Obraz Boba Dylana „Untitled”, ok. 1968 (zdjęcie: RR Auction) oraz jego autor (zdjęcie: Columbia Records)
Muzyk, poeta, laureat Nobla, Pulitzera, Grammy, Oscara i Złotego Globu oraz… malarz. Obraz Boba Dylana na sprzedaż
20 maja 2024
tekst: a + e
„Mówi się, że jeśli Elvis Presley poruszył w ludziach ciała, to Bob Dylan duszę” – to zdanie pada najczęściej, gdy mówi się o jednym z najbardziej wpływowych muzyków naszych czasów. I choć jego obszerny dorobek obejmuje niektóre z najpopularniejszych piosenek, jakie kiedykolwiek napisano, mało kto wie, że jest także płodnym malarzem. Jeden z jego wczesnych obrazów, odnaleziony po ponad 50 latach, trafi na aukcję 23 maja.

Bob Dylan w piątek, 24 maja, skończy 83 lata. To długi czas, ale zastanawiając się nad dorobkiem tego piosenkarza, autora tekstów, aktywisty, poety, artysty wizualnego i ikony kultury, nie można nie zastanawiać się, czy liczymy w latach kalendarzowych, czy w latach świetlnych. Bo jak jeden człowiek tylko w jednym życiu opanował tak wiele form sztuki i to z tak dobrym skutkiem?

Amerykanin nie tylko zapisał się w historii muzyki, ale i historii sztuki. Dowodem tego była m.in. ubiegłoroczna wystawa jego obrazów w muzeum MAXXI w Rzymie, gdzie zebrano w jednym miejscu ponad 100 dzieł sztuki, które stworzył w ciągu ostatnich sześciu dekad. To jego wczesne szkice tuszem, kolaże sitodrukowe, obrazy akrylowe i rzeźby z metalu – wszystkie świadczą o jego wyczuciu do zapadających w pamięć szczegółów codziennych chwil. – Podobnie jak w przypadku pisania piosenek, jego sztuka wizualna daje nam odrębną perspektywę Dylana, oferując jednocześnie reprezentację wielu chwil i uczuć, a także odbicie społeczeństwa – nas samych – oceniał wtedy Shai Baitel, dyrektor artystyczny Modern Art Museum w Szanghaju, gdzie wcześniej pokazywano część tych prac. Obrazy Dylana jeździły bowiem od Londynu i Pekinu do Nowego Jorku i Miami w formie małych wystaw objazdowych, a na końcu obszerniejszy zbiór trafił do Włoch – na pierwszą w historii tak dużą wystawę retrospektywną w Europie.

Sam zainteresowany na wernisaż do Rzymu nie przyjechał, nie udzielił też żadnego wywiadu na ten temat. – Bob Dylan nigdy nie pojawia się publicznie. To bardzo ciekawe, ale on wierzy, że jego obecność może zakłócić odbiór wystawy. Nigdy nie zobaczycie go w telewizji, nigdy nie udziela wywiadów… nigdy – tłumaczył Aaron Young, marszand ze Stanów Zjednoczonych.

O tym, co myśli o swojej sztuce, można było się dowiedzieć z cytatów, których kilka umieszczono w salach MAXXI. Jak np. ten o początkach, pochodzący z jego pamiętnika „Chronicles” z 2004 roku: „Nie żebym uważał się za jakiegoś wielkiego rysownika, ale czułem, że wprowadzam porządek w otaczający chaos”.

Obraz Boba Dylana „Untitled” został wystawiony na sprzedaż przez amerykański dom aukcyjny RR Auction
Zdjęcie: RR Auction

Teraz nie lada gratka dla jego fanów – na aukcję trafił wczesny obraz, który muzyk namalował około 1968 roku. To abstrakcja przedstawiająca „ukryty” autoportret. Wsród kolorowych plam na płótnie znajdziemy m.in. rogi byka, symbole muzyczne, parę oczu, a na górze czerwoną figurkę w kapeluszu z szerokim rondem, którą można odczytywać jako samego muzyka. Na odwrocie autor podpisał dzieło i naszkicował nuty.

Dylan stworzył tę pracę w czasie, gdy po wypadku motocyklowym zaszył się w swojej posiadłości w Woodstock w Nowym Jorku. Ten okres odosobnienia zakończył okres intensywnego koncertowania 27-letniego wówczas muzyka i udanej serii albumów, w tym „Blonde on Blonde”. W Woodstock napisał około 100 piosenek (obecnie znanych pod wspólną nazwą „The Basement Tapes”) i najwyraźniej malował. Jeden z powstałych wtedy obrazów, który nie doczekał się tytułu, podarował Sandy LaPanto – astrolożce z Woodstock, w zamian za „czytanie z horoskopu”. Według pisarki Anne Margaret Daniel, która w 2023 roku napisała książkę” Bob Dylan: Mixing up the Medicine”, LaPanto tworzyła mapy astrologiczne dla swoich przyjaciół. „Sandy była nie tylko jedną z najpiękniejszych kobiet w Woodstock w czasach, gdy było ich wiele; była mistyczką, czytała w gwiazdach. Społeczność dawnych artystów z Woodstock funkcjonowała wówczas w systemie barterowym… ludzie wymieniali się swoją wiedzą i dorobkiem twórczym, zamiast wymieniać pieniądze. Ona była tego częścią”.

Bob Dylan: „Obserwowanie wielu moich prac wiele lat po ich ukończeniu jest fascynującym przeżyciem. Tak naprawdę nie kojarzę ich z żadnym konkretnym czasem, miejscem ani stanem umysłu, ale postrzegam je jako część długiego procesu”
Bob Dylan: „Obserwowanie wielu moich prac wiele lat po ich ukończeniu jest fascynującym przeżyciem. Tak naprawdę nie kojarzę ich z żadnym konkretnym czasem, miejscem ani stanem umysłu, ale postrzegam je jako część długiego procesu”
Bob Dylan: „Obserwowanie wielu moich prac wiele lat po ich ukończeniu jest fascynującym przeżyciem. Tak naprawdę nie kojarzę ich z żadnym konkretnym czasem, miejscem ani stanem umysłu, ale postrzegam je jako część długiego procesu”
Bob Dylan: „Obserwowanie wielu moich prac wiele lat po ich ukończeniu jest fascynującym przeżyciem. Tak naprawdę nie kojarzę ich z żadnym konkretnym czasem, miejscem ani stanem umysłu, ale postrzegam je jako część długiego procesu”

Obraz pozostawał w rodzinie LePanto przez ponad pięćdziesiąt lat, zapomniany leżał gdzieś pośród przedmiotów należących do byłego męża Sandy, Anthony’ego LePanto. Odkryto go niedawno. 23 maja bostońska RR Auction sprzeda obraz w ramach aukcji „Marvels of Modern Music”.

„Sztuka wizualna Boba Dylana, podobnie jak jego muzyka, czerpie z głębokiego źródła ekspresji kulturowej i osobistej. Ten obraz z lat Woodstock jest szczególnie sugestywny, oddaje żywego i transformacyjnego ducha lat 60.” – napisał w oświadczeniu Bobby Livingston z domu aukcyjnego, który wystawił płótno za kwotę 100 tys. dolarów (ponad 397 tys. zł).

Licytacja RR Auction zaczyna się w czwartek, 23 maja, i zakończy się następnego dnia. Budzi duże zainteresowanie, ponieważ niewiele wiadomo o wczesnych pracach legendarnego barda, a jeszcze mniej zostało do tej pory wystawionych na aukcji. Najbardziej znany z jego obrazów z tego okresu można zobaczyć na okładce jego płyty „Self-Portrait” z 1970 roku. Dwa z jego abstrakcyjnych płócien można także dostrzec w tle fotografii wykonanych przez Jill Krementz, gdy George Harrison złożył wizytę muzykowi w jego domu w Woodstock w 1968 roku. Można je zobaczyć wystawione w Bob Dylan Center w Tulsa.

Kiedy więc wczesne dzieła trafiają na aukcję, pojawiają się w wielkim stylu. Dla porównania, niepodpisany abstrakcyjny akt kobiecy wykonany przez Dylana w latach 60., który podarował swojemu nieżyjącemu już menedżerowi, Albertowi Grossmanowi, sprzedano w 2021 roku za 100 tys. dolarów, ale już współczesne jego dzieła, jak szkic torów kolejowych z 1991 roku, w zeszłym roku zlicytowano w Londynie za połowę ceny – około 52 tys. dolarów.

Bob Dylan „Abstract Nude Painting” for Albert Grossman, lata 60.
Zdjęcie: Julien’s Auctions
Bob Dylan „Side Tracks”, Glasgow, 1991
Zdjęcie: Roseberys London

Dylan zajął się sztukami wizualnymi już na początku muzycznej kariery – w tym samym czasie, gdy pojawił się na scenie w Greenwich Village w Nowym Jorku w 1961 roku, wykonując swoje piosenki w kawiarniach i klubach folkowych, i gdy rok później wydał swój debiutancki album. Ale najważniejszy kontakt ze sztuką zbiegł się z poważnym wypadkiem motocyklowym, który w 1966 roku zmusił go do izolacji, z dala od wszystkiego i wszystkich. Rysował wtedy wszystko, co go otaczało – maszynę do pisania, krucyfiks, ołówki, szpilki, pudełka po papierosach i zagubiony ślad czasu. Kilka lat później, chęć nauczenia się czegoś więcej niż tylko rysowania sprowadziła go do nowojorskiej pracowni malarza Normana Raebena, wyznawcy ruchu artystycznego Ashcan School, znanego z obrazów przedstawiających naturalistyczne, ciemne i nędzne strony życia w mieście, w opozycji do impresjonizmu. Dylan tak opowiada o tym doświadczeniu, które trwało kilka miesięcy: „Raeben zsynchronizował ze sobą mój umysł, moją rękę i oczy. To pozwoliło mi świadomie robić to, co już czułem nieświadomie”.

Od tego czasu muzyk nadal rysował i malował różnymi technikami, świadomy artystycznych odniesień (od Edwarda Hoppera do Precyzjonistów), które go inspirują. Malował nawet wtedy, gdy stał się głosem ruchu antywojennego i występował w całych Stanach Zjednoczonych na muzycznych festiwalach, zlotach, na wielkich stadionach rockowych, wreszcie na całym świecie, wydając ponad 50 albumów w karierze. „Interesują mnie ludzie, historie, mity i portrety; ludzie wszelkiej maści” – powtarzał legendarny wykonawca „Blowing in the wind” i „Like a rolling stone”.

Jedna z jego wczesnych prac to okładka debiutanckiego albumu zespołu The Band z 1968 roku „Music from Big Pink”, ale poza nią nigdy nie pokazywał swoich prac publicznie. Pasję do rysowania ujawnił w pełni dopiero w 1994 roku, prezentując serię szkiców, które powstawały podczas tournée po Europie, Ameryce i Azji w latach 1989-1992. „Drawn Blank” – tak nazwał cykl 92. rysunków, wykonanych głównie węglem lub ołówkiem, nad którymi kilkakrotnie potem jeszcze pracował, korzystając z różnych technik i materiałów. Przerabianie istniejących prac to dla muzyka sposób na relaks podczas tras koncertowych. Przerabia swoje rysunki i obrazy w ten sam sposób, w jaki ma tendencję do przerabiania własnych piosenek, czasem wprowadzając subtelne zmiany, czasem przepisując całe wersety. Ta tendencja do rewizji własnych prac jest bardzo widoczna w jego serii „Mondo Scripto” (zestawia odręczne teksty Dylana z jego rysunkami, z których każdy ilustruje scenę lub temat z piosenki), ale także innych malarskich serii.

Dylan urodził się w małym amerykańskim miasteczku. Przez wiele, wiele lat dał setki koncertów i często grał w małych miasteczkach. Opowiadał o tym w swoich piosenkach, ale też pokazywał w obrazach. Stoisko z hot dogami, motel, koleje, drapacze chmur i mosty wiszące rywalizują o uwagę z opuszczonymi bocznymi uliczkami i zarośniętymi motelami. To Stany Zjednoczone jarmarków i cyrków, zapomnianych skrzyżowań i zaniedbanych krajobrazów miejskich. Ulice są pełne wizerunków nieporęcznych samochodów z końca lat 50. XX wieku. To jego pogląd na Amerykę i tego, co amerykańskie.

„Wspólnym tematem tych prac jest związek z amerykańskim krajobrazem, tak jak go postrzegam, przemierzając kraj i widząc, ile jest wart. Trzymanie się z dala od głównego nurtu i podróżowanie bocznymi drogami” – napisał we wstępie do wystawy swoich obrazów.

Okładka albumu zespołu The Band „Music from Big Pink” z 1968 roku autorstwa Boba Dylana
Zdjęcie: Capitol Records

Obserwowanie wielu moich prac wiele lat po ich ukończeniu jest fascynującym przeżyciem. Tak naprawdę nie kojarzę ich z żadnym konkretnym czasem, miejscem ani stanem umysłu, ale postrzegam je jako część długiego procesu. To kontinuum, które zaczyna się od sposobu, w jaki podążam w świecie i zmienia kierunek, gdy moje postrzeganie jest kształtowane i zmieniane przez życie. Wydarzenia w Morretes w Brazylii mogą mieć na mnie równie głęboki wpływ, jak człowiek, który sprzedaje mi „El País” w Madrycie” – tym cytatem Dylan tłumaczy swoje przeróbki, których nie ustrzegły się też te bardziej dojrzałe prace, w których uchwycił sceny ze swojego życia i podróże po Nowym Orleanie i Azji.

Kiedy Gagosian zrobił wystawę Dylana z podróży do Japonii, Chin, Wietnamu i Korei w 2017 roku, rozgorzała dyskusja. Zarzucono autorowi prac z „Asia Series” zbyt duże podobieństwa między jego obrazami a niektórymi kadrami Henri Cartier-Bressona, Dmitriego Kessela i Léona Busy’ego. Zareagował nawet „New York Times”: „Najbardziej zaskakujące jest to, że Dylan nie tylko wykorzystał fotografię do zainspirowania obrazu. Zrobił zdjęcie pracy fotografa, a potem kompozycję i detale dokładnie skopiował. Odtworzył wszystko tak dokładnie, jak to możliwe. To może być gra (…), ale to mało pomysłowe podejście do malarstwa. Może to nie plagiat, ale na pewno dużo w tym kopiowania”.

Galeria odpowiedziała na te zarzuty: „Chociaż kompozycje niektórych obrazów Boba Dylana opierają się na różnych źródłach, w tym na zdjęciach archiwalnych i historycznych, żywiołowość i świeżość jego płócien wynikają z… codziennych scen, które obserwował podczas swoich podróży”. I krotko potem zmodyfikowała opis wystawy. Zamiast określenia „wizualny dziennik” zmieniono na „wizualną refleksję” z podróży Dylana.

„Guardian: „Dylan maluje dobrze, z wyczuciem i ciężko wypracowaną dokładnością. Ma potężną wyobraźnię. Jest o wiele większym artystą niż wielu ludzi, którzy zajmują się tym na pełny etat”
„Guardian: „Dylan maluje dobrze, z wyczuciem i ciężko wypracowaną dokładnością. Ma potężną wyobraźnię. Jest o wiele większym artystą niż wielu ludzi, którzy zajmują się tym na pełny etat”
„Guardian: „Dylan maluje dobrze, z wyczuciem i ciężko wypracowaną dokładnością. Ma potężną wyobraźnię. Jest o wiele większym artystą niż wielu ludzi, którzy zajmują się tym na pełny etat”
„Guardian: „Dylan maluje dobrze, z wyczuciem i ciężko wypracowaną dokładnością. Ma potężną wyobraźnię. Jest o wiele większym artystą niż wielu ludzi, którzy zajmują się tym na pełny etat”

Chociaż po raz pierwszy jego obrazy wzbudziły kontrowersje, wiadomo nie od dziś, że ma na koncie historię pożyczania tekstów od innych pisarzy. W „Modern Times” z 2006 roku „próbkował” poetę wojny secesyjnej Henry’ego Timroda, a w „Love and Theft” z 2001 roku zapożyczył nie tylko z Timroda, ale także z „Wielkiego Gatsby’ego” Fitzgeralda, Huckleberry’ego Finna (postaci stworzonej przez Marka Twaina) i „Confessions of a Yakuza” Junichiego Sagi z 1991 roku.

Sam oburzył się na słowo „plagiat”. W wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone” dziesięć lat temu porównał tę nagonkę do ataków z połowy lat 60., gdy podczas koncertu na Newport Folk Festival niektórzy słuchacze okrzyknęli go „Judaszem” po tym, jak przerzucił się z gitary akustycznej na elektryczną. „Tak, wiem, że ludzie (Dylan użył tu dobitnego określenia „wussies and pussies” – red.) na to narzekają. Ale czy słyszeliście kiedykolwiek o XIX-wiecznym poecie Henrym Timrodzie? Kto go ostatnio czytał? Kto go odświeżał? Kto sprawił, że o nim wiecie?” – pytał retorycznie na łamach gazety.

I nic sobie z tego nie zrobił. Jego najnowsza seria „Deep Focus” z czasów pandemii koronawirusa – która przenosi się do miast Ameryki, zaludniając obrazy wszelkiej maści ludźmi: najczęściej anonimowymi, odizolowanymi i samotnymi – otwarcia inspirowana jest kinem. Te obrazy przenoszą film i postacie z jego i naszej przeszłości do teraźniejszości. On twórczo je przekształca i uświadamia nam „różne kłopoty, w jakich znajdują się ludzie”. Zresztą niemal cała jego twórczość jest o człowieku i odzwierciedla podobną głębię i złożoność jak teksty jego piosenek. „Rysuje i maluje to, co widzi. Życie go zaskakuje. Większość jego prac przedstawia miejsca na obrzeżach miast lub zaniedbane zaułki, blaknącą, esencję Ameryki: kawiarnie, dyskoteki, nocne lokale. Mit nawiedza te scenografie amerykańskich opowieści i piosenek, a mimo to są one tajemnicze. Widzi je z zewnątrz artysta, który nie stara się dowiedzieć więcej lub mniej, niż mówią mu oczy” – tak ocenił jego obrazy „Guardian”, zauważając, że Dylan ma „zaskakująco dużo wspólnego z Hockneyem”.

Dylan, który ma na koncie Nobla, Pulitzera, Grammy, Oscara i Złoty Glob, tak ocenia swoje malarstwo: „Ma na celu przedstawienie perspektyw, które badają ludzką kondycję i odkrywają tajemnice życia, które wciąż wprawiają nas w zakłopotanie. To oczywiście bardzo różni się od mojej muzyki, ale w każdym calu jest tak samo celowe”.﹡

Kopiowanie treści jest zabronione