W XVII wieku w kamienicy na ul. Breestraat (obecnie Jodenbreestraat) w centrum Amsterdamu, gdzie zamieszkiwała elita miasta, mieszkał handlarz dziełami sztuki Hendrick van Uylenburgh, który osiadł tu po powrocie do Holandii z… Polski. Najpierw przez wiele lat mieszkał w Krakowie i Gdańsku i zasłynął jako królewski marszand – dokonywał zakupów dzieł sztuki dla króla Zygmunta III Wazy. W 1625 w nowym amsterdamskim domu otworzył dobrze prosperującą pracownię malarską, gdzie zatrudniał młodych zdolnych artystów.
W 1631 roku w tym samym celu do domu van Uylenburgha przeniósł się Rembrandt van Rijn, który przybył do miasta jako młody i ambitny malarz. Otrzymał od marszanda m.in. zlecenie na namalowanie obrazu znanego obecnie jako „Straż nocna”, być może jego najsłynniejszego arcydzieła. Został najważniejszym malarzem w zespole van Uylenburgha i nadzorował pracę pozostałych. Wkrótce zdominowali amsterdamski rynek sztuki. Rembrandt nie miał już wtedy nic z syna młynarza, stał się najsłynniejszym artystą Amsterdamu i bogatym człowiekiem. Gdy wpadła mu w oko bliska krewna van Uylenburgha i córka nieżyjącego już wówczas burmistrza Leeuwarden mógł być pewien, że bogata mieszczanka mu nie odmówi. W 1634 roku poślubił Saskię van Uylenburgh.
Dwa lat później para zamieszkała w domu obok na tej samej ulicy Breestraat, ale pod numerem 4. Urodziło im się czworo dzieci, ale troje dożyło najwyżej trzech miesięcy. Przeżył tylko najstarszy syn Titus. Pół roku po jego urodzeniu zmarła 29-letnia Saskia. Według jednych źródeł zabrała ją gruźlica, według innych – zaraza. Rembrandt, dziś uchodzący za jednego z najwybitniejszych malarzy w historii i największego malarza Niderlandów, mieszkał w tym budynku przez prawie 20 lat.
Dom miał trzy piętra i dziewięć pokoi, z czego sześć poświęconych było sztuce. Na najwyższej kondygnacji znajdowała się pracownia uczniów, którą okupowało stale pięciu-sześciu młodych malarzy; poniżej ogrzewana dwoma piecami pracownia pana domu. Wszędzie czuć było zapach farby. Powstało tam wiele ważnych obrazów Rembrandta, a także spora kolekcja dzieł innych mistrzów, np. Tycjana i Dürera, które namiętnie kolekcjonował. Jego niezaspokojony apetyt nie tylko na obrazy, ale także na rzeźby i inne przedmioty kolekcjonerskie sprowadzane z całego świata, prawdopodobnie przyczynił się do jego kłopotów finansowych. Mistrz popadł w spore długi. Nie mogąc ich spłacić, żeby uniknąć więzienia, ogłosił bankructwo.
Każde pomieszczenie domu zostało wtedy dokładnie zinwentaryzowane, a wszystkie spisane meble, sprzęty codziennego użytku, dzieła sztuki, kostiumy i niezwykłe przedmioty z kolekcji artysty wystawione zostały na sprzedaż, na licytacjach w roku 1656 i 1657. Na szczęście sporządzone wtedy spisy inwentaryzacyjne zachowały się do naszych czasów, bo dzięki nim można było tak wiernie odtworzyć nie tylko wnętrza, ale i całą atmosferę lokum malarza. Pomogły również niektóre obrazy mistrza lub jego uczniów.
Ale zanim do tego doszło, do roku 1906 dom stał w katastrofalnym stanie i jedynie ze względu na słynnego byłego właściciela nie został rozebrany. Rok później w ramach jego ratowania przez ówczesnych artystów z Holandii władze miasta wykupiły Het Rembrandthuis (Dom Rembrandta) i po czterech latach renowacji zamieniły w muzeum. W 1998 roku na lewo od pierwotnego budynku dobudowano nowy, w którym do dziś organizowane są wystawy, zaś w 2018 roku dobudowano trzeci budynek, na rogu po prawej stronie.
Dwa lata temu podjęto decyzję o renowacji całego muzeum, na którą przeznaczono 7 mln euro, jak pisze holenderski „Algemeen Dagblad”. Prace zaczęto etapami, aby Dom Rembrandta nie musiał być zamykany. Największe interwencje dotyczyły dawnego domu i pracowni Rembrandta, gdzie dodano 30 procent więcej przestrzeni publicznej i zmieniono strefę wejściową. – Teraz jest o 30 procent więcej miejsca, a zatem o 30 procent więcej Rembrandta. Cała dotychczasowa przestrzeń dla personelu stała się przestrzenią dla zwiedzających. To całe poddasze. Strychy Rembrandta zostały już otwarte, dzięki czemu możemy opowiadać jeszcze więcej wspaniałych historii – Milou Halbesma, dyrektorka Rembrandt House Museum, cieszy się w rozmowie z holenderskim NPO Radio 4.
Muzeum na nowo otwarto kilka dni temu. Wizytę rozpoczyna się na niższym poziomie, w kuchni. Po renowacji nowa gablota zawiera artefakty wykopane z szamba na zewnątrz, które prawdopodobnie pochodzą z rezydencji artysty, w tym fajki do palenia tytoniu. Archeolodzy przeprowadzili testy na kilku glinianych kawałkach odzyskanych z tego miejsca i wykryli pozostałości pigmentów, których mistrz używał w swojej pracowni, co stanowi silną wskazówkę, że był właścicielem obiektów w otaczającej dom warstwie wykopalisk. Parter był najlepszą reklamą Rembrandta dla jego klientów – zarówno jako artysty, jak i sprzedawcy. Dziś przestrzeń jest w stylu salonowym z zawieszonymi na ścianach przykładami prawdziwych XVII-wiecznych dzieł artystów, których kolekcjonował, obrazów jego uczniów, a także nauczyciela Pietera Lastmana.
Jest też pokój przypominający gabinet osobliwości Rembrandta, gdzie trzymał przedmioty, które miał w zwyczaju wykorzystywać malując obrazy – od wypchanych zwierząt i kolorowych muszli, po medale, monety, koralowce, skorupy żółwi, zabytkowe włócznie, popiersie Homera czy też broń wszelakiego rodzaju. Jest także pracownia, w tym pracownia akwaforty, w której wkrótce będą odbywały się pokazy grafiki. Muzeum stworzyło wydrukowane w 3D repliki oryginalnych klisz drukarskich Rembrandta, co pozwala na drukowanie nowych wersji jego prac przy użyciu XVII-wiecznych metod.
Zaś w sypialni artysty stanęła nowa kołyska dla dziecka. – Pewna para wysłała mi maila z informacją, że mają kolebkę, na której jest notatka z napisem „kołyska Rembrandta”. Ale okazało się, że to kołyska zrobiona na potrzeby filmu – opowiada portalowi Artnews Epco Runia, szef zbiorów muzealnych w Het Rembrandthuis. Jego prywatne „śledztwo” wykazało, że rekwizyt filmowy był dokładnym odwzorowaniem kołyski, którą Rembrandt namalował na obrazie „Święta Rodzina z aniołami”, i jest szczęśliwy, że go zdobył. Dumny jest także z jeszcze jednego obiektu – repliki księgi inwentarzowej. Oryginalny przedmiot jest bardzo delikatny i jest przechowywany w magazynie.
Muzeum zadbało, by teraz w Het Rembrandthuis był znacznie lepszy obraz XVII-wiecznego stylu życia i życia samego maestro. – Wspaniałą rzeczą jest to, że wiele osób z otoczenia Rembrandta powraca również na jego obrazach. Dlatego tak ważne jest, aby dowiedzieć się więcej o jego życiu osobistym, na temat Saskii, jego kolejnej miłości Geertje Dircx, jego synka Titusa czy mieszkańców Breestraat. Ale ten, kto sądzi, że w Domu Rembrandta znajdzie znacznie więcej dzieł Rembrandta, będzie zawiedziony. Po najpiękniejsze obrazy można udać się do Rijksmuseum – zdradza dyrektorka Rembrandt House Museum.
Po 400 latach wrócił tu za to jeden obraz mistrza – „Titus jako uczeń”, portret 14-letniego syna z piórem w ręku przy biurku, który namalował w 1655 roku. Dzieło powstało właśnie w tym domu, gdzie chłopak się urodził i prawdopodobnie studiował malarstwo pod okiem ojca. – Większość z prac w karierze Rembrandta powstało w Het Rembrandthuis. To właśnie czujesz, kiedy tu jesteś – opowiada Halbesma.
Nie wspomina, że popadający w coraz większą biedę malarz przeniósł się do znacznie skromniejszego lokum w gorszej dzielnicy Amsterdamu, Jordaan. I nadal tworzył, aż do śmierci w 1669 roku. Jako biedak został pochowany w nieoznakowanym grobie. Po 20 latach nieopłacony grób oczyszczono. Szczątki Rembrandta zostały usunięte i zniszczone.﹡
_____
Do 5 lutego 2024 w Rembrandt House Museum potrwa wystawa „Framing Rembrandt”, Jodenbreestraat 4, Amsterdam.
Kopiowanie treści jest zabronione