Ze wszystkich rzeczy, które projektant mody Phillip Lim zgromadził w swoim penthousie w SoHo (modnej dzielnicy w samym sercu nowojorskiego Manhattanu), najcenniejszą rzeczą jest… kamień. Nie ręcznie robiony gramofon, który został zaprojektowany specjalnie dla niego przez guru designu Tylera Haysa; nie huśtawka ze skóry krokodyla Hermèsa, którą kupił pod wpływem kaprysu, gdy zauważył ją na wystawie sklepu; ani nie duży gwasz autorstwa Louise Bourgeois, który wisi w jego gabinecie. Nie, po prostu kamień – taki, który ma mniej więcej rozmiar i kształt nierówno przyciętego kawałka tortu urodzinowego – i jest pamiątką od królowej Bhutanu, Gyalyum Sangay Choden Wangchuck.
Lim, który jest pochodzenia chińskiego, został przedstawiony tej królewskiej osobistości przez wspólnych przyjaciół podczas podróży do tego kraju w Azji Południowej. – To było jedno z tych spotkań, które jest tak niespodziewane – mówi „Wall Street Journal”. – Kiedy mnie zobaczyła po raz pierwszy, powiedziała: »Wyglądasz na Bhutańczyka«. A ja na to: »Adoptuj mnie«. I wtedy, podczas zwiedzania ogrodu, podniosła z ziemi kamień, symboliczny kawałek swojego kraju i dała mi go.
Nie porzucił jednak swojego udanego życia. Wrócił do Nowego Jorku, gdzie w tym roku świętuje 18. rocznicę powstania autorskiej marki 3.1 Phillip Lim, która według szacunków generuje roczne przychody przekraczające 100 milionów dolarów. Założył ją wraz z przyjaciółką i obecną dyrektor generalną Wen Zhou, za jedyne 750 tys. dol. W nazwie jest jego nazwisko i liczba 31, bo tyle miał lat w chwili powstania firmy. Od początku dążył do tego, aby każda z jego kolekcji miała styl „ulicznej elegancji”. I tego trzymał się także, gdy dekorował swoje wymarzone mieszkanie na ostatnim, piątym piętrze stuletniego, żeliwnego budynku w SoHo przy cichej, brukowanej uliczce.
Kupił je w 2008 roku od gwiazdy muzyki country, a trzy lata później dokupił sąsiednią kawalerkę od maklera giełdowego. Połączenie dwóch lokali okazało się większym przedsięwzięciem, niż początkowo sobie wyobrażał, zwłaszcza że przystępował do realizacji projektu bez profesjonalnego dekoratora. – Chciałem stworzyć własny dom, a nie słuchać kogoś, kto będzie mi mówił, jak mam żyć – opowiada Lim, który dzielił penthouse ze swoim buldogiem francuskim, Oliverem.
Zajęty wieloma obowiązkami związanymi z pracą i podróżami, w końcu zatrudnił architekta Joe Nixa (jego żona, Maria Vu, pracuje w marce 3.1 Phillip Lim). Prace trwały w sumie 18 miesięcy, co ciągnęło mu się w nieskończoność, bo on sam nową kolekcję mody kreuje w zaledwie 45 dni, a rocznie tworzy ich aż cztery: po dwie damskie i męskie. – Jako projektant jestem przyzwyczajony do tempa, więc dla mnie sam remont był łatwy i przyjemny. Nawet mówiłem Joe: „Czy możesz to przyspieszyć?”. Biedny facet, dawałem mu popalić – śmieje się kilkukrotny zdobywca nagród CFDA, najważniejszych modowych wyróżnień w USA.
Razem wykreowali z dwóch mieszkań jeden rozległy, wypełniony światłem loft, który jest modernistycznym, eklektycznym sanktuarium pod patronatem Buddy stojącym w salonie. Na 325 m² z białymi ścianami przypominającymi galerię, znajdują się rzadkie i efektowne przedmioty: od szklanego stolika „IKB” zaprojektowanego przez Yvesa Kleina i wypełnionego niebieskim pigmentem charakterystycznym dla artysty, po klasyczne meble autorstwa największych nazwisk designu. Są tu m.in. fotel „Transat” z lat 20. projektu Eileen Gray, skórzane fotele „Senat” Pierre’a Jeannereta i drewniana ławka George’a Nakashimy zestawione ze znaleziskami zupełnie unikatowymi. W salonie znajduje się coś, co w pozycji klęczącej wygląda jak skórzana zbroja, a jest rzeźbą autorstwa londyńskiej stylistki i artystki Úny Burke, która stworzyła także kostiumy sceniczne dla Lady Gagi. Białe lniane sofy, a obok nich siedziska ze sklejki zaprojektowane przez konceptualne studio mebli Ro/Lu czy krzesło, które Phillip kupił na pchlim targu.
Wierny swojemu luzowi wyniesionemu z Kalifornii, gdzie dorastał w latach 80., projektant zachęca gości, aby poczuli się jak w domu. Jest więc kilka przytulnych miejsc do siedzenia i niestandardowy bar, który równie dobrze mógłby być w hotelu. – Chcę, żeby to miejsce wyglądało na swobodne, a nie jak muzeum – mówi. – Kiedy się wprowadziłem, zaprojektowałem każdą z dwóch głównych przestrzeni, tak, aby jedna była Zachodnim Wybrzeżem, a druga Wschodnim Wybrzeżem, ale potem ujednoliciłem styl.
Goście mogą wjechać windą zamykaną na klucz na prywatne półpiętro domu, podążając za ręcznie rzeźbionymi drzwiami z białego dębu do prywatnego gabinetu wyposażonego w brzozowe półki na książki. Z prywatnym tarasem na jednym końcu i elegancką kuchnią na drugim, rezydencja Lima została zaprojektowana z myślą o płynnym ruchu. Bo to, co najbardziej rzuca się w oczy w przestronnym lokum Lima, to jego symetria. A także bardzo eklektyczne połączenie mebli i dzieł sztuki XX wieku.
W obu przypadkach kierował się intuicją. Ponieważ wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, niezależnie od tego, czy zakochuje się w reprodukcji Hiroshiego Sugimoto z nowojorskiej galerii Gagosian (jego pierwszy zakup dzieł sztuki), czy w anonimowym płótnie pokrytym smugami białej farby z lokalnego sklepu charytatywnego. – Lubię tanio i elegancko – żartuje w rozmowie z „Elle Decor”.
W jego kolekcji jest rysunek Richarda Serry; dwie rzeźby byłego projektanta mody Helmuta Langa, które przypominają przemysłowe rury wykonane z bladoróżowej żywicy; prace Cy Twombly’ego (z jego serii „Tulipany”) i Ellswortha Kelly’ego („Cyclamen 2”). W salonie znajduje się jego portret autorstwa przyjaciółki, malarki i byłej modelki Anh Duong i mała rzeźba kapusty autorstwa artysty Claude’a Lalanne’a. Zbiera sztukę sercem, w ogóle nie podąża za trendami. Nie interesuje go, kto i co kupuje. To dokładne przeciwieństwo tego, jak większość ludzi kolekcjonuje dzieła sztuki.
Teraz niemal cały ten zbiór 50-letni projektant, który ubiera m.in. Jennifer Lawrence, Katie Holmes, Jessicę Albę i Solange, zabiera ze sobą do nowego apartamentu. Loft w SoHo po 15 latach postanowił oddać w inne ręce. Po raz pierwszy można go kupić lub wynająć. Ceny są adekwatne do urody miejsca: 8,5 mln dol., a cena wynajmu 45 tys. dol. miesięcznie.﹡