„Nie robię tego filmu, bo chcę, żeby mi wybaczono. Robię go, żeby być trochę bardziej zrozumianym”. Dokument o Johnie Galliano sprawdza, czy egomania i pokuta mogą iść w parze
27 listopada 2023
tekst: Agnieszka Kowalska
Kadr z „High & Low: John Galliano”
„Nie robię tego filmu, bo chcę, żeby mi wybaczono. Robię go, żeby być trochę bardziej zrozumianym”. Dokument o Johnie Galliano sprawdza, czy egomania i pokuta mogą iść w parze
27 listopada 2023
tekst: Agnieszka Kowalska
„Nie robię tego filmu, bo chcę, żeby mi wybaczono. Robię go, żeby być trochę bardziej zrozumianym”. Dokument o Johnie Galliano sprawdza, czy egomania i pokuta mogą iść w parze

Posłuchaj

Film „High & Low: John Galliano” zagłębia się w kontrowersje wokół antysemickiej i rasistowskiej tyrady z 2010 roku, w wyniku której brytyjski projektant został nie tylko zwolniony z Diora, ale na lata zniknął z branży. Skandal wciąż wisi nad jego karierą, mimo iż wpływowi ludzie ze świata mody stają w jego obronie. Robią to nawet teraz – w nowym dokumencie, który próbuje odpowiedzieć na pytanie: czy można oddzielić talent od jego kontrowersyjnych poglądów i jakie są granice przebaczenia?

Reżyser Kevin Macdonald (zdobywca Oscara za dokument „Jeden dzień we wrześniu” o masakrze na igrzyskach olimpijskich w Monachium, ceniony również za dokument „Whitney” z 2018 roku o Whitney Houston) nie zna się na modzie i nigdy się nią nie fascynował. Od razu się do tego przyznaje. – Na pewno nie jestem osobą modną. Moda interesuje mnie jako zamknięty świat, którego oglądanie z zewnątrz jest zawsze fascynujące. Próbuję zrozumieć, dlaczego ludzie spędzają tyle czasu kupując ubrania i wydają na nie tyle pieniędzy oraz dlaczego mają na punkcie mody obsesję? – mówił w wywiadzie dla magazynu „Variety” w przeddzień premiery jego nowego dokumentu „High & Low: John Galliano” na Telluride Film Festival we wrześniu. – Mój film najmniej jest o strojach: to zarówno portret postaci, jak i dociekanie moralne – tłumaczył.

John Galliano zainteresował go jako postać. Wielu uważa go za jednego z największych kreatorów ostatnich 30 lat. Był geniuszem. Dominował w świecie mody w latach 90. W 1995 roku został głównym projektantem w marce Givenchy, stając się pierwszym brytyjskim projektantem kierującym francuskim domem haute couture. W następnym roku przeniósł się do Diora, a jego kariera szybko się rozwijała. Czterokrotnie otrzymał tytuł Brytyjskiego Projektanta Roku, a w ankiecie przeprowadzonej w 2004 roku przez BBC znalazł się na piątej pozycji wśród najbardziej wpływowych osób w brytyjskiej kulturze. Był podziwiany za swój odważny, przekraczający bariery styl oraz zmysłowe, eleganckie projekty. Globalna sława przyszła także z powodu wyrafinowanej teatralności jego pokazów, na które Dior dawał mu wielomilionowe budżety. Chłopak z robotniczej rodziny imigrantów z Gibraltaru, który w Londynie klepał biedę, zamienił się w supergwiazdę.

Jednak sława i pieniądze niemal go zabiły. Kariera się załamała. Z dnia na dzień.

John Galliano w czasach Diora, 2010
Zdjęcie: Paolo Roversi
Projekty Johna Galliano dla Diora
Zdjęcia: Laziz Hamani

1.

W 2010 i 2011 roku ukazały się filmiki, na których z podziwem wypowiada się na temat Adolfa Hitlera i szokuje klientów paryskiej kawiarni, wykrzykując antysemickie i rasistowskie tyrady. Dior szybko zareagował, zwalniając go ze stanowiska, a paryski sąd uznał go za winnego. Kreator stał się też pierwszą ofiarą tzw. „cancel culture”. To określenie wtedy tak naprawdę nie istniało, ale był to wczesny przypadek, gdy ktoś został przyłapany na mówieniu lub robieniu czegoś, czego nie powinien i w efekcie został wykluczony.

– Interesowało mnie, dlaczego tak się stało? Czy naprawdę miał takie przekonania, a jeśli nie, to dlaczego to mówił? Potem pojawiła się psychologiczna tajemnica, co skłania kogoś do zrobienia czegoś takiego? I moralne pytanie: czy można i czy należy przebaczyć komuś, kto jest wielkim artystą? Czy po takim wydarzeniu można kiedykolwiek pozostać nieskazitelnym? To bardzo otwarte dochodzenie – mówi reżyser „High & Low: John Galliano”, tłumacząc, dlaczego wykorzystuje upadłą ikonę mody do zbadania granic przebaczenia, a także możliwości odkupienia.

Galliano, który wywołał skandal pod wpływem narkotyków i alkoholu, teraz jest trzeźwy. Zapewnia również, że włożył wiele wysiłku w zrozumienie swojego czynu. Siedząc przed kamerą – jak ocenili pierwsi krytycy filmowi, którzy zobaczyli dokument – sprawia wrażenie złamanego człowieka, któremu brakuje tej śmiałości, jaką wykazywał się w czasach, gdy był enfant terrible haute couture. Krytycy zauważają, że widzowie mogą jednak nie być przekonani, że zrobił wystarczająco dużo, aby uświadomić sobie przyczynę swojego wybuchu lub że okazał wystarczającą skruchę. Reżyser spodziewa się, że jego dokument wywoła gorącą debatę. – Chcę, żeby moi widzowie wyciągnęli własne wnioski – wyjaśnia. – Chcę przedstawić dowody i pozwolić ludziom je kwestionować i omawiać po swojemu.

„Podczas oglądania dokumentu pojawia się pytanie, czy reżyser zgadza się z takimi postaciami z »Vogue’a«, jak Anna Wintour i nieżyjący już André Leon Talley, lobbującymi na rzecz przebaczenia Galliano – Condé Nast Entertainment to współproducent, na wypadek gdyby błogosławieństwo musiało być wyraźniejsze” – pisze magazyn „Hollywood Reporter”. I zauważa, że słowa „pokuta” i „przebaczenie” padają w tym filmie wielokrotnie. Przyjaciółki i współpracowniczki projektanta, takie jak Naomi Campbell i Kate Moss, nawołują do przebaczenia, a Wintour wprost mówi o tym, jak bardzo branża potrzebuje geniuszu Galliano, jego daru dramaturgicznego. „Czy powinniśmy przymknąć oko na haniebny występek krawca, aby celebryci mieli coś fajnego do ubrania na Galę Met?” – ironizuje magazyn.

Kadr z „High & Low: John Galliano”

2.

Reżyser zaprosił przed kamerę także prezesa Condé Nasta i wydawcę „Vogue’a” Jonathana Newhouse’a, który był jednym z kluczowych osób zaangażowanych w wznowienie kariery Galliano, nawiązując kontakty z przywódcami żydowskimi, dopóki nie znalazł rabina chcącego przygotować specjalny kurs edukacji o Holokauście dla Galliano, który rzekomo miał bardzo małą wiedzę o tym ciemnym rozdziale historii. „Poważnie?” – pyta „Hollywood Reporter”. „Wiedział wystarczająco dużo, aby powiedzieć ludziom w knajpie w Marais: »Wasze matki i przodkowie byliby wszyscy, kurwa, zagazowani« oraz »Brudne żydowskie gęby. Powinniście nie żyć!«”.

Mówienie o pokucie mało znaczy, jeśli ktoś okazuje tak niewiele pokory i wyrzutów sumienia. Galliano w filmie kładzie znacznie większy nacisk na wstyd, z jakim musiał żyć oraz użala się nad sobą z powodu wysiłku związanego z wypuszczaniem ponad 30 kolekcji rocznie jako projektant Diora, co napędzało jego uzależnienie od narkotyków i alkoholu. Był przytłoczony oczekiwaniami biznesu, ale był też artystą, który chciał brać na siebie coraz więcej i przejmować coraz większą kontrolę. Nie jest jednak możliwe, aby jedna osoba żyła pod taką presją. Tym bardziej, że został sam po śmierci swojego bliskiego przyjaciela i prawej ręki w Diorze – Stevena Robinsona, który zmarł w 2007 roku w wyniku przedawkowania narkotyków. Galliano z cierpieniem po jego stracie nie dawał sobie emocjonalnie rady – to zdecydowanie najbardziej poruszająca część dokumentu.

Ale czy wystarczająca, by zrozumieć, dlaczego antysemityzm był tym, po co sięgnął w takiej sytuacji? – Nikt z nas nie jest w stanie naprawdę wejść do głowy innej osoby i zrozumieć, dlaczego to zrobił lub powiedział coś takiego. Myślę, że były w nim wówczas ogromne pokłady samozniszczenia. Może rzeczywiście czuł, że to najgorsza rzecz, jaką może powiedzieć, i że to przerwałoby jego „wesołą zabawę”. Wiedział, że umrze, jeśli nie przestanie. Taka byłaby moja interpretacja. Ale inni ludzie mają odmienne zdanie – opowiada reżyser, jednocześnie zapewniając, że nigdy nie znalazł żadnych dowodów na głęboko zakorzeniony antysemityzm u swojego bohatera.

Czy udało mu się dociec, czy Galliano niegdyś często ubierający się w strój Napoleona (odkąd pracuje dla domu mody Maison Margiela, gdzie w 2014 roku został głównym projektantem, rzadko pojawia się przed oczami opinii publicznej) i kochający ekscesy, naprawdę żałuje swojego czynu? – Zajęło mu trochę czasu, zanim zadośćuczynił innym. Sidney Toledano, były dyrektor generalny Diora, który jest Żydem, powiedział w filmie, że zajęło mu siedem lat, zanim John przyszedł i przeprosił go. Ale od 2011 roku przeszedł wiele terapii. Próbował przepraszać ludzi. Z pewnością próbował – mówi Macdonald.

Kadr z „High & Low: John Galliano”

3.

Sam bohater dokumentu nie bagatelizuje powodów, dla których wpadł w wir wydarzeń, ale powołuje się na wymówkę, że nie pamięta incydentów z powodu uzależnień. Co bardziej niepokojące, kiedy Macdonald prosi go, aby spekulował na temat źródeł swojego antysemickiego jadu, w pewnym sensie wzrusza ramionami. Inni rozmówcy, w tym żydowscy intelektualiści, wskazują jako tło pochodzenie jego andaluzyjsko-katolickiej rodziny i czasów, gdy Żydów powszechnie oczerniano jako „zabójców Chrystusa”.

Reżyser zapewnia, że starał się zachować jak największy obiektywizm, a jego bohater nie próbował ingerować w narrację. Jedyne jego uwagi miały związek z tym, że jakaś sukienka nie była suknią haute couture, tylko prêt-à-porter. – Szanował mnie na tyle, że pozwolił mi nakręcić taki film, jaki chciałem, co moim zdaniem jest odważne jak na kogoś, kto ma powód, by się chronić – ocenia autor „High & Low”, który wyznaje, że kreator po obejrzeniu obrazu nie skomentował, czy mu się podobało.

Blisko 2-godzinny film, do którego zdjęcia robiła m.in. polska operatorka Magda Kowalczyk, nie odpowiada na najważniejsze pytania. Czy komuś takiemu jak John Galliano należy się przebaczenie i odzyskanie pozycji, wpływów i władzy? I czy możliwe jest oddzielenie talentu od kontrowersyjnych poglądów? Jednak po seansie wyraźnie widać, że Brytyjczyk jest na zawsze naznaczony skandalem. – To będzie pierwsza lub druga linijka jego nekrologu. Nie ma od tego ucieczki i on o tym wie. Powiedział mi: „Teraz rozumiem, że nie miałem innego wyjścia, jak tylko pójść tą drogą i się potknąć. Było to przesłanie wysłane przez Boga. Jesteśmy jak dzieci: musimy upaść, żeby się uczyć… Nie robię tego filmu, bo chcę, żeby mi wybaczono. Robię ten film, żeby być trochę bardziej zrozumianym” – podsumowuje reżyser. ﹡

John Galliano zaprosił reżysera „High & Low”, Kevina Macdonalda, m.in. do swojej XVIII-wiecznej posiadłości we wsi Gerberoy na północy Francji

Kopiowanie treści jest zabronione