Od lewej: Naomi Campbell z córką trafiła na okładkę brytyjskiego „Vogue’a” w 2022 roku (zdjęcie: Steven Meisel); Ten sam fotograf w 1992 roku zrobił jej zdjęcie, które trafiło na okładkę „Vogue Italia” w styczniu tamtego roku
Naomi Campbell o rasizmie: „W młodym wieku zrozumiałam, co to znaczy być czarnym. Musiałam być dwa razy lepsza”
24 lipca 2024
tekst: Agnieszka Kowalska
Najsłynniejsza i najbogatsza czarnoskóra modelka w historii, Naomi Campbell, od lat oskarża: magazyny mody, projektantów oraz agencje modelek o to, że stosują segregację rasową. – Światem mody rządzi rasizm! – powtarza, próbując zwrócić uwagę branży na jeden z jej największych problemów. Kariera Brytyjki nie zaprzecza tym słowom: jako czarna kobieta, wciąż jest wyjątkiem w tym biznesie. – Ciało, uroda i talent nie mają znaczenia, liczy się tylko jakiego koloru jesteś – ocenia. A jednak na przekór tym słowom londyńskie Victoria & Albert Museum to jej poświęca pierwszą wystawę ze wszystkich żyjących modelek. Po raz kolejny okazała się pionierką.

Chcesz zostać modelką? Oto pytanie, które agentka modelek, Beth Boldt, zadała Naomi Campbell pewnego popołudnia w 1986 roku w Covent Garden w Londynie. Nieśmiała 15-latka, która chciała zostać profesjonalną tancerką, odsunęła się od grupki uczennic ze szkoły, bo była przekonana, że ​​to nie do niej się zwrócono, ale do towarzyszących jej dziewcząt o niebieskich oczach i długich blond włosach. Ale to właśnie na Campbell spojrzała Boldt. – Rozmawiam z tobą – powiedziała do czarnoskórej Brytyjki.

To był pierwszy raz, gdy Naomi zauważyła, że kolor skóry może jej pomóc w tej branży lub zaszkodzić. Ale wiele zależy od niej. Od jej determinacji. – Ona nigdy nie zaczynała na równi z innymi. Nigdy nie przestała domagać się równych szans – uważa dziennikarz mody Tim Blanks, który opowiada w fotoksiążce „Naomi in Fashion” o supermodelce. Album, poświęcony 40-letniej karierze ikony, zawiera zdjęcia najlepszych fotografów: tj. Steven Meisel, Peter Lindbergh, Paolo Roversi, Ellen von Unwerth, Arthur Elgort, Karim Sadli, Patrick Demarchelier i Mikael Jansson. „Na zdjęciach chciałam przełamać wszelkie granice” – Campbell na łamach publikacji opowiada o swoich najsłynniejszych sesjach. „Szczerze mówiąc, nie znałam granic. Powinnam powiedzieć, że chciałam złamać wszystkie zasady”.

O TYM, JAK BYŁA PIERWSZA

Jako 17-latka trafiła na frontową stronę brytyjskiego „Vogue’a”. Był grudzień 1987 roku. To była nie tylko jej pierwsza okładka w karierze, ale pierwsza okładka w historii magazynu z czarnoskórą Brytyjką – Naomi stała się jedną z zaledwie dwóch czarnych dziewczyn z okładki tego pisma od 1966 roku (pierwszą była Donyale Luna z USA).

Podczas sesji na pustyni z fotografem Patrickiem Demarchelierem nie wiedziała jednak, czy w ogóle trafi na tę najważniejszą stronę w magazynie mody. Chodziło o kolor skóry. – Nie potrafię nawet wyjaśnić, co dla mnie oznaczała ta okładka. To sprawiło, że moja rodzina była dumna, ale przede wszystkim czarnoskórym modelkom dawała nadzieję – wspomina.

W następnym roku w czerwcu jej zdjęcie trafiło na okładkę włoskiego „Vogue’a”. Zdjęcia robił młody Steven Klein. – Był bardzo miły i profesjonalny, ale sesja była trudna, ponieważ makijażystka nie przyniosła właściwego podkładu dla mojej ciemnej skóry. Nikt jej nie powiedział, że przyjdzie Murzynka, w efekcie zdjęcie, które trafiło do gazety, nie miało prawdziwego odcienia skóry: było zbyt białe. Potem na wszystkie sesje zawsze brałam własny podkład i puder – relacjonuje.

Trzy miesiące później spotkało ją kolejne wyróżnienie: stała się pierwszą modelką o ciemnym kolorze skóry, która pojawiła się na okładce francuskiego „Vogue’a”. Pisma, które trafiało do białej burżuazji. – Dużo już miałam na koncie zdjęć dla „Vogue Paris” i podczas tych sesji powtarzano mi w dość niegrzeczny sposób, że okładka ze mną nie jest możliwa. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że na okładce tego magazynu jeszcze nigdy nie było czarnej modelki – Naomi wspomina po latach.

Odmawiano jej za każdym razem, dopóki nie poprosiła o pomoc samego Yvesa Saint Laurenta, który od zawsze wspierał czarnoskóre piękności i jako pierwszy zatrudniał je na swoje wybiegi – Iman, Mounia, Katoucha Niane, Khadija Adams, Pat Cleveland to tylko kilka z tych, które jemu zawdzięczały karierę. Projektant podobno groził wycofaniem kampanii reklamowych z „Vogue’a” (a tym samym inwestycji finansowych, bo był jednym z największych reklamodawców magazynu) oraz wstrzymaniem ubrań do sesji do czasu, aż pismo zgodzi się na okładkę z Naomi. Skutecznie.

Tymi okładkami Naomi Campbell „napisała historię” czarnoskórej modelki pionierki

W sierpniu 1988 roku na pierwszą stronę trafił portret 18-letniej Brytyjki zrobiony przez Demarcheliera w studio w Nowym Jorku. – Cieszyłam się, że tworzę historię – deklaruje dzisiaj. – Czy myślałam, że to było rasistowskie? Niektórzy ludzie po prostu szczerze mówili mi, że nigdy nie myśleli o zatrudnieniu czarnej dziewczyny. Dlatego nie zawsze odbierałam to jako rasizm. Po prostu odbierałam to jako: „OK, nigdy nie próbowałeś, teraz czas spróbować”. I walczyłam o siebie.

Zaś we wrześniu 1989 roku (największy numer roku) redaktor naczelna Anna Wintour umieściła jej zdjęcie na okładce amerykańskiego „Vogue’a”. Nie była pierwszą czarnoskórą modelką, bo przed nią w 1974 roku była Afroamerykanka Beverly Johnson, ale i tak było to wydarzenie. – Byłam zdenerwowana, ponieważ wtedy już rozumiałam, jak ważne jest bycie czarnoskórą modelką i jak wielkie ryzyko Anna podjęła. To był jej pierwszy wrześniowy numer jako redaktor naczelnej i ona była za tę decyzję bardzo atakowana. Będę jej na zawsze wdzięczna – mówi dzisiaj.

Dwa lata później pokonała kolejną barierę. Jako pierwsza czarnoskóra modelka znalazła się na okładce magazynu „Time”, gdzie reprezentowała fenomen supermodelek. „Ta jedyna symboliczna dziewczyna” – tak kiedyś określała siebie Campbell. I często przypominała także historię Eunice Johnson z amerykańskiego magazynu „Ebony”. – Musiała kupować wszystkie swoje ubrania na sesję, bo gazety nie chciały jej ich pożyczać – mówi w rozmowie z „Financial Times” o objazdowym programie pokazów mody, znanym jako Targi Mody Ebony, który przybliżał paryskie haute couture milionom kolorowych kobiet.

O TYM, JAK ZMIENIŁA HISTORIĘ

Rasizm, którego Naomi doświadczyła – a raczej, jak twierdzi, którego nie chciała zaakceptować – stanowi podstawę jej kariery i podkreśla jej pozycję w branży. Nie była pierwszą kolorową modelką, która zyskała sławę w modzie. Ona sama pamięta całą litanię kobiet, które poznała i które udzielały jej lekcji w trakcie rozwijającej się kariery: – Amalia, Katoucha, Dalma, Violetta – o mój Boże! – Sonia Cole, Anna Bayle, Mounia, Khadija, Iman, Kirat – wiele nazwisk zostało zapomnianych, no może wciąż pamiętają je modowi maniacy!

Campbell z kolei położyła podwaliny pod kariery wielu kolorowych modelek, które poszły w jej ślady. – Nadała tempo i otworzyła wiele drzwi młodym dziewczętom, od aktorek po piosenkarki. Jest świecącą latarnią inspiracji – mówi projektant mody, John Galliano, bliski przyjaciel modelki od dziesięcioleci. – A to nie przyszło łatwo. Walczyła o wszystko, co dzisiaj ma, i to robi wrażenie. Campbell jest sławna, może i niesławna, ale jest też pionierką w branży modowej, a jej kolor skóry ma znaczenie.

Ona sama przyznaje, że kiedy zaczynała jako modelka, nie była zatrudniana na niektóre pokazy mody ze względu na kolor skóry. – Nie pozwoliłam, żeby mnie to zniszczyło. Biorąc udział w castingach i innych prezentacjach, już w młodym wieku zrozumiałam, co to znaczy być czarnym. Trzeba było włożyć dodatkowy wysiłek. Musiałam być dwa razy lepsza, pracować dwa razy ciężej, żeby znaleźć się tam, gdzie moje białe koleżanki – opowiada.

Nie ukrywa też, że miała szczęście, że piękne i białe Linda Evangelista i Christy Turlington zaprzyjaźniły się z nią i stały po jej stronie. – Powiedziały niektórym projektantom, że jeśli chcą mieć je w swoich pokazach, muszą zatrudniać także mnie. Tego rodzaju wsparcie było niespotykane. Byłyśmy prawdziwymi przyjaciółkami, a ludzie nazywali nas „The Trinity”. Jest fotografia naszej trójki leżącej w wannie w paryskim Ritzu, która naprawdę oddaje tego ducha – opowiada o zdjęciu, które w 1990 roku zrobiła Roxanne Lowit.

Naomi w sesji zdjęciowej dla „Vogue Italia” w kwietniu 1990 roku
Zdjęcie: Ellen von Unwerth

Walczyła mocniej niż inne dziewczyny. – Szybko zrozumiałam, że będę musiała zaakceptować wszystko – zadowolić się okruchami, by z czasem móc żądać dużo więcej – mówi bez ogródek.

Być może to właśnie ta odmowa poddania się oczekiwaniom społecznym pomogła jej w dojściu na szczyt. W 2004 roku znanemu dziennikarzowi telewizyjnemu Michaelowi Parkinsonowi wyznała: – Kiedy dostaję okładkę, myślę, że nie jest ona tylko dla mnie, ale dla pokolenia czarnych dziewcząt przede mną i po mnie.

O TYM, JAK PRZETARŁA SZLAKI

To bycie pionierką naprawdę miało swoją wagę i doniosłość. Gdy w XX wieku na okładce magazynu mody pojawiała się czarnoskóra kobieta, reakcja opinii publicznej była rozczarowująca. Uważano, że to domena białych ludzi. W USA niektórzy sponsorzy grozili wycofaniem przychodów z reklam, a niektórzy czytelnicy anulowali abonament.

„Historycznie rzecz biorąc, czarne kobiety w białej Ameryce były nazywane na różne sposoby. »Piękna« było jednym z ostatnich – napisała amerykańska pisarka i modelka Barbara Summers w swojej przełomowej pracy z 1998 roku zatytułowanej „Skin Deep: Inside the World of Black Fashion”. Jej zdaniem, było to smutne dziedzictwo niewolnictwa.

Na początku XX wieku nowe produkty, takie jak środki rozjaśniające skórę i maści zapobiegające skręcaniu się włosów, wysyłały sygnał, że naturalne czarne cechy wymagają skorygowania, powodując to, co Summers opisuje jako „zamieszanie” co do tego, czym jest czarne piękno. Zaś lincze w USA wyraźnie zasygnalizowały niebezpieczeństwa związane z wejściem na terytorium do tej pory zarezerwowane dla białych. Dopiero ruch na rzecz praw obywatelskich w latach 50. i 60. zmobilizował znaczną liczbę zwolenników walki z rasizmem.

Naomi Sims była przykładem nowej generacji odważnych amerykańskich modelek, które nie czekały na pozwolenie na zaproszenie do branży, w której dominują biali projektanci, styliści, fryzjerzy, makijażyści, agenci, fotografowie i dziennikarze. Miała dość odrzucenia przez agencje, poszła prosto do fotografów, ostatecznie trafiając na okładki magazynów i chodząc na wybiegu u Halstona i Giorgio di Sant’Angelo. Poparła inną Afroamerykankę, Beverly Johnson, która w sierpniu tego roku będzie obchodziła 50. rocznicę bycia pierwszą czarną gwiazdą amerykańskiego „Vogue’a”.

W 1988 roku dwie kultowe czarne modelki – urodzona w Nowym Jorku Bethann Hardison i pochodząca z Somalii Iman – założyły Black Girls Coalition, aby zwrócić się do branży modowej o równą reprezentację i równą płacę. – Czarna modelka może żądać 700 dolarów za sesję zdjęciową, podczas gdy biała może otrzymać 3,5 tysiąca dolarów za tę samą pracę – wytykała branży na konferencji prasowej koalicji.

Campbell dołączyła do niej rok później i od tego czasu opisuje Hardison jako „drugą matkę”. Jednym z sukcesów Black Girls Coalition było nakłonienie do wydania całkowicie „czarnego wydania” numeru „Vogue Italia”. Magazyn z lipca 2008 roku zatytułowany „All Black Issue”, zawierający cztery różne okładki z Naomi Campbell, Jourdan Dunn, Liyą Kebede i Sessilee Lopez, został wyprzedany w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych w ciągu 72 godzin. Musiał zostać dodrukowany we Włoszech, Niemczech, USA i Wielkiej Brytanii. „All Black Issue” wywołał ogólnoświatową dyskusję, reportaż o nim zrobiła nawet telewizja CNN.

Edward Enninful, który stylizował sesję, zauważył: – Nigdy nie myślałem, że będę mógł zobaczyć coś takiego – moich ludzi, moją rasę, kobiety pokazane w ten sposób: ubrane we wspaniałe, szykowne kreacje. Ale najważniejsze jest to, że ten numer dowiódł, że my, czarni, jako bohaterowie możemy się dobrze sprzedawać.

Aktywizm Campbell wraz z pozycją i sławą, stał się centralnym punktem jej kariery. Zainspirowana swoimi nieustraszonymi poprzedniczkami i przyjaźnią z Nelsonem Mandelą (jej „mentorem”, jak nazywa nieżyjącego już przywódcę RPA), którego poznała w latach 90., stworzyła w 2005 roku Fashion For Relief, ruch organizujący pokazy mody w celu zbierania funduszy dla stowarzyszeń pomocowych. Choć kilka miesięcy temu tę charytatywną organizację zamknięto, Naomi wciąż realnie wspiera kolorowych twórców z branży mody. Jest wielką zwolenniczką afrykańskich projektantów, jak choćby Marianne Fassler i Tiffany Amber, promując ich w mediach i występując na ich pokazach. Od 2018 roku wspiera również Tydzień Mody Arise w Lagos, który celebruje modę afrykańską. A w 2022 roku uruchomiła globalną inicjatywę Emergein w Katarze, aby promować twórców z Afryki i krajów niedostatecznie reprezentowanych w branży.

– To Madiba (tak mówiło się na Nelsona Mandelę – przyp. red.) mnie tego nauczył, że muszę wykorzystać swoją pozycję, swoje wpływy, aby pomóc innym, potępić niesprawiedliwość i prowadzić walkę za tych, którzy nie mogą – wyznała kiedyś BBC.

W tej walce pomagał jej jeszcze ktoś: ten, z którym była związana najbliżej, nieżyjący już projektant mody Azzedine Alaïa. To właśnie jego nazywała „tatą” jako pierwszego z szeregu ojców, których przysposobiła w swoim życiu, włączając w to Quincy’ego Jonesa i Nelsona Mandelę. Odkąd była nastolatką, często zatrzymywała się w paryskiej siedzibie Alaïa, gdzie mieszkał i pracował. – Bardzo opiekował się mną, pracą, którą wybrałam i ludźmi, z którymi pracowałam. A jeśli ktoś okazał mi brak szacunku, dzwonił w mojej obronie, zwłaszcza gdy miałam 17 lat – Campbell opowiada „Financial Times” o czasie spędzonym z kreatorem. – Wiele się od niego nauczyłam. Nigdy nie wiedziałam, kto przyjdzie na lunch lub kolację. To była druga rzecz: poza tym, że robił niesamowite, wspaniałe modowe dzieła, zawsze gotował obiad dla mnie i dla siebie. A dopiero potem mogliśmy pracować.

O TYM, ŻE WCIĄŻ PROWADZI REWOLUCJĘ

Naomi stopniowo wygrywa swoją bitwę, ale wojna o prawa czarnoskórych modelek nie jest zakończona. Statystyki są naprawdę szokujące. W 2014 roku „Guardian” przedstawił następujące dane: 80 proc. modelek, które wystąpiły na Nowojorskim Tygodniu Mody, miały biały kolor skóry, 9,8 proc. – żółty, a raptem 7,7 procent – czarny. Przez ponad dekadę na okładce brytyjskiej edycji „Vogue’a” nie pojawiła się ciemnoskóra modelka, aż do numeru z lutego 2015. Była na niej Jourdan Dunn.

– Jeśli masz czarną twarz, nikt nie chce cię na okładce magazynu. Mówią, że pismo nie będzie się wtedy sprzedawać, ale nie ma na to dowodów. Ludzie, którzy kontrolują ten biznes, są leniwi. Wiele czarnych modelek boi się mówić o tym, co się dzieje. Ludzie myślą, że wszystko w tym biznesie jest glamour i że jesteśmy traktowane tak samo. Ale tak naprawdę panuje rasizm – skomentowała brytyjska modelka, która już nigdy później nie trafiła na okładkę „Vogue’a”. – Zdarzało się, że odprawiano mnie z castingów, tłumacząc, że zleceniodawca nie potrzebuje już więcej czarnych dziewczyn. A raz, za kulisami sesji zdjęciowej, miał miejsce incydent z wizażystką, która odmówiła umalowania mnie z powodu mojego koloru skóry, ponieważ sama była biała! – Dunn zdradziła w wywiadzie dla magazynu „The Edit”.

Choć Naomi Campbell na zawsze zmieniła oblicze mody, to jej zdaniem, postęp jest bardziej wynikiem trendów niż rzeczywistych regulacji, które zostaną na zawsze. – Prezydent Ameryki był czarny, ale ja, jako czarna kobieta, wciąż jestem wyjątkiem w tym biznesie. Traktuje się nas jak niewolnice. Show biznes jest rasistowski. W przeszłości było więcej propozycji dla czarnoskórych modelek, ale znów zauważamy, że wszędzie promuje się identycznie wyglądające blondynki. W magazynach, na wybiegu, wszędzie widzę jasną skórę. Czarnoskóre dziewczyny nie mają szans, by zrobić karierę na paryskich czy mediolańskich wybiegach. A dziewczyny o jasnej karnacji, blond włosach i niebieskich oczach, są w świecie mody traktowane zupełnie inaczej niż my: lepiej – oskarżała w wywiadzie dla „Glamour”.

Jednocześnie wyznała, że opresyjna branża stała się dużo bardziej inkluzywna. Nie tylko pod względem rasy i koloru skóry. Po raz pierwszy w historii modelki to nie tylko białe, chude i młode dziewczyny, ale także dojrzałe kobiety z siwymi włosami i zmarszczkami, które mają różne rozmiary i egzotyczne pochodzenie. Po raz pierwszy na wybiegach chodzą transseksualiści i niepełnosprawni, a klasyczne piękno przestało być jedyną przepustką. Rewolucja trwa…

Zdjęcie, które „wykreowało” zjawisko supermodelek, powstało w Nowym Jorku w 1989 roku, a brytyjski „Vogue” umieścił je w styczniu 1990 na okładkę. Przedstawia Naomi Campbell, Lindę Evangelistę, Tatjanę Patitz, Christy Turlington i Cindy Crawford
Zdjęcie: Peter Lindbergh

W 2010 roku razem z fotografem Nickiem Nightem supermodelka – o której Andreas Kronthaler, projektant domu mody Vivienne Westwood, mówi: „Jest kimś więcej niż kołyszącą biodrami modelką stulecia” – stworzyła poruszający film o rasizmie w świecie mody. W kilkuminutowym klipie pojawiły się słowa Nicka: „W dzisiejszych czasach, czarnoskóre modelki są rzadkością w świecie mody” – na przemian z Naomi, mierzącą na wprost z dwóch karabinów maszynowych. Pomimo że wideo zawierało mocny przekaz, nie zmniejszyło wcale istniejącego problemu.

Nie pomogła też pierwsza głośna próba zwrócenia uwagi na problem, którą podjęła Franca Sozzani, ówczesna redaktor naczelna włoskiego „Vogue’a”, wydając „All Black Issue”. Spotkała ją za to krytyka, ale Sozzani nigdy tego nie żałowała. – Silne osobowości tworzą przyszłość… także przyszłość mody. Myślę, że współczesna moda jak nigdy dotąd bierze udział w walce ze społecznymi stereotypami. Manifestuje, prowokuje, angażuje się w walkę o lepszą przyszłość – odpierała zarzuty.

O TYM, ŻE JAKO PIERWSZA TRAFIŁA DO MUZEUM

Niestety, Naomi Campbell pozostaje jedyną znaną czarnoskórą modelką, która wciąż jest zatrudniana, która chodzi po wybiegach, zdobi okładki i traktowana jest jak gwiazda. Choć karierę zaczynała wraz z Kate Moss, ona na okładce brytyjskiego „Vogue’a” była w tym czasie zaledwie pięć razy, podczas gdy biała Moss aż 36.

Ale to właśnie jej prestiżowe Victoria and Albert Museum w Londynie zorganizowało wystawę, zatytułowaną „Naomi: In Fashion”. Nigdy dotąd żadna instytucja sztuki nie zorganizowała biograficznej ekspozycji poświęconej żyjącej modelce. Campbell po raz kolejny okazała się pionierką. „Naomi: In Fashion” to retrospektywa życia supermodelki opowiedziana za pośrednictwem fotografii z magazynów i rodzinnego albumu, nagrań wideo, teledysków, osobistych pamiątek, a przede wszystkim ubrań autorstwa prominentnych projektantów. Campbell współpracowała bowiem z największymi: tj. Yves Saint Laurent, Karl Lagerfeld, Gianni Versace, Azzedine Alaïa, Jean Paul Gaultier, Vivienne Westwood, Marc Jacobs i inni. Blisko sto kreacji zaprezentowanych na wystawie pochodzi z prywatnej garderoby modelki, a także ze zbiorów V&A oraz archiwów domów mody.

Ekspozycja powraca także do jednego z mniej chwalebnych występów Naomi Campbell. W 2007 roku została skazana na pięć dni prac społecznych za rzucenie telefonem w twarz asystentki. Ostatniego dnia zdecydowała się „wyjść z podniesioną głową” i opuściła lokal w wieczorowej sukni couture Dolce & Gabbana ozdobionej srebrnymi cekinami, a na nogach miała eleganckie szpilki. Uwiecznione przez paparazzi zdjęcie obiegło cały świat, a w magazynie „W” ukazała się głośna sesja mody autorstwa Stevena Kleina inspirowana tym niechlubnym życiowym wydarzeniem. Zapytana później przez magazyn „Grazia”, dlaczego ubrała się na tę okazję tak szykownie, odpowiedziała: – Dlaczego ludzie mieliby oczekiwać, że będę wyglądać na zaniedbaną?

Miała kontrowersyjne momenty, takie jak szeroko nagłośnione wystąpienia w sądzie, w tym te dotyczące napaści na współpracowników i przyjęcia „krwawych diamentów” od byłego prezydenta Liberii. Jednak popkulturowe znaczenie Campbell jest niepodważalne. Można mieć wątpliwości, czy jej osoba uzasadnia wagę wystawy muzealnej, zaszczytu przysługującego nielicznym wybranym, bo jest kilka innych modelek, które zasługują na taką samą uwagę (najbardziej oczywiście Kate Moss, której osobisty styl wpłynął na całe pokolenia), ale kariera i życie 54-letniej Naomi mają wszystkie składniki hitowej retrospektywy. To długowieczność, dramat i prawdziwa walka.

Co podsumowuje także album „Naomi in Fashion” (wydawnictwa Rizzoli), który dzieli się na pięć aktów zatytułowanych „Supermodelka”, „Muza”, „Biznesmenka”, „Partner artystyczny” i „Aktywistka”. Tyle rozdziałów, które pozwalają nam zrozumieć wpływ Brytyjki na modową branżę. Ale jednocześnie są dowodem na to, że przez cały czas jej kariery niewiele się zmieniło dla modelek o czarnym kolorze skóry, a pojedyncze sukcesy nie zakończyły etnicznej suszy. – Świat mody jest i jeszcze długo będzie zdominowany przez białych. To branża bogactwa i luksusowego stylu życia. A najbogatsi są właśnie biali i nic dziwnego, że nie ma tam miejsca dla czarnych – podsumował Nana Tamakloe, szef agencji Confidence Models, tłumacząc, dlaczego panuje rasowa monotonia.

_____

Wystawa „Naomi: In Fashion” w Victoria and Albert Museum w Londynie potrwa do 3 marca 2025 roku.

 

Kopiowanie treści jest zabronione