„Najbezpieczniej czuję się na płaskiej kartce papieru”
01 kwietnia 2025
tekst: AMK
zdjęcia: Katarzyna Minasowicz
Ilustracja z książki „U z dwiema kropkami”
„Najbezpieczniej czuję się na płaskiej kartce papieru”
01 kwietnia 2025
tekst: AMK
zdjęcia: Katarzyna Minasowicz
„Najbezpieczniej czuję się na płaskiej kartce papieru”

Organizatorzy zachęcają autorów picturebooków, tzw. książek obrazkowych, w których obraz odgrywa istotną rolę nośnika treści i narracji, do nadsyłania swoich niepublikowanych dotąd książek. Potem wybierają najlepsze i prezentują je wydawnictwom z całego świata na targach w Bolonii, największej i najważniejszej na świecie imprezie poświęconej książkom dla dzieci. W tym roku chętnych w konkursie The Unpublished Picturebook Showcase było ponad 600, wybrano ponad 80. Wśród laureatów są dwie Polki. Jedna z nich, Katarzyna Minasowicz, autorka „U z dwiema kropkami”, opowiada LIBERTYN.eu jak się jej to udało i co to oznacza w karierze ilustratora.

Najpierw długo zadawała sobie pytania. Jak to jest opuścić dom i zamieszkać w „nie swoim” pokoju? Obcować z przedmiotami pozostawionymi przez innych? Pić „nie ze swojego” kubeczka, siedzieć na „nie swoim” krzesełku? A potem z tego narodził się pomysł na picturebooka. „U z dwiema kropkami” – książka dla dzieci osadzona w realiach powojennego Wrocławia – próbuje opowiedzieć jak to było/jest oswajać nową przestrzeń i budować siebie w nowym miejscu.

– Mimo że urodziłam się i mieszkam w Warszawie, to tzw. Ziemie Odzyskane to moje miejsce na ziemi. Uwielbiam tam przebywać, tam paradoksalnie czuję się u siebie. Duch innej kultury i dawnych mieszkańców jest tam ciągle obecny i to się czuje. Zawsze mnie to fascynowało – ilustratorka Katarzyna Minasowicz opowiada LIBERTYN.eu.

Odkąd zaczęła spędzać tam więcej czasu, przerodziło się to w projekt, który próbował zgłębić to uczucie, z którym po drugiej wojnie światowej boryka się niemal każda rodzina w Polsce. Zapewne bez trudu znajdziemy kogoś, kto w powojennych zawirowaniach musiał opuścić swój dom i zamieszkać w innym miejscu. – Takie doświadczenie było udziałem także mojej rodziny i mam wrażenie, że ich pamięć została mi niejako przekazana w genach. A w obliczu dzisiejszych migracyjnych problemów temat jest wciąż aktualny; tworząc „U z dwiema kropkami” miałam więc nadzieję, że taka książka pozwoli także poczuć wspólnotę z tymi, którzy przeżywają to teraz – dodaje.

Projekt wsparło miasto Wrocław, przyznając pomysłodawczyni stypendium. Bez niego nie udałoby się poświęcić na pracę tyle czasu. „U z dwiema kropkami” to wciąż nie wydana książeczka, ale na tyle dobra, że organizatorzy tegorocznej edycji The Unpublished Picturebook Showcase, konkursu organizowanego w ramach Bologna Children’s Book Fair, największej i najważniejszej na świecie imprezy poświęconej książkom dla dzieci, wybrali ją do grona laureatów. – To wspaniale jest być przez nich zauważonym, zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja, jest trochę samoukiem – cieszy się autorka, która od wczoraj jest w Bolonii.

Ilustracja z książki „U z dwiema kropkami”
1.

 

Z wykształcenia jest architektem, skończyła też wydział wzornictwa przemysłowego na ASP. – Nigdy nie pracowałam w zawodzie architekta. To wspaniała dziedzina, ale przerażał mnie ogrom decyzji, odpowiedzialność i myślenie w trzech wymiarach. Ja najbezpieczniej jednak czuję się na płaskiej kartce papieru – śmieje się.

Po ukończeniu wzornictwa kilka lat prowadziła z koleżanką studio graficzne, realizując wiele projektów z zakresu systemów informacyjnych, identyfikacji wizualnych, opakowań czy publikacji. Od pięciu lat zajmuje się wyłącznie ilustracją dla najmłodszych, choć pierwszą książkę stworzyła już w 2013 roku. „Zima, której nie było” to autorskie dzieło: i forma, i treść są jej autorstwa. Książka powstała prawie równocześnie z narodzinami jej córki. – Potrzebowałam wtedy odskoczni od pracy na komputerze, zatęskniłam za robieniem czegoś analogowo, ręcznie, bez pośrednictwa ekranu. Urlop macierzyński był do tego dobrą okazją by zrobić coś inaczej, oderwać się od bieżących zleceń – wspomina.

Katarzyna Minasowicz: „W mojej głowie powstają jednocześnie tekst i ilustracje, nie umiem oddzielić ich od siebie”
Katarzyna Minasowicz: „W mojej głowie powstają jednocześnie tekst i ilustracje, nie umiem oddzielić ich od siebie”
Katarzyna Minasowicz: „W mojej głowie powstają jednocześnie tekst i ilustracje, nie umiem oddzielić ich od siebie”
Katarzyna Minasowicz: „W mojej głowie powstają jednocześnie tekst i ilustracje, nie umiem oddzielić ich od siebie”

Dzisiaj ilustracyjnie jest już w innym miejscu: – Dziś myślę i rysuję już zupełnie inaczej, ale nie byłoby tego bez tej pierwszej nieśmiałej próby. Cieszę się z drogi jaką przeszłam od tamtego debiutu, ale nie czuję, że można osiągnąć jakiś styl i już w nim trwać. Mam nadzieję, że za kolejne 5 lat także będę mogła zobaczyć zmianę i rozwój.

Znana jest z subtelnego, minimalistycznego rysunku odręcznego, lirycznych, nieco tajemniczych światów i intrygujących bohaterów. Jej książki są minimalistyczne. I – jak sama mówi – robi je dla tych, których nie przeraża pustka w jej pracach. Czy dzięki temu, że tekst i ilustracje nie przygniatają, dają przestrzeń, łatwiej jest przekazywać ważne treści?

– Myślę, że dając więcej przestrzeni czytelnikowi, nie narzucając jedynie słusznej interpretacji, pozwalamy każdemu znaleźć w takiej książce odwołanie do swoich doświadczeń, emocji, które mogą być zupełnie inne od moich. Chciałabym nie przegadywać swoich książek, żeby każdy mógł w tej przestrzeni pomiędzy tekstem a ilustracją znaleźć swoją historię – opowiada o swojej filozofii.

Ilustracja z książki „U z dwiema kropkami”

Czy architektura i wzornictwo pomagają jej w ilustracji książkowej? – Z jednej strony tak, bo doświadczenia projektowe nauczyły mnie dyscypliny, spójności w myśleniu, weryfikacji założeń, podważania przyjętych rozwiązań w trakcie pracy i sprawdzania czy to działa. Umiem stanąć z boku i „zrobić sobie korektę”. Ale są też wady. Często jestem zbyt uporządkowana w swojej wizji, zbyt kurczowo trzymam się struktury, zbyt mechanicznie podchodzę do budowania historii. Muszę się ciągle trochę oduczać porządku i namawiać do większego szaleństwa – uśmiecha się.

 

2.

 

Dziś jest cenioną autorką ilustracji do wielu książek dla najmłodszych. Najczęściej jednak za tekst odpowiada ktoś inny. Ale publikacje w pełni autorskie to formuła, która odpowiada jej najbardziej. „U z dwiema kropkami” to już trzecia w dorobku.

– To moja ulubiona forma pracy, ale też najbardziej wymagająca. Nie można powiedzieć, narysować za dużo. Sens słów zmienia sens ilustracji i vice versa. To taka nieustanna zabawa, żonglerka, szukanie ulotnej równowagi między jednym a drugim, ciągłe przesuwanie ciężaru i zmiana akcentów. Żeby napisać mniej, trzeba myśleć więcej, długo obracać zdanie w głowie, usuwać niepotrzebne słowa, sprawdzać ciągle, czy te wybrane mówią wystarczająco dużo, ale też wystarczająco mało – wyjaśnia LIBERTYN.eu.

Czym dla niej różni się tworzenie własnej książki od ilustrowania tekstu innego autora? – To jest zupełnie inne doświadczenia, ale także ciekawe. Ze swoim tekstem czuję się bezpiecznie, ale spotkanie z historią napisaną przez kogoś innego otwiera zupełnie inne klapki, pozwala spojrzeć inaczej. Nie ukrywam, że operowanie słowem jest dla mnie trudniejsze niż obrazem, więc także miło jest czasem pracować z kimś, kto z dużą łatwością i lekkością operuje językiem – mówi.

Picturebook, tzw. książka obrazkowa, w której obraz odgrywa istotną rolę nośnika treści i narracji, to jej ulubiona forma. – To specyficzna książka, gdzie tekst i obraz tworzą ze sobą specyficzną relację, nie opisują się wzajemnie, a na ich styku powstaje przestrzeń dla czytelnika, do wypełnienia jej swoimi emocjami. Picturebook, zamiast forsowania z góry zaplanowanej, konkretnej w narracji, pozwala na metaforyczne i wieloznaczne spojrzenie. Można go „czytać” wielokrotnie i za każdym razem inaczej – zachwyca się.

Ilustracja z książki „U z dwiema kropkami”

U nas gatunek picturebooków nadal jest nie do końca oswojony. Może o tym świadczyć już sam fakt, że używamy angielskiej nazwy. Określenie „książka obrazkowa” nie do końca się przyjęło, być może dlatego, że kategorię „obrazek” przypisuje się przede wszystkim do literatury dziecięcej. Tymczasem picturebook to także książka dla dorosłych.

Największą mistrzynią tej formy w naszym kraju jest Iwona Chmielewska, jedna z najlepszych na świecie współczesnych ilustratorek picturebooków. To także idolka Katarzyny Minasowicz. – Jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Jej picturebooki, których ciągle w Polsce wydaje się za mało, chwytają coś niewypowiedzianego przy użyciu minimalnych środków wyrazu. To książki, w których każdy może odczytać swoją własną ksiązkę. Poruszają wrażliwe struny jednocześnie zostawiając ogromną przestrzeń dla czytelnika – wychwala starszą koleżankę po fachu. – Uwielbiam też malarski język Marianny Sztymy, jej wyczucie kolor, poetyckość – dodaje.

Katarzyna Minasowicz: „Żeby napisać mniej, trzeba myśleć więcej, długo obracać zdanie w głowie”
Katarzyna Minasowicz: „Żeby napisać mniej, trzeba myśleć więcej, długo obracać zdanie w głowie”
Katarzyna Minasowicz: „Żeby napisać mniej, trzeba myśleć więcej, długo obracać zdanie w głowie”
Katarzyna Minasowicz: „Żeby napisać mniej, trzeba myśleć więcej, długo obracać zdanie w głowie”
3.

 

Skąd autorka „U z dwiema kropkami” bierze inspirację? Co jest najpierw: słowo czy obraz? Jak wygląda twórczy proces? Zawsze najpierw długo chodzi z tematem. Dużo czyta, „obraca” temat w głowie. Na tym wczesnych etapie właściwie nie rysuje, ale czeka, aż wszystko ułoży się jej w głowie, zanim zasiądzie do pustej kartki zbiera inspiracje.

– To taka praca zupełnie nie biurkowa, 24h na dobę, temat ciągle jest gdzieś z tyłu głowy i pomysły mogą mnie złapać w zupełnie przypadkowej scenerii. Potem słowa i obrazy przychodzą do mnie, a ja próbuję je złapać i umieścić na papierze. Czasami dzieje to się bardzo świadomie i mam w głowie gotowy obraz, który odtwarzam, przerysowuję z głowy – opowiada.

Tak powstawały ilustracje do książki „U z dwiema kropkami”
Tak powstawały ilustracje do książki „U z dwiema kropkami”
Katarzyna Minasowicz
Tak powstawały ilustracje do książki „U z dwiema kropkami”

A czasami zadziała przypadek i coś dzieje się intuicyjnie, wycięte postacie uładają się we właściwy sposób, tworząc nową relację i nagle czuje, że to jest to. Często ma na stole wiele elementów wyciętych postaci, kształtów, pozwala im przemieszczać się po kartce, daje wolność. – Nie umiałabym tego zrobić na ekranie. Pracuję analogowo, wszystkie ilustracje wykonuję ręcznie. Lubię błędy, brak możliwości naciśnięcia klawisza „ctrl-z” i poprawiania błędów. Wierzę, że czuć to w finalnej ilustracji: wszystkie te niedociągnięcia, delikatne krzywizny w cięciu nożyczkami, mocniej przyciśnięty ołówek – Minasowicz wyjaśnia, czemu lubi niedoskonałości.

W pracy używa dosyć ograniczonych środków wyrazu i narzędzi. Zwykle bazą są monochromatyczne ilustracje kredką, do których dodaje elementy wycinane z różnych ścinków, papierów. Kolor nie jest jej mocną stroną, używa go bardzo nieśmiało – najlepiej czuje się w ograniczonej palecie. – Zresztą wszystkie ograniczenia działają na mnie stymulująco. Im mniej mam możliwości, narzędzi, kolorów, technik, tym łatwiej mi jest wyrazić to, co czuję, znaleźć sedno w ilustracji. Paradoksalnie, im więcej przeszkód, tym dla mnie lepiej – podkreśla.

Jedno jest niezmienne: podczas pracy nad picturebookiem słowa pojawiają się właściwie jednocześnie z ilustracjami, w tym samym momencie. – Nie umiem oddzielić ich od siebie – zapewnia.

A bohaterkami najczęściej są dziewczynki, tak jak w „U z dwiema kropkami”: – Może dlatego, że robię swoje książki najbardziej dla siebie, dla siebie mniejszej po prostu?

Jeden z jej nowych picturebooków, nad którym będzie pracować w tym roku, też ma żeńską bohaterkę: to Halina Skibniewska, polska architektka I urbanistka, autorka najpiękniejszych warszawskich osiedli mieszkaniowych PRL-u, m.in.: Sadów Żoliborskich i Osiedla Szwoleżerów. Ilustratorka marzyła o tej książce od wielu lat.

 

4.

 

Czy to, że jest jedną z laureatek The Unpublished Picturebook Showcase 2025, przyniosło już propozycję wydania „U z dwiema kropkami”? Wszystko wydarzyło się zupełnie niezależnie od tego konkursu, którego celem jest promowanie wśród wydawców z całego świata – za pomocą platformy internetowej i wystawy – niepublikowanych dotąd książek wybranych przez międzynarodowe jury.

Ilustracja z książki „U z dwiema kropkami”

– Ciekawym zrządzeniem losu, właściwie jednocześnie odezwałyśmy się do siebie z właścicielką wydawnictwa Widnokrąg. Ania Nowacka-Devillard trafiła do mnie z propozycją zilustrowania innej książki, a ja z marzeniem wydania “U z dwiema kropkami” w odważnym wydawnictwie – wyjaśnia jak udało się jej znaleźć wydawcę zanim wyjechała do Bolonii.

To już drugi raz, gdy jej ilustracje trafiły na organizowane w tym włoskim mieście Międzynarodowe Targi Książki Dziecięcej, najważniejsze w branży. Dwa lata temu zostały wybrane zarówno na wystawę ilustracji do prozy Italo Calvino, jak i zaprezentowane w projekcie The Unpublished Picturebook Showcase, wyróżniającej niepublikowane picturebooki z całego świata. W rym roku opowieść o Wrocławiu konkurowała z ponad 600 projektami z 70 krajów. Wyselekcjonowano ponad 80, z czego tylko dwie książki pochodzą z Polski. Kilkudziesięciu ekspertów z branży doceniło także „Nagrobek” Dominiki Czerniak-Chojnackiej, opowieść o projektancie grobów z granitu, o której autorka mówi „picturebook o smutku”.

Katarzyna Minasowicz: „Moimi bohaterkami są zazwyczaj dziewczynki. Może dlatego, że robię swoje książki najbardziej dla siebie, dla siebie mniejszej po prostu?”
Katarzyna Minasowicz: „Moimi bohaterkami są zazwyczaj dziewczynki. Może dlatego, że robię swoje książki najbardziej dla siebie, dla siebie mniejszej po prostu?”
Katarzyna Minasowicz: „Moimi bohaterkami są zazwyczaj dziewczynki. Może dlatego, że robię swoje książki najbardziej dla siebie, dla siebie mniejszej po prostu?”
Katarzyna Minasowicz: „Moimi bohaterkami są zazwyczaj dziewczynki. Może dlatego, że robię swoje książki najbardziej dla siebie, dla siebie mniejszej po prostu?”

– Jurorzy w konkursie to nie są przedstawiciele ogromnych domów wydawniczych nastawionych jedynie na sprzedaż i zysk, ale niezależni, ambitni wydawcy, którzy szukają książki, która ich poruszy. Najlepsze jest też to, że dzięki tej inicjatywie, stworzonej w 2019 roku, możemy tych wydawców spotkać na żywo na targach i usłyszeć ich opinie, wrażenia i osobiście porozmawiać o własnym projekcie, na specjalnie zaaranżowanych spotkaniach – Minasowicz nie kryje zadowolenia.

Od wczoraj, gdy zaczęły się targi, jest już w Bolonii: – Dla mnie, samouka, bez doświadczeń studiów w tej branży, to niepowtarzalna okazja, by usłyszeć jak myślą i mówią o książkach najlepsi specjaliści w tej branży. Cudownie jest też obejrzeć na żywo prace podziwianych przeze mnie ilustratorów, jak Sidney Smith czy Felicita Sala. To paliwo na kolejne miesiące pracy przy biurku. Taki karnawał.

62. edycja Bologna Children’s Book Fair, z udziałem 1577 wystawców z 90 krajów, potrwa do 3 kwietnia.

Książka „Nagrobek” Dominiki Czerniak-Chojnackiej
Ilustracja z „Nagrobku”

Kopiowanie treści jest zabronione