Mads Mikkelsen: „Nie, on musi być twardy i nieczuły”. Reżyser: „Co za dupek”
16 marca 2024
tekst: a + e
zdjęcia: Henrik Ohsten i Rasmus Videbæk
Ta rola powstała specjalnie dla Madsa Mikkelsena. Połączył w niej cechy bezwzględnych łotrów, których gra w Hollywood, z cechami bardziej bezbronnych bohaterów, jakimi bywa w duńskim kinie. I stworzył jedną z najbardziej fascynujących postaci w karierze. – Chciałem, żeby to był człowiek tak uparty, że oglądanie go jest prawie nie do zniesienia – mówi o Ludvigu Kahlenie, który jest zdeterminowany zamienić przeklęte wrzosowiska w kwitnące pola uprawne. Dla niego „Bękart”, który od wczoraj jest w polskich kinach, to „wywrotowa opowieść o samcu alfa, który kształtuje swoje przeznaczenie i jest gotowy spalić świat, aby postawić na swoim”.

Dekadę po nominowanym do Oscara „Kochanku królowej” reżyser Nikolaj Arcel i jego gwiazda Mads Mikkelsen ponownie połączyli siły. – Nie sądzę, żebym chciał kręcić ten film z kimkolwiek innym – mówił magazynowi „Screen Daily” twórca rozgrywającego się w połowie XVIII wieku „Bękarta”, który jest mieszanką westernu i dramatu kostiumowego.

– Skontaktowanie się ze mną zajęło mu dziesięć lat. Teraz nie czekaj kolejnych dziesięciu – tak aktor podziękował reżyserowi za rolę w „Bękarcie” podczas gali Europejskich Nagród Filmowych w grudniu ub.r., odbierając nagrodę dla aktora roku. To jego druga Europejska Nagroda Filmowa i piąta nominacja. W 2020 roku zdobył statuetkę dla najlepszego aktora za rolę w nagrodzonym później Oscarem „Na rauszu”. Wtedy był współczesnym nauczycielem mającym problem z alkoholem, teraz doceniono go za zagranie XVIII-wiecznego kapitana, który wyrusza na podbój surowych, niezamieszkanych duńskich wrzosowisk, mając niemal niemożliwy do zrealizowania cel: zbudować kolonię w imieniu króla.

„Bękart” (zobacz zwiastun) był duńskim kandydatem do Oscara i choć nie udało mu się zdobyć nominacji, wszyscy chwalili to, co wyczynia w filmie jako Ludvig Kahlen. „Ten film to dwugodzinny hołd złożony potędze Madsa, zarówno niezłomnej postaci, którą gra, jak i obecności, którą wnosi na ekran” – tak podsumowano współpracę Arcela i Mikkelsena.

Mads Mikkelsen: „Dziesięć lat temu powiedziałbym: »Nie ma znaczenia, dokąd zabierze mnie praca, jestem szczęśliwy«. Ale ostatnio zdałem sobie sprawę, że muszę wrócić do domu”
Mads Mikkelsen: „Dziesięć lat temu powiedziałbym: »Nie ma znaczenia, dokąd zabierze mnie praca, jestem szczęśliwy«. Ale ostatnio zdałem sobie sprawę, że muszę wrócić do domu”
Mads Mikkelsen: „Dziesięć lat temu powiedziałbym: »Nie ma znaczenia, dokąd zabierze mnie praca, jestem szczęśliwy«. Ale ostatnio zdałem sobie sprawę, że muszę wrócić do domu”
Mads Mikkelsen: „Dziesięć lat temu powiedziałbym: »Nie ma znaczenia, dokąd zabierze mnie praca, jestem szczęśliwy«. Ale ostatnio zdałem sobie sprawę, że muszę wrócić do domu”

Od czasu ich ostatniego wspólnego filmu aktor i reżyser pracowali w Hollywood, ale celowo wrócili do pracy w ojczyźnie. Chociaż Mikkelsen żartuje, że jego „zabawny akcent pozwolił mu zagarnąć rynek międzynarodowych złoczyńców” – archetyp, którym się rozkoszował i akceptował przez prawie dwie dekady – to jego najlepsze role, w tym w „Polowaniu” i „Na rauszu” (obydwa w reżyserii Thomasa Vinterberga), powstały w Danii.

Arcel ma podobne doświadczenia. Po amerykańskim westernie fantasy „Mroczna wieża” z 2017 roku (adaptacja powieści Stephena Kinga), który okazał się klapą, nie nakręcił żadnego filmu. Przeraziła go utrata autonomii podczas pracy nad wysokobudżetowym, dużym filmem studyjnym. – Problem polegał na tym, że każda osoba biorąca udział w tym projekcie chciała stworzyć coś innego. Ciągle był spór o to, jaki to miał być film. Nie miałem ostatniego słowa w sprawie scenariusza, nie miałem ostatniego słowa w sprawie obsady, żadna decyzja nie zależała ode mnie – to był dla mnie szok, bo ten system tak bardzo różnił się od duńskiego, gdzie filmy robi się na własnych warunkach – Arcel wyliczał w wywiadzie dla „Hollywood Reporter”.

Zadawał sobie pytania: „Co ja tu w ogóle robię? Jeśli mój głos jest tylko jednym z 80 różnych osób, które mają takie same prawo do decyzji co ja, to po co tu jestem jako reżyser?”.

PLAC ZABAW

Jego „Bękart” to powrót do rodzinnego kraju, pracy z przyjaciółmi, dawnymi współpracownikami i odzyskanie kontroli nad filmem. Jest także powrotem do reżyserskiej formy Arcela, który wierzy, że zgrany duński przemysł filmowy najlepiej sprzyja koleżeństwu i współpracy, których brakowało mu za granicą. – Przyjemność z pracy w Danii polega na tym, że to jest twoja wizja, to jest twój plac zabaw – docenia tę różnicę.

Podobnie myśli Mikkelsen: – Dziesięć lat temu powiedziałbym: „Nie ma znaczenia, dokąd zabierze mnie praca, jestem szczęśliwy”. Do pewnego stopnia to nadal prawda, ale ostatnio zdałem sobie sprawę, że muszę wrócić do domu. Celowo szukam pracy z przyjaciółmi, moimi historiami, moim językiem. Wskakuję do czyjegoś snu w Ameryce lub w Danii, ale różnica polega na tym, że mogę zadzwonić do Nika w środku nocy, ale z amerykańskim reżyserem tego zrobić nie mogę.

Arcel jest autorem scenariusza filmu wraz ze swoim częstym współpracownikiem Andersem Thomasem Jensenem. Mads dołączył do tej dwójki po raz pierwszy już na etapie pisania historii. – To było wspaniałe przeżycie, ponieważ znam Andersa Thomasa i Nikolaja ze wszystkich filmów. Siedziałem tam, próbując odgadnąć, kto co pisze i całkowicie się pomyliłem. Niektóre z zabawnych scen to Nik, a niektóre z mroczniejszych stron to tak naprawdę Anders Thomas. Zatem ścierają się ze sobą w fantastyczny sposób, który zaskakuje – aktor opowiadał w rozmowie z branżowym portalem Above the Line.

PRAWDZIWA POSTAĆ, FIKCYJNY ROMANS

Z założenia „Bękart” ma cechy klasycznego westernu: historia jednego człowieka walczącego z przeciwnościami. Ale adaptując duński bestseller Idy Jessen „Kaptajnen og Ann Barbara” („Kapitan i Ann Barbara”), zmienili Kahlena w bardziej kruchą postać, mężczyznę, który zaczyna kwestionować cel i wartość swojej determinacji. – Przeczytałem powieść i zakochałem się w niej. To jak połączenie westernu i oldschoolowych eposów historycznych. Podoba mi się pomysł przebywania na wrzosowiskach i dziczy i próbowania przetrwania z tymi postaciami, a czasami jesteś tam w rezydencjach i wytwornych strojach wśród bogatych ludzi. Podoba mi się pomysł próby połączenia tych dwóch światów – wyjawił reżyser w tym samym portalu.

Stworzył porywającą epopeję historyczną ze wspaniałą scenografią i panoramicznymi obrazami. Akcja rozgrywa się w 1755 roku i opowiada historię byłego żołnierza, bankruta zdeterminowanego, by dostać od króla tytuł szlachecki, którego odmówiono mu przez urodzenie. Jest nieślubnym synem bogatego właściciela ziemskiego i jego pokojówki. Zamierza osiągnąć swój cel budując kolonię na wrzosowiskach Jutlandii, wówczas bezprawnej i nieujarzmionej dziczy. Oprócz bezlitosnego klimatu i trudnej, odpornej na uprawy gleby, Kahlen musi stoczyć walkę z Frederikiem de Schinkelem (Simon Bennebjerg), sadystycznym i aroganckim baronem ziemskim, który posunie się do wszystkiego, by przejąć ziemię kapitana dla siebie. W obliczu coraz bardziej zaciekłych gróźb ze strony De Schinkla Kahlen postanawia nie ustępować. Jednak większość życia walcząc o siebie, były żołnierz jest zmuszony liczyć się z ryzykiem nie tylko swojego życia, ale także życia nowo utworzonej rodziny: swojej służącej, która zostaje jego partnerką, Ann Barbary (Amanda Collin) i osieroconej dziewczynki o imieniu Anmai Mus (Melina Hagberg).

Choć Ludvig Kahlen istniał naprawdę, niewiele o nim wiadomo po jego osiedleniu się na wrzosowiskach. – Adaptowałem fikcję opartą na prawdziwych wydarzeniach, więc byłem wierny przede wszystkim książce i wizji pisarki. Ludwig jest prawdziwy. De Schinkel jest prawdziwy. I naprawdę był typem szalonego maniaka. Te rzeczy są udokumentowane. Ale niektóre postacie, jak Ann Barbara, są wymyślone – tłumaczy reżyser.

ILE W LUDVIGU JEST MADSA?

Dlaczego Arcelowi i Mikkelsenowi tak bardzo zależało na opowiedzeniu historii Kahlena? Temu pierwszemu zostanie ojcem pod koniec czterdziestki pomogło uświadomić sobie, że w życiu jest coś więcej niż tylko tworzenie sztuki. Rozpoznał u Ludviga cechy, które wydały mu się osobiste.

Arcel: – Pierwszy film zrobiłem cztery lata temu, kiedy zacząłem pisać scenariusz do „Bękarta”. Teraz przyszedł na świat mój drugi syn. Duża różnica między kręceniem tego filmu a każdym innym, polega na tym, że tym razem bardzo chciałem wrócić do domu. Teraz nie chcę podróżować zbyt daleko ani na zbyt długo. 10 lat temu myślałem: „Jestem panem swojego losu, mogę robić, co chcę”. Nie chodzi o to, że jestem teraz mniej ambitny, ale zmieniły się ramy, w jakich mogę tworzyć. Teraz mam ramy rodziny, domu i wszystko, co chcę robić, musi się do nich dopasować.

Mads Mikkelsen: „Chciałem, żeby to był człowiek tak uparty, że oglądanie go jest prawie nie do zniesienia”
Mads Mikkelsen: „Chciałem, żeby to był człowiek tak uparty, że oglądanie go jest prawie nie do zniesienia”
Mads Mikkelsen: „Chciałem, żeby to był człowiek tak uparty, że oglądanie go jest prawie nie do zniesienia”
Mads Mikkelsen: „Chciałem, żeby to był człowiek tak uparty, że oglądanie go jest prawie nie do zniesienia”

Mikkelsen: – Myślę, że po prostu się zestarzeliśmy (śmiech). Każdego dnia uczysz się czegoś nowego, ale nie zdajesz sobie z tego sprawy, aż w końcu uświadamiasz sobie, że coś się zmieniło. Podobnie jak Ludvig. To ktoś bardzo interesujący, kto chce być częścią czegoś, czego nienawidzi. Jest tak uparty, że nie chce widzieć tego, co jest tuż przed nim, a co jest ważne. Na początku niekoniecznie go lubimy i jest to zamierzone. Chcieliśmy, żeby przez cały film rozwijał się jako człowiek.

Aktor miał duży wkład w tworzenie swojej postaci. Za każdym razem, gdy reżyser, scenarzysta i on siadali razem w pokoju, był nieugięty. Gdy na początku twórcy chcieli pokazać Kahlena bardziej troskliwego i wrażliwego, oponował: „Nie, musi być twardy i nieczuły”. Powtarzał: – By przetrwać, musi być apodyktyczny i desperacki. To człowiek, który kształtuje swoje przeznaczenie, który ma poczucie prawości i sprawiedliwości, i jest gotowy spalić świat, aby postawić na swoim.

– Mads naprawdę pomógł mi ukształtować postać. W pierwszej połowie filmu myślisz: „Co za dupek”. I powoli zaczynasz rozumieć, kim on jest i dlaczego robi to, co robi. Ludvig przypomina niemal człowieka, który przez całe życie nie miał emocji. A na wrzosowiskach, w tej ziemi obiecanej, powoli uczy się, czym są uczucia i co jest jeszcze w życiu oprócz ambicji i zapału – tłumaczy Arcel.

Mikkelsen nie miał żadnych skrupułów, żeby publiczność straciła sympatię do Kahlena. – Chciałem, żeby to był człowiek tak uparty, że oglądanie go jest prawie nie do zniesienia, bo myślę, że w tym właśnie tkwi dramat – ocenił w rozmowie z „Los Angeles Times”. – Więc mówiłem do Nikolaja: „Niech uderzy dziecko, niech uderzy kobietę, bo jest rok 1750”. Wszyscy oczywiście żyjemy w roku 2024, więc niektóre z naszych zasad moralnych ujawniają się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czasami musimy po prostu cofnąć się o krok i powiedzieć: „Słuchaj, uczyńmy go tak upartym, że będziemy chcieli go zabić, a w końcu odwrócimy sytuację i otworzy się na bycie dobrym człowiekiem, którym w istocie jest”.

JAK PODRÓŻUJĄCY CYRK

„Bękarta” nakręcono w ciągu 42 dni jesienią 2022 roku. Zdjęcia odbywały się w Danii, w prawdziwym miejscu, gdzie działy się wydarzenia historyczne. W tej samej lokalizacji, gdzie Ludwig naprawdę zbudował swój dom. Ekipa go jedynie odbudowała. Wszystkie zdjęcia we wnętrzach filmowano w Czechach i Niemczech. – Są pewne rzeczy, których nie można już znaleźć w Kopenhadze i Danii, a które można znaleźć w Czechach. Byliśmy trochę jak podróżujący cyrk. Co trzy, cztery tygodnie zwijaliśmy namioty i wyjeżdżaliśmy do innego kraju, z inną ekipą. To było wyzwanie, ale także świetna zabawa – zauważa reżyser.

Budżet wynosił około 8 milionów euro, co nie jest tak dużym wydatkiem na epicki, widowiskowy film. Arcel każdego dnia zadawał sobie pytanie: „O mój Boże, jak my to w ogóle zrobimy?”. Scena pożaru, śnieg, deszcz i inne kosztowne pomysły. – Każdego dnia próbowaliśmy osiągnąć coś dużego za niewielkie pieniądze. Nie mogliśmy sobie mówić: „Och, poczekamy na słoneczny dzień” lub „poczekamy na zimę”. Wszystko nakręciliśmy jesienią. Więc, gdy zrobiliśmy zimową scenę, nagle osoba patrząca w niebo mówiła: „Wychodzi słońce!”. Mads przebierał się i przygotowywał do letniej sceny. Biegliśmy do kamery i robiliśmy dosłownie tylko dwa ujęcia, bo słońca już nie było i wracaliśmy do sceny zimowej. To była najbardziej szalona rzecz na świecie, ale dawała mnóstwo frajdy – zdradza Arcel.

Mikkelsen najbardziej lubił kilka scen z małą Szwedką, która w roli Anmai Mus debiutowała na ekranie: – Właśnie nakręciliśmy scenę, w której wszystkie pola płoną, a ona biega po okolicy i robi różne dziwne rzeczy. Patrzyłem na monitor, czego nigdy nie robię, bo nigdy nie sprawdzam jak zagrałem, i nagle zobaczyłem, jaką niesamowitą pracę wykonał nasz autor zdjęć. Po prostu skakaliśmy z płomieniami w tle. Oglądanie tego było po prostu szaleństwem i wtedy pomyślałem: „Mamy dobry film”.

Najgorzej wspomina scenę, w której Ludvig jest torturowany przez Schinkela i jego popleczników. – To oczywiście dziwna rzecz, bo w prawdziwym życiu nie dostaję chłosty – śmieje się. – Jest strasznie zimno. Bolą mnie kolana, ćwiczymy to osiem godzin. Ci, którzy chcą mnie zabić, mnie nienawidzą. Jestem samotny… Aż w końcu chciałem po prostu uciec. Na szczęście nie zapomniałem o jednej rzeczy: że do ciepłej przyczepy dzieliło mnie tylko kilka minut.

Trudne warunki na planie nigdy go nie zniechęcają. – Dla mnie to łatwe. Mam tę zaletę, że jestem dzieckiem, które nigdy nie dorosło. Jestem zawodowym kłamcą. Biegam i łapię okazje do robienia rzeczy, do których nikt inny nie ma prawa. Czekam więc, aż jakiś reżyser będzie miał wizję i marzenie i jeśli mi się spodobają, staną się także moim marzeniem. Spotkanie ludzi takich jak Nik i zobaczenie ognia w ich oczach, które też mnie rozpalą, sprawia, że mówię: „Wchodzę w to” – opowiada, co powoduje, że przyjmuje propozycję.

ROWER

Współpraca przy „Bękarcie” okazała się dla obydwu sukcesem. Recenzje są bardzo pochlebne. „To wielki nordycki western, który przez cały czas zachowuje powagę, ponieważ rzeczywistość nieustannie przypomina Ludvigowi, że ciężka praca i uczciwość nie zawsze są nagradzane. Ta wspaniała historia oparta na dobrym scenariuszu i świetnej grze aktorskiej wnosi witalność i nowoczesność do dramatu historycznego, co jest wielką sztuką” – zrecenzował magazyn „Variety”.

Teraz Arcel pisze nowy scenariusz. Będzie to kolejny duński film. Mikkelsen w kalendarzu nie ma nowego projektu. – Nie przeszkadza mi przerwa – mówi. – Byłem dość zajęty, a zostałem niedawno dziadkiem, więc teraz cenię sobie czas, pracując jak najmniej.

Czy w przyszłości podejmą trzecią współpracę? – Będziemy musieli znaleźć kolejny projekt, który będzie dla nas jeszcze większym wyzwaniem. Na pewno nie upłynie kolejnych 11 czy 12 lat, zanim znów będziemy razem pracować – zapewnia reżyser. Od czasu „Kochanka królowej” zostali przyjaciółmi, ale potem…
Mikkelsen: – Z jakiegoś powodu nie zadzwoniłeś do mnie z propozycją przez 10 lat.
Arcel: – Zawsze opowiadasz tę historię.
Mikkelsen: – Cóż, zadzwoniłeś, bo chciałeś pożyczyć mój rower.
Arcel: – Odpowiedź jest taka, że ​​nie było zbyt wielu wyzwań.
Mikkelsen: – Kiedy odzyskam rower? (śmiech).﹡

Kopiowanie treści jest zabronione