Od lewej: Jedna z prac z projektu „The Beautiful Paintings” Damiena Hirsta; Damien Hirst z jedna z prac z projektu „The Beautiful Paintings”. Zdjęcia: HENI
Nie namalował żadnego obrazu; poprosił, by kolekcjonerzy zrobili to sami z pomocą AI. I zarobił na tym 20 milionów
24 kwietnia 2023
tekst: Agnieszka Kowalska
Damien Hirst, jeden z najgłośniejszych i najlepiej zarabiających współczesnych artystów, znów zaszokował świat sztuki. Jego najnowszy projekt „The Beautiful Paintings” polegał na tworzeniu prac generowanych przez sztuczną inteligencję, ale on sam nie ruszył nawet palcem – zaprosił kolekcjonerów do stworzenia własnych wersji jego kultowych obrazów „Spin”. Efekt? Zainteresowanie było tak wielkie, że artysta zarabiał 2,1 miliona dolarów dziennie.

Posłuchaj

„The Beautiful Paintings” to najnowsza wyprawa Damiena Hirsta do królestwa NFT (non-fungible token, czyli „niewymienialne tokeny”) – cyfrowych dzieł sztuki, które istnieją wyłącznie w jednej kopii. To kontynuacja jego słynnych obrazów „Spin” z lat 90., w których kapał farbą ze szczytu drabiny na obracające się płótna, a barwy się ze sobą zlewały. Chciał w ten sposób dowieść, że sztuka nie musi ograniczać się do talentu artystycznego i wywodzić się z „mroku, intensywności i burzliwości”, ale przywoływać miłe wspomnienia z dzieciństwa i emanować energią.

Pomysł na „Spin” wziął się z odcinka brytyjskiego programu telewizyjnego dla dzieci „Blue Peter” z 1975 roku, który wyjaśnia, w jaki sposób powstają obrazy wirowe. Hirst zaczął tworzyć prace z tej serii od 1994 roku, kiedy mieszkał w Berlinie. Zamiast tworzyć kompozycję za pomocą pędzla, zaczął nakładać pigmenty na swoje płótna w trakcie wirowania, umożliwiając maszynie ułatwienie przypadkowych ruchów i interakcji kolorów. Każdy z tych okrągłych, psychodelicznych obrazów jest abstrakcyjny i przypomina styl rozpryskiwania Jacksona Pollocka. W odróżnieniu od tradycyjnego malarstwa głównie okrągłe dzieła nie mają widocznej góry i dołu, a ich autor zadbał też o długie i wyszukane tytuły, które zaczynają się od „piękne” i kończą na „malarstwo”.

Przez ostatnie 30 lat Hirst powracał do tego formatu, czasem nawet zapraszając do swojego studia innych twórców, jak np. David Bowie, aby wspólnie stworzyli „Spin Painting”.

 

Młody Damien Hirst podczas tworzenia obrazów z serii „Spin” w lat 90.
Zdjęcie: HENI

Opierając się na tym dorobku, wykorzystując różne kształty, rozmiary i techniki, wymyślił kolejną wersję – „The Beautiful Paintings”. Prace zachowują estetykę (żywe kolory pozostały niezmienne) i ideę serii, opierającą się na przypadku i losowości, ale narzędzia mechaniczne Hirsta, zastępuje sztuczna inteligencja. A co najważniejsze: 58-letni Hirst sam nawet nie ruszył palcem. Pomysł polegał na tym, by potencjalni kolekcjonerzy i fani sami „zrobili” sobie sztukę. Przy pomocy algorytmu generatywnego.

Od razu byli kierowani do panelu nawigacyjnego na stronie online HENI, brytyjskiej firmy zajmującej się sztuką i technologią, która obecnie jest głównym cyfrowym współpracownikiem artysty (a także m.in. Gerharda Richtera, JR i Petera Doiga). – Damien od ponad roku ściśle współpracuje z zespołem zajmującym się analizą danych w naszej firmie, aby stworzyć algorytm generatywny, który cyfrowo konstruuje dzieła sztuki w wielu unikalnych stylach, rozwijając i przesuwając granice tego, jak wyglądają normalne „obrazy wirowe” – zdradził rzecznik HENI. – W ten sposób daje kolekcjonerom możliwość wyboru własnej kombinacji kolorów, stylów, kształtów i rozmiarów w celu wygenerowania dzieł sztuki i ich tytułów. Chociaż kolekcjonerzy mogą wybierać te zmienne, ostatecznie każda grafika będzie wyjątkowa.

Nie ruszając się z fotela mogli zostać „nowymi Hirstami”. Menu pozwalało im wyselekcjonować do 12 kolorów oraz jeden z 25 stylów wirowania o nazwach m.in. „niebiosa”, „eksplozje”, „korkociągi”, rwące rzeki” i „tajfuny”. Dostępny był również czarno-biały styl o nazwie „Star Cluster” oraz funkcja „rozmycie”, którą można było zastosować w połączeniu z dowolnym stylem, aby podkreślić ruch różnych plam farby rozchodzących się promieniście od środka płótna podczas jego obrotu.

Panel nawigacyjny „The Beautiful Paintings”, który zastąpił wirującą konstrukcję stojącą w pracowni artysty
Zdjęcie: HENI

Do wyboru był kształt płótna: kwadratowy lub okrągły. Ci, którzy byli bardziej skłonni do zrezygnowania z kontroli nad twórczą maszyną Hirsta, mogli losować cały proces. Podobnie z tytułami obrazów, które oddano we władanie uczeniu maszynowemu – wytrenowano model nowoczesnej sieci neuronowej na bazie danych pochodzących z dużego zestawu danych tekstowych. Model ten pozwala na nieskończoną różnorodność nowych i niewidzianych nigdy wcześniej tytułów, które nawiązują do formatu istniejących obrazów Hirsta z serii „Spin”.

Gdy już kolekcjonerzy stworzyli obraz, mogli kupić go w formie fizycznej, cyfrowej (NFT) lub obu. Te pierwsze były dostępne w czterech rozmiarach o średnicy od 24 cm do 100 cm, z podpisem Hirsta nabazgranym flamastrem. Przed wydrukowaniem ich na płótnie ze stretchem pokrytym żywicą ludzie z HENI przeskalowali grafikę do rozdzielczości 16K, co pozwoliło na zachowanie skomplikowanych szczegółów i struktury w większym rozmiarze. Ceny płócien wahały się od 1500 do 6000 dolarów, a NFT wybity na blockchainie Ethereum kosztował 2 tys. dol. – Zawsze wierzyłem, że wszystko, co jest zrobione dobrze, jest sztuką. I nie ma granic – autor projektu ogłosił w oświadczeniu 31 marca, gdy przedsięwzięcie startowało. – Dla mnie o tym są „The Beautiful Paintings” i „Spin Paintings”. Żadnych granic. Sztuka, która sprawia, że ​​myślisz „wow!” i w której możesz się zatracić.

Kolekcjonerzy poszli na całość. Projekt, który właśnie się zakończył, okazał się bardzo lukratywnym biznesem dla brytyjskiego artysty. Autor „The Beautiful Paintings” sprzedał ponad 5,5 tys. obrazów (5109 fizycznych dzieł sztuki i 399 NFT) i w zaledwie 9 dni zarobił 20,9 miliona dolarów. Największe oferowane rozmiary kwadratów i kół Hirsta (o średnicy 100 cm) były najczęściej wybierane. Koła okazały się prawie trzy razy bardziej popularne niż kwadraty, a prace fizyczne chętniej generowane niż cyfrowe: mniej niż 10 procent stworzonych prac to NFT.

Ten ostatni wybór jest potwierdzeniem preferencji z poprzedniego projektu Hirsta, łączącego sztukę fizyczną i cyfrową – „The Currency” z 2021 roku. Kolekcjonerom wydano fizyczną i cyfrową wersję tego samego dzieła, a następnie zmuszono do wyboru. Większość zdecydowała się porzucić NFT na rzecz fizycznego Hirsta. Co z oryginalnymi dziełami sztuki, z których zrezygnowano na rzecz tokena NFT? W swojej londyńskiej galerii artysta zaczął je… palić. Trafił na pierwsze strony gazet, a na całej akcji zarobił ponad 89 milionów dolarów.

Jego tegoroczny pomysł, jak się okazało, znów przyciągnął rzesze kolekcjonerów (lub inwestorów, jeśli jesteś cynicznie nastawiony do tego rodzaju sztuki). – Chciałem zrobić coś czysto generatywnego. Bez użycia farby, płótna, ołówków i papieru byłem podekscytowany, zastanawiając się, czy uda nam się stworzyć coś, co wygenerowałoby dobrze wyglądające „Spin”, których nie było w prawdziwym świecie – wyjaśnił Brytyjczyk, który od lat 90., od czasu, gdy odkrył go magnat marketingu i znany kolekcjoner sztuki współczesnej, Charles Saatchi, jest gwiazdą współczesnej sztuki.

Uchodzi też za najbogatszego żyjącego artystę w Wielkiej Brytanii (jego majątek szacuje się na ok. 400 mln dolarów), choć nic tego nie zapowiadało. Jako nastolatek był dwukrotnie aresztowany za kradzieże w sklepach, a w czasie studiów na londyńskiej ASP pracował w kostnicy. Marketing i promocję opanował do perfekcji. Od początku był jednym ze swoich największych kolekcjonerów, budząc kontrowersje poprzez angażowanie się w niezwykłe praktyki rynkowe, takie jak odkupywanie własnych dzieł, co niektórzy nazywają manipulacją na rynku. Ale jemu kontrowersje nie szkodzą, a dziwaczne nagłówki wiadomości wydają się działać na jego korzyść. Dowód? Do najbardziej znanych prac Hirsta należy cykl „Natural History”, w skład którego wchodzą martwe wypreparowane zwierzęta (m.in. krowa, owca i rekin) zanurzone w formalinie i umieszczone w szklanych gablotach. Okaz żarłacza tygrysiego o długości ponad 4 m kolekcjoner kupił za 8 mln dolarów. Zaś ludzką czaszkę wysadzaną diamentami, którą zatytułował „Na miłość boską”, sprzedał za 50 mln funtów – dziś to najbardziej komentowane dzieło sztuki w historii i jedno z najdroższych.

Najnowszym projektem znów przełamał bariery w świecie sztuki. Przy okazji pojawiły się bowiem pytania: co decyduje o wartości dzieła sztuki?, czy dzieła sztuki lepiej służą jako inwestycja?, czy artysta jest jeszcze potrzebny? Tym bardziej, że wraz z ogłoszeniem premiery „The Beautiful Paintings” miał miejsce niesamowity, choć podobno prawdziwy, zbieg okoliczności. Tego samego dnia późnym wieczorem, pewna kobieta straciła panowanie nad swoim rolls-royce’em na Florydzie, wjeżdżając nim do ogródka milionerów i kolekcjonerów sztuki Stevena i Lisy Tananbaumów – wpadając na rzeźbę Damiena Hirsta z 2017 roku zatytułowaną „Sfinks” i zrzucając ją z cokołu. Posąg „po przejściach” wyceniono na 3 miliony dolarów. ﹡

Tył i przód obrazu z serii „The Beautiful Paintings”
Prace z projektu „The Beautiful Paintings” Damiena Hirsta
NFT z projektu „The Beautiful Paintings”
NFT z projektu „The Beautiful Paintings”
NFT z projektu „The Beautiful Paintings”

Kopiowanie treści jest zabronione