Film, który oswaja śmierć jako rzecz zwyczajną i codzienną, jako część życia. A życie dopisało tragiczny epilog
30 listopada 2023
tekst: Agnieszka Kowalska
Kadr z filmu „Żegnam cię, mój świecie wesoły” / Aia Asé Pictures
Film, który oswaja śmierć jako rzecz zwyczajną i codzienną, jako część życia. A życie dopisało tragiczny epilog
30 listopada 2023
tekst: Agnieszka Kowalska
Film, który oswaja śmierć jako rzecz zwyczajną i codzienną, jako część życia. A życie dopisało tragiczny epilog

Posłuchaj

To podwójnie wyjątkowa rzecz. Muzyka, która daje ukojenie po stracie najbliższych. I film, który tę muzykę próbuje unieśmiertelnić. Dokument „Żegnam cię, mój świecie wesoły” opowiada jednak nie tylko o powstawaniu albumu z ludowymi pieśniami żałobnymi w nowych aranżacjach, jest także poematem o przemijaniu i o doświadczeniu straty. Zjeździł już wiele festiwali na świecie, teraz można go oglądać w telewizji.

Reżyser „Żegnam cię, mój świecie wesoły”, Joo Joostberens, deklaruje: – Najpierw zachwyciły mnie dźwięki, a potem zafascynowało wszystko, co za nimi stoi. I z tej miłości do tego, co usłyszałem, narodził się film.

Zaczęło się, gdy usłyszał przejmującą piosenkę w wykonaniu Michała Szpaka. Kiedy dowiedział się, że „Żegnam cię, mój świecie wesoły” to pieśń pogrzebowa śpiewana przez wieki na polskiej wsi, zaskoczony, chciał poznać inne kompozycje. I dotarł do zespołu Polskie Znaki. To trzech muzyków: znani z Kultu Janusz Zdunek i Jarek Ważny oraz Radek Łukasiewicz z Pustek. Wpadli na pomysł, aby stworzyć album z ludowymi piosenkami opowiadającymi o śmierci, ale w nowoczesnych aranżacjach. Wyruszyli w wędrówkę po polskich wsiach Zamojszczyzny, Lubelszczyzny i Podkarpacia – odwiedzając koła gospodyń wiejskich i uczestnicząc w wiejskich pogrzebach. Nagrywali na dyktafon ludowych pieśniarzy, by potem spisywać zarejestrowane teksty. Niektóre z tych utworów nigdy nie zostały profesjonalnie nagrane, nie posiadały także aranżacji – były wykonywane „a capella” przez płaczki pogrzebowe, nierzadko z improwizowanymi melodiami.

Bohaterowie dokumentu: Jarek Ważny i zespół folklorystyczny Niezapominajki z Pielgrzymowic oraz zespół Polskie Znaki z Niezapominajkami w lokalnej cerkwi / Aia Asé Pictures

1. Uratować przed wyginięciem

Te ludowe przyśpiewki żałobne zainspirowało życie: powstały w dawnej Polsce po to, by wspierać żałobników w czasie nocnego czuwania przy zmarłym i w trakcie pogrzebu. Miały za cel przeprowadzać przez najtrudniejszy czas odchodzenia bliskich, przynieść ukojenie w bólu i tęsknocie.

Co najczęściej jest ich tematem? W polskich pieśniach znajdziemy najwyższej próby poezję, literacki szczyt poezji polskiego renesansu i baroku, pojawia się też poezja gminna. W treści jest i modlitwa za zmarłych, i przestroga oraz nauka dla żyjących. Niekiedy są to też śpiewane afekty mówiące o tęsknocie i pustce, niekiedy nawiązują wprost do męki Chrystusa, czasem kierowane są do patronów dobrej śmierci. Wiele tekstów pochodzi ze średniowiecza, renesansu i baroku, ale pojawia się w nich wątek dydaktyczny dopisany w późniejszych wiekach przez jezuitów. Podmiotem pieśni zazwyczaj jest osoba zmarłego, więc śpiewa się niejako w jego imieniu.

Utwory wywodzą się z XVI-XVIII-wiecznych śpiewników kościelnych. Bywało, że śpiewnik taki był własnością da­nej rodziny od wielu pokoleń, gdyż funkcja przewodni­ka śpie­wów pogrzebowych i płaczek żałobnych przechodziła z pokolenia na pokolenie. Częstym źródłem repertuaru pieśni pogrzebowych są też specjalne, ręcznie spisywane zeszyty z ustnych przekazów. Jednak wraz z odchodzeniem płaczek pogrzebowych, odchodzi też rytuał śpiewania. Muzycy z Polskich Znaków te polskie pieśni żałobne, które ostały się w zasadzie już tylko we wschodniej Polsce, postanowili spopularyzować u masowego odbiorcy.

– Od początku rozumieliśmy trudność zadania, żeby współczesna „piosenkowa” produkcja nie pozbawiła pierwotnych pieśni ich właściwego ducha i sensu – mówi Ważny, dodając, że świadomie nagrali je z wokalistami z różnych muzycznych stylistyk, których barwy głosu i emocjonalność pozwolą odnaleźć się w tej osobliwej materii. To m.in. Sanah, Vito Bambino, Bart Sosnowski, Matylda Damięcka czy Szpak – trudno wyobrazić sobie lepsze głosy do śpiewania o przemijaniu.

Kadry z filmu „Żegnam cię, mój świecie wesoły” / Aia Asé Pictures

2. Dlaczego uciekamy od śmierci?

I tak powstał album „Rzeczy ostatnie”, jeden z pierwszych w Europie i pierwszy w Polsce, który zawiera tradycyjne pieśni żałobne nagrane we współczesnych aranżacjach. Choć ma duże pokłady melancholii – jak zapewniają jego autorzy – nie ma przygnębiać, a nieść nadzieję i pozwolić spojrzeć na fakt odchodzenia inaczej niż tylko z perspektywą straty. – Słuchając tych utworów i przygotowując się do realizacji filmu, zacząłem zadawać sobie pytania. Dlaczego uciekamy od śmierci? Czy muzyka może pomóc przejść ciężkie chwile po stracie? Czy można się na śmierć bliskiej osoby przygotować? Jak przyjaźnić się ze śmiercią? Dlaczego w naszej kulturze śmierć to temat tabu? – wspomina Joostberens.

Zgłębiając temat, odkrył zawód „towarzyszka w żałobie” i Instytut Dobrej Śmierci założony przez Anję Franczak. To od niej dowiedział się na czym polega zawód douli umierania, która pomaga przejść przez proces śmierci i żałoby. – Rozmowy z nią oraz innymi członkami instytutu (od artystów do właścicieli domów pogrzebowych) uświadomiły mi to, co sam wypierałem ze swojego życia: że jako społeczeństwo coraz rzadziej towarzyszymy bliskim w odchodzeniu, niemal całkowicie oddając to wyspecjalizowanym instytucjom. W efekcie czego często jesteśmy pozostawieni sami sobie z emocjami i pustką. Kiedyś przeżywanie trudnego czasu żałoby wśród rodziny i najbliższych pomagało nam oswoić się z ostatecznością, a także patrzeć na śmierć jako rzecz zwyczajną i codzienną, jako część życia. Wtedy zdecydowałem, by moja filmowa opowieść nie była tylko o powstawaniu płyty, ale stała się poematem o przemijaniu i o doświadczeniu straty. Życie dopisało do tej historii zaskakujący, tragiczny epilog. Jaki? Dowiecie się z filmu – opowiada reżyser.

„Żegnam cię, mój świecie wesoły” to pierwsza filmowa próba podjęcia tematu, który w naszym społeczeństwie wciąż pozostaje tabu. Tytuł dokumentu nawiązuje do pieśni żałobnej, którą reżyser usłyszał jako pierwszą. Również ona zainspirowała konstrukcję obrazu, który podzielił na 12 części, niczym 12 godzin, o których śpiewa Szpak. Pierwsza to powitanie śmierci, każda następna to pożegnanie z kolejnymi bliskimi osobami, a ostatnia – pogodzenie się ze swoim odejściem.

Kadry z „Żegnam cię, mój świecie wesoły” / Aia Asé Pictures

3. Przestać się bać

W każdej z tych części płynie opowieść o tworzeniu płyty „Rzeczy ostatnie” oraz toczy się pogłębiona dyskusja na temat miejsca śmierci w naszej kulturze, a przy okazji o tym, czym jest „dobra śmierć” i przeżyta żałoba. Bohaterami są ci, którzy pomagają innym w odchodzeniu i w przeżywaniu żałoby, a towarzyszą im sędziwe wiejskie śpiewaczki, profesjonalni muzycy i gwiazdy popu. „Przed nami prawdziwie terapeutyczne kino ze świetnym doborem rozmówców, pomysłową strukturą i dużą dawką folkloru z wariacjami” – napisał „Tygodnik Powszechny” wybierając „Żegnam cię, mój świecie wesoły” do grona „10 filmów, które musisz zobaczyć na Krakowskim Festiwalu Filmowym.

Dokument trafił bowiem do tegorocznego konkursu jednego z najstarszych i najbardziej prestiżowych festiwali filmowych w Europie. Ale zachwyca też za granicą. Jako pierwszy na świecie zauważył go prestiżowy International Festival of Films on Art w Montrealu, potem gościł na międzynarodowym festiwalu filmowym Asolo we Włoszech, który powstał 40 lat temu jako odgałęzienie Biennale w Wenecji, a dziś jest najstarszym na świecie festiwalem poświęconym związkom kina ze sztukami wizualnymi. Dokument zaproszono też do Azerbejdżanu i Rumunii.

– Cieszę się przede wszystkim z tego, że świat zachodni po raz pierwszy odkrywa polskie pieśni żałobne i ich piękno. Uważam tak, jak moja bohaterka, że dzięki wspaniałej pracy Polskich Znaków po raz pierwszy w głównym nurcie muzyki rozrywkowej pojawiły się takie stany jak żałoba, lęk, bezradność, przemijanie, śmiertelność, doświadczenie straty. A moim celem było znaleźć pomost między muzyką a śmiercią, by pomóc ludziom zrozumieć, że śmierci i żałoby nie da się wyeliminować z naszego życia. I byśmy przestali się jej bać, a także rozmawiania o niej – deklaruje Joostberens.﹡

_____

„Żegnam cię, mój świecie wesoły”, reż. Joo Joostberens, 2023, 54 min.
Emisja w Canal+.

Reżyser Joo Joostberens na planie „Żegnam cię, mój świecie wesoły” / Aia Asé Pictures

Kopiowanie treści jest zabronione