Od lewej: Autoportret Karla Lagerfelda oraz Daniel Brühl w roli projektanta w serialu „Becoming Karl Lagerfeld”. Zdjęcia: Chanel, Disney+
Dużo pracy zamiast seksu, kot milioner i księgowy, który zniknął. Serial o Karlu Lagerfeldzie
25 kwietnia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska

Posłuchaj

Karl Lagerfeld, jeden z najsławniejszych dyktatorów mody w historii, był znany nie tylko z twórczej płodności, ale także z równie dużego ego, ciętego języka i niezwykłego życia prywatnego, które owiane było tajemnicą. Długo oczekiwany serial „Becoming Karl Lagerfeld” odkrywa wiele faktów, które nawet dla największych fanów legendy mody będą zaskoczeniem. Wielka w tym zasługa rewelacyjnego Daniela Brühla, który gra tytułową rolę. – Chciałem dać tej postaci tyle złożoności, prawdy, szczerości, miłości i pasji, ile tylko mogłem – mówi aktor.

Kiedy zmarł w 2019 roku, w wieku 85 lat, Karl Lagerfeld był wychwalany jako ostatni ze starej gwardii modowych mistrzów, a dla wielu jego odejście oznaczało koniec pewnej epoki. Przez 60 lat kariery królował w branży m.in. jako główny projektant domu mody Chanel, jednak przez cały ten czas krył się za okularami przeciwsłonecznymi i słynął z niechęci do dzielenia się nawet najbardziej podstawowymi szczegółami ze swojego życia. W branży modowej pełnej ekshibicjonistów i narcyzów, zwłaszcza w dzisiejszym świecie królowania social mediów, czyniło go to niezwykłym.

Nic dziwnego, że nawet pięć lat po jego śmierci zaintrygowani filmowcy próbują odkryć tajemnice najbardziej tajemniczego z projektantów mody naszych czasów. Teraz zabrali się za to Francuzi – Jérôme Salle, znany francuski reżyser, nakręcił o nim serial, który jest adaptacją bestsellera francuskiej pisarki Raphaëlle Bacqué „Kaiser Karl” sprzed czterech lat. Telewizyjna kronika kariery Karla Lagerfelda rozpoczyna się w 1972 roku, kiedy 38-latek z Niemiec jest nieznanym szerszej publiczności projektantem prêt-à-porter w Paryżu. Zakochuje się w zmysłowym i ambitnym dandysie Jacques’u de Bascher (w tej roli Théodore Pellerin), który inspiruje go do rzucenia sobie wyzwania i realizacji marzenia o zostaniu najsłynniejszym francuskim projektantem mody na świecie. Stawia czoła przyjacielowi i rywalowi Yvesowi Saint Laurentowi (Arnaud Valois), geniuszowi haute couture wspieranemu przez partnera życiowego i biznesowego Pierre’a Bergé (Alex Lutz). Zostaje projektantem Chanel i udaje mu się tchnąć nowe życie w tweedowy kostium dla pokoleń kobiet, które urodziły się po śmierci Coco Chanel.

Do dziś sukces tego domu mody jest jego niezrównanym osiągnięciem. Inne marki poszły w jego ślady, by odmłodzić wizerunek i zrobić z pokazów show, ale żadna nie dorównała trwałemu sukcesowi Lagerfelda w utrzymywaniu Chanel na szczycie, zawieszonej ponad prawami grawitacji mody, przez ponad pół wieku. Bo Karl był gigantem nie tylko mody, ale także kultury popularnej. Przekształcił modę z niszowej dziedziny w rozrywkę, którą interesują się masy. To, że moda jest obecnie powszechnie uznawana za jedną z soczewek, przez którą patrzymy i przetwarzamy otaczający nas świat – obok muzyki i filmu – jest w dużej mierze jego zasługą.

Ubierał gwiazdy filmowe na Oscary i księżniczki na ich śluby, ale jego najbardziej kultowym wyglądem był ten, który stworzył dla siebie. Za tym wizerunkiem świadomie się ukrywał, tym trudniejsze zadanie miał 46-letni Daniel Brühl, który wciela się w Lagerfelda. – Wiódł życie pełne sprzeczności i często kłamał na temat życia prywatnego, choćby regularnie zmieniając rok urodzenia – aktor mówił w kwietniu na festiwalu seriali telewizyjnych Canneseries w Cannes, gdzie „Becoming Karl Lagerfeld” miał premierę i dostał 3-minutową owację na stojąco. – Spotkałem go tylko raz i tak naprawdę poznałem jedynie osobowość, którą stworzył, niczym Warhol. Grając go, chciałem więc przebić się przez tę tarczę i dowiedzieć się, kim jest jako człowiek, zanim stał się sławny – wyjaśnił.

Daniel Brühl jako Karl Lagerfeld i Arnaud Valois jako Yves Saint Laurent
Zdjęcie: Disney+

Brühl, znany choćby z „Bękartów wojny”, „Na Zachodzie bez zmian” i serialu „Alienista”, poznał swojego rodaka około dwie dekady temu. Brał udział w sesji zdjęciowej na Berlinale zaraz po tym, jak zaprezentował się na światowej scenie dzięki docenionej przez krytyków roli w „Good Bye, Lenin”. Za aparatem stał Karl Lagerfeld. – Wszyscy niemieccy aktorzy stali razem ściśnięci jak kiełbaski – Brühl, urodzony w Barcelonie i wychowany w Kolonii, wspomina w rozmowie z portalem Deadline. – Gdy moja hiszpańska duma się odezwała, pomyślałem: „To jest żenujące” i odszedłem. Lagerfeld dostrzegł to kątem oka, kiwnął mi głową i uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć: „Super”, dając mi poniekąd przyzwolenie, bo nie chciałem się przeciskać jak inni aktorzy, którzy zachowują się jak małpy, by dostać się na okładkę magazynu.

Później, gdy już rozmawiali we dwójkę, projektant sprawił, że „młody i nerwowy” aktor poczuł się swobodnie i zrobił mu portret w pojedynkę. Gdy niedawno jego agent szukał tych zdjęć, odkrył, że Lagerfeld widział „Good Bye, Lenin”, choć podczas tamtego spotkania o tym nie wspomniał. – Po zdjęciach zapytał swojego asystenta: „Czy to nie był ten facet z »Good Bye, Lenin?«”. Musisz mi znaleźć kino, w którym będę mógł obejrzeć film. I zrobił to. A potem powiedział: „Jestem fanem tego chłopca”. Ale może to było kłamstwo? Kto wie? Chcę wierzyć, że to prawda – nie kryje radości.

Aby zagrać Lagerfelda, nie tylko doskonalił swój francuski, nauczył się mówić i chodzić na małych obcasach, niczym jego bohater, ale także czerpał z własnego doświadczenia życiowego jako wieczny obcokrajowiec, będący zarówno Niemcem, jak i Hiszpanem. – Naprawdę dużo zrobiłem dla tego projektu. Zawsze mam wątpliwości, ale ostatecznie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony i dumny – ocenia w rozmowie z magazynem „Variety”. – Czułem ogromną odpowiedzialność. Karl Lagerfeld jest ikoną, którą znają wszyscy. Chciałem więc dać tej postaci tyle złożoności, prawdy, szczerości, miłości i pasji, ile tylko mogłem. Jeśli musisz zagrać kogoś takiego jak on, to ekscytujący, a czasem onieśmielający proces. Tak fascynująca rola jest jak prezent.

Choć, jak przyznaje, na początku się bał, bo zupełnie nie wygląda jak Karl. Kiedy po raz pierwszy przymierzył kostium, spojrzał na siebie i pomyślał: „Sam sobie jeszcze nie wierzę, że się nim stałem”. Próbował więc dalej, przed pierwszymi widzami: dwiema owcami i osłem. Aktor przeprowadził się z rodziną na Majorkę i większość czasu spędza w górach w Hiszpanii. Codziennie czekał, aż będzie sam, kiedy żony i synów nie będzie w domu, by stawiać pierwsze kroki jako Lagerfeld. Chodził tam i z powrotem w butach na niewysokim obcasie i mówił do siebie po francusku. – Nawet jak mi na początku nie szło, byłem bardzo zadowolony z reakcji przyglądających się zwierząt – śmieje się.

Na pierwszym pokazie „Becoming Karl Lagerfeld” w Cannes rzucił widownię na kolana. – Obserwowanie przemiany Daniela było… szalone. Mówi po francusku z niemieckim akcentem, ale kiedy był Karlem, był to nawet inny akcent! – zachwycała się Jeanne Damas, która zagrała w serialu Palomę Picasso. Lutz, obsadzony w roli Bergé, dodał: „Największym wyzwaniem było zapomnienie o legendzie. Daniel zostawił to za sobą i pokazał człowieka”. Aktorka Sunnyi Melles, która wcieliła się w Marlenę Dietrich, o koledze z planu powiedziała tylko: „C’est genial!”.

Aktor chciał zbadać wiele aspektów, zrozumieć wzloty i upadki swojego bohatera, tęsknotę za byciem kochanym, docenianym i szanowanym, przyjrzeć się jego bezbronności i kruchości. – Wyobraźcie sobie, że we Francji w latach 70. byliście Niemcami, homoseksualistami, a do tego z domu wynieśliście rygorystyczne wychowanie. A potem była ta dwoista relacja z Saint Laurentem, miłość rywala do jego ukochanego, ale też nienawiść i zazdrość, nie mówiąc już o tym, że Paryż to tego drugiego traktował jak Boga – wylicza. – Myślę, że niełatwo było go krytykować tym, o których myślał, że niekoniecznie są tego godni. Ale jeśli ważni dla niego ludzie nie traktowali go poważnie, sądzę, że go to raniło.

Próbował uczynić go sympatycznym, ponieważ kreator był wielkim romantykiem. – Ogromnie mnie fascynuje, że był tak głodny życia, ale tak naprawdę życie samo w sobie nie dawało mu przez większość czasu szczęścia. Stworzył więc te doskonałe światy, te równoległe wszechświaty z wymyśloną doskonałością. W latach 70., które kręciły się wokół seksu, narkotyków, rock and rolla i wolności, także wolności seksualnej i całej tej atmosfery, on zakochał się w jednym mężczyźnie, który był miłością jego życia – opowiada Brühl. – I nie uprawiał z nim seksu. Choć ostatecznie nadal pozostaje znak zapytania. To nie tak, że w serialu odpowiadamy na wszystkie pytania.

Żeby rozgryźć zagadkę legendy mody aktor przeczytał trzy biografie – które sobie zaprzeczały, bo stworzył wiele różnych wersji swojego życia – odnalazł stare wywiady z nim i rozmawiał z bliskimi mu osobami w Paryżu, które znały go od dawna. I tak poznał Patricka Hourcade’a, artystę i wieloletniego przyjaciela. Odbyli długą rozmowę, dzięki której dowiedział się tego, czego nie można znaleźć w książkach. I to ten mężczyzna około 80-tki podrzucił mu pomysł: „Może pomyśl o Karlu jak o matadorze?”. Bardzo mu to pomogło w budowaniu roli. – Wizerunek toreadora był w punkt, bo Lagerfeld z jednej strony jest męski i macho, ale z drugiej bardzo kobiecy i elegancki, podobnie jak gorset i garnitury, jakie nosił. Więc taka dwuznaczność była idealna, bo nie chciałem być jego karykaturą. Musiałem znaleźć granicę, żeby nie zrobić za dużo, a jednocześnie nadać rozmach, dać mu dumę, ambicję i głód sukcesu, które w sobie nosił nie tylko jako artysta, ale po prostu facet z jajami – tłumaczy w „Variety”.

Ma świadomość, że jego kreacja może być odebrana z dezaprobatą. Jest przygotowany na to, że ludzie zareagują słowami: „Ech, Karl Lagerfeld taki nie był”. – Jeśli spotkam się z krytyką, będę starał się zawsze sobie przypominać, jak on sam sobie z nią radził: „Nie obchodzi mnie to. Zrobiłem co mogłem. Więc jeśli ci się to nie podoba, to…” – uśmiecha się.

A jak Lagerfeld zareagowałby na serial? Brühl powiedział Deadline, że wyobraża sobie fajną reakcję w postaci: „Och, to wspaniale, że mnie grasz”. – Ale inna rzecz, czy bym w tę odpowiedź uwierzył – dodał.

Akcja 6-odcinkowego „Becoming Karl Lagerfeld” rozgrywa się w Paryżu, Monako i Rzymie, przedstawia także rywalizację najważniejszych ówcześnie domów mody i bitwy ego w świecie haute couture, epickie imprezy i dekadencję, w czym pomaga ponad 2200 statystów i około 3000 kostiumów. Serial zadebiutuje w Disney+ 7 czerwca, dziś pokazano zwiastun.

Daniel Brühl w „Becoming Karl Lagerfeld”
Zdjęcie: Disney+

Zanim zobaczycie serial, u nas wybór najdziwniejszych informacji o jego bohaterze.

1. Tylko prawnik wie, do kogo trafi jego majątek

Lagerfeld zmarł jako zamożny człowiek (podobno jego fortuna wynosiła 400 mln dol.), a plotki nadal krążą na temat jego testamentu i tego, kto lub co na tym skorzysta. Gdzie są jego miliony? Kogo wskazał jako swoich spadkobierców? Czy to prawda, że ​​większość fortuny zostawił kotu?

Podczas gdy ogromne paryskie mieszkanie Karla pozostaje zamknięte i czeka na kupca, a jego majątek jest zablokowany w przedłużających się negocjacjach między prawnikami, reżyser filmu dokumentalnego BBC „The Mysterious Mr. Lagerfeld” odpowiedzi na te pytania próbował w ub.r. wyciągnąć od Céline Degoulet, prawniczki projektanta, byłej agentki i zaufanego doradcy. Jako jedyna ma dostęp do testamentu, ale nie chce nic powiedzieć, choć „zna tę bardzo pożądaną listę”.

W 2020 roku poinformowano, że spadkobierców jest siedmiu. Są to model Jake Davis, Lebar, Giabiconi, Jondeau, Caçote i Kroenig oraz jego syn Hudson, który jest jednym z chrześniaków Lagerfelda. Do dziś nikt niczego nie potwierdził.

2. Księgowy „zniknął” zaraz po jego śmierci

Ale odkąd Lucien Frydlender, główny księgowy Lagerfelda od ponad trzech dekad, który jest uważany za jedyną osobę, która ma wystarczającą wiedzę na temat aktywów zmarłego projektanta, przeniósł się do Szwajcarii, nie można się z nim skontaktować. „Zniknął” zaraz po śmierci swojego pracodawcy, a jego przedstawiciele odpowiadają mediom, że „nie może odpowiadać na żadne pytania ze względu na zły stan zdrowia”.

Spadkobiercy testamentu Karla wciąż czekają na swoje wypłaty. Degoulet wyjaśniła: „Sytuacja pozostawiona na końcu nie była zbyt uporządkowana. Taka duża sukcesja może zająć 10 lat, a fakt, że jego majątek jest podzielony między Francję i Monako, oznacza, że koszty przekazania fortuny, głównie podatki, będą ogromne”. Chodzi m.in. o dom w Monako, który kreator kupił w latach 80., gdy Francja wybrała pierwszego socjalistycznego prezydenta, François Mitterranda. Przestraszył się wtedy represyjnego systemu podatkowego i skierował do monakijskiego księstwa, gdzie jego przyjaciółka Caroline jest księżniczką. Na nieszczęście dla niego, piękna willa, którą tam kupił i odrestaurował, okazała się być po francuskiej stronie granicy. Ucieczka przed płaceniem podatków wyszła więc na mało skuteczną.

3. Chciał być ojcem swojego modela

Karl jako dojrzały mężczyzna wiódł samotne życie. Miał bliskie relacje ze swoimi znacznie młodszymi muzami, Bradem Kroenigiem i Baptistem Giabiconim, którzy byli od niego młodsi o ponad 40 lat. Wbrew przypuszczeniom, relacje te nie miały seksualnego kontekstu, a Baptiste opisuje nawet więź jego i Karla jako związek „ojciec-syn”.

– W pewnym momencie wyraziliśmy chęć, by pewnego dnia Karl mnie adoptował. Tego właśnie chciał. Dał mi prezent, zestaw walizek od Louisa Vuittona. Zamówił inicjały na bagażu: BLG, czyli Baptiste Lagerfeld Giabiconi. Ale formalności adopcyjne wymagały zbyt wielu kroków – wyjaśnia Giabiconi. Plan adopcyjny, którego obaj chcieli, był dziwny, między innymi dlatego, że Baptiste ma już ojca.

Daniel Brühl jako Karl Lagerfeld i Théodore Pellerin jako jego ukochany Jacques de Bascher
Zdjęcie: Disney+

Francuski model, który pojawił się w wielu kampaniach reklamowych i sesjach zdjęciowych autorstwa Lagerfelda, w późniejszych latach był w bardzo bliskiej z nim relacji, ale nigdy nie krył, że „nie była intymna”. – Kiedy znacznie starszy mężczyzna ma tak bliską przyjaźń z młodym chłopakiem, ludzie od razu coś zakładają. Ale wygląda na to, że jeśli nie do końca był „niewinny”, to właściwym słowem na określenie części tego skomplikowanego uczucia, jakie miał, jest „ojcowski” – mówi Michael Waldman, reżyser dokumentu.

Głos w sprawie zabrała też była redaktor naczelna „Vogue Paris”, Carine Roitfeld i przyjaciółka projektanta: „Wszyscy myśleliśmy, że podkochiwał się w Baptiste. Na pewno. Jest wyjątkowo piękny, ale osobiście nigdy nie widziałam, by się całowali. Nie sądzę, by był seks. Ludzie za dużo mówią”.

4. Jest ojcem chrzestnym dwóch chłopców

Częścią dalszej rodziny przyjaciół i współpracowników Lagerfelda był również Amerykanin Brad Kroenig, który często opowiada o wielkim wpływie, jaki kreator wywarł na jego życie i rodzinę, w tym jego dwóch synów.

Poznał Lagerfelda jako 23-latek, a następnie przez trzy lata z rzędu stał się najlepiej zarabiającym modelem na świecie, również dzięki wsparciu swojego protektora. Przez lata pozował nago do zdjęć robionych przez Karla, był też twarzą kampanii Chanel i bohaterem albumu fotograficznego Lagerfelda „Metamorphoses of an American”, a jego synowie pojawiali się razem z nim na pokazach mody organizowanych przez kreatora. Hojny Lagerfeld gościł rodzinę Kroenigów każdego lata na południu Francji. – Chyba tylko raz wydałem swoje pieniądze, gdy kiedyś kupiłem kawę – wyjawia Kroenig. Teraz pracuje jako agent nieruchomości na Florydzie i siedząc na plaży z rodziną roni łzy opowiadając o tym, jak sławny Niemiec zmienił jego życie.

5. Był hojny wobec tych, którzy byli „za” i bezwzględny wobec tych, którzy byli „przeciw”

Był znany jako pracoholik, geniusz marketingu, uzależniony od mebli vintage, hojny przyjaciel, ale jednocześnie osoba bardzo zdystansowana i ceniąca prywatność.

Dawał swoim przyjaciołom cenne prezenty, w tym samochody, bilety lotnicze i domy. Jego amerykańska siostrzenica, Caroline Johnson, która prawie go nie znała, rownież doświadczyła jego szczodrości. Poznał ją w 1974 roku, gdy przyjechał odwiedzić swoją siostrę Christiane mieszkającą z rodziną w Connecticut, gdzie wyemigrowała z Niemiec. Później zaprosił ich do odwiedzenia Paryża, a w 1992 roku zaproponował uszycie siostrzenicy sukni ślubnej. Nalegał, że zrobi to za darmo.

– Byliśmy grubymi Amerykanami. Dzień przed moim wielkim dniem wujek przysłał suknię z Paryża Concordem, a z lotniska w środku wielkiej śnieżycy przywiózł ją kierowca. Znalazłam też liścik od niego: „Sprawi, że będziesz wyglądać na wysoką i szczupłą”. Nie pomogła – Caroline najwyraźniej podziela bezwzględny realizm swojego wuja, który słynął z ciętego języka, np. o Coco Chanel mówił: „To była podła suka – nie mam nic przeciwko wrednym sukom”; o księżnej Dianie mawiał, że „była ładna i słodka, ale głupia”; zaś Adele opisał jako „trochę za grubą”. Zapytany, dlaczego nosi czarne garnitury, ciemne okulary, a włosy związuje w kucyk, odpowiadał: „Jestem jak karykatura samego siebie i podoba mi się to. To jest jak maska. Dla mnie karnawał w Wenecji trwa cały rok”.

6. Żył jak mnich

Tylko nieliczni wiedzą o miłości między Lagerfeldem a Jacquesem de Bascher, który zmarł na AIDS w 1989 roku, w wieku 38 lat. Para miała burzliwy związek, nie tylko dlatego, że uwodzicielski dandys spotykał się również z największym modowym rywalem Lagerfelda, Yves Saint Laurentem.

Kadry z „Becoming Karl Lagerfeld” (od lewej): Arnaud Valois jako Yves Saint Laurent i Alex Lutz jako Pierre Bergé; Jeanne Damas jako Paloma Picasso; Daniel Brühl jako Karl Lagerfeld oraz Daniel Brühl i Théodore Pellerin jako Jacques de Bascher. Zdjęcia: Disney+

De Bascher był miłością jego życia przez 18 lat i do końca tkwił w tym trójkącie miłosnym, co jest ewenementem w jego życiu. Bo potrafił pokłócić się z innymi za znacznie mniej niż tego rodzaju romantyczna zdrada. Przyjaciele okazywali mu wielką lojalność. Ale we wszystkim był absolutystą, co utrudniało sprawę. Pewną przyjaciółkę porzucił na lata, bo nosiła strój od… YSL.

– Karl i Jacques to absolutnie idealna historia miłosna i idealna historia niemożliwa. Karl miał problem z seksem. A Jacques miał bzika na punkcie bzykania. Ponieważ nie mógł uprawiać seksu, pozwalał Jacquesowi spać, hm, wszędzie, z wieloma atrakcjami tylko dla niego – mówi Patrick Hourcade.

Według tych, którzy widzieli z bliska późniejsze relacje z dużo młodszymi modelami, twierdzą, że Lagerfeld żył jak mnich. Jego głównymi zajęciami były praca, dużo fotografii i żadnego seksu. Podobno sam określił się kiedyś jako typ podglądacza, choć czy to prawda, czy nie, prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy.

Prawdą jest, że życie poświęcił pracy. Mawiał: – Moda to gra, w którą należy grać poważnie.

Przez 60 lat kariery królował w branży jako główny projektant Chanel (gdzie przejął stery w 1981 roku, 10 lat po śmierci swojej wielkiej poprzedniczki), a także Chloé, Fendi i Lagerfeld. Oczkiem w głowie była Chanel. To w tym domu mody wydawał miliony na pokazy organizowane w paryskim Grand Palais. Na nowo wyobraził sobie wybieg jako teatr, który może przybierać różne formy: wnętrze prywatnego odrzutowca, a widzowie otrzymywali karty pokładowe i byli przypinani do foteli lotniczych; czy kasyno, w którym zdobywczyni Oscara Julianne Moore i supermodelki odgrywały hazardzistki ubrane w najlepsze stroje Chanel. Na wybiegach instalował też góry lodowe, wodospady, rakiety kosmiczne i kasy w supermarketach – z modelkami przechadzającymi się między alejkami wypełnionymi artykułami gospodarstwa domowego z podwójnym C, co było przewrotnym komentarzem na temat siły brandingu. Odtworzył nawet plażę z morskimi falami, na zawsze zmieniając w ten sposób pokazy, ale przede wszystkim miejsce mody w popkulturze.

Potrafił być prostacki, komentując świat poza modą – wywołał m.in. oburzenie, gdy przywołał Holokaust w odniesieniu do polityki imigracyjnej Angeli Merkel – ale komentarz, jaki wygłaszał na swoich pokazach był subtelny. W marcu 2015 roku, wkrótce po atakach na paryską redakcję „Charlie Hebdo”, odwzorował na wybiegu kultowe paryskie bistro, co było wyrazem wsparcia dla francuskiego stylu życia.

7. Choupette była jego ostatnią wielką miłością

Bezgranicznie uwielbiał kotkę birmańską Choupette, która stała się tak dużą częścią jego życia, że niektórzy twierdzą, iż obdarzył ją miłością większą niż ludzi z jego nawet najbliższych relacji. Zaczęło się niewinnie. Choupette pierwotnie należała do Giabiconiego, który któregoś dnia poprosił projektanta, aby zaopiekował się kotką na czas jego wyjazdu na dwutygodniowe wakacje. – Nigdy nie myślałem, że zakocham się w takim zwierzęciu – oznajmił później, tłumacząc, dlaczego nie chciał jej oddać.

Zrobił z Choupette swoją własną gwiazdę, która na karierze modelki i influencerki zarobiła 3 miliony euro. Wprowadziła na rynek serię produktów ze swoją podobizną, a nawet wysokiej klasy meble dla kotów. Ma 265 tys. obserwujących na Instagramie, własnego agenta, a także pełnoetatową opiekunkę, która zajmuje się nią po śmierci Karla. A teraz czeka na dodatkowe miliony z testamentu swojego byłego pana.

Daniel Brühl jako Karl Lagerfeld
Zdjęcie: Disney+

8. Mógł wydać 50 tys. euro na książki w jeden dzień

W białej koszuli z wysokim kołnierzem, okularach przeciwsłonecznych i rękawiczkach bez palców, z kucykiem siwych zaczesanych do tyłu włosów, stworzył przesadny wizerunek – równie rozpoznawalny, co kultowy. Dla niektórych zabawny.

Ale Lagerfeld nigdy nie był żartem. Był najmądrzejszym człowiekiem w branży mody, pełnym miłości do kultury i szacunku do nauki. W jego mieszkaniu niedaleko Boulevard Saint-Germain znajduje się biblioteka licząca 300 tysięcy woluminów, głównie albumów fotograficznych i tych ze sztuką. Będąc żarłocznym czytelnikiem w czterech językach, wrzucał do rozmów poezję – Emily Dickinson po angielsku, Giacomo Leopardi po włosku, Rainera Maria Rilkego po niemiecku i Catherine Pozzi po francusku.

Miłości do historii towarzyszył apetyt na nowości. W 2011 roku był współwydawcą, wraz z Gerhardem Steidlem, dzieł wszystkich Nietzschego; w tym samym roku zaprojektował butelki jako ambasador swojej ukochanej dietetycznej coli. Jako utalentowany rysownik potrafił szkicować na papierze lub na iPadzie, a ilustracje będące komentarzem do bieżących wydarzeń publikował we własnej rubryce w niemieckim tygodniku „The Zeit”. Po nocach robił zdjęcia modelkom, gwiazdom, tworzył kampanie reklamowe czy edytoriale dla magazynów mody. Pozostawił po sobie bogaty zbiór autorskich fotografii, które wydał w postaci kilku albumów.

Fascynował, bo ludzie mieli wyobrażenie o jego świecie jako dekadenckim i frywolnym, ale on był tego przeciwieństwem. Pił dietetyczną colę, nie brał narkotyków, pracował niesamowicie ciężko. Jego wielką ekstrawagancją było wydawanie pół miliona euro rocznie na książki, które kupował w ulubionej księgarni Librairie Galignani w Paryżu (odwiedzał ją dwa lub trzy razy w tygodniu i za każdym razem zostawiał tam nawet 50 tys. euro). Po śmierci cały ten zbiór trafił do Lady Amandy Harlech, byłej prawej ręki w Chanel. Otrzymała setki książek o historii i kulturze, wszystkie wysłane na jej farmę w Shropshire w Wielkiej Brytanii, ponieważ chciał, żeby zbudowała tam bibliotekę.

9. Tylko jego ochroniarz wiedział, jak bardzo jest chory

Zaś Sébastienowi Jondeau, swojemu kierowcy, asystentowi i ochroniarzowi, kupił apartament w Paryżu i pomógł w zakupie domu w St. Tropez, gdzie obecnie mieszka. Ale najpierw wyciągnął go z zaniedbanej paryskiej dzielnicy, gdy przystojniak miał 15 lat, co całkowicie odmieniło jego życie. – Dał mi szansę tworzenia nowych rzeczy i wejścia w nowy świat. Byłem z nim na szczycie tego nowego świata. Na dobre i na złe – opowiada Jondeau. Był jedyną osobą, która wiedziała o chorobie Lagerfelda. Był przy nim, gdy w czerwcu 2015 roku zdiagnozowano raka trzustki i w lutym 2019, gdy umierał.

Wszystko zaczęło się, gdy kreator zdał sobie sprawę, że nie może sikać, więc zadzwonił do Sébastiena i pojechali do szpitala. Miał całkowicie zablokowany układ moczowy. To było bardzo zaawansowane stadium raka prostaty.

Zdecydował nie poddawać się operacji, która mogłaby złagodzić chorobę, wolał lekarstwa. Aby ukryć tę wiadomość przed prasą, wszystkie leki wydawane Lagerfeldowi były przepisywane na nazwisko Jondeau. Nie akceptował własnej śmiertelności, pracował do samego końca – w dniu swojej śmierci zapytał lekarza, czy czuje się na tyle dobrze, by pod koniec tygodnia pójść na pokaz Fendi, ale 12 godzin później już go nie było.﹡

Autoportret Karla Lagerfelda, 2013

Kopiowanie treści jest zabronione