem był Philip Johnson (autor ikonicznego Glass House, który został zainspirowany wczesnymi rysunkami Edith Farnsworth House). Największym krytykiem był amerykański guru architektury – Frank Lloyd Wright, który interpretował projekt jako egoistyczną stronę nowoczesnej architektury. Jego zdaniem, przezroczyste powierzchnie domu reprezentowały atak na prywatność, którą tradycyjny dom miał chronić, oderwanie się od wszystkich tradycyjnych modeli mieszkaniowych uznawanych za ponadczasowe, a nawet ciche zaproszenie do podglądactwa.

Atmosferę wokół projektu podgrzewała batalia prawna, która jeszcze przed zakończeniem prac budowlanych postawiła klientkę i architekta po przeciwnych stronach.

Edith Farnsworth na tle swojego domu w budowie, ok. 1950
Zdjęcie: David W. Dunlap
Budowa Edith Farnsworth House, 1949
Zdjęcie: Canadian Centre for Architecture
Edith Farnsworth w biurze Miesa van der Rohe ogląda plany budynku w towarzystwie architekta Myrona Goldsmitha.
Zdjęcie: MoMA
Mies van rer Rohe pali cygaro na schodach Farnsworth House podczas jego budowy, koniec lat 40.
Zdjęcie: National Trust for Historic Preservation
Edith Farnsworth House w latch 50.
Zdjęcie: Newberry Library, Chicago
Edith Farnsworth w swoim gotowym domu
Zdjęcie: Newberry Library, Chicago

Na początku budowy chemia Edith i Miesa jest niezaprzeczalna. Zaczęli spotykać się na częstych piknikach nad rzeką Fox i do późnych nocy w jego biurze. Jednak ich wspólna pasja wywołuje głębokie emocje, coś, co Edith akceptuje, ale Mies boi się to ujawnić (formalnie rzecz biorąc, miał żonę w Niemczech). „Pomimo kilku nieporozumień i napięć, lato 1949 roku było wspaniałe i ekscytujące. Dla mnie było to cudowne, ponieważ spełniło mój ideał, że osoby wyszkolone w różnych dziedzinach powinny starać się zrozumieć ideały i zasady wspólne dla wszystkich dziedzin” – pisała na początku w swoich pamiętnikach.

Ale w miarę jak dom nabiera kształtu, napięcie między praktycznymi potrzebami właścicielki staje w sprzeczności ze spartańską perfekcją architekta. To, co wyłania się z pamiętników Farnsworth, to fakt, że trudno było prowadzić spokojne życie w przezroczystym domu, na dodatek kosztującym dużo więcej niż pierwotnie planowała (zamierzała wydać 8-10 tys. dolarów), a jednocześnie trzeba radzić sobie z niechcianą uwagą ciekawskich oczu, wizytujących architektów i prasy. Nazwała go „szklaną klatką na szczudłach” i dodawała: „Prawda jest taka, że ​​w tym domu z czterema ścianami ze szkła czuję się jak grasujące zwierzę. Zawsze w pogotowiu. Zawsze niespokojna. Nawet wieczorem. Jak wartownik na straży dnia i nocy”.

Do tego doszedł konflikt: prace budowlane toczyły się niezmiernie wolno, rachunki wciąż rosły. Farnsworth podobno powiedziała swojemu siostrzeńcowi: „Mój dom jest pomnikiem Miesa van der Rohe i ja za to płacę”. W końcu wytoczyła mu sprawę sądową o przekroczenie budżetu, twierdząc, że przez „oszustwa i kłamstwa” doprowadził ją do zapłacenia niebagatelnej jak na tamte czasy kwoty 74 tys. dol. (około 10 razy więcej niż obecnie). Edith walczy, aby odzyskać wizję, wolność i pieniądze. Żąda zwrotu 33 872,10 dolarów, czyli tyle, ile zapłaciła powyżej pierwotnego kosztorysu. W odwecie on pozywa ją. Zarzuca jej nieopłacone koszty budowy i nieuregulowane honorarium.

Spędzili kilka lat na walkach sądowych, które pozostawiły po sobie 4 tys. stron transkrypcji postępowania sądowego. Nie mniej o procesie pisały gazety, prześcigające się w doniesieniach. Doszło do tego, że para tak się nienawidziła, że ostatnie poprawki w budynku wykonał William Dunlap, według rysunków van der Rohe. Ostatecznie w sądzie wygrał architekt i skończył budowę w 1951 roku.

Nigdy więcej już ze sobą nie rozmawiali. Spekulowano na temat ich związku i zakładano, że oboje mieli romans, chociaż w dokumentach i pamiętnikach Farnsworth nie ma na to dowodów. Wiadomo, że architekt zostawił żonę i dzieci w Niemczech, a po przybyciu do Stanów Zjednoczonych rozpoczął romans z rzeźbiarką Lorą Marx. To on sam zasugerował, że właścicielka domu była rozgoryczona nieudaną historią miłosną.

Edith Farnsworth House dzisiaj. Zdjęcia: Liz Chilsen

Farnsworth w wywiadzie dla magazynu „House Beautiful” w 1953 roku, zatytułowanym „Report on the American Battle Between Good and Bad Modern Houses”, nie zostawiła na projekcie suchej nitki. „Nie trzymam kosza na śmieci pod zlewem. Wiesz dlaczego? Ponieważ z drogi prowadzącej do domu widać całą „kuchnię”, co zepsułoby wygląd wnętrza. Chowam go więc w szafie dalej. Nie mogę nawet umieścić wieszaka na ubrania w moim domu, nie zastanawiając się, jak wpłynie to na jego ogląd z zewnątrz. Mies mówi o swojej „wolnej przestrzeni”, ale jego przestrzeń jest bardzo stała, niemożliwa do zmiany. Jakikolwiek układ mebli staje się poważnym problemem, bo dom jest przezroczysty, jak rentgen” – żaliła się. „Newsweekowi” opowiedziała, jak w upalne lato cierpiała z powodu niedostatecznej wentylacji, całkowicie zaparowanych okien i braku klimatyzacji: „W tym domu czujesz się, jakbyś jechał samochodem w deszczu z niedziałającą wycieraczką”. Oburzony tymi słowami architekt skomentował je krótko: „Zleceniodawczyni razem z domem spodziewała się na zawsze dostać architekta”.

Współcześnie do sporu pomiędzy architektem, który stworzył manifest, a inwestorką, której potrzeby nie zostały spełnione, tak odniósł się portugalski architekt Eduardo Souto de Moura, laureat Nagrody Pritzkera: „Aby zrozumieć, dlaczego w Edith Farnsworth House można powiesić tylko jeden obraz, postawić jedną fotografię na szafie… Aby zrozumieć, dlaczego architekci, tacy jak Mies, są zmuszeni kłamać, kłamać w swoich projektach, należy zrozumieć cytat Nietzschego: »po to mamy sztukę, abyśmy nie pomarli z powodu prawdy«”.

Edith Farnsworth: „To szklana klatka na szczudłach, w której czuję się jak grasujące zwierzę. Zawsze w pogotowiu. Zawsze niespokojna. Nawet wieczorem. Jak wartownik na straży dnia i nocy”
Edith Farnsworth: „To szklana klatka na szczudłach, w której czuję się jak grasujące zwierzę. Zawsze w pogotowiu. Zawsze niespokojna. Nawet wieczorem. Jak wartownik na straży dnia i nocy”
Edith Farnsworth: „To szklana klatka na szczudłach, w której czuję się jak grasujące zwierzę. Zawsze w pogotowiu. Zawsze niespokojna. Nawet wieczorem. Jak wartownik na straży dnia i nocy”
Edith Farnsworth: „To szklana klatka na szczudłach, w której czuję się jak grasujące zwierzę. Zawsze w pogotowiu. Zawsze niespokojna. Nawet wieczorem. Jak wartownik na straży dnia i nocy”

Edith mieszkała w szklanej willi od lat 50. do 60. i udekorowała ją ulubionymi meblami skandynawskich, włoskich i amerykańskich projektantów, tj. Florence Knoll, Alvar Aalto, Jens Risom, Bruno Mathsson, Harry Weese i Franco Albini oraz azjatyckimi antykami. To nie był styl typowej powojennej gospodyni domowej, która była uległa wobec mężczyzny – w tamtych czasach architektami byli prawie zawsze mężczyźni, którzy przejmowali kontrolę nad wnętrzem. Kiedy Frank Lloyd Wright nocował w zaprojektowanych przez siebie domach, był znany z przestawiania mebli według własnych upodobań, gdy jego klienci spali. Wright zaprojektował nawet sukienki dla klientek, aby ich kreacje nie kolidowały z domem, który wymyślił jako totalne dzieło sztuki – gesamtkunstwerk, jak nazywają go Niemcy. Edith nigdy by na to nie pozwoliła.

Pewnego dnia na początku lat 50., kiedy jeden ze współpracowników Miesa zadzwonił do niej, że meble wybrane przez architekta do jej domu będą wkrótce dostarczone, stanowczo odpowiedziała, że „nie zamówiła mebli i nie ma zamiaru ich używać”. „Dom jest prawie tak osobisty, jak skóra. Nie rozumiem, jak mógł poważnie pomyśleć, że pójdę z nim dalej poza wzniesienie samego budynku” – oburzona opowiadała później innemu architektowi. Odrzuciła meble Miesa jako zbyt ciężkie i męskie, chociaż on próbował przemycić… różowy fotel Barcelona. Nigdy nie ustąpiła.

Wnętrza Edith Farnsworth House z meblami projektu Miesa van der Rohe. Zdjęcia: National Trust for Historic Preservation

W końcu pozbyła się willi. W 1970 roku sprzedała ją brytyjskiemu potentatowi nieruchomości, baronowi Peterowi Palumbo, a dwa lata później przeszła na emeryturę i zamieszkała w małej posiadłości we włoskiej miejscowości Bagno a Ripoli, nieopodal Florencji, gdzie spędziła ostatnie lata życia, publikując swoje wiersze i tłumacząc włoskich poetów.

Pech Edith Farnsworth House jednak nie opuszczał. Stał na zagrożonym powodzią obszarze w pobliżu rzeki i choć był odporny na powodzie (wzniesiony jest 1,5 m ponad teren), kilkakrotnie walczył z wodą. Nowy właściciel już na początku zatrudnił firmę wnuka Miesa van der Rohe, Dirka Lohana, aby przywróciła budynkowi pierwotny wygląd z 1951, a drugą renowację przeprowadził w 1996 roku, po katastrofalnej powodzi, która zniszczyła wnętrze. Poziom wody wzniósł się tak wysoko, że zniósł portret Liz Taylor Andy’ego Warhola ze ściany, który odpłynął w dół rzeki i nigdy więcej go nie widziano.

W 2003 roku Palumbo wystawił budynek na sprzedaż w domu aukcyjnym Sotheby’s w Nowym Jorku. Kilku potencjalnych nabywców pytało o demontaż konstrukcji i przeniesienie jej poza stan Illinois. Na wieść o tych planach zareagowały władze stanu, architekci i anonimowi fani. Landmarks Illinois i National Trust for Historic Preservation wystawiły po 1 milion dolarów na zakup budynku na aukcji. Dzięki wsparciu kilku hojnych darczyńców organizacjom udało się pozyskać dodatkowe 5,5 miliona dolarów, aby odnieść sukces w licytacji. Było też 350 mniejszych darowizn, w tym ta najmniejsza wynosząca 3 dolary; czy oferta lekcji języka niemieckiego w szkole średniej, byli także darczyńcy z Chin i Francji.

Dzięki tej udanej akcji od 2010 roku Edith Farnsworth House pełni funkcję muzeum, oferującego wycieczki i programy dla gości z całego świata, aby mogli poznać jedno z najważniejszych arcydzieł architektury nie tylko w kraju.

Dom tał na zagrożonym powodzią obszarze w pobliżu rzeki Fox i choć był odporny na powodzie (wzniesiony jest 1,5 m ponad teren zalewowy), kilkakrotnie walczył z wodą. Zdjęcia: Carol M. Highsmith Library of Congress Collection; National Trust for Historic Preservation

Kolejne powodzie w 2013 i 2020 roku sprawiły, że zaczęto opracowywać strategię ratowania arcydzieła Ludwiga Miesa van der Rohe, aby skutecznie chronić je przed zalewaniem i zastosowano skomplikowany system rur odprowadzających wodę. Udaną renowację uczczono wystawą „Edith Farnsworth house’s Country House”, po raz pierwszy oficjalnie dodając do nazwy imię pierwszej właścicielki, by oddać należyty hołd jej wkładowi w projekt.

Wtedy też po raz pierwszy od ponad 50 lat rezydencja została wyposażona w wystrój autorstwa samej Edith. Do magazynu trafiły chłodne, eleganckie meble z metalową ramą, w tym te sygnowane przez architekta domu – m.in. fotele Barcelona, ​​Brno i MR. W ich miejsce wstawiono repliki projektów, które wybrała ona, na przykład stół do jadalni z drewna, rattanowe fotele czy nowoczesne biurko z maszyną do pisania Olivetti wraz z kopiami jej poezji przepisanej przez personel Edith Farnsworth House. Ułożono marokańskie wełniane dywany wraz z roślinami doniczkowymi. Aby wyczarować obecność pierwszej właścicielki znalazły się również jej osobiste przedmioty: od czarnej skórzanej torby lekarskiej, przez ręczniki łazienkowe z jej monogramem „EBF” („B” oznacza „Brooks”), pościel i zdjęcia rodzinne, po XVII-wieczne skrzypce i butelkę słodkiego wermutu, który popijała każdego popołudnia.

Dla każdego, kto był wcześniej w tym domu, ta przemiana mogła wywołać szok: wnętrze wydaje się cieplejsze, ludzkie i bardziej harmonijne z naturą. Oczywiście, wystawa przedstawiała wyidealizowany obraz tego, co na początku było weekendowym odosobnieniem. Oparta na historycznych fotografiach i listach Farnsworth ekspozycja odtwarzała dom tak, jak wyglądał zaledwie cztery lata po otwarciu, a nie w latach 60., kiedy inwestorka w nim na stałe zamieszkała, a dom stał się zagracony. W zlewie nie było stosu brudnych naczyń, piramidy książek, czasopism ani psich wymiocin pudla. Brakowało też niezgrabnego parawanu, który stał na górnym tarasie domu, aby odstraszać komary. Na dolnym tarasie znajdowały się za to małe wersje kamiennych posągów chińskich lwów (tak zwanych psów foo), które lokatorka umieściła tam w komicznie złośliwym odejściu od stylu Miesa.

– Przywracamy w ten sposób obecność Edith w domu, który nosi jej imię, bo przez lata była prawie nieobecna w jego historii. Dzięki tej wystawie dowiadujemy się jakie faktycznie zajmowała miejsce i mamy dużo lepsze wyobrażenie o tym, kim była jako osoba i co ten dom dla niej znaczył. Farnsworth House nie jest już historią „Wszystko o Miesie”, to także historia jednej z najsłynniejszych klientek w historii nowoczesnej architektury – mówił w trakcie trwania ekspozycji Scott Mehaffey, dyrektor Edith Farnsworth House. – Oczywiście nie byłoby domu bez wyjątkowego talentu Miesa, ale również nie mógłby powstać bez innowacyjnego ducha Farnsworth. Wspaniała architektura jest niemożliwa bez świetnych klientów, nawet jeśli relacja między architektem a klientem zamienia się w gorycz, tak jak tutaj.

Monografia „The Edith Farnsworth House: Architecture, Preservation, Culture” wydana jest przez Phaidon we współpracy z National Trust for Historic Preservation

Wspólny projekt Edith i Miesa to dom o wielkiej urodzie i burzliwej historii, który wciąż inspiruje współczesny świat. Świętuje też dwadzieścia lat bycia własnością państwowego funduszu ochrony zabytków i wpisania na listę obiektów narodowego dziedzictwa kulturowego Stanów Zjednoczonych. Z tej okazji doczekał się obszernej monografii, która po raz pierwszy wysuwa na czoło kluczową rolę Edith Farnsworth. „The Edith Farnsworth House: Architecture, Preservation, Culture” na 256 stronach przedstawia oryginalny projekt z lat 50. oraz z okresów zaniedbań, powodzi i czasów drugiego właściciela, Petera Palumbo. Jej autor, Michelangelo Sabatino, wnosi głęboką wiedzę specjalistyczną na temat architektury modernistycznej, jego słowom towarzyszy esej historyka architektury Dietricha Neumanna, a także wywiady z Palumbo i wnukiem Miesa.

Uwagę przykuwają fragmenty niepublikowanych wspomnień Edith Farnsworth, z których wynika, że za genialną architekturą stoi też niespełnione uczucie. Tak opisuje pierwsze spotkanie Miesa na przyjęciu: „Efekt był ogromny, jak burza, powódź lub inne działanie Boga”, a później opowiada o jego reakcji na swoją propozycję: „Odpowiedź była niebywale dramatyczna, ponieważ poprzedziły ją dwie godziny nieprzerwanego milczenia Miesa. »Chętnie zbuduję dla ciebie dowolny dom« – odparł w końcu”. I tak zaczął się najsłynniejszy w historii architektury trójkąt miłosny: architekt – klient – ​​dom.

„Dowody sugerują, że pragnęła znaleźć przyjaciela, a nie tylko architekta. Mniej pewne jest to, czy chciała czegoś więcej. Czy wiedziała, że ​​Mies utrzymywał mniej lub bardziej romantyczne relacje z innymi kobietami przez te same lata, gdy pracował nad jej domem?” – pyta autor publikacji. Choć w historii o ikonicznym projekcie właścicielka zostaje niezręcznie obsadzona w roli zauroczonej samotnej klientki wielkiego architekta, nie można pominąć tego wątku.

Fascynującą historię na pewno tworzy starcie dwóch osobowości o ogromnej sile i autorytecie. Być może „skandaliczna” historia odtrąconej kobiety nie wynika zatem ze wspomnień klientki, ale z seksistowskiego przekonania, że ​​jedyną przyczyną jej pozwu przeciwko Miesowi van der Rohe jest romantyczna porażka, a nie zawodowa. ﹡

 

_____

„The Edith Farnsworth House: Architecture, Preservation, Culture” Michelangelo Sabatino; wydawnictwo Phaidon; 225 zdjęć, cena: 65 euro. Choć na rynku pojawi się dopiero w czerwcu, już można zamawiać.

Kopiowanie treści jest zabronione