Spektakularne pomysły Chanel na wybieg dla modelek to coś, bez czego modowa branża jest zbyt uboga i nudna. Od skromnych początków w Paryżu z lat 80. pokazy paryskiej marki ewoluowały do ogromnych widowisk organizowanych na całym świecie, których budżety sięgają 2 mln euro za jeden wieczór. A te najbardziej pamiętne odbywały się w Grand Palais, jednej z największych ikon architektury miasta. Stał za nimi Karl Lagerfeld, który ożywił jeden z najbardziej legendarnych francuskich domów mody po tym, jak w latach 70. XX wieku stanął w obliczu kryzysu finansowego. A potem utrzymał Chanel na szczycie, zawieszoną ponad prawami grawitacji mody, przez blisko pół wieku.
Lagerfeld – który tchnął nowe życie w tweedowy kostium dla pokoleń kobiet, które urodziły się po śmierci Coco Chanel i odmłodził wizerunek domu mody, sprawiając, że złote łańcuchy, tweed i perły stały się odpowiednie dla młodszych klientek – wiedział, co robi. Bo był gigantem nie tylko mody, ale także kultury popularnej. Przekształcił modę z niszowej dziedziny w rozrywkę, którą interesują się masy. To, że moda jest obecnie powszechnie uznawana za jedną z soczewek, przez którą patrzymy i przetwarzamy otaczający nas świat – obok muzyki i filmu – jest w dużej mierze jego zasługą. I pokazów, które zamienił w teatralne show, z tłumem gości na widowni.
1.
Jeszcze zanim po raz pierwszy przejął w raz z Chanel Grand Palais w 2005 roku, projektant prezentował wybiegi, które były ciekawsze i odważniejsze od poprzednich, np. wysyłając modelki na korytarze Hôtelu Ritz. W 1985 roku modelki przechodziły przez fałszywą fasadę przypominającą flagowy sklep marki w Paryżu, zlokalizowany przy 31 Rue Cambon, pod dawnym apartamentem Coco Chanel. W 1992 roku modelki wyłoniły się z zaczarowanego lasu, w którym pnie drzew były oznaczone podwójnym „C” i napisem „I love Coco”. Bańki mydlane spadały z sufitu, gdy Linda Evangelista otwierała pokaz. Trzy lata później na wybiegu stała działająca fontanna ozdobiona logo domu mody.
Jednym z pierwszych pokazów Chanel, które odbyły się w plenerze, był ten prezentujący kolekcję haute couture na jesień 2000 – zadebiutował w obiekcie pływackim Piscine Keller w Paryżu. Modelki zdawały się chodzić po wodzie, ponieważ ich wybieg znajdował się na styku z basenem sportowym.
Ciekawy wybieg Lagerfeld wymyślił również w 2004 roku, który nawiązywał do kultury celebrytów. Podobnie jak na gali wręczenia nagród lub premierze filmowej, pośrodku leżał czerwony dywan, a „fotografowie” uzbrojeni we flesze stali po jego obu stronach, zaś z sufitu zwisały studyjne światła. Specjalnie na tę okazję Michel Gaubert, gwiazda paryskiej scenie klubowej, przygotował ścieżkę dźwiękową do pokazu, na której znalazły się m.in. hity „I Wanna Dance With Somebody” Whitney Houston i „Kiss” Prince’a. Nicole Kidman, którą Chanel ubrało na Oscary w 2002 i 2004 roku, siedziała w pierwszym rzędzie.
Ale to, co przeszło do historii, zaczęło się rok później, gdy Karl i Chanel zadomowili się w Grand Palais. Prezentując kolekcję marki na wiosnę 2006 zaczęli tradycję organizowania pokazów w jednym z najwspanialszych miejsc w Paryżu pod względem architektury i lokalizacji. Kto z nas nie zna wybiegów Chanel w formie sztucznej góry lodowej, reprodukcji Wieży Eiffla, stacji kosmicznej, terminala lotniska czy supermarketu z półkami wypełnionymi towarami marki Chanel?
2.
Przez ostatnie cztery lata trwał remont Grand Palais, a marka organizowała pokazy w innych lokalizacjach, co zbiegło się też z gustem następczyni Karla (zmarł w lutym 2019 roku) – Virginie Viard, która skłaniała się ku bardziej minimalistycznym scenografiom. Ale jej już w Chanel nie ma, a remont Grand Palais zakończył się przed igrzyskami olimpijskimi, które latem odbywały się w Paryżu. Pozostaje więc pytanie: jak Chanel zaznaczy swój wielki powrót i jak nowy projektant będzie współpracował z tym imponującym miejscem ze szkła i stali?
– Mam nadzieję, że zajmiemy nawę z odpowiednim stopniem śmiałości, ale jednocześnie nie próbując konkurować z niezwykłą pracą Karla. Postaramy się nadać odpowiedni ton, ale na sposób, w jaki chcemy korzystać z Grand Palais, wpłynie dopiero przybycie nowego dyrektora artystycznego – powiedział magazynowi „WWD” Bruno Pavlovsky, prezes ds. mody w Chanel.
Odmówił jednak komentarza na temat potencjalnych nazwisk oraz terminu zatrudnienia następcy Viard, która w czerwcu odeszła po pięciu latach pełnienia funkcji dyrektorki kreatywnej. – Sprawy idą dobrze. Najbardziej zachęcające jest to, że wśród kandydatów jest wiele genialnych talentów – zadeklarował. Proces szybko się jednak nie zakończy, bo „jest wiele ograniczeń wszelkiego rodzaju”, jak powiedział, powołując się między innymi na zapisy zakazu konkurencji w umowach kandydatów.
Biorąc pod uwagę, że Lagerfeld piastował to stanowisko przez 36 lat, a Viard spędziła u jego boku blisko trzy dekady, Chanel przyjmuje długoterminową perspektywę. – Chodzi o stworzenie warunków do kolejnej długotrwałej współpracy – powiedział Pavlovsky.
Sojusz z Grand Palais, rocznie odwiedzanym przez trzy miliony gości, jest jednym z elementów. Obiekt zbudowany na potrzeby Wystawy Światowej w 1900 roku przeszedł gruntowną renowację autorstwa francuskiej pracowni architektonicznej LAN, która kosztowała 466 milionów euro. Większą część sfinansował rząd, dołożył się także Chanel, jako jedyny prywatny sponsor, który zadeklarował, że przeznaczy 30 milionów euro w ciągu najbliższych pięciu lat, w zamian za zachowanie wyłącznego prawa do korzystania z nawy głównej. A wejście do niej już zostało ochrzczone imieniem Gabrielle Chanel.
Jutrzejszy pokaz mody Chanel na sezon wiosna-lato 2025 podczas Paris Fashion Week będzie oficjalnym publicznym otwarciem Grand Palais po igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich (odbywały się tu zawody taekwondo i szermierki), rozpoczynając sezon, który obejmie targi Art Basel Paris w październiku i wystawę monumentalnych instalacji japońskiego artysty Chiharu Shiota w grudniu.
Grand Palais jest gospodarzem około 40 wydarzeń rocznie, w tym targów sztuki FIAC i zawodów jeździeckich marki Hermès, ale to modowe show Chanel – z dekoracjami godnymi produkcji filmowej – rozsławiły to miejsce na cały świat.
Najsłynniejsze pokazy mody Chanel w Grand Palais
Za każdym razem oglądało je 2,5 tys. gości
3.
Gdy w 2005 roku Chanel zadebiutowało w Grand Palais, Lagerfeld wykorzystał narodziny kultury internetowej, wymyślając gigantyczny komputer stacjonarny – z w pełni funkcjonalnym ekranem wyświetlającym wybieg – przypominający iMaca. Logo firmy Apple zostało jednak zastąpione podwójnym „C” Chanel.
Z czasem pomysły, przy realizacji których pomagał Etienne Russo, który jako pierwszy w branży zajął się reżyserią pokazów mody wraz ze swoją firmą Villa Eugénie i tworzył te najciekawsze, stawały się coraz śmielsze, a budżety coraz większe. Na prezentację kolekcji na jesień 2008 zbudowano dwupoziomową karuzelę. Wykorzystano na niej niektóre z charakterystycznych motywów Chanel, w tym perły i kwiaty kamelii. Większe niż w rzeczywistości pikowane torebki, baletki i bransoletki zastąpiły konie, a modelki okrążały okrągły wybieg, zanim zajęły miejsca na obracającej się karuzeli, która zawierała napędzane silnikiem drążki przypominające prawdziwą karuzelę.
Pamiętny jest też pokaz haute couture na wiosnę 2012. Wewnątrz Grand Palais umieszczono imitację samolotu pasażerskiego, a modelki ubrane w sukienki inspirowane latami 60., przypominające stewardessy retro, paradowały po wyłożonym dywanem wybiegu oświetlonym fluorescencyjnym oświetleniem kabiny. Lagerfeld opuścił „kokpit” na finał. Zaś wraz z kolekcją na sezon wiosna-lato 2013 kreator zamienił Grand Palais w solarne pole z gigantycznymi wiatrakami.
Innym razem urządził tam kasyno w stylu Monte Carlo. Udekorował wnętrze automatami do gry i stołami do ruletki i blackjacka, a muzy (m.in. Kristen Stewart, Julianne Moore, Vanessa Paradis, Lily Collins) oddawały się hazardowi, podczas gdy modelki krążyły wokół. Lagerfeld wysłał również rakietę Chanel na orbitę, a pokaz zamknął przebój „Rocket Man” Eltona Johna, po odliczaniu, zanim statek kosmiczny – emitujący dym i latające iskry – wzbił się w powietrze. Lagerfeld zamienił też przestrzeń zabytku w elegancki terminal lotniska, gdzie modelki „odprawiały się” na zapowiadany lot, odtworzył też modernistyczny apartament inspirowany Le Corbusierem, a także zbudował gigantyczny żakiet wykreowany przez Coco czy równie wielką butelkę kultowych perfum marki, a nawet amfiteatr w dżungli i spaloną salę teatralną. Były również klify i płynące wodospady zainspirowane prowansalską rzeką Verdon, jesienny las pokrytym kocem liści i z wysokimi dębami, a także galeria sztuki. Zaś na pokaz jesień-zima 2010 sprowadził 265-tonową górę lodową ze Skandynawii.
Żeby wybieg zamienić w podwodny świat, kreator zaprosił do współpracy sławną architekt Zahę Hadid, a nawiązujące do morskiego klimatu dekoracje imitowały rafy koralowe, muszle, koniki morskie i płaszczki. Z największej muszli na koniec wyłoniła się Florence Welch, śpiewając „What the Water Gave Me”. Zupełnie inne źródło inspiracji znalazł na pokaz wiosna-lato 2017 – na wybiegu zainstalował olbrzymią serwerownię Chanel, czyli rzędy skręconych kolorowych przewodów, przełączników i diod LED, sprawiających wrażenie, jakby znajdowały się wewnątrz gigantycznego komputera. To był jego komentarz do gwałtownej cyfryzacji świata.
Głośnym echem odbiła się też paryska ulica w nawie ikonicznego obiektu, na którą modelki wyszły z transparentami i skandowały feministyczne i antywojenne hasła. Całość przypominała prawdziwe demonstracje, niemal rodem z burzliwego maja 1968, kiedy ostatni raz tak tłumnie paryżanie wyszli na ulice. A wszystko to w realistycznej scenografii. Odtworzono paryską ulicę z najdrobniejszymi szczegółami – były typowe kamienice wokół wybiegu z prawdziwymi szybami w oknach i balkonami, asfalt z pasami dla przechodniów, chodniki, a nawet uliczne kałuże.
Karl zadbał nawet o to, by szykowne były zakupy spożywcze. Zamienił Grand Palais w supermarket, z modelkami przechadzającymi się sklepowymi alejkami w tweedowych spódnicach i pasujących do nich trampkach, a ich torebkami były min. koszyki na zakupy wykonane z charakterystycznych dla Chanel pasków z łańcuszków oraz pikowane torebki owinięte plastikiem, zapakowane w papierowe kartony. Nawet produkty na półkach miały logo Chanel: puszki tuńczyka były oznaczone „Délice de Gabrielle”, co było hołdem dla założycielki domu mody. Kręgi camemberta oznaczone „Cambonay” nawiązywały do Rue Cambon, ulicy, przy której stoi paryski flagowy sklep marki.
„Dlaczego supermarket? To coś z dzisiejszego życia i nawet ludzie, którzy ubierają się w Chanel, tam chodzą. To współczesny sposób na drogie rzeczy” – wyjaśnił Lagerfeld w wywiadzie dla „New York Timesa”.
Ten pokaz mody, na jesień 2014, przeszedł do historii popkultury. Długo o nim dyskutowano, a potem kopiowano. Na projektanta spadł deszcz pochwał. – Za każdym razem mnie zaskakuje. Pamiętam te wszystkie szalone pokazy, z którymi nikt nie może się równać, te widowiskowe pomysły, które są zabawą z modą i ciągłym wybieganiem kreatywności na przód. Dlatego Karl wciąż pozostaje królem. Ktoś kiedyś powiedział, że w modzie musisz być nieco jak gwiazda porno i Karl pozostaje… w formie – oceniła ze śmiechem dziennikarka i pisarka Natasha Fraser-Cavassoni, autorka biografii m.in. Loulou de la Falaise i Christiana Diora, po ówczesnym show ze sklepowymi półkami.
Pasmo sukcesów przerwała choroba – rak trzustki. Ostatni pokaz, w którym 85-letni Lagerfeld wziął udział, był ten, gdy Grand Palais zamieniło się w europejskie wybrzeże (pokaz mody „By the Sea” na wiosnę 2019). Modelki w słomkowych kapeluszach i strojach kąpielowych przeszły po wybiegu na promenadzie, a następnie po piaszczystej plaży, gdzie symulowane fale rozbijały się o ich bose stopy. Na finał słaby Lagerfeld wyszedł z chaty pokrytej strzechą, trzymając się swojej następczyni, Virginie Viard. Cztery miesiące później już nie żył.
4.
Przed każdym show przez lata goście (a na jeden pokaz zapraszano 2500 osób) rozmyślali nad tym, co międzyplanetarna, obejmująca wszystkie kontynenty i nieustannie ewoluująca wyobraźnia niemieckiego projektanta miała w zanadrzu. Czasami, co kiedyś wyznał, całe kolekcje i towarzyszące im pokazy łączyły się w jego snach. Pierwszy po jego śmierci był też jak sen. Gości powitała malownicza alpejska sceneria – w Grand Palais wzniesiono szwajcarski dom górski posypany sztucznym śniegiem (który pokrywał również wybieg), wokół stały sosny, latarnie i ośnieżone chaty. To było w środku zimowej krainy czarów, z kominami chat z bali, z których wydobywały się kłęby dymu, a narty marki Chanel tkwiły w ziemi.
Pokaz rozpoczął się brzękiem dzwonków wietrznych, po czym nastąpiła wzruszająca minuta ciszy dla zmarłego projektanta, a następnie goście słuchali nagrania audio samego Lagerfelda, w którym m.in. przywołał niepewność, jaką poczuł, gdy po raz pierwszy przejął stery marki. Podczas finału pokazu modelki szły grupami po wybiegu, trzymając się za ręce, ocierając łzy z oczu, a z głośników rozbrzmiewała piosenka Davida Bowiego „Heroes”.
Lagerfeld zawsze był nieugięty w twierdzeniu, że moda polega na patrzeniu w przyszłość. „Bez gratulacji. To już historia, liczy się następna kolekcja” – mawiał po każdym pokazie. Dlatego na siedzeniach gości tego, na którym po raz pierwszy go zabrakło, leżała zaprojektowana przez niego ilustracja. Przedstawiająca Coco Chanel i jego, wraz ze słowami: „The beat goes on”.﹡