Dwóch laureatów Oscara i jeden noblista. Paweł Pawlikowski z nowym międzynarodowym filmem
06 marca 2025
tekst: AMK
zdjęcia: Łukasz Bąk
Paweł Pawlikowski
Dwóch laureatów Oscara i jeden noblista. Paweł Pawlikowski z nowym międzynarodowym filmem
06 marca 2025
tekst: AMK
zdjęcia: Łukasz Bąk
Dwóch laureatów Oscara i jeden noblista. Paweł Pawlikowski z nowym międzynarodowym filmem

Reżyser „Idy” i „Zimnej wojny” wraca na plan zdjęciowy. Tym razem opowie o jednym z największych powieściopisarzy w historii i nobliście, Tomaszu Mannie. Film zatytułowany „Fatherland” niedawno otrzymał niemiecką dotację, a współproducentem jest Edward Berger, reżyser m.in. „Na Zachodzie bez zmian” i „Konklawe”. Zdjęcia mają rozpocząć się latem.

Posłuchaj

W sierpniu 1939 roku Tomasz Mann przebywał w Szwecji i zatrzymał się w nadmorskim hotelu. Poranki, jak zawsze, poświęcał pisaniu. Po obiedzie planował wybrać się z rodziną na popołudniowy spacer po plaży. Większość gości hotelowych zebrała się wcześnie w holu, aby oczekiwać na świeże wydania zagranicznych gazet, ale Mannowie nie zawracali sobie tym głowy. Choć był to niespokojny czas, nie myśleli wiele o tym, co się dzieje na świecie.

Jak notuje irlandzki pisarz Colm Tóibín w swojej wciągającej, fikcyjnej biografii niemieckiego pisarza zatytułowanej „Czarodziej” z 2021 roku, tego dnia było inaczej. Katia Mann złamała zakaz przeszkadzania mężowi w pracy. Przyszła do jego pokoju, żeby mu powiedzieć, że wybuchła wojna.

Nastąpiły dni pełne napięcia i lęku. W ostatniej chwili udało się im znaleźć miejsca w samolocie dla cudzoziemców wyczarterowanym przez szwedzkie władze. Gdy przelatywali nisko nad niemiecką przestrzenią powietrzną, Tomasz – obywatel uznany za zdecydowanie niepożądanego w ojczyźnie, bo uciekł z niej sześć lat wcześniej – trząsł się.

W Londynie pojawił się problem na lotnisku. Pisarz pracował nad powieścią o Goethem „Lotta w Weimarze”. Wśród jego papierów znajdował się szkic z planem jadalni z nabazgranymi nazwiskami wokół stołu. Celnik pomyślał, że takie materiały mógłby przewozić jedynie szpieg i zażądał wyjaśnień. Mann wyznał, że to wyimaginowany plan stołu, mający pomóc mu w wymyśleniu rozmowy, która, jak miał nadzieję, powie czytelnikowi coś prawdziwego o innym pisarzu, który zmarł sto lat wcześniej. Celnik machnął ręką, pozwalając mu iść dalej.

Tóibín, posługując się fikcją, próbuje w ten sposób wczuć się w umysł jednego z najwybitniejszych i najbardziej lubianych pisarzy wszech czasów i laureata literackiej Nagrody Nobla z 1929 roku. Pierwszy raz zrobił to w książce „Mistrz” z 2004 roku, w której zabrał czytelników w podróż do głowy Henry’ego Jamesa. Za drugim razem wybrał do tego Manna, który nie żyje od 75 lat. I tak powstała epicka saga rodzinna rozgrywająca się na przestrzeni półwiecza, obejmująca I wojnę światową, dojście Hitlera do władzy, II wojnę światową i zimną wojnę. A w środku tej zawieruchy narodziny Tomasza Manna w Lubece, jego dorastanie, gdy ukrywa artystyczne aspiracje przed konserwatywnym ojcem, a homoseksualne pragnienia przed wszystkimi. Jest też czas, gdy staje się najbardziej utytułowanym pisarzem swoich czasów, intelektualistą, kosmopolitą, noblistą, a później uciekinierem z faszystowskich Niemiec.

Portret Colma Tóibína autorstwa Brigitte Lacombe oraz jego książka „Czarodziej”
Zdjęcia: Penguin Random House

NIEPOKÓJ I PRZERAŻENIE

„Czarodziej” został nagrodzony w kilku krajach, trafił na listę „New York Timesa”, został też najlepszą książką roku w „Washington Post”, „The Wall Street Journal” i „Bloomberg Businessweek”. Oprah Winfrey nazwała ją „wyczynem literackiej magii”. „Time” ocenił, że Tóibín stworzył „złożony, ale empatyczny portret pisarza o trwającej całe życie walce z jego najgłębszymi pragnieniami, rodziną i burzliwymi czasami, w których żył”.

I choć Tóibín zebrał pochwały w świecie anglojęzycznym, w ojczyźnie autora „Czarodziejskiej góry” otrzymał mieszane recenzje. Niektórzy krytycy mieli zastrzeżenia do miksu faktów i fikcji, podczas gdy inni narzekali na przedstawienie Manna jako „postaci niepewnej, niespokojnej i mało heroicznej we własnym domu, nawet wobec siebie”.

Pisarz nie przejął się tą krytyką. W rozmowie z „The Irish Times” wyznał, że bardziej niepokoi go to, co dzieje się na świecie, tak podobne do tego, co opisał w „Czarodzieju”. – W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę i rosnącego prawdopodobieństwa wybuchu trzeciej wojny światowej, przeraża mnie to, że jedna osoba może znów siać spustoszenie, pomimo wszystkich organizacji i barier ustanowionych po 1945 roku, aby temu zapobiec. To kolejny przykład wydarzenia, które zostanie uznane za przełomowy moment w historii, a którego na kilka dni przed jego wystąpieniem nikt nie był pewien – powiedział. – Oto historia „Czarodzieja”: za każdym razem, gdy na jego drodze pojawiał się kryzys, Tomasz Mann go nie dostrzegał.

PRYWATNE I PUBLICZNE

Ale powieść Tóibína jest przede wszystkim portretem artysty jako człowieka rodzinnego; stosunkowo niewiele napisał o rozwoju Manna jako pisarza i jego pozycji w świecie literackim. Pochodził z rodu zamożnych kupców. Jego matka była uwodzicielską i nieprzewidywalną Brazylijką w tradycyjnej, mieszczańskiej Lubece. Owdowiała i wraz z rodziną przeprowadziła się do Monachium, gdzie ona i jej dzieci zetknęli się z mniej konwencjonalnym, bardziej ekscytującym towarzystwem. Tomasza zafascynowała jedna z najbogatszych rodzin żydowskich – zalecał się do Katii, ponieważ,  jak czytamy w „Czarodzieju”, najbardziej pociągała go jej prowokująca i zalotna relacja z bratem bliźniakiem. Dziewczyna przyjęła jego oświadczyny. Potem przyszło na świat sześcioro dzieci.

Wraz z pierwszą powieścią „Buddenbrookowie” odniósł ogromny sukces, a wraz z nią nadeszły sława i bogactwo. Ale i tragedie. Obie jego siostry popełniły samobójstwo. Jego dwoje starszych dzieci o inklinacjach artystycznych, Erika i Klaus – biseksualni, lekkomyślni i nieodpowiedzialni finansowo – wywoływali skandale, brali narkotyki. W końcu Klaus popełnił samobójstwo, które Colm Tóibín przedstawia jako próbę człowieczeństwa Manna, próbę, której nie zdaje: decyduje się kontynuować trasę wykładów zamiast pójść na pogrzeb syna. I wciąż pojawiają się młodzi mężczyźni, na których patrzy tak samo tęsknie, nigdy ich nie dotykając, jak Gustaw von Aschenbach patrzy na Tadzia w jego „Śmierci w Wenecji”. Katia to widzi i nic nie mówi.

Erika w końcu wychodzi za mąż za poetę i pisarza W. H. Audena nie dla seksu (oboje są homoseksualni), ale dla brytyjskiego paszportu.

Joanna Kulig, Tomasz Kot i Paweł Pawlikowski na planie „Zimnej wojny”
Paweł Pawlikowski z Joanną Kulig na planie „Zimnej wojny”
Paweł Pawlikowski i Tomasz Kot na planie „Zimnej wojny”

Tóibín mistrzowsko równoważy prywatne i publiczne. Nawet wtedy, gdy Mann jest już najbardziej utytułowanym powieściopisarzem swoich czasów, intelektualistą, kosmopolitą, noblistą, od którego oczekuje się, że poprowadzi ruch antyfaszystowski. Ale on Hitlera nie doceniał, choć się sprzeciwiał nazizmowi. Wojna zastała go za granicą i postanowił do ojczyzny nie wracać. Uciekł m.in. do Szwajcarii, Francji, Czechosłowacji i ostatecznie do Ameryki. Zrzekł się niemieckiego obywatelstwa i nawet po upadku nazistów nie wrócił na stałe do Niemiec. Po wojnie zdecydował się zaledwie na dwukrotne odwiedzenie rodzinnego kraju.

Polityka zawiodła Manna i odwrócił się od niej. Tóibín obdarza go w „Czarodzieju” ostatnią, niespełnioną miłością do kelnera, a następnie zostawia go, starego mężczyznę gotowego na śmierć.

POLAK I NIEMCY

Ta niezwykle pojemna i ambitna powieść, w której zachowano doskonałą równowagę między intymnością a doniosłością, między zawieruchą historii XX wieku a intymnym światem prywatnego życia jednego człowieka, zafascynowała Pawła Pawlikowskiego. Polski reżyser nakręci na jej podstawie swój nowy film z międzynarodową ekipą – „Fatherland”.

Scenariusz do niego napisał wspólnie z Henkiem Handloegtenem, znanym niemieckim scenarzystą serialu „Babylon Berlin” i reżyserem filmu „Paul nie żyje”. Producentem został Edward Berger ze swoją firmą produkcyjną nine hours – to niemiecki reżyser, scenarzysta i producent, który w 2023 roku zdobył Oscara za „Na Zachodzie bez zmian”, a w tym roku nagrodę BAFTA za „Konklawe” (sam film miał także 7 nominacji do Oscara i otrzymał jedną statuetkę za scenariusz).

Jak podają niemieckie media branżowe, projekt niedawno otrzymał ministerialny grant z Hesji w wysokości 200 tys. euro. – Dzięki około 2,8 mln euro ponownie wspieramy obiecującą mieszankę utalentowanych młodych  i uznanych filmowców, których chcielibyśmy zobaczyć na Berlinale i licznych festiwalach w Niemczech i na całym świecie – portal SPOT media & film cytuje ministra Timona Gremmelsa z Hessischer Minister für Wissenschaft und Forschung, Kunst und Kultur, który wsparł też innego Polaka: film „Siedem kręgów piekła” Andrzeja Klamta dostał 90 tys. euro.

Na razie nie wiadomo, kto w filmie Pawlikowskiego zagra i czy film będzie w języku angielskim czy niemieckim. Prawdopodobne jest za to, że zdjęcia rozpoczną się tego lata. Ich autorem będzie ulubiony operator reżysera – dwukrotnie nominowany do Oscara Łukasz Żal, który współtworzył z nim czarno-białe docenione przez krytyków filmy „Ida” (Oscar) i „Zimna wojna” (nominacja do Oscara). ﹡

Łukasz Żal i Paweł Pawlikowski na planie „Zimnej wojny”

Kopiowanie treści jest zabronione