Obraz Ewy Juszkiewicz na Biennale di Venezia 2024. Obok artystka w swojej warszawskiej pracowni. Zdjęcia: FABA i Almine Rech
Najdroższa polska malarka na najsłynniejszej na świecie wystawie sztuki. Do Wenecji zabrali ją Hiszpanie, nie Polacy
12 kwietnia 2024
tekst: Agnieszka Kowalska

Posłuchaj

Ewa Juszkiewicz – najdroższa polska malarka, której obrazy kosztują miliony dolarów – po raz pierwszy będzie miała indywidualną wystawę na Biennale di Venezia. 15 nowych obrazów artystki, goście tego najważniejszego i jednego z najstarszych wydarzeń na świecie poświęconych sztuce, będą mogli zobaczyć dzięki wnukowi Pabla Picassa. To on i jego madrycka fundacja organizują Polce ekspozycję „Ewa Juszkiewicz: Locks with Leaves and Swelling Buds”. Weneckie Biennale za tydzień zgromadzi wybitnych artystów, kuratorów i miłośników sztuki z całego świata już po raz 60. Polskę reprezentują Ukraińcy.

Na Biennale Sztuki w Wenecji kraje z całego świata gromadzą się, aby zaprezentować współczesnych artystów. Wydarzeń jest wiele: to szansa, aby zobaczyć jedne z najlepszych, najbardziej istotnych dzieł sztuki w wyjątkowej scenerii. Tegorocznej edycji towarzyszy hasło „Obcokrajowcy są wszędzie”, by zadawać pytania o międzynarodowość, przynależność, tożsamość, nacjonalizm i akceptację.

„Artyści zawsze podróżowali: z różnych powodów, po miastach, krajach i kontynentach, a zjawisko to nabrało tempa dopiero pod koniec XX wieku – jak na ironię – okresu naznaczonego rosnącymi ograniczeniami dotyczącymi przemieszczania się ludzi” – pisze w manifeście programowym kurator 60. edycji weneckiego Biennale, Adriano Pedrosa z Brazylii, pierwszy latynoamerykański kurator w 130-letniej historii tej imprezy. „Biennale Arte 2024 koncentruje się zatem przede wszystkim na artystach, którzy sami są obcokrajowcami, imigrantami, ekspatriantami, emigrantami, wygnańcami lub uchodźcami. Migracja i dekolonizacja są tutaj kluczowymi tematami”. Jego zdaniem, wyrażenie „Obcokrajowcy są wszędzie” ma przynajmniej podwójne znaczenie. Po pierwsze, że dokądkolwiek pójdziesz i gdziekolwiek będziesz, zawsze spotkasz obcokrajowców – oni/my są/jesteśmy wszędzie. Po drugie, że niezależnie od tego, gdzie się znajdziesz, zawsze jesteś naprawdę i w głębi duszy obcokrajowcem.

20 kwietnia na głównym pokazie Pedrosy zaprezentowane zostaną prace 332 artystów, z których większość pochodzi z Afryki, Ameryki Łacińskiej, Azji i Bliskiego Wschodu. W Pawilonie Polskim będzie można zobaczyć projekt „Powtarzajcie za mną II” kolektywu Open Group. – Naturalną odpowiedzią na hasło tegorocznej edycji było dla mnie zaproszenie do współpracy ukraińskich artystów z projektem, w którym biorą udział osoby uchodźcze z Ukrainy – mówi kuratorka Marta Czyż.

Praca „Powtarzajcie za mną II”, którą stworzyli artyści Yuriy Biley, Pavlo Kovach i Anton Varga, to zbiorowy portret świadków wojny trwającej w Ukrainie. Bohaterami dwóch filmów z lat 2022 i 2024 są cywilni uchodźcy wojenni, którzy opowiadają o wojnie zapamiętanymi dźwiękami broni, a następnie zapraszają publiczność do ich powtórzenia. Artyści wykorzystują tutaj formułę karaoke. W tym wypadku akompaniamentem nie są jednak znane przeboje, lecz wystrzały, kanonady, wycie i wybuchy, a tekstem – opisy śmiercionośnej broni.

W Pawilonie Polskim będzie można zobaczyć projekt „Powtarzajcie za mną II” kolektywu Open Group
Zdjęcia: Galeria Labirynt
Marta Czyż i Оpen Group (Yuriy Biley, Pavlo Kovach, Anton Varga), 2024
Zdjęcie: Piotr Czyż

Oprócz kuratorskich wystaw, które odbędą się w przyszłym tygodniu w Wenecji, zaplanowano trzydzieści wydarzeń towarzyszących. Wśród największych nazwisk sztuki współczesnej jest Polka – Ewa Juszkiewicz. Jej prace pokaże Fundación Almine y Bernard Ruiz-Picasso – FABA z Madrytu, założona przez wnuka Pabla Picassa.

Bernard Ruiz-Picasso wspiera polską malarkę nie bez powodu. Jest biznesmenem, kolekcjonerem sztuki i mężem Almine Rech, właścicielki jednej z najważniejszych galerii sztuki współczesnej na świecie. Galeria, która posiada przestrzenie wystawowe w Paryżu, Brukseli, Londynie, Monako, Nowym Jorku i Szanghaju, reprezentuje 150 artystów, m.in. takie sławy, jak Jeff Koons, Richard Prince, James Turrell czy Francesco Vezzoli. W tym gronie jest także Leelee Sobieski-Kimmel, niegdyś hollywoodzka aktorka, dziś malarka. Almine Rech od czterech lat na światowym rynku sztuki dba również o interesy Ewy Juszkiewicz. I to głównie dzięki jej staraniom 40-letnia Polka święci międzynarodowe triumfy.

Jesienią 2021 roku jej obrazy po raz pierwszy pojawiły się w ofercie najbardziej znanych domów aukcyjnych świata, bijąc rekordy cenowe. Na aukcji w Sotheby’s w Londynie w październiku padł pierwszy światowy rekord za obraz „Maria (After Johannes Cornelisz Verspronck)” – został sprzedany za 352.800 funtów (niemal 2 mln zł), osiągając sumę ponad dziesięciokrotnie większą niż przewidywano. Dwa dni później na londyńskiej aukcji konkurencyjnego domu Christie’s poszedł pod młotek „Grove”. Tym razem cenę podbito do 437 tys. funtów, czyli prawie 2,4 mln zł, przy estymacji 30 tys. funtów. W listopadzie tego samego roku do gry powróciła „Girl in Blue”, prowokując licytatorów biorących udział w aukcji Phillipsa w Nowym Jorku do podbicia ceny aż do 730.800 dolarów, czyli 3,2 mln zł. To sześciokrotnie więcej niż szacowana pierwotnie kwota.

Nowy spektakularny rekord padał w maju 2022 roku na aukcji Christie’s w Nowym Jorku – dzieło zatytułowane „Portrait of a Lady (After Louis Leopold Boilly)” z 2019 poszło za ponad 1,5 mln dolarów, czyli niemal 7 mln złotych. Obraz czterokrotnie przebił górną granicę estymacji, co jest ewenementem. Oprócz pracy Polki licytowano wówczas także dzieła takich współczesnych artystów jak: Banksy, Jean-Michel Basquiat, Christopher Wool czy Jeff Koons.

Milionowe kwoty sprzedażowe za płótna Juszkiewicz stanowią obecnie normę na zagranicznych aukcjach. Eksperci rynku sztuki przewidują, że w perspektywie kolejnych dwóch lat ceny jej prac będą w granicach aż 8-10 mln dolarów! Tym samym na stałe wpisała się w dyskurs międzynarodowej historii sztuki, co gwarantuje artystce zapisanie się w historii sztuki nowoczesnej. Świadczy o tym także nowa publikacja: „New Surrealism: The Uncanny in Contemporary Painting” Roberta Zellera (na rynku od pół roku), która opowiada o surrealizmie i jego dziedzictwie w świecie sztuki współczesnej. Polka znalazła się wśród wybranych nowych artystów, a jej obraz znalazł się także na okładce książki.

Obraz „Madame Saint-Ange Chevrier dans un paysage”, Louis-Léopold Boilly, 1807
Zdjęcie: Nationalmuseum Sweden
„Portrait of a Lady (After Louis Leopold Boilly)” Ewy Juszkiewicz sprzedano za ponad 1,5 mln dol. (ok. 7 mln zł). To najdroższe dzieło malarki
Zdjęcie: Almine Rech
Obraz „Maria Ravens (1720-1786)”, Adolf Ulrik Wertmüller
Zdjęcie: Nationalmuseum Sweden
Obraz Ewy Juszkiewicz „Bez tytułu (za Adolfem Ulrikiem Wertmullerem)” z 2019 roku. W ub.r. sprzedany za 2,3 mln zł. To polski rekord aukcyjny
Zdjęcie: Desa Unicum

Na czym polega fenomen Juszkiewicz? Od ponad dekady odtwarza portrety kobiet autorstwa innych malarzy: od renesansu do XIX wieku. Z jedną istotną interwencją: twarze są zakryte aranżacjami z roślin, kwiatów i motyli, misternymi fryzurami, ciasno owiniętymi tkaninami, czy też w inny sposób. Wszystko utrzymane w stylistyce XVIII- i XIX-wiecznego portretu europejskiego, ale z podkręconą skalą i paletą barw.

Wywrotowe podejście artystki zrodziło się z chęci zakłócenia „idealizacji kobiecego wizerunku”. Fascynuje ją zwłaszcza wiek XVIII jako burzliwy czas szybkiego rozwoju i rewolucji. Uwielbia teatralną modę tamtych czasów i mocno zdobne fryzury, ale jednocześnie uważa, że choć jest to atrakcyjne wizualnie dla dzisiejszego odbiorcy, w istocie stanowi ukrytą formę opresji i przymusu wobec kobiet, które na ówczesnych obrazach mają bierne, wystudiowane pozy i pozbawione emocji twarze. To wszystko sprawiło, że postanowiła podważyć utrwalane konwencje, stereotypy obrazowania i opracować własną, alternatywną historię sztuki według współczesnej kobiety-artystki. Proponuje więc własne wersje znanych i mniej znanych portretów, m.in. pierwszych malarzy niderlandzkich, tj. Jan van Eyck, Petrus Christus i Robert Campin. Inne ważne inspiracje to prace współczesnej fotografki Cindy Sherman (zwłaszcza jej „Portrety historyczne”), która na swoich pracach wciela się w rozmaite stereotypowe kobiece role, męskie klisze na temat płci pięknej, zbudowane przez hollywoodzkie filmy z lat 50. i 60. XX wieku.

– Narodziła się we mnie silna potrzeba odwoływania się do tych portretów i nawiązania z nimi dialogu. Kierowała mną chęć ożywienia historii, a raczej stworzenia na jej podstawie własnej – opowiadała w wywiadzie dla portalu Art News. – Zakrywając lub modyfikując portret chcę zakłócić dotychczasowy porządek i rozbić jednolity i tradycyjny obraz kobiecego piękna. Poprzez metamorfozę klasycznych obrazów zmieniam ich interpretację i prowokuję nowe, alternatywne skojarzenia.

Oprócz dawnego malarstwa Juszkiewicz inspiruje się współczesnymi awangardowymi projektantkami mody, jak choćby Rei Kawakubo, Iris van Herpen i Simone Rocha. W świecie mody szczególnie fascynują ją projekty, które burzą stereotypowe kanony piękna i ukazują kobiecą sylwetkę w nowatorski sposób, zmieniając jej formę i wizerunek.

W tym także tkwi ważna dla niej feministyczna narracja. W „Whitewall” tłumaczyła: – Historia przez wiele pokoleń pomijała kobiety. Ich rola w nauce i kulturze była, a czasami nadal jest, marginalizowana. Dlatego też podjęcie problemu dominacji męskiej narracji i odzyskania miejsca kobiet w historii pozostaje dziś niezwykle ważne. Przekształcając i reinterpretując dobrze znane portrety kobiet, przedstawiam je na nowo. Odzyskuję narrację o kobietach, wychodząc poza przyjęty kanon i zrywając ze stereotypowym postrzeganiem kobiecości. Nie chodzi tylko o przeszłość. Obecnie na kobiety również wywiera się dużą presję. Młody wygląd, idealne ciało. Co więcej, od kobiet oczekuje się doskonałości we wszystkich aspektach życia. Nie jest łatwo sprostać tym narzuconym społecznie oczekiwaniom, szczególnie w dobie mediów społecznościowych. Nierealistyczne wzorce urody promowane w Internecie i nacisk na zewnętrzność mogą być trudne, zwłaszcza dla nastolatek. Moje obrazy są sposobem na wyrwanie się z sideł, jakie narzuca nam współczesna kultura.

Ewa Juszkiewicz „Untitled (after Élisabeth Vigée Le Brun)”, 2020
Zdjęcie: Almine Rech
Ewa Juszkiewicz „Untitled (after Joseph van Lerius)”, 2020
Zdjęcie: Almine Rech

Jej proces twórczy jest dość skomplikowany. Pierwsza część to badania i znalezienie odpowiednich obrazów, do których chce się odnieść. Zwykle pracuje w oparciu o reprodukcję i w wielu przypadkach nawet nie ogląda oryginalnego obrazu na żywo. Często widuje je później w muzeach, ale najczęściej nie jest to możliwe, ponieważ wiele obrazów, do których się odwołuje, znajduje się w kolekcjach prywatnych. – A kiedy w końcu wybieram referencje, niemal natychmiast mam wizję tego, jak chcę zdekonstruować i przekształcić konkretny portret. Wyobrażam sobie te wszystkie nowe formy i nowe warstwy, a potem zaczynam budować modele: tworzę fryzury, podpinam tkaniny, tworzę kompozycje kwiatowe. Kolekcjonuję peruki i tekstylia. Czasami mam wrażenie, że moje studio jest rekwizytornią w teatrze! – śmieje się w rozmowie z magazynem wydawanym przez galerię Gagosian, zdradzając, że czasem wszystko zaczyna się od fragmentu ubrania modelki na portrecie sprzed wieków, innym razem od kosmyka włosów lub martwej natury w tle.

Kolekcjonuje również m.in. XIX-wieczne albumy historii naturalnej, stare atlasy roślin, anonimowe archiwalne zdjęcia niewiadomego pochodzenia. – Mogę spędzać godziny w antykwariatach! Trzymam w domu przedmioty i obrazy, które mnie intrygują i w jakiś sposób budzą moje emocje. Od czasu do czasu do nich wracam i przeglądam je – nigdy nie wiadomo, kiedy zrodzi się z nich coś nowego – opowiada o procesie twórczym.

Jej dzień pracy jest z definicji bardzo samotny – zawsze jest tylko ona i obraz, jeden na jednego. To świadomy wybór, jak tłumaczy w tym samym wywiadzie: – Pamiętam słowa Francisa Bacona, że tworząc portrety, woli pracować w oparciu o fotografię niż z modelką obecną w jego pracowni. Odkrył, że pracując w ten sposób, czuje się mniej ograniczony. Malarstwo polegające na zniekształceniu i „kaleczeniu” obrazu wymaga absolutnej wolności, a co za tym idzie samotności. Czuję bardzo podobnie!

Maluje w klasycznym stylu europejskim, stosując warstwy farb olejnych. Takie będą jej prace, które pokaże w Wenecji dzięki zaangażowaniu madryckiej Fundación Almine y Bernard Ruiz-Picasso. Wystawa „Ewa Juszkiewicz: Locks with Leaves and Swelling Buds”, której kuratorem jest Guillermo Solana, odbędzie się w galerii Almine Rech, mieszczącej się w historycznym Palazzo Cavanis. Zwiedzający będą mieli okazję zapoznać się zarówno z nowymi dziełami pochodzącej z Gdańska malarki z serii popularnych portretów, jak i z emblematycznymi obrazami, które na co dzień są w zbiorach prywatnych i publicznych.

15  obrazów, nawiązujących do dzieł XVIII-wiecznych malarzy, takich jak Élisabeth Vigée Le Brun i François Gérard, będzie można podziwiać od 20 kwietnia do 1 września.﹡

Ewa Juszkiewicz „Untitled (after François Gérard)”, 2023
Zdjęcie: Almine Rech
Ewa Juszkiewicz „Portrait in Venetian Red (after Élisabeth-Louise Vigée Le Brun)”, 2024
Zdjęcie: Almine Rech
Ewa Juszkiewicz „Bird of paradise”, 2023
Zdjęcie: Almine Rech
Ewa Juszkiewicz „Red Dress”, 2024
Zdjęcie: Almine Rech
Obrazy z wystawy „Ewa Juszkiewicz: Locks with Leaves and Swelling Buds” w Palazzo Cavanis w Wenecji
Zdjęcia: Almine Rech
Palazzo Cavanis w Wenecji – to tu odbędzie się wystawa Ewy Juszkiewicz
Zdjęcie: Almine Rech

Kopiowanie treści jest zabronione