Kawałek zen w tętniącej życiem paryskiej metropolii. Dom Kenzo nadal do kupienia
03 stycznia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
zdjęcia: Jimmy Cohrssen
Kawałek zen w tętniącej życiem paryskiej metropolii. Dom Kenzo nadal do kupienia
03 stycznia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
zdjęcia: Jimmy Cohrssen
Kawałek zen w tętniącej życiem paryskiej metropolii. Dom Kenzo nadal do kupienia

Posłuchaj

Kenzo Takada – znany po prostu jako Kenzo – pozostawił niezatarty ślad w świecie mody, torując drogę innym japońskim wizjonerom w Paryżu, tj. Yohji Yamamoto, Rei Kawakubo i Issey Miyake. Zaproponował eklektyczną, międzykulturową, kolorową, a przede wszystkim radosną estetykę w modzie. Ale jego dom w tętniącej życiem dzielnicy w sercu Paryża jest zupełnie inny: to oaza spokoju i harmonii. Teraz, ponad dwa lata po śmierci kreatora, Kenzo House czeka na nowego właściciela. Jego cena nie została ujawniona.

Zainspirowany talentem i sukcesem Yves Saint Laurenta, Kenzo Takada postanowił iść śladem starszego kolegi po fachu i opuścić ojczyznę, by Paryż uczynić swoim domem i miejscem pracy. Pierwszy zostawił Algierię, a drugi – Japonię. Stolica Francji obu dała karierę, międzynarodową sławę i fortunę. Obaj królowali w latach 70., 80. i 90., o ile YSL stawiał na luksusową elegancję i czerń, Kenzo zasłynął z luzu i feerii barw. Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział o tym drugim: „Dał nam kolor i swobodę w wyborze sylwetek”.

Przybył do Paryża w 1964 roku w wieku 25 lat, po podróży statkiem z Jokohamy do Francji, a potem pociągiem do stolicy kraju. Planował pobyt na sześć miesięcy, został 56 lat. Przywiózł ze sobą radosną energię, którą zachował przez całą karierę: wyrażoną w postaci żywych kolorów i wzorów, inspirowanych nadrukami w tradycyjnych kimonach i naturalistycznych motywach (zwłaszcza dżungli). Te zawsze kolorowe, lekkie i pełne radości kreacje tworzył do 1999 roku, zanim za 80 mln dolarów sprzedał swój dom mody koncernowi LVMH Moët Hennessy Louis Vuitton, który jest także właścicielem marek Christian Dior, Celine, Loewe, Fendi, Louis Vuitton i innych.

Postanowił odejść ze względu na zwiększone tempo w branży, które nazwał „szalonym” i wysokimi wymaganiami komercyjnymi. Zapytany w 2018 roku, czy chciałby być projektantem w tych czasach, odpowiedział: – Wolałem modę wcześniej. To było bardziej ludzkie.

Gdy już przeszedł na emeryturę oddał się drugiej pasji: wnętrzarstwu. Zwłaszcza, że miał ku temu ciągoty. Będąc projektantem nie tylko tworzył ubrania, z biegiem lat ofertę swojego domu mody rozszerzył także o zapachy, meble, dywany i artykuły gospodarstwa domowego. Projektował też wnętrza hoteli. Jako emeryt kupił więc dla siebie nowy dwupoziomowy apartament o powierzchni 600 m² w kamienicy Haussmanna w Saint Germain des Près (6. dzielnica Paryża) na słynnym lewym brzegu Sekwany, który urządził w duchu eleganckiego eklektyzmu oraz przebudował swój dom w 11. dzielnicy, leżącej na prawym brzegu rzeki, w którym połączył piękno Wschodu i Zachodu, o którym mawiano „oda do japońskiej sztuki życia”.

To był jego pierwszy adres w Paryżu. Takada stworzył ten trzypiętrowy dom w 1988 roku, ale na jego gruntowne przeprojektowanie pozwolił japońskiemu mistrzowi architektury: Kengo Kumie. Architekt znany z wielkich projektów, takich jak Japan National Stadium i Suntory Museum of Art w Tokio, słynie również ze swoich kameralnych projektów mieszkaniowych (takich jak dom Stone Roof w Nagano). Tworzy „ramę natury” przy użyciu tradycyjnych japońskich materiałów budowlanych, w tym ceramiki, kamienia, bambusa i drewna. – Dzięki niemu możemy głębiej i bardziej intymnie doświadczać natury – mawia Kuma. – Przejrzystość jest cechą charakterystyczną japońskiej architektury. Staram się używać lekkich i naturalnych materiałów, aby uzyskać nowy rodzaj przezroczystości.

Te same zasady zastosował remontując dom sławnego rodaka. Japonia była bardzo ważnym źródłem inspiracji. Kenzo wyobrażał sobie bowiem swój dom jako eklektyczną konwergencję Wschodu i Zachodu, kultur i sztuki, faktur i kolorów, światła i formy, z szacunkiem dla natury. Renowacja przeprowadzona w 2018 roku przez Kumę była wierna tej wizji. Posiadłość nazwana Kenzo House – oraz jej ogród japoński – stała się architektonicznym kawałkiem zen w tętniącej życiem paryskiej metropolii. I tajemnym miejscem, bo o ile właściciel pokazywał mediom swój apartament w Saint Germain des Près, to do nowego domu niedaleko Place de la Bastille zapraszał tylko najbliższych.

Kenzo House o powierzchni 1,3 tys. m² jest też jednym z najlepiej strzeżonych sekretów miasta, bo stoi ukryty z dala od widoku wokół własnego cichego dziedzińca w historycznej dzielnicy Bastille z XVIII-wiecznymi kamienicami. Choć dzielnica jest najgęściej zaludnionym obszarem stolicy Francji i słynie jako barwne miejsce przyciągające hipsterów, obcokrajowców oraz miłośników mody i dobrego jedzenia, to dom projektanta stał się enklawą dającą schronienie od tego zgiełku.

Pokryta cedrem rezydencja jest zakotwiczona w naturze poprzez tarasy połączone z prawdziwym ogrodem japońskim z drzewem wiśniowym i wysadzanym kamieniami stawem koi, który jest zarybiony karpiem nishiki. Kuma zmienił układ pierwotnego pawilonu zaprojektowanego przez firmę architektoniczną Mizusawa Komuten z Tokio, specjalizującą się w prostych, minimalistycznych domach z dziedzińcem, w których podłogi wyłożone są matami tatami ze słomy ryżowej.

Sławny architekt wprowadził „swoją” przejrzystość do każdego pokoju Kenzo House i wszystkie okna skierował w stronę ogrodu na dziedzińcu, by wnieść więcej światła do wnętrza. Na elewację nałożył gonty cedrowe, teak i glinę, aby dodać tekstury i ciepła. Wewnątrz żaluzje, belki i podłogi z francuskiego dębu uzupełniają drewniane wykończenia oryginalnego projektu. Engawa, tradycyjny japoński zewnętrzny korytarz wykonany z drewnianej kraty, zastępuje kryty basen. Japoński pawilon z tradycyjną salą do ceremonii parzenia herbaty z matami tatami i przesuwanymi drzwiami shoji otwiera się na staw koi. W ogrodzie płyty trawertynowe i ławki z surowego drewna to lekkość i czystość zaczerpnięta ze stylu Japonii. Nawet wiśnie i klony, bambusy, jałowce, porosty, mchy, skały i wodospady naśladują spokój tamtejszego krajobrazu. – Chciałem na nowo połączyć przestrzenie, od patio po ogród, poprzez nowy taras i salon. To bardzo japoński pomysł – podsumował Kuma, który słynie z tego, że łączy architekturę i naturę, tradycję i nowoczesność.

Kenzo House ma cztery sypialnie, sześć łazienek i japoński apartament z wyjściem na ogród, dwie sale recepcyjne, dwie jadalnie, dwie kuchnie, pokój muzyczny, gabinet, salę fitness, windę i piwnicę z winami, a także trzy niezależne apartamenty dla personelu. Mimo iż rozległy, jest też przytulny. Takada mawiał, że idealne wnętrze to takie, w którym komfort zachęca do pozostania w domu. – Kenzo House nie ma sobie równych w Paryżu – ocenia Marie-Hélène Lundgreen z paryskiej filii Christie’s International Real Estate. – Zbudowany 35 lat temu przez Kenzo Takadę i po mistrzowsku zaktualizowany na miarę XXI wieku przez Kengo Kumę, to zupełnie inny świat – zachwala rezydencję, która ok. dwa lata po śmierci właściciela (zmarł w wieku 81 lat), trafiła na wiosnę ubiegłego roku na rynek (wtedy pisaliśmy o niej po raz pierwszy).

Choć dom wzbudził zainteresowanie mediów, nie znalazł kupca. Christie’s informuje, że nadal jest dostępny, ale tym razem za mniejszą cenę. Jaką? Nie jest podawana publicznie.﹡

Kopiowanie treści jest zabronione