Potomkowie Aleksandra Fredry remontują rodowy pałac. W ruinie powstanie Dom Komedii
12 stycznia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
Dom Komedii Aleksandra Fredry w Łaszczowie. Wizualizacja: pracownia JiO
Potomkowie Aleksandra Fredry remontują rodowy pałac. W ruinie powstanie Dom Komedii
12 stycznia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
Potomkowie Aleksandra Fredry remontują rodowy pałac. W ruinie powstanie Dom Komedii

Posłuchaj

Kiedyś miał tu być kościół i kolegium jezuickie, ale zakonnicy budowy nie ukończyli. Nowy właściciel rozebrał mury świątyni, a w siedzibie mnichów zrobił mieszkania. Miejsce rozkwitło dopiero 200 lat później, gdy majętny wnuk Aleksandra Fredry osiedlił się w Łaszczowie i zamienił budynek w okazały pałac. Jednak obydwie wojny światowe i PRL doprowadziły to miejsce do ruiny. Teraz potomkowie naszego najwybitniejszego komediopisarza remontują odzyskaną posiadłość, by stworzyć tam Dom Komedii, w którym znajdzie się muzeum, archiwum i teatr Aleksandra Fredry.

– Najbardziej fredrowskie jest to, że rodzina spotyka się i że w tak dużym gronie nadal się rozpoznaje. Jest nas 151 na świecie, a 70 przyjechało do Krakowa na zakończenie Roku Fredrowskiego – cieszył się w środę wieczorem Maciej Szeptycki, jeden z potomków Aleksandra Fredry.

Rodzina Szeptyckich, bo nie ma dzisiaj już nikogo żyjącego z nazwiskiem Fredro, zjechała się do Teatru Stu, gdzie wystawiono z tej okazji m.in. „Zemstę” z Danielem Olbrychskim w roli Cześnika. – Nasi przodkowie stworzyli „klan fredrowski”, który bardzo ściśle się ze sobą trzymał, i w nas też zaszczepili chęć do bycia razem – opowiadał prapraprawnuk Aleksandra Fredry. To się przejawiało od małych, kilkunastoosobowych spotkań świątecznych do większych zjazdów, nawet w czasach komunizmu. Spotykają się bardzo często, ale pierwszy raz postanowili opowiedzieć o tym światu, zrobić z tego wydarzenie publiczne. – Dla nas to normalne, bo pamięć o naszym przodku jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wystawienia różnych malutkich scenek działy się, od kiedy byliśmy mali; nasza babcia i ciocia wymyślały teksty, przedstawienia z różnych okazji – urodzin, świąt. Fredrowskie żarty i fredrowskie przedstawienia w rodzinie nie są rzadkością – zapewniał Szeptycki. – Jesteśmy pierwszym dowodem na to, że Fredro jest wciąż żywy.

Ale potomkowie największego polskiego komediopisarza, którzy lubią siebie nazywać „fredrusie” (co wzięło się z książki „Fredro i fredrusie” z 1974 roku) szykują coś bardziej spektakularnego: specjalne miejsce mu poświęcone. Założona przez nich Fundacja Rodu Szeptyckich rewitalizuje rodowy pałac w Łaszczowie, w województwie lubelskim. – Nikt takiego miejsca nie stworzył w Polsce i na świecie, mimo że minęło już prawie 150 lat od śmierci Fredry. Dziś nasze archiwum ma ponad 30 tys. cyfrowych plików obejmujących spuściznę fredrowską, część pokazujemy już na specjalnej stronie w internecie, a reszta trafi do Domu Komedii – zapowiedział 53-letni Szeptycki.

Pod nadzorem konserwatorskim, restaurowany jest park, a ruiny łaszczowskiego pałacu są zabezpieczone, by dalej nie niszczały, zanim rozpocznie się odbudowa. Projekt rewitalizacji ruin pałacu rodzina zleciła Pracowni Projektowej Jankowski i Opyrchał z Warszawy.

Pałac w Łaszczowie w 1906 roku i dziś. Zdjęcia: archiwum rodziny Szeptyckich

Łaszczowski zespół pałacowo-parkowy ma długą i burzliwą historię sięgającą połowy XVI wieku, kiedy to kasztelan czerski Aleksander Łaszcz założył na tych terenach miasto i dla jego obrony zbudował zamek. Z ówczesnych zabudowań, w 1702 roku zniszczonych przez Szwedów, do dziś zachowały się dwa – jeden w stanie ruiny, który w ostatnim rozdziale swych dziejów był synagogą i drugi będący do niedawna siedzibą kina.

W XVIII wieku na wzniesieniu poza miastem zbudowano kościół i kolegium zakonników, wraz z ogrodem lipowym (resztki tych nasadzeń istnieją do dziś). Działo się to wtedy, gdy ostatni potomek rodu Łaszczów, Józef Antoni, w 1731 roku sprowadził do wsi jezuitów. Ci nigdy jednak nie ukończyli świątyni, pozostały surowe mury. A nowy właściciel w latach 1818–1819 rozebrał je, zaś w siedzibie duchownych zrobił mieszkania. Potem budynek przez wiele lat stał pusty. Miejsce rozkwitło dopiero 200 lat później, gdy w początkach XX wieku majętny wnuk Aleksandra Fredry, Aleksander Maria Szeptycki, osiedlił się z rodziną w tej jednej ze swoich licznych nieruchomości ziemskich – i zamienił posiadłość w okazały pałac. Okres 15 lat świetności przerwały jednak zawirowania I wojny światowej, podczas której w 1915 roku wycofujące się wojska rosyjskie podłożyły ogień. To, czego doszczętnie nie strawił pożar, dokończyły zniszczenia II wojny światowej – niemieckie wojsko rozebrało resztki murów świątyni, a uzyskany materiał przeznaczyło na budowę okolicznej drogi. W czasach PRL w zadaszonych murach był magazyn nawozów chemicznych. Dalszą dewastację powstrzymało wpisanie w 1972 roku pałacu i parku do rejestru zabytków. Szeptyccy odzyskali rodzinną posiadłość 12 lat temu i od tamtej pory próbują odbudować dziedzictwo swoich przodków.

Rok 2023, w którym przypadała 230. rocznica urodzin najwybitniejszego polskiego komediopisarza, był Rokiem Fredry. To była okazja, by mocniej zakasać rękawy i działać. Maciej Szeptycki, pomimo braku ministerialnych dotacji, na kultywowanie pamięci o „Ojcu polskiej komedii” przeznaczał część zysków z odzyskanego majątku ziemskiego w pobliskiej Łaszczowa wsi Nadolce, który przekształcił w nowoczesne gospodarstwo warzywnicze.

Potomek Aleksandra Fredry: „Najbardziej fredrowskie jest to, że rodzina spotyka się i że w tak dużym gronie nadal się rozpoznaje”
Potomek Aleksandra Fredry: „Najbardziej fredrowskie jest to, że rodzina spotyka się i że w tak dużym gronie nadal się rozpoznaje”
Potomek Aleksandra Fredry: „Najbardziej fredrowskie jest to, że rodzina spotyka się i że w tak dużym gronie nadal się rozpoznaje”
Potomek Aleksandra Fredry: „Najbardziej fredrowskie jest to, że rodzina spotyka się i że w tak dużym gronie nadal się rozpoznaje”

– Jestem inżynierem, informatykiem, a od 10 lat razem z żoną Katarzyną nadzoruję gospodarstwo rolne. Z pisaniem u mnie słabo. Prawda jest taka, że nikogo na miarę Aleksandra Fredry jak do tej pory w rodzinie nie było, nawet jego syn, który pisał sztuki, nigdy nie osiągnął pułapu ojca – Szeptycki wiosną ub.r. mówił w rozmowie z portalem Onet.pl. – Sponsoruję wiele działań kulturalnych Roku Fredry. Dlatego mówię, że „zamieniamy cebulę na kulturę”. Jestem współwłaścicielem gospodarstwa specjalizującego się m.in. w uprawie cebuli, kalafiorów i brokułów. Nie nazywam siebie rolnikiem, ale przedsiębiorcą rolnym, chociaż w gumiakach po polu biegam. Większość plonów sprzedajemy poza krajem.

Podkreślił, że inne państwa dbają o swoje dziedzictwo kulturowe, ale PiS-owski minister kultury finansował odmienne działania. – A przecież Fredro jest w samym jądrze kultury polskiej. Tak wynika z badań naukowych. Jest najbardziej popularnym polskim nie tylko komediopisarzem, ale dramatopisarzem. Norwid powiedział o nim, że jest „najskończenniejszym poetą polskim”. Największym z romantyków! Zakochał się w zamężnej kobiecie, czekał na ślub z nią aż 11 lat. Gdyby nie ta miłość nigdy nie byłoby „Zemsty”, „Ślubów panieńskich” czy „Pana Jowialskiego”. Aż ciężko sobie wyobrazić, o ile bylibyśmy ubożsi i kim bylibyśmy dziś jako Polacy bez tych komedii. Jego wnuczka Maria opowiadała, że dziadkowie pisali do siebie niesamowicie romantyczne listy, które wszystkie niestety spalili. Aleksander z Zofią w końcu wzięli ślub w Korczynie i przeżyli razem 48 lat. Dochowali się dwójki dzieci, byli też dziadkami siedmiorga wspaniałych ludzi, m.in. generała Stanisława Szeptyckiego i Marii z Fredrów Szembekowej – wyliczał z dumą.

Portret Zofii z Jabłonowskich, żony Aleksandra Fredry, 1824
Autor: Karl Gottlieb Schweikart
Portret Aleksandra Fredry, 1846
Autor: Henryk Rodakowski

Część zysku z działalności gospodarstwa Nadolce finansuje również rewitalizację pałacu i parku w Łaszczowie. Na razie Szeptyccy skupiali się na zieleni, porządkowali park wokół ruin pałacu, by przywrócić mu pierwotny charakter. Zaczęli z żoną od sadzenia nowych drzew. – Bo one długo rosną i chcemy się jeszcze nimi nacieszyć, póki żyjemy. Od dziesięciu lat ogarniamy tereny parkowe i wreszcie z dżungli miejskiej i chaszczy mamy 8 hektarów przestrzeni, o której mieszkańcy mówią: „panie to jest teraz niebo a ziemia”. Będziemy w nim organizować wydarzenia okolicznościowe związane z Fredrą – wyjawia Maciej Szeptycki, który jest liderem przedsięwzięcia związanego z Domem Komedii.

To on wybrał też pracownię architektoniczną do projektu rewitalizacji ruin pałacu i oficyny na siedzibę wymarzonej nowej placówki. Agata Opyrchał i Aleksander Jankowski chcą połączyć historię z nowoczesnością, ich projekt zakłada bowiem odtworzenie budynku oficyny, przywrócenie wyburzonego po I wojnie światowej wschodniego skrzydła, oraz adaptację ruin zabytkowej części pałacu – w nowej architektonicznej odsłonie. Od razu pomyśleli, by zbudować coś na bazie tego, co mamy, a nie rekonstruować, w jakiś sposób fałszując historię. – Pałac od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłem na żywo, uważam za piękną, romantyczną ruinę i to stanowi jego podstawową wartość, którą należy zachować. Każda rysa, każdy uszczerbek coś mówią – stwierdza architekt. – Surowość tej architektury, porozrywane ściany, obrywające się stropy są niesamowicie scenograficzne. Od początku wiedziałem, że ruina powinna być otoczona delikatnie wrastającą w nią nową substancją, by stała się przestrzenną, żywą scenografią.

Architekci te prace nazywają „wstawieniem makiety”, co będzie polegało na odbudowaniu wschodniego skrzydła pałacu z zachowaniem oryginalnych proporcji i układu, bazując na archiwalnych zdjęciach, ale jednocześnie chcą nadać nowej bryle cechy nowoczesnego budynku, który będzie zbudowany w technologii drewna klejonego z surowego, nieimpregnowanego modrzewia starzejącego się w naturalny sposób. Obiekt zyska całkowicie inną funkcję, z odmiennym układem wnętrza, ale z zachowaniem podziału okien i proporcji wszystkich elementów elewacji. Przestrzeń teatru, zgodnie z przeznaczeniem, będzie otwarta.

Jak tłumaczą autorzy, zbudowanie pałacu z drewna, materiału, którego w tamtych czasach nie stosowano do wznoszenia reprezentacyjnych siedzib, to poniekąd zabieg żartobliwy, zgodny z duchem komedii Fredry. Jest to również dialog z historią Łaszczowa, w którym przed laty ludność mieszkała w domach drewnianych, ale współcześnie na ich miejscu wyrosły murowane. Z kolei pałac, w przeszłości ceglany, dominujący nad okolicą, obecnie zostanie wzniesiony z modrzewia. Zakonserwowane ruiny zostaną zachowane w oryginalnym stanie, z widoczną cegłą, pozostałościami szarego tynku cementowo-wapiennego i porastającą je roślinnością, która z biegiem lat jeszcze się rozkrzewi. Wszystko się ze sobą ma połączyć i stopić w całość.

Pałac w Łaszczowie dzisiaj, a obok wizualizacja oficyny i pałacu po rewitalizacji. Zdjęcia: archiwum rodziny Szeptyckich, pracownia JiO

Do wnętrza zachowanej starej części pałacu zostaną wstawione drewniane kubiki mieszkalne z przeszkleniami kadrującymi widoki na oryginalne fragmenty ścian i stropów. Wykorzystany zostanie ten sam budulec, z którego wykonane będzie wschodnie skrzydło pałacu. – Wstawione ultranowoczesne moduły, w których powstaną pomieszczenia dla artystów, będą miały własne zadaszenia. Jednocześnie nowa część zaplecza zostanie odseparowana od trwale zawilgoconych, zasolonych i częściowo zdegradowanych historycznych ścian – zapowiada architekt.

Dach nad centralną częścią pałacu zostanie odtworzony tylko we fragmentach i w formie płaskiego przesklepienia ze szkła. Stalową konstrukcję wzmacniającą „rysującą w przestrzeni obrys dawnego dachu” pokryje stalowa siatka, po której będą mogły piąć się rośliny. – Dzięki czemu powstanie coś na kształt przestrzennej pergoli. Pałac przez lata, gdy niszczał, naturalnie zrósł się z zielenią, która jest częścią jego tożsamości – mówi autor projektu rewitalizacji. – Chcemy to uwzględnić, nawiązując też do polskiej tradycji obsadzania dworów, pałaców, ale też miejskich kamienic pnączami i dekoracyjną zielenią.

Pierwszym etapem prac remontowych będzie jednak odtworzenie pobliskiej oficyny. Zaprojektowany przez pracownię JiO budynek nawiązuje formą do historycznego. Ma dwie kondygnacje, piwnicę i poddasze, powstanie w obrysie fundamentów dawnej budowli. W północno-wschodniej części nowe ściany spotkają się z nieregularnymi pozostałościami jezuickiego kościoła oraz fragmentami ruin starej oficyny. – Dawna oficyna częściowo się rozpadła, częściowo ją rozebrano. Wzniesienie nowej jest więc jedynym rozwiązaniem – stwierdza Aleksander Jankowski.

Architekt: „Najpiękniejsze są obiekty, w które wpisana jest historia, dlatego nowe elementy będą w maksymalny sposób wykorzystywać pozostałości pałacu”
Architekt: „Najpiękniejsze są obiekty, w które wpisana jest historia, dlatego nowe elementy będą w maksymalny sposób wykorzystywać pozostałości pałacu”
Architekt: „Najpiękniejsze są obiekty, w które wpisana jest historia, dlatego nowe elementy będą w maksymalny sposób wykorzystywać pozostałości pałacu”
Architekt: „Najpiękniejsze są obiekty, w które wpisana jest historia, dlatego nowe elementy będą w maksymalny sposób wykorzystywać pozostałości pałacu”

Data zakończenia rewitalizacji nie jest jeszcze znana. Ale Maciej Szeptowski już się cieszy, że w Domu Komedii będzie mógł zgromadzić ulubione pamiątki, np. talerze z zastawy z herbem Fredry – Bończa, a także cukiernicę, które należały do sławnego pisarza. Jeszcze 40 lat temu były używane w rodzinnym domu. Jedli na nich w czasie świąt, a potem myli je trzęsącymi się rękami w obawie, że je stłuką. Kiedy przeszły w jego ręce, zabronił rodzinie ich używać. Leżą w depozycie i czekają, aż powstanie miejsce, gdzie będą eksponowane.

– Dzięki tym talerzom dowiedziałem się o historii swojej rodziny, a dokładnie o tym, że Aleksander Fredro był moim przodkiem. Jednym z pomysłów na wystawie z okazji Roku Fredry miało być postawienie wielkiego stołu, na którym pokazana zostałaby cała zastawa. Byłaby to przestrzeń, w której opowiadalibyśmy o rodzinie Fredry siedzącym wokół stołu. Jestem pewien, że kiedyś zorganizujemy taką wystawę, ale musimy poczekać na sprzyjające okoliczności – zapowiada praprapra-wnuk komediopisarza.

Dach nad centralną częścią pałacu zostanie odtworzony tylko fragmentarycznie i w formie płaskiego przesklepienia ze szkła. Zdjęcia poniżej: wizualizacja Domu Komedii w Łaszczowie: skrzydło zachodnie i wschodnie. Źródło: pracownia JiO

Potomkowie „malarza ziemiańskich salonów”, jak pisarz bywa nazywany, powoli chwalą się już projektem Domu Komedii Aleksandra Fredry, bo długa droga za nimi. Gdy w 2012 roku  przejmowali posiadłość, pałac Szeptyckich oraz oficyna pałacowa były ruiną w stanie agonalnym. W pałacu nastąpiła całkowita destrukcja dachu i sklepień pierwszego piętra oraz częściowo parteru. Mury w wielu miejscach były spękane, albo po prostu przestały istnieć zamieniając się w sterty gruzu. Z dawnej oficyny pałacowej pozostało tylko półtorej ściany zewnętrznej i kolejna sterta gruzu. Wszędzie leżały stosy śmieci. Z pięknego założenia ogrodowego Izabelli i Aleksandra Szeptyckich zachowały się tylko pojedyncze okazy krajowych gatunków, jak: dęby szypułkowe, klony, modrzewie, lipy, sosny i topole. Są one dziś ostatnim świadectwem znawstwa twórców tego ogrodu. Niestety, nie ma już tzw. „egzotyków”, jakimi niegdyś mógł poszczycić się ten park, tj. drzew octowych, chlebowych, czy „świętojańskich”.

Wizja architektów jest zgodna z planami rodziny, by przywrócić obiektowi dawną urodę. – Najpiękniejsze są obiekty, w które wpisana jest historia – powtarza współwłaściciel pracowni JiO. I nie kryje radości, że to jemu powierzono to zadanie: – Nasza myśl przewodnia jest taka, by odbudować w nowej formie tylko to, co zniknęło, a utrzymać i zakonserwować wszystko to, co przetrwało. To jest kręgosłup tego projektu. Ratowanie w Polsce resztek spuścizny, która wskutek skomplikowanej historii jest stosunkowo skromna, to dla mnie osobista misja.

„Fredrusie” wierzą, że Dom Komedii Aleksandra Fredry to najlepszy sposób uczczenia komediopisarza. – To przede wszystkim pomysł na spotkanie ludzi, którym bliska jest twórczość naszego przodka. To przestrzeń dla tych, którzy pragną, aby komedia jako gatunek literacki nadal zajmowała ważne miejsce w życiu kulturalnym i społecznym Polaków – podsumowują.﹡

Przestrzeń teatru Aleksandra Fredry
Wizualizacja: pracownia JiO

Kopiowanie treści jest zabronione