





Pewnej nocy w 2017 roku włoski fotograf Pierpaolo Mittica spacerował po szkieletowych pozostałościach Prypeci, opuszczonego miasta w strefie wykluczenia wokół Czarnobyla na północy Ukrainy. Był z małą grupą młodych mężczyzn, w większości w wieku 20-30 lat. Zachowywali ciszę, aby uniknąć uwagi policji i ochrony. Po przejściu około 60 km przez las, aby dotrzeć do miasta, spędzili cały dzień śpiąc w niewielkim, pustym mieszkaniu. Ale, gdy słońce zaszło, ruszyli na łowy – przechadzali się po opuszczonych wieżowcach i innych budynkach, przeglądając szuflady i szafki, wybierając książki, zdjęcia, plakaty, pamiętniki i inne przedmioty, które udało im się znaleźć.
Mittica towarzyszył z aparatem frakcji ukraińskich stalkerów – niszowej subkulturze młodych Ukraińców, którzy włamywali się do strefy wykluczenia wokół Czarnobyla i eksplorowali ten obszar całymi dniami. Początki tej aktywności sięgają 2007 roku, gdy wydano grę wideo „Stalker”, w której gracze trafiali do Prypeci i okolic, walcząc z mutantami i promieniowaniem, co zainspirowało młodych ludzi do poszukiwania tego miejsca w prawdziwym życiu.
„Żyją tak, jakby byli ostatnimi ocalałymi na świecie” – wyjaśnia 53-letni fotograf, dziś współpracujący z takich gazetami, jak „National Geographic”, „Newsweek”, „Der Spiegel” czy „Die Zeit”. „Przemieszczają się nocą, odwiedzając najbardziej kultowe miejsca miasta, a znalezione rzeczy zachowują. Chcą w ten sposób ochronić pamięć o mieście i pamięć o katastrofie”.
Zdjęcia, które powstały w czasie tej podróży, znajdują się teraz w jego albumie fotograficznym „Chernobyl”, wydanym w sierpniu ub.r. Na 220 stronach są też fotografie, które zrobił przez ponad dwie dekady, gdy wracał do Czarnobyla ponad 25 razy, fotografując surrealistyczną, niesamowitą energię tego miejsca i ludzi, którzy tam żyją.
Na lata przed tym, jak Control Room No. 4 elektrowni – gdzie w 1986 roku eksplodował reaktor – został posprzątany dla turystów, Mittica uzyskał specjalne pozwolenie na wejście do środka, ubrany w kombinezon ochronny. – Pomyślałem: „Jesteś w środku historii. W tym miejscu zaczęła się największa katastrofa nuklearna w dziejach”. To uczucie było potężne – opowiadał niedawno „Guardianowi”.
Po wypadku tysiące ludzi zostało ewakuowanych, pozostawiając domy, miejsca pracy i cały dobytek. Wokół elektrowni utworzono liczącą ok. 3 tys. km² strefę wykluczenia. Pobliskie miasto Prypeć, w którym wcześniej mieszkało 50 tys. ludzi, opustoszało. Dziś to miejsce tętniące życiem. Obecnie w okolicy mieszka 4 tysiące pracowników. „Strefa musi być chroniona, za co odpowiadają żołnierze, policjanci, strażacy. By elektrownia była utrzymywana w bezpiecznym stanie dba o to 2 tys. pracowników” – fotograf pisze w swojej książce. „To to jak każde normalne ukraińskie miasto, w który są sklepy, targi, restauracje, bary, siłownie, kościół, centrum kulturalne. Gdy to odkryłem, zafascynowało mnie tak bardzo, że zacząłem dokumentować to dziwne miejsce” – kontynuuje.
Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku strefa wykluczenia jest ściśle kontrolowana przez Ministerstwo Obrony Ukrainy. – To obszar graniczny z Białorusią, więc jakikolwiek dostęp kogoś z zewnątrz jest zabroniony – mówi „Guardianowi” Mittica. Stalkerzy, żydowscy pielgrzymi, turyści i prawie wszyscy przesiedleńcy odeszli. – Wraz z wojną w Ukrainie wszystkie te historie zmieniły się lub już nie istnieją. Moja książka jest ostatnim zapisem tego, jak wyglądała strefa wykluczenia przed wojną. Jest jak okno na życie i ludzi w cieniu elektrowni, zachowa ten czas dla przyszłych pokoleń.
„Za katastrofą w Czarnobylu stoi polityka, ekonomia, nauka o atomie, które wpływają na nasze kruche życie” – pisze Mittica. „Są ludzie, którzy wciąż ponoszą jej konsekwencje” – kontynuuje. Dzieci, które fotografował, zmarły z powodu nowotworów i innych skutków promieniowania. Kobiety wciąż rodzą dzieci z wadami rozwojowymi, które, jak przekonuje Włoch, prawdopodobnie będą się pogarszać z każdym pokoleniem. „Ja starałem się pokazać nie ruiny miasta, ale twarze tych ludzi”.
Projekt dostarczył fotografowi również innej lekcji: że natura jest odporna. „Strefa jest teraz jak rezerwat przyrody. Zwierzęta – lisy, wilki, niedźwiedzie, dziki – wracają. Na ulicach i placach w Prypeci są gęste lasy. Zrozumiałem, że nie niszczymy natury – niszczymy siebie. Pozostały miliony lat, aby natura się odrodziła”.
Teraz ten wyjątkowy dokument z ostatnimi obrazami „wnętrza” Czarnobyla wyróżnili jurorzy międzynarodowego konkursu Pictures of the Year International 2024, który jest najstarszym na świecie konkursem fotografii reportażowej (organizowanym od 1944 roku w USA). Co roku członkowie jury przyznają nagrody fotografom prasowym, skupiającym się na najtrudniejszych zagadnieniach społecznych. Obecnie jest 37 kategorii, w tym „General News”, „Daily Life”, „Spot News”, „Sports Action” czy „Photographer of the Year”. Tegoroczna edycja konkursu zakończy się 24 lutego, gdy zostanie ogłoszony laureat kategorii „Documentary Film”.
„Chernobyl” zdobył Award of Excellence w kategorii „Fotograficzna książka roku”. Razem z Włochem doceniono też japońskiego fotografa Yuki Iwanamiego i jego album „Blue Persimmons”, który jest podobną opowieścią, ale z Fukushimy. 48-latek, który pracował jako fotoreporter dla dużego dziennika w Tokio, rzucił etat i jako freelancer zajął się katastrofą elektrowni jądrowej w Fukushimie, do której doszło w 2011 roku z powodu trzęsienia ziemi i ogromnego tsunami.
„Przeprowadziłem się do Fukushimy trzy lata po tym wydarzeniu i wtedy stanąłem w obliczu pierwszego wewnętrznego konfliktu jako mieszkaniec. Od wybuchu minęło już wystarczająco dużo czasu, aby wiele osób wróciło do normalnego życia. Nie mogłem jednak nie zauważyć nienormalnego stanu ciągłego niepokoju, który obciążał ludzi, gdy prowadzili to, co wydawało się zwykłym życiem” – wspomina fotograf. „Stało się dla mnie jasne, że to, co jest bliższe prawdy, często jest mniej widoczne. Tak jak promieniowania nie można postrzegać pięcioma zmysłami, tak też powstałych szkód, nie można odczuć jako namacalnej rzeczywistości. Być może trudność w postrzeganiu prawdy nie jest wyjątkowa dla Fukushimy, ale występuje na całym świecie”.
Iwanami przez 10 lat dokumentował życie ludzi w cieniu elektrowni i katastrofy. Album, który wydał w październiku ub.r. dzięki wsparciu internautów, to efekt tej pracy (zobaczcie zdjęcia).
Zwycięzcą kategorii „Photography Book of the Year” jest album „When Cages Fly”, którego autorka – irańsko-kanadyjska fotoreporterka mieszkająca w Afganistanie, Kiana Hayeri – odwiedziła żeńskie więzienie w trzecim co do wielkości mieście Afganistanu. Cztery lata temu Herat zajęli talibowie, którzy drastycznie ograniczyli prawa kobiet. Jej zdjęcia w artykule „Where Prison Is a Kind Of Freedom” opublikował dziennik „New York Times”, pokazując życie kobiet skazanych za uwolnienie się od przemocowych i brutalnych małżeństw.
W więzieniu dla kobiet w Heracie za kratkami siedzi 20 żon oskarżonych, a w niektórych przypadkach uznanych za winne, które zamordowały swoich mężów. Wiele ma podobne historie: gdy były nastolatkami, ich rodziny zmuszały je do małżeństw ze znacznie starszymi mężczyznami, którzy byli znanymi przestępcami, rebeliantami, narkomanami lub wszystkimi naraz. Dziewczęta były poddawane tyranii fizycznej (były torturowne, bite, z urazami mózgu, bliznami, gwałcone, do niektórych mężowie strzelali, inne dźgali nożem) i słownej, bez dostępu do pieniędzy, ochrony prawnej i możliwości wszczęcia postępowania rozwodowego. Hayeri, która przez lata fotografowała kobiety, które doświadczyły przemocy, ale zdecydowały się zostać ze swoimi mężami, tym razem chciała zrozumieć, jak daleko ktoś może się posunąć, aby się chronić.
„Nagrodzony prestiżowym Złotym Medalem Roberta Capy w 2020 roku artykuł w magazynie był inspiracją dla tej książki, która porusza się między wolnością a niewolą, zarówno fizyczną, jak i metaforyczną” – pisze autorka albumu. „Strzeżone, ale paradoksalnie wyzwalające więzienie staje się azylem dla kobiet, które szukają schronienia przed kajdanami domowej opresji. Zabiły swoich mężów. Teraz w więzieniu czują się wolne”.
„When Cages Fly” zawiera 127 zdjęć. Podzielony jest na trzy rozdziały i zachęca oglądających do aktywnego zaangażowania, dając im możliwość eksploracji ograniczeń więzienia i zagłębienia się w poruszające historie odważnych kobiet. ﹡
Kopiowanie treści jest zabronione