



We współczesnej historii jest zaledwie garstka architektów, których nazwiska są powszechnie rozpoznawalne. A wśród nich jest jeszcze mniej tych, którzy nie żyją od dziesięcioleci. Ludwig Mies van der Rohe może konkurować jedynie z Le Corbusierem – do przedstawiania wystarczały im tylko cztery litery: Mies i Corb. Ich monosylaby miały również jakość „kamienia” lub „stali”, fundamentalnych cech ich twórczości. Pierwszy wymyślił wieżowiec, drugi – modernizm. Dla niektórych obaj to bogowie wśród architektów.
1.
27 marca Mies van der Rohe obchodziłby 139. urodziny, gdyby żył tak długo (dzielnie poruszał się na wózku inwalidzkim, bo cierpiał na zapalenie stawów, aż do śmierci w 85. roku życia). Co dzisiaj miałby do powiedzenia na temat krajobrazu projektowego? Prawdopodobnie: „Mówiłem, że mam rację”, albo przynajmniej: „Nie myliłem się aż tak bardzo, jak się wam wydawało”.
I cieszyłby się odrodzeniem swojej popularności, bo czasy, gdy jego akcje były na rekordowo niskim poziomie minęły. W latach 80. postmodernizm był w pełnym rozkwicie, a Robert Venturi (jeden z ojców architektury postmodernistycznej) słynną maksymę Miesa „mniej znaczy więcej” zamienił na „mniej znaczy nudno”, na tapecie były też podejrzane powiązania z nazistami, zanim niemiecki architekt wyemigrował do USA w 1937 roku. Dziś jego szklane pudełka – m.in. Neue Nationalgalerie w Berlinie czy Edith Farnsworth House niedaleko Chicago – cieszą się wielką popularnością, o nim samym powstają filmy i kolejne monografie. A wśród naśladowców ma takich gigantów, jak Rem Koolhaas, Renzo Piano, UNStudio i MVRDV.
A swoją drogą, Venturi później odwołał swoją drwinę „mniej znaczy nudno” i żałował, że to powiedział. – Dziś nie mam wątpliwości, że Mies jest jednym z największych mistrzów tego stulecia – powiedział w dokumencie o zmarłym mistrzu. – Wszyscy architekci powinni całować stopy Miesa van der Rohe.
2.
Spacerując dziś, Mies mógłby również podrapać się po głowie z podziwu nad wszechobecnością mebli, które zaprojektował. Na przykład fotel Barcelona, którego nigdy nie zamierzał wprowadzić do masowej produkcji, stał się kultowy. Produkowany jest od lat 60. XX w. i od tamtej pory nie przestał się sprzedawać – za znaczne kwoty: nowa Barcelona kosztuje około 5,5 tys. dolarów (ponad 21 tys. złotych). Jeśli znajdziesz oryginały, możesz w zasadzie przejść na emeryturę. Fotel, podnóżki i leżanka z serii Barcelona były jak jego budynki, tak proste, że nie dało się ich już ulepszyć – chyba że poprzez wykonanie tanich podróbek.
Podczas tegorocznej edycji najbardziej prestiżowych na świecie targów wzornictwa – Salone del Mobile w Mediolanie – jego kultowa linia mebli otrzymuje swoją pierwszą dużą aktualizację od dziesięcioleci. Ale pierwszą w historii ze zmianą tapicerki. Produkty Barcelona były dotychczas dostępne tylko w różnych kolorach skóry, z polerowanymi chromowanymi ramami. Teraz dodano do oferty materiały: diagonal, aksamit i len, a także ultramatową czarną ramę (być może to subtelne nawiązanie do charakterystycznej dla architekta malowanej stali).
Po raz pierwszy zaprezentowany w Niemieckim Pawilonie na Międzynarodowej Wystawie w Barcelonie 1929 roku Barcelona Chair nie był dokładnie taki, jak dzisiaj: zawierał tylko poduszkę ze świńskiej skóry w kolorze kości słoniowej i chromowaną ramę, którą trzeba było przykręcić. Zaprojektowany we współpracy z Lilly Reich, miał służyć jako siedzisko dla króla Hiszpanii Alfonsa XIII podczas otwarcia wystawy. Jego kształt podobno został uformowany na wzór składanego stołka z czasów starożytnego Rzymu z 1500 r. p.n.e. Mies zawyrokował: „Barcelona Chair będzie godne króla”.
Rezultatem był nieozdobiony fotel o czystej strukturze, z idealnym połączeniem formy i funkcji. Firma meblowa Knoll, która w 1948 roku nabyła prawa do jego produkcji, pomogła go przeprojektować, tworząc opadającą ramę w kształcie litery „X”, na której spoczywają kwadratowe poduszki. Tę samą konstrukcję widać na podnóżku, podczas gdy leżanka, którą Knoll nazywa „kanapą”, jest zbudowana na bardziej tradycyjnym, czworonożnym planie. Seria Barcelona, produkowana od prawie osiemdziesięciu lat, wciąż jest bestsellerem.
3.
Popularność Barcelona Chair podsyca też Hollywood – projekty zagrały w największych hitach, takich jak filmy o Bondzie i Batmanie, „American Psycho” czy „Tron: Dziedzictwo”. – Ponieważ fotel stał się tak ważną częścią kultury wizualnej, ludzie są zaskoczeni, dowiadując się, że jego pierwotna forma została opracowana prawie 100 lat temu. Linia Barcelona stała się symbolem modernizmu – mówiła w Mediolanie Amy Auscherman na stoisku marki MillerKnoll (Knoll 4 lata temu przejął Herman Miller).
Czemu dopiero teraz zmieniono obicie? Niechęć do wprowadzania nowych wariantów, do niedawna, wynikała z chęci pozostania wiernym gustom Miesa van der Rohe i pierwotnej skórzanej tapicerce. Zmieniano jedynie kolory skóry. Sławny architekt był maniakiem kontroli i w projektowaniu nigdy nie odpuszczał, powtarzając: „Nie chcę być interesujący, chcę być dobry”.
Jednak po niedawnych konsultacjach ze specjalistami i naukowcami z dziedziny designu, zespół firmy dowiedział się, że Mies nie sprzeciwiał się wykorzystaniu innych tekstyliów w swojej kolekcji. Jeśli już, to odstraszał go sam proces. – Krzesło to bardzo trudny obiekt – powiedział magazynowi „Time” w 1957 roku. – Wieżowiec jest łatwiejszy.
Projekt Barcelona Chair jest ceniony jako wystój mieszkań, ale także biur i korporacji, bo zachowuje uniwersalność. W 1953 roku Knoll stworzył replikę w kolorze kości słoniowej i podarował ją Museum of Modern Art, gdzie jest w zbiorach do dziś. Jak w przypadku każdego wspaniałego projektu istnieje pokusa, aby go skopiować, a ta jest powszechna w przypadku fotela autorstwa Miesa. W połowie lat 90. KnollStudio dodało podpis autora na tylnej prawej nóżce, aby jeszcze bardziej odróżnić projekt od wielu pochodnych wersji dostępnych na rynku.
Fotele w nowej wersji cieszą się dużym zainteresowaniem na Salone del Mobile, piszą o tym najważniejsze media, a sprzedawcy liczą, że materiały dorównają popularności skóry. – Kolekcja Barcelona oferuje przejrzystość koncepcyjną i funkcjonalną. To trwałe cechy, które wykraczają poza trendy. W ten sposób ludzie rozumieją nowoczesny design – powiedział Jonathan Olivares z działu designu amerykańskiej marki.
Targi Salone del Mobile 2025 potrwają do 13 kwietnia.﹡
Kopiowanie treści jest zabronione