Jerry Lorenzo: „Jestem nudnym facetem. Lubię odpoczywać w domu, czytać dzieciom książki, leżeć na kanapie”
04 sierpnia 2024
tekst: a+e
zdjęcia: Shade Degges
Jerry Lorenzo: „Jestem nudnym facetem. Lubię odpoczywać w domu, czytać dzieciom książki, leżeć na kanapie”
04 sierpnia 2024
tekst: a+e
zdjęcia: Shade Degges
Jerry Lorenzo: „Jestem nudnym facetem. Lubię odpoczywać w domu, czytać dzieciom książki, leżeć na kanapie”

Posłuchaj

Jerry Lorenzo ponad 10 lat temu założył luksusową markę streetwearową Fear of God. Ma kultowych fanów, w tym Kanye Westa, Davida Beckhama i Justina Biebera, żeby wymienić tylko kilku. Charakterystyczny styl projektanta inspirowany sceną hip-hopową i grunge z lat 80. i 90., dał mu pozycję wielkiej gwiazdy mody. Nic więc dziwnego, że dom „nowego Calvina Kleina” w Los Angeles to stylowa przystań, która łączy wygodę życia z dobrym designem.

To jedna z najbardziej spektakularnych karier w świecie mody ostatnich lat. Tym bardziej, że Jerry Lorenzo jest samoukiem. Jako syn znanego bejsbolisty miał dostęp do największych graczy, więc został stylistą i specjalistą od wizerunku jednego z nich, Matta Kempa. Zajmował się również marketingiem sportowym w jednej z agencji i zarządzał programami sponsorskimi drużyny LA Dogers. Wtedy też organizował i promował imprezy w klubach Los Angeles, które przyciągały topowych celebrytów, takich jak Virgil Abloh, Pusha-T czy Kid Cudi.

Przyglądając się sportowcom lat 90. i hip-hopowym muzykom zdecydował się na niezwykle ryzykowne posunięcie: mimo braku wykształcenia związanego z projektowaniem ubrań założył własną markę odzieżową, którą opłacił z oszczędności w wysokości zaledwie 14 tys. dolarów. I tak w 2013 roku powstała Fear Of God – przystępna, luksusowa linia z wygodnymi ubraniami w bardzo prostym, monochromatycznym i natychmiast rozpoznawalnym stylu. Po prostu był przekonany, że na rynku istnieje luka. – Kochałem sport, moim idolem był Michael Jordan, ale to niuanse zrozumienia, czego ludzie szukają, przychodziły mi łatwiej. Jako dziecko często się przeprowadzałem, śledząc karierę mojego taty w baseballu. Wiele się uczysz, stykając się z wieloma różnymi kulturami, ale jednocześnie stale stoisz przed odpowiedzialnością za bezproblemowe dopasowanie się. Korzystałem z mody, żeby nie czuć się outsiderem. Kiedy po latach wpadłem na pomysł założenia własnej linii odzieży, wiedziałem, czego chcą ludzie – opowiadał kilka lat temu, gdy ruszała sprzedaż kolekcji w Selfridges w Londynie. – Brak wykształcenia tylko mi pomógł. Wiele się nauczyłem, robiąc rzeczy w niewłaściwy sposób – dodał.

1.

Sukces pierwszej kolekcji Fear Of God dostrzegł nieżyjący już dziś Virgil Abloh, który zaprosił Jerry’ego do współpracy przy Off-White. Sukces marki doprowadził między innymi do współpracy z Kanye Westem, dla którego Lorenzo stworzył projekty gadżetów Yeezus Tour i wczesne kolekcje Yeezy. Justin Bieber zaprosił go do współpracy w ramach trasy koncertowej, podobnie jak Jay-Z i Kendrick Lamar. W ramach Fear of God współpracował też z Nike, Adidasem i Zegną.

– Czuję się, jakbym przez pierwsze dziewięć lat walczył o dotarcie do miejsca, w którym przyszłość nie ma żadnych ograniczeń. I czuję, że właśnie na tym etapie jesteśmy dzisiaj – 47-letni projektant powiedział kilka miesięcy temu w rozmowie z „Harper’s Bazaar”. Wie, co mówi. Fear of God stała się jedną z najbardziej poszukiwanych marek modowych dzięki połączeniu stylu streetwear, subtelnie luksusowych wykończeń, materiałów pochodzących z recyklingu, a także jednocześnie ponadczasowego i współczesnego stylu. Pomógł też brak jaskrawych logo i grafik. No i pandemia.

Siedział z żoną (stylistką Desiree Manuel) i trójką dzieci (synem Jerrym, córkami Liv i Mercy) w swoim domu w Los Feliz, eleganckiej i bogatej dzielnicy Los Angeles, i sprzedawał więcej ubrań niż jakakolwiek inna luksusowa marka. – Spodobał się kalifornijski styl życia, który odbywa się wewnątrz i na zewnątrz, który przekładamy na nasze kolekcje. Dla nas było ważne, abyśmy stworzyli elementy garderoby, które są zdefiniowane dla domu. Ale jeśli chcesz w nich wyjść na zewnątrz, też możesz to zrobić, bez konieczności myślenia o przebieraniu się – wyjaśnia. – Sam więcej czasu spędzałem w domu i zrozumiałem, że kiedy ubieram się dla świata zewnętrznego, tak naprawdę ubieram się dla siebie.

Do dziś celem marki jest uczynienie codziennego stroju wyrafinowanym i eleganckim, do tego z poszanowaniem planety. Wszystkie materiały pochodzą z recyklingu, to m.in. śpiwory wojskowe USA z wojny w Wietnamie, wojskowe torby pocztowe z lat 30. i 40. XX wieku i płótna z odzieży roboczej, które są wymieszane z dżersejem, bawełną, wełną i dzianiną. Minimalistyczne, uniwersalne projekty Lorenzo bez podziału na płeć, które wpisują się w estetykę „athleisure”, przyniosły mu sławę i fortunę. Projektant został okrzyknięty „nowym Calvinem Kleinem”, a jego marka roczne przychody osiąga na poziomie ponad 300 milionów dolarów.

2.

Ponieważ Lorenzo bardzo dba o autentyczność, często w kampaniach pokazuje najbliższych przyjaciół, siebie i swoją rodzinę, czerpie z wartości, które wyniósł z rodzinnego domu. Jego główną obsesją jest bycie wiernym swojej wizji marki i wyrażanie siebie. – Duża część mojego spojrzenia na estetykę została ukształtowana przez różne subkultury, które otaczały mnie, gdy byłem dzieckiem w latach 90. – rock’n’roll, muzykę hip-hopową i kulturę skateboardingu. Nienawidzę myśli, że ludzie mogą mnie brać za kogoś, kim nie jestem, dlatego zawsze prezentuję się w sposób zakorzeniony w szczerości – deklaruje.

Nie gra według konwencjonalnych zasad. Fear of God nie pojawia się na Tygodniu Mody, a każda kolekcja – składająca się z luksusowych dresów, odzieży sportowej, bielizny, sneakersów, streetwearowych garniturów oraz klasycznych płaszczy – trafia na rynek dopiero, gdy jest gotowa, niezależnie od kalendarza modowej branży (jedna z nich była w sprzedaży przez dwa lata). – Gdy tylko zostaniesz wciągnięty w system, system ma pierwszeństwo przed produktami i przekazem. Wydawanie czterech kolekcji rocznie jest dla mnie nie do utrzymania – przychodzi taki moment, że staje się to nieuczciwe i tracisz cel tego, co robisz – tłumaczy, dlaczego nie podąża za trendami.

Nawet religijna nazwa firmy, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „strach przed Bogiem”, naprawdę go określa: – Dorastając w katolickim domu, w dużej mierze moje spojrzenie na życie wynikało z mojej wiary. Nazwa pochodzi od wersetu biblijnego, który mówi o chmurach, pokoju i ciemności wokół Królestwa Bożego.

3.

Bywa, że zdjęcia do kampanii reklamowej Fear of God odbywają się w jego domu w Los Feliz, nieopodal wzgórz Santa Monica. Lorenzo chętnie bowiem dzieli się swoim prawdziwym życiem, by umożliwić klientom „zanurzenie się w środowisko, z którego pochodzą pomysły”.

Dom, zwany Nottingham House (od ulicy Nottingham Avenue, przy której się znajduje), jest w stylu hiszpańskim i został zbudowany w latach 30. XX wieku dla rodziny Ralph, założycieli sieci sklepów spożywczych Ralph’s. Później jego właścicielem był Ronn Moss, gwiazdor opery mydlanej  „Moda na sukces”, który w 2015 roku sprzedał dom działaczowi politycznemu Paulowi Manafortowi. Krótko mówiąc, Manafort wdał się w spór z rządem, a rezydencja została zajęta i sprzedana dwóm menadżerom z Hollywood, którzy spędzili rok na remoncie. Sześć lat temu sprzedali go Lorenzo.

Po zakupie nieruchomości za 8,5 miliona dolarów zwrócił się do firmy projektowej Clements Design o skrupulatną renowację wnętrz. Matka i syn Kathleen i Tommy Clements znani są z prostego, eleganckiego podejścia do wnętrz. Delikatny glamour, zmysłowa surowość i intymność definiują większość ich prac – te cechy połączyli z pomysłami Jerry’ego, który chciał światowego designu, ciepłych kolorów i wygody oraz powściągliwego luksusu. Wnętrze zostało całkowicie odmienione.

4.

Pomiędzy głównym domem, domkiem dla gości i loggią znajduje się główny budynek o powierzchni 700 m², udekorowany stonowanymi kolorami i miękkimi tkaninami, które odzwierciedlają oddanie Lorenzo cichemu luksusowi. Oszczędny i wyrafinowany, ale nie zbyt minimalistyczny, dzięki starannie dobranym wykończeniom i bogatym teksturom, łukom wyłożonym trawertynem i parkietem z wzorem jodełki na parterze i wyższych piętrach.

Sześć sypialni i dziewięć łazienek rozmieszczonych jest na wielu poziomach. Centralnym punktem przestronnego holu są schody, które nawiązują do zmysłowych i precyzyjnych kształtów ubrań Fear of God. Miejscem spotkań w domu jest nasłoneczniony salon z kominkiem, ze szklanymi ścianami od podłogi do sufitu wychodzący na podwórko. W środku znajduje się kilka detali architektonicznych, które zostały odtworzone z oryginalnego domu sprzed prawie 100 lat, takich jak ozdobne listwy przysufitowe, wielkie łuki i inne dekoracyjne detale porozrzucane po całym budynku. Inne pokoje to biuro z tarasem, jadalnia z dużym kominkiem i część wypoczynkowa na piętrze, a także ogromna garderoba i łazienka przypominająca spa. Niemal wszystkie ściany są pokryte tym samym mleczno-beżowym kolorem.

Jerry Lorenzo ze swoimi dziećmi
Zdjęcie: Samuel Trotter

Dom jest zorientowany wokół podwórka, na którym znajduje się basen, część wypoczynkowa na świeżym powietrzu i boisko sportowe, w tym do koszykówki. Jest tu też rozległy ogród z japońskimi klonami i pergolą, elementami wodnymi i siedziskami.

Projektant mody przyznaje, że jest domatorem. – Jestem trochę nudnym facetem. Na przykład lubię leżeć na kanapie. Lubię mieć staromodny pilot i przełączać kanały w górę i w dół, zobaczyć, na co natrafię, zamiast siedzieć na Netflixie. Lubię odpoczywać w domu, czytać dzieciom książki, grillować na podwórku – wylicza. – To znaczy, jestem bardzo klasycznym Amerykaninem. Robię tureckie burgery. Właśnie nauczyłem się też piec pizzę, co jest fajne. Ale bardziej jestem jak mistrz burgerów z indyka i udek z kurczaka w okolicach Los Feliz – śmieje się.

W domu stoją jego ulubione biurko i krzesła Pierre’a Jeannereta czy Jeana Prouvé, jest też sztuka, ale nie ma nic z pretensjonalności wnętrz stworzonych pod publikację w magazynie designerskim. Nic na pokaz. – Mówiąc o domu, bardzo ważne jest dla mnie także dotknięcie najsilniejszych, podstawowych elementów: empatii, współczucia, miłości, dyscypliny. To wszystko, czego uczysz się od rodziców. Dom zawsze był dla mnie miejscem schronienia i ucieczki, a im dłużej tam przebywam, staję się tego świadomy – wyjaśnia.

To także miejsce, gdzie nigdy nie panuje cisza. Jerry kocha muzykę, której chętnie słucha podczas wypoczynku: – Trochę jazzu i oldschoolowego materiału, którego słuchałem dorastając, jak Anita Baker. Jest John Coltrane, coś, przy czym można się poczuć jak w domu. Coś, co brzmi jak zapach gotowania mojej mamy.

5.

Jego nieruchomość na 2401 Nottingham Avenue jest zlokalizowana w pobliżu parku, modnych restauracji i sklepów z modą i designem. Lorenzo, który wraz z żoną i dziećmi uważał to miejsce za swój ukochany dom, kilka dni temu postanowił go sprzedać (za 14,9 mln dolarów). Nie opuszcza jednak Los Angeles. Niedawno wydał 20 milionów dolarów na posiadłość z około 1949 roku na wzgórzu nad Beverly Hills. I znów rzucił się w jej projektowanie…﹡

Kopiowanie treści jest zabronione