Najbardziej kultowe sceny z „Lśnienia” w reżyserii Stanleya Kubricka (© Warner Bros.)
„Lśnienie” i jego sekrety w książce, która powstawała przez 12 lat. Tego o „najstraszniejszym filmie świata” nie wiedzieliście
10 grudnia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska

Posłuchaj

W wieku 38 lat Stanley Kubrick ogłosił, że chce wyprodukować najstraszniejszy film świata. Taki, by „każdy wybiegł z kina w czasie seansu”. I dał nam „Lśnienie” – pierwszy horror nakręcony w świetle dziennym, udowadniający, że wielki filmowiec może również wykorzystać jasność, by przestraszyć publiczność. Blisko 45 lat po premierze pozostaje jednym z najbardziej szanowanych i przeanalizowanych horrorów, jakie kiedykolwiek powstały. Ale do tej pory nie mieliśmy kompleksowego przeglądu tego, co jest prawdą, a co fałszem. W książce „Stanley Kubrick’s The Shining” wyjaśnia to cała rzesza ludzi, którzy byli świadkami tego, co wydarzyło się w murach hotelu Overlook.

„Lśnienie”, oparte na powieści Stephena Kinga z 1977 roku, to nie tylko samo w sobie przełomowe dzieło filmowe i arcydzieło wizualne. Nawet nowy album o nim – „Stanley Kubrick’s The Shining” wydawnictwa Taschen – przeszedł w ub.r. do historii: miał format XXL i takąż wagę – aż 20 kg, liczył 2,2 tys. stron i składał się z trzech osobnych części, z których największa to 900-stronicowy „Making of”. To edycja kolekcjonerska w ilości zaledwie tysiąca egzemplarzy, a każdy kosztował 1,5 tys. dolarów. Szybko zniknęła z rynku, dlatego wydawnictwo przygotowało reedycję, ale w bardziej przystępnej wersji i cenie. Za dwa dni zadebiutuje dwutomowy album ważący zaledwie 4 kg i kosztujący 100 euro.

Jego autor, Lee Unkrich (nagrodzony Oscarem reżyser „Toy Story 3” i „Coco”), sam siebie nazywa „największym na świecie fanem »Lśnienia«”. Miał 12 lat, kiedy po raz pierwszy zobaczył dzieło Kubricka i tak zaczęła się jego trwająca całe życie obsesja na jego punkcie. Ostatnie 12 lat życia poświęcił na gromadzenie faktów, dokumentów i przedmiotów, które stały się częścią „Stanley Kubrick’s The Shining” – kompendium filmu zawierającego setki fotografii, rzadkie pamiątki produkcyjne i obszerne wywiady z obsadą i ekipą. Dzięki dociekliwości Unkricha album wypełniony jest nieznanymi wcześniej materiałami i zdjęciami – aż 75 proc. prezentowanych w nim obrazów, z wyłączeniem kadrów filmowych, to nowość nawet dla najzagorzalszych entuzjastów ikonicznej produkcji.

Proces pisania książki był długi i czasami trudny. W swej posiadłości Kubrick po śmierci pozostawił całe pomieszczenia pełne dokumentów oraz notatek dotyczących i tych filmów, które nakręcił, i tych, które na zawsze pozostały w sferze jego wyobraźni. Unkrich, mając nieograniczony dostęp do tych archiwów, przestraszył się ogromu materiału, postanowił więc współpracować z J.W. Rinzlerem (dziś już nie żyjącym), historykiem filmowym i pisarzem, znanym z publikowania książek o kulisach przebojów filmowych, takich jak „Gwiezdne wojny” i „Indiana Jones”. Zebrali setki zdjęć, szczegóły o produkcji i przeprowadzili dziesiątki wywiadów z praktycznie każdym dostępnym członkiem obsady i ekipy, co zajęło wiele lat. Rezultatem jest „mapa drogowa przez labiryntową historię” jednego z najdokładniej zbadanych filmów wszech czasów. – Większość ludzi ma swoje historie, które opowiadali przez lata. Pokazywałem im zdjęcia i wtedy te historie po prostu zaczęły płynąć – Unkrich wspomina w rozmowie z magazynem „Variety”.

Reżyser Stanley Kubrick i odtwórcy głównych ról: Jack Nicholson i Shelley Duvall na planie „Lśnienia”
Zdjęcie: Murray Close / Warner Bros.

To, co odróżnia jego książkę od poprzednich analiz „Lśnienia”, to przede wszystkim rozmowy z Shelley Duvall (filmową Wendy Torrance), która nie grała w żadnym filmie od 2002 roku aż do swojej śmierci w lipcu tego roku, oraz z Danny’m Lloydem, który miał zaledwie 4 lata, kiedy wziął udział w przesłuchaniu do roli Danny’ego Torrance’a (pokonał aż 5 tysięcy innych kandydatów), a w dorosłym życiu pracuje jako nauczyciel biologii w Kentucky. Rodzinny album Lloydów i setki negatywów z ich piwnicy dały Unkrichowi zbiór materiałów, o których nawet nie śnił. – Szczęka opadła mi do podłogi – nie ukrywa ekscytacji.

Autor albumu podczas pracy nad nim, był niczym Kubrick perfekcjonista. Dzięki jego obsesji i zaangażowaniu „Stanley Kubrick’s The Shining” jest pełen opowieści o oddaniu (lub poddaniu się) obsesyjnej wizji reżysera. Steven Soderbergh, autor m.in. oscarowych filmów „Trafffic” i „Erin Brockovich”, tak ocenił jego pracę: – Dla mnie czyta się tę książkę jak thriller. To niezwykły dokument i coś, co każda kreatywna osoba uzna za absolutną konieczność. To oszałamiające osiągnięcie.

Zgadzamy się: fakty i sekrety stojące za tą produkcją, to fascynująca lektura…

Płacz zapewnił Shelley Duvall pracę

Obsadzenie Shelley Duvall jako żony Jacka Torrence’a, Wendy, było kontrowersyjne: Stephen King uważał, że to okropny wybór. Nawet Jack Nicholson był zdezorientowany. Chciał, aby był to ktoś taki, jak Jessica Lange. Kubrick miał jednak inne plany. Był pod wrażeniem tego, jak Duvall płakała w „Trzech kobietach” Roberta Altmana z 1977 roku (za tę rolę zdobyła nagrodę dla najlepszej aktorki w Cannes) i podobało mu się, że „nikt nie wygląda i nie brzmi jak ona”.

– Wendy, jak wyobrażał to sobie Stanley, nie była silną Wendy z powieści, ale była ofiarą uwięzioną w złym małżeństwie z facetem, który skrzywdził jej dziecko. Myślę, że chciał, żeby wyszła na słabą i myszowatą, żeby publiczność pomyślała, że ​​nie przeżyje, że nie będzie w stanie przezwyciężyć sytuacji, w której się znalazła. Ale oczywiście, ona wygrywa – mówi Lee Unkrich.

Jack Nicholson miał dość kanapek z serem na planie

Jeśli wygooglujesz „Lśnienie” i „kanapki z serem”, zobaczysz historie o tym, jak Kubrick odkrył, że Jack Nicholson nienawidzi kanapek z serem i kazał mu jeść tylko kanapki z serem przez cały czas produkcji. Miało to sprawić, że rozgoryczenie i zdenerwowanie wykorzysta w swojej filmowej postaci.

– Ale niestety, to śmieszne i nieprawdziwe. Prawdziwa historia jest taka, że ​​jest jedna scena na początku filmu, w której Jack siedzi i czeka w holu, i przez cały dzień musiał jeść kanapki z serem, ponieważ przez cały dzień kręcili tę scenę. Wrócił do domu i poskarżył się swojemu osobistemu szefowi kuchni, że ma dość kanapek z serem. I to jest cała historia – zapewnia autor albumu.

Od lewej: Fasada hotelu Overlook w budowie w Elstree Studios, Wielka Brytania (zdjęcie: Jim i Ann Lloyd/Warner Bros.); Lisa i Louise Burns, które zagrały bliźniaczki Grady, na planie filmu w pokoju gier hotelu Overlook (zdjęcie: Warner Bros.)

Bliźniaczki częściowo zainspirowane kultowym zdjęciem Diane Arbus

W powieści Kinga dwie upiorne dziewczynki, które Danny widzi w hotelu, to nie bliźniaczki Grady, ale siostry w różnym wieku. Nawet kiedy Kubrick kręcił film, wciąż nie obsadził jeszcze Louise i Lisy Burns w tych rolach. Odkrył je jego asystent, Leon Vitali. Był pod wrażeniem ich wyglądu i tego, jakie były niesamowite. Opowiadając o nich reżyserowi wspomniał o tym, że przypominały mu słynny portret bliźniąt Diane Arbus. Zdjęcie „Identical Twins, Roselle, New Jersey, 1967” – przedstawia bliźniaczki ubrane w wiktoriańskie stroje, które Arbus zauważyła na przyjęciu bożonarodzeniowym w małym miasteczku.

– Vitali od razu wiedział, że kiedy pokaże je Stanleyowi, ten zareaguje pozytywnie. Siostry Burns prawie od razu zostały rzucone w wir zdjęć na planie – wspomina Unkrich.

Citroën zamiast Steadicamu

„Lśnienie” było dopiero siódmym filmem w historii, w którym użyto Steadicamu. Nowa technologia, wprowadzona zaledwie kilka lat wcześniej, w 1975 roku, wykorzystywała rewolucyjną technikę płynnego przesuwania obrazów po korytarzach i labiryncie żywopłotów hotelu Overlook. W filmie Steadicam obsługiwał sam jego wynalazca, amerykański operator Garrett Brown.

– Stanley kazał rozebrać Citroëna 2CV – wyjąć silnik, karoserię i wszystko, więc zostało tylko siedzenie, kierownica i mała platforma z tyłu na kamerę. Miał nadzieję, że jeśli popchniemy zawieszenie auta korytarzami, pozwoli to na ruch kamerze, ale wyniki były katastrofalne. Naprawdę nie było innego wyjścia niż Steadicam, aby poruszać się po tych ogromnych przestrzeniach – tłumaczy Brown. – Gdyby widz wiedział, co robiliśmy, byłby zdumiony. W labiryncie brnąłem ze sprzętem przez zaspy soli wymieszanej ze styropianem przy tysiącwatowym oświetleniu stojącym na wysuszonych igłach sosnowych. Wszyscy baliśmy się ognia, a ja martwiłem się o moje stopy w moich nieustannie gnijących butach z powodu soli w stu stopniach Fahrenheita. By stworzyć mgłę używaliśmy dymu olejowego, teraz już nielegalnego. I oddychaliśmy nim przez trzy miesiące. A potem patrzysz na ostatnie ujęcie i, o rany, wygląda niesamowicie!

Kubrick kazał ekipie oglądać film o potworku

Reżyser kręcił horror chronologicznie, scena po scenie, wierny scenariuszowi. Aby wprawić ekipę filmową w odpowiedni nastrój, zorganizował dla nich obowiązkowy seans „Głowy do wycierania” Davida Lyncha. To opowieść o młodej parze, której rodzi się dziecko przypominające bardziej zmutowanego potworka. Pod presją rodziców Henry i Mary wspólnie opiekują się zdeformowanym potomkiem, ale oboje są całkowicie przytłoczeni.

Lisa i Louise Burns, które zagrały bliźniaczki Grady, z Dannym Lloydem grającym Danny’ego Torrance’a w Elstree Studios, Wielka Brytania
Zdjęcie: Lisa i Louise Burns/Warner Bros.
Nigdy wcześniej nie publikowane zdjęcie Shelley Duvall jako Wendy Torrance w przerwie zdjęć do „Lśnienia”
Zdjęcie: Stanley Kubrick Archive/Warner Bros.

Znęcał się nad Shelley Duvall

Słynący z perfekcjonizmu Kubrick niektóre sekwencje kazał odgrywać ponad sto razy. Jedną z nich jest scena z Shelley Duvall na schodach, która trafiła nawet do „Księgi rekordów Guinnessa” jako najczęściej powtarzana scena dialogowa. Unkrich w swojej książce twierdzi, że to nadużycie: – Wiem, ile ujęć zostało wykonanych przy każdej scenie. Ta z Wendy i kijem bejsbolowym na schodach, która jest nawet w Księdze Rekordów Guinnessa za największą liczbę ujęć (127), to zupełnie nieprawda… Na jedno ustawienie przypadało nie więcej niż 15 ujęć. Zostało to zgłoszone przez członka ekipy, który nie był nawet na planie, kiedy te sceny kręcono. Myślę, że stało się tak, bo niektórzy aktorzy mylą próby z ujęciami, ponieważ Kubrick dużo ćwiczył. I to była naprawdę część jego procesu: kształtował dialogi poprzez próby.

Po premierze aktorka jednak często żaliła się na współpracę z Kubrickiem, przyznając, że choć ceni reżysera, była to najtrudniejsza rola w jej życiu. Ogromna presja, jaką na nią nałożył, miała odcisnąć piętno na jej zdrowiu psychicznym, w wyniku czego wycofała się z aktorstwa na 20 lat. Kubrick miał znęcać się nad Duvall, odnosząc się do niej protekcjonalnie, krytykując ją oraz nakłaniając resztę zespołu do podobnego traktowania. Miało to pomóc jej w roli przestraszonej, osaczonej i niedocenianej kobiety.

Córka reżysera, Vivian, nagrała ich kłótnię w swoim filmie dokumentalnym o „Lśnieniu” z 1980 roku, a niedawne wywiady o okrutnym zachowaniu reżysera na planie wobec aktorki rzuciły cień na film. Ale na podstawie wywiadów z ludźmi, którzy tam byli, Unkrich zapewnia, że plotki były przesadzone. Dodaje jednak: – Czy robiono rzeczy, które według dzisiejszych standardów byłyby nie w porządku? Tak, prawdopodobnie. Ale to był koniec lat siedemdziesiątych. Jeszcze w 2021 roku aktorka wyznała, że Kubrick był dla niej „bardzo ciepły i przyjazny”. Shelley powie, że to była bardzo trudna praca. Powie też, że czasami niekoniecznie zgadzała się z taktyką Stanleya, by uzyskać od niej aktorski efekt, ale zawsze przyzna, że wyciągnął z niej to, co najlepsze.

Mniej Shelley, więcej Jacka

Diane Johnson, współscenarzystka „Lśnienia”, wyjawia, że tarcia na planie między reżyserem i aktorką skłoniły filmowca do skupienia się bardziej na Jacku, sfrustrowanym pisarzu granym przez Jacka Nicholsona i zredukowania roli Wendy bardziej niż w książce.

– Wendy nie było więcej w filmie, bo Stanley nie dogadywał się z Shelley Duvall – mówi Johnson. – Dlatego usunął wiele jej scen. Dialog, który napisałam dla Wendy, był w dużej mierze zaczerpnięty od Stephena Kinga, w którym mówi jak normalna osoba i ma ciekawe spostrzeżenia i tak dalej. W filmie wydaje się być tak bardzo histeryczna, ale to z powodu kiepskiej relacji między nią a Kubrickiem.

Nicholson rozbił 60 drzwi

Niekonwencjonalne metody Kubricka nie ominęły także Nicholsona. Kazał aktorowi powtórzyć każdą scenę w filmie na wiele sposobów. Aby uzyskać od aktora dokładnie to, czego oczekiwał, najpierw kazał Nicholsonowi zrobić to tak, jak uważał, że powinno być, potem w bardziej zrelaksowanym, naturalnym stylu, a potem znowu z przesadną mimiką i wyższym głosem, i wreszcie na końcu w wersji pełnej manii. W ostatecznej edycji, wybierał wersję, którą preferował dla każdej sceny.

Album „Stanley Kubrick’s The Shining” zadebiutuje 12 grudnia

Np. słynną sceną z siekierą Kubrick kręcił 3 dni, w czasie których Nicholson roztrzaskał około 60 drzwi. Obsesja filmowca na punkcie wielu dubli doprowadziła do łez innego aktora – Scatmana Crothersa. Scena, w której 70-latek grający hotelowego szefa kuchni wyjaśnia Danny’emu, że obaj mają zdolności telepatyczne (inaczej „lśnienie”), ustanowiła rekord świata w największej liczbie ujęć jednego zbliżenia: 148. Nic dziwnego, że zaplanowane 100-dniowe zdjęcia filmu zostały przedłużone do około 250 dni.

500-stronicowy rękopis przepisany przez sekretarki

W jednej z najsłynniejszych scen obrazu, Wendy bierze do ręki powieść, nad którą pracował jej mąż, tylko po to, by znaleźć w kółko powtarzane to samo zdanie. Kubrick zażądał, aby dla autentyczności rękopis był prawdziwy, więc zatrudniono zespół sekretarek, które wielokrotnie przepisywały na maszynie zdanie: „Ciągła praca, brak zabawy, nudzą Jacka takie sprawy”, z celowo użytymi różnymi literówkami i z każdą stroną inaczej sformatowaną.

Musiał ukryć senne brytyjskie przedmieście

Kubrick to filmowiec, który potrafił przenosić góry – dosłownie. Jego wersja hotelu Overlook znajdowała się w Elstree Studios na obrzeżach Londynu. Zbudował tam fasadę wzorowaną na hotelu Timberline w Mount Hood w stanie Oregon, a wnętrza częściowo na wzór hotelu The Ahwahnee w Parku Narodowym Yosemite. Miał tylko jeden problem: można było dostrzec lokalną podmiejską zabudowę obok jego fałszywego hotelu. Kazał więc, by buldożer usypał kilka gigantycznych kopców ziemi, tak dużych, by nie było żadnych brytyjskich przedmieść w zasięgu wzroku.

Epilog

Stanley Kubrick zmarł w 1999 roku. Miał zawał serca we śnie, zaledwie sześć dni po przedstawieniu Warner Bros. finalnej wersji montażowej „Oczu szeroko zamkniętych”.

Biorąc pod uwagę jego legendarną dbałość o szczegóły, wydaje się prawdopodobne, że zatwierdziłby metody, które stworzyły nową historię „Lśnienia” autorstwa Unkricha. Sam autor jest zadowolony: – Wszyscy stawiali Stanleya na piedestale jako genialnego filmowca, którym oczywiście był. Rzeczywistość była taka, że ​​walczył na każdym kroku. Nie mógł spać, ponieważ martwił się, że jest lepszy pomysł, na który nie wpadł. I mogę się z tym utożsamiać, ponieważ przechodziłem przez to we wszystkich moich filmach. Ale pracując nad tą książką podobało mi się najbardziej to, że zobaczyłem człowieka, a nie tylko ikonę. ﹡

_____

„Stanley Kubrick’s The Shining” Lee Unkrich; Taschen; dwa tomy; rozmiar: 3.71 kg; ilość stron: 1396; cena: 100 euro

Kopiowanie treści jest zabronione