Posłuchaj
Przygotowywałem się na tę chwilę od jakiegoś czasu i czuję, że nadeszła pora, aby zostawić miejsce nowemu pokoleniu talentów, które wniesie swoją wizję do marki – ogłosił dzisiaj 66-letni belgijski projektant. – W odpowiednim czasie powiadomimy o moim następcy, który będzie kontynuował historię marki. Pozostanę jednak zaangażowany w dom mody, który tak bardzo cenię.
Jak podaje magazyn branżowy „WWD”, projektant, który w 2018 roku sprzedał większościowy pakiet udziałów w swojej marce hiszpańskiemu koncernowi Puig (który ma w portfolio modowym także Jil Sander, Carolina Herrera, Jean Paul Gaultier, Nina Ricci i Rabanne), pozostanie znaczącym akcjonariuszem mniejszościowym i nadal będzie pełnił funkcję dyrektora kreatywnego i prezesa zarządu. Zobowiązał się pozostać w firmie przez co najmniej pięć lat, dopiero potem przejdzie na emeryturę.
Jego ostatnim pokazem w obecnej roli będzie pokaz męski na sezon wiosna-lato 2025 w Paryżu.
Odejście Van Notena to koniec pewnej epoki w branży, nic dziwnego, że informację podają dzisiaj wszystkie ważne media na całym świecie. – Teraz chcę skupić się na wszystkich rzeczach, na które nigdy nie miałem czasu. Jestem smutny, ale jednocześnie szczęśliwy – to najczęściej cytowane słowa sławnego Belga, który zapewne jeszcze bardziej odsunie się od blichtru i pustki współczesnego świata mody, który nigdy mu nie odpowiadał. Jest znany z powściągliwości i dyskrecji, nie często można było go zobaczyć na imprezach modowych i rzadko udzielał wywiadów. Kamerę do swojego życia zawodowego i osobistego wpuścił tylko raz – w 2017 roku, gdy zrobił wyjątek dla niemieckiego filmowca Reinera Holzemera. Reżyserowi udało się stworzyć intymny portret kreatora w dokumencie „Dries”, który także dziś jest aktualny (obecnie można go oglądać w AppleTV+).
Holzemer przyznaje, że nie było łatwo przekonać Van Notena do tego projektu. – Zajęło mi dużo czasu, aby zgodził się podzielił swoją pasją, twórczością i prywatnością – mówił reżyser. – Myślę, że ostatecznie udało mi się być tak blisko niego i jego świata, jak to tylko możliwe.
– Chroni prywatność i nie należy do tak zwanego cyrku mody – powiedział Holzemer, który po raz pierwszy spotkał go podczas sesji do „Vogue’a”, gdy kręcił film dokumentalny o innej kluczowej postaci świata mody, fotografie Juergenie Tellerze. Gdy projektant zauważył, że filmowiec również nie jest zainteresowany sensacyjną promocją, w końcu się zgodził na dokument o sobie. – Nie szukałem dramatyzmu mody – tego, co dzieje się na krótko przed pokazem – jak większość innych filmów o modzie. Chciałem, aby był podobny do portretów artystów, które wcześniej zrobiłem, i dał prawdziwy wgląd w jego świat i sposób myślenia – wyjaśnił Holzemer.
Skromnemu mistrzowi – który jako jeden z ostatnich przez ponad 25 lat pozostawał niezależny w branży, która uległa konsolidacji i globalizacji – towarzyszył z kamerą przez rok. Bywał w jego pracowni w Antwerpii i w Ringenhof, neoklasycystycznej posiadłości z ogrodem w belgijskim Lier, którą projektant nazywa domem. Filmowiec podpatrywał również przygotowania do czterech pokazów mody w Paryżu, proces twórczy powstawania tkanin, haftów i wzorów, które kreator drukuje specjalnie dla swoich pięknych kolekcji i wyszywa w Indiach. Pokazuje Van Notena jako artystę, dla którego w modzie nie chodzi o ego, ale o kreatywność i rzemiosło.
Film rozpoczyna swoją podróż w 1986 roku, gdy projektant jako spadkobierca słynnej grupy „Antwerp Six” postanawia założyć własną firmę. Pasję do mody odziedziczył już w genach, bo zarówno jego ojciec, jak i dziadek byli krawcami, ale on zaszedł daleko dalej: został jednym z największych projektantów mody na świecie i prawdopodobnie jest tym, który wywarł najtrwalszy wpływ na modę damską i męską z całej grupy belgijskich kreatorów.
W filmie sam opowiada o tym jak do tego doszło, ale jego imponującą karierę oceniają także ludzie z branży, m.in. dziennikarka Suzy Menkes, klientka Iris Apfel i Pamela Golbin, kurator w Musée des Arts Décoratifs w Paryżu, gdzie Van Noten miał pierwszą retrospektywną wystawę. „Branża modowa umiera we własnym grobie, a ludzie tacy jak Dries podtrzymują ten płomień przy życiu” – mówiła przed kamerami królowa stylu, Iris Apfel (zmarła w tym miesiącu w wieku 102 lat), chwaląc go jako „wyjątkową osobę” w branży, której zawsze udaje się „zrobić to, co nieoczekiwane”.
Zwiastun filmu „Dries”
Portret jednego z najlepszych projektantów mody w historii
Widzimy w filmie, jak Van Noten spędza długie godziny w swoim studiu w Antwerpii – dawnym magazynie win i alkoholi na nabrzeżu – oszczędnie i elegancko umeblowanym w ciemnym drewnie. Współpracując ze swoim zespołem kreatywnym jest mistrzem eklektycznej syntezy, łączącej pozornie przeciwstawne elementy z wrażliwością uwzględniającą kulturę wysoką i niską, nie hierarchizując także swoich klientów, wśród których ma zwykłych fanów mody, ale także królową Belgów Matyldę, która ma polskie korzenie (to córka hrabiny Anny Komorowskiej, prawnuczka księcia Sapiehy i daleka kuzynka byłego prezydenta kraju Bronisława Komorowskiego).
– Jest bardzo flamandzki w swoim zachowaniu, w tym sensie, że praca stanowi dużą część jego życia – opowiadał autor „Driesa” podczas promocji dokumentu siedem lat temu. – Nie mógł mieszkać w Paryżu, bo to miejsce za bardzo by go rozpraszało. Jest jak gąbka, czerpie wpływy zewsząd, ale zawsze podejmuje ostateczną decyzję i może tworzyć tylko w harmonii ze wszystkim. To sprawia, że jest wyczerpany i dlatego szuka spokoju.
Dużą wartością filmu jest normalność życia projektanta. Kiedy spojrzeć na niego – jak się ubiera i zachowuje – jest na swój sposób bardzo zwyczajną osobą. Kamera pokazuje spokojną codzienność relacji z Patrickiem Vangheluwe, również projektantem mody i jego partnerem od ponad 30 lat, w ich pełnym kwiatów domu, gdy odpoczywają przy lampce wina i przygotowują wspaniale zastawioną kolację. W ogromnej posiadłości z 1840 roku, którą przebudowano po tym, jak została zniszczona podczas I wojny światowej, Van Noten i Vangheluwe stworzyli dla siebie piękne schronienie, które wyraża ich miłość do tkanin i kwiatów. To tu na 22 ha parku i ogrodu krawiec zamienia się w… ogrodnika. To jego równie wielka pasja, jak moda.
– Przez wiele lat rozdzielałem swoją pracę jako projektant i ogrodnik, tak samo jak Kościół jest oddzielony od państwa. Jednak często zastanawiałem się, w jaki sposób te dwa ukochane światy mojego życia mogłyby się zderzyć i zmówić, aż w końcu zrobiłem o tym kolekcję – opowiadał w 2019 roku, gdy stworzył tkaniny, na których wydrukował kwiaty z własnego ogrodu.
W filmie o sobie Dries, któremu król Belgii za zasługi przyznał szlachecki tytuł barona, z ciepłą powściągliwością opisuje także obsesję swojego perfekcjonizmu na punkcie szczegółów, podczas gdy jego ukochany pies Airedale kręci się obok. – Zawsze jest kreatywny: nie ma znaczenia, czy wkłada kwiaty do wazonu, gotuje, czy zajmuje się ogrodem – podsumował Holzemer. – To mniej więcej jego kosmos: dom, pracownia w Antwerpii, jego partner, jego pies. Wszystko pasuje do siebie.﹡