Posłuchaj
Gdyby Franz Kafka spacerował dziś po czeskiej Pradze, byłby zdumiony: tu kursuje tramwaj ozdobiony cytatami z jego tekstów, tam stoi jedenastometrowa, ruchoma rzeźba jego głowy. Są pomniki, muzea i miejsca pamięci. W księgarniach turyści kupują jego książki wydane we wszystkich językach świata.
Gdy Kafka zmarł w czerwcu 101 lat temu w sanatorium pod Wiedniem, był daleki od światowej sławy. Pod koniec 40-letniego życia uważał się za nieudacznika. Nigdy nie ukończył żadnej ze swoich powieści, a gdy organizował publiczne odczyty swoich dzieł, czasami miał problemy z dokończeniem zdań z powodu napadów histerii. Był tak z siebie niezadowolony, że nakazał zniszczenie wszystkich manuskryptów po swojej śmierci. Jego powieści „Proces”, „Zamek” i „Zaginiony” możemy podziwiać tylko dzięki bliskiemu przyjacielowi, Maxowi Brodowi, który zignorował ostatnie życzenie pisarza.
Byłby zszokowany, gdyby mógł być świadkiem tego, co dzieje się w tej chwili. Bo jest bardziej obecny w telewizji, kinie i teatrze niż kiedykolwiek wcześniej. A słowo „kafkowski” weszło na stałe do popkultury jako bezradność jednostki wobec niekompetentnego lub złośliwego aparatu państwowego. Geniusz, wizjoner, którego twórczość wyprzedziła swoje czasy, nie przestaje pobudzać wyobraźni. – Kafka od stu lat utrzymuje status gwiazdy rocka hołubionej na całym świecie. Powstały dziesiątki biografii, mnóstwo analiz, sporo książek na jego temat. Jednak powody rosnącego znaczenia i jego osobowość pozostają tajemnicą. Staram się poskładać ten film jak rozsypaną układankę. Wiemy o Kafce wszystko i jednocześnie nic – tak Agnieszka Holland mówiła w ub.r. czeskiej agencji prasowej, gdy w Pradze rozpoczęła zdjęcia do „Franza” (polski tytuł „Franz Kafka”).
Dziś film jest już niemal gotowy, a na festiwalu w Karlowych Warach (który dziś się zakończył), polska reżyserka pokazała jego zwiastun i co nieco o nim opowiedziała.
JAK BRAT
Nominowana do Oscara reżyserka takich filmów, jak „Obywatel Jones”, Europa, Europa” czy „Zielona granica”, ma do Kafki stosunek bardzo osobisty. – Ze swą autoironią i totalną wrażliwością, był dla mnie niczym podziwiany brat, którym trzeba się opiekować, bo mimo siły jest bardzo kruchy – zdradziła ČT24, czeskiej telewizji publicznej.
Był dla niej naprawdę ważny, właściwie od dzieciństwa. – Miałam około czternastu, piętnastu lat, kiedy przeczytałam „Proces”. Jego życie w Pradze miało dla mnie wiele znaczeń, nie tylko fizycznych, ale także egzystencjalnych i filozoficznych. Zdecydowałam się studiować w Pradze po części ze względu na Kafkę – wyjawiła. – Chodziłam jego śladami. Praga była wówczas innym miastem: pięknie brudna, spatynowana, latarnie dawały przygaszone światło, wszędzie pełno było karaluchów.
Holland uważa się za „honorową obywatelkę Czech”. Mówią tu o niej Agnieszka Hollandová, przyznali jej też najważniejsze nagrody filmowe, Czeskie Lwy. Na słynnej uczelni filmowej FAMU doświadczyła Praskiej Wiosny, która przyniosła liberalizację reżimu w Czechosłowacji i początek normalizacji po inwazji wojsk Układu Warszawskiego. Protestowała przeciwko okupacji sowieckiej, brała udział w ruchu studenckim, a w 1971 roku została aresztowana za roznoszenie ulotek i osadzona na miesiąc w więzieniu w Ruzynie. Po latach emigracji w USA wracała do Czech już jako uznana reżyserka. Tutaj m.in. nakręciła film „Gorejący krzew” (o samospaleniu w styczniu 1969 roku swojego rówieśnika, studenta Jana Palacha), który był kinową wersją jej serialu telewizyjnego pod identycznym tytułem. Tutaj też zekranizowała historię czeskiego uzdrowiciela Jana Mikoláška. „Szarlatan” był jej pierwszą współpracą ze scenarzystą Markiem Epsteinem i producentką Šárką Cimbalovą. Tak udaną, że znów połączyli siły.
Epstein razem z Holland napisali scenariusz „Franza”, którego pierwsza wersja powstała w czasie pandemii koronawirusa. Czech szczerze przyznał, że do Kafki dotarł okrężną drogą: – Nigdy nie byłem intelektualistą; próbowałem go czytać w liceum, ale go nie rozumiałem i nigdy do niego nie wróciłem. Dopiero, gdy Agnieszka poprosiła, przeczytałem wszystko. Aby napisać jedno zdanie w scenariuszu, trzeba przeczytać sto innych. Aby to zrobić, musiałem zrozumieć, że Agnieszka nie chce ode mnie biografii, ale mozaikę na temat Kafki.
Jego zdaniem, trudno było przełożyć to na film, bo Kafka „całe życie spędził na poszukiwaniu siebie”. Holland dodała: – Boi się, a jednocześnie jest niezwykle odważny w tym, czego szuka w pisaniu. A w życiu prywatnym boi się wszystkiego. Kafka jest pełen paradoksów.
JAK PIOTRUŚ PAN
Pisarz, który w swej twórczości przewidział wyalienowanie ludzi w nowoczesnym społeczeństwie, geniusz, którego powieść kilka dekad później zekranizuje Orson Welles, niezły pływak, uroczy wegetarianin, miłośnik piwa, elegant i najprzystojniejszy mężczyzna swoich czasów, jak czytamy w materiałach Instytutu Goethego. Ale także kochanek z syndromem Piotrusia Pana, który boi się poważnego związku. W jego życiu były trzy kobiety, które zamierzał poślubić. Ale nigdy tego nie zrobił.
Ostatnia z nich – młoda Polka Dora Diamant, którą poznał w nadbałtyckim uzdrowisku w Niemczech – towarzyszyła mu w ostatnich tygodniach jego życia. Pochodziła z rodziny żydowskiej z okolic Łodzi, a świat ortodoksyjnych wschodnich Żydów fascynował Kafkę. To była tragedia jego życia – wieczny kawaler dopiero krótko przed śmiercią, znalazł kobietę, z którą miał prawdziwe porozumienie. I to ona widziała, jak umiera…
Laterm 1917 roku Kafka po raz pierwszy zaczął pluć krwią. Zdiagnozowano u niego gruźlicę płuc. Mieszkając i pracując w Pradze, w wieku 39 lat przeszedł na rentę urzędniczą i niedługo później dowiedział się, że choroba zajęła również krtań. Gdy gorączka nie spadała, w kwietniu 1924 roku przewieziono go do szpitala w Wiedniu, jednej z najlepszych placówek leczniczych w Europie. Nie mógł jednak zaakceptować powoli nadciągającej śmierci, wyjechał więc do prywatnego sanatorium w Kierling, spokojnej miejscowości pod stolicą Austrii, z nadzieją na wyzdrowienie.
Dołączyła do niego Dora. Bawił tam także bliski przyjaciel Robert Klopstock, który w swojej aktówce ukrył morfinę, by móc uśmierzać cierpienie pisarza.
Pokój miał słoneczny balkon z widokiem na ogród i las. Przesiadując na nim, pomiędzy zażywaniem świeżego powietrza i zaordynowanym milczeniem, resztkami sił poprawiał „Głodomora”. Gruźlica krtani sprawiła, że przełykanie stało się bolesne i prawie niemożliwe. W chwili przyjęcia do sanatorium Kafka, mężczyzna o wzroście 185 cm, ważył zaledwie 45 kilogramów. Jeszcze dzień przed śmiercią, nadal pisał próbne wersje opowiadania. Reiner Stach w wybitnej biografii „Kafka: The Early Years” nazywa to „okrutnym paradoksem”: „historia człowieka, który nie chce już jeść, utrwalona przez osobę, która już jeść nie może”. W dniu, kiedy miał okazję przeczytać próbne wydruki książki, której ukazania się miał już nie doczekać, do oczu napłynęły mu łzy.
Hiszpański pisarz Enrique Vila-Matas przedstawił sekwencję zdarzeń z 3 czerwca 1924 roku na kartach powieści „Działania niepożądane”: „Kiedy lekarz na chwilę odszedł od łóżka, by wymyć strzykawkę, Kafka zwrócił się do niego: »Niech pan nie odchodzi«. Lekarz odparł: »Nigdzie nie odchodzę«. Kafka ponurym głosem wyszeptał: »Ja odchodzę«”.
Zdjęcie: The Bodleian Library, University of Oxford
JAK FRANZ
Zdaniem Holland, Kafka jest „jednym z najbardziej tajemniczych twórców w historii ludzkości”. W jej oczach najbardziej atrakcyjne są właśnie jego nieuchwytność i złożoność. Jego życie i pisarstwo mają wiele warstw, podobnie jak sposób, w jaki jest postrzegany – nieustannie aktualizuje się w różnych czasach.
– Był prorokiem, widział kapitalistyczną dehumanizację, która prowadzi do totalitaryzmu i Holokaustu – przewidział to. Był fundamentem dla pisarzy egzystencjalnych, takich jak Sartre czy Camus. Nadchodzi era pogardy, człowiek jako jednostka traci swoje prawa i unikalną tożsamość – może to jest nasza niedaleka przyszłość – zastanawiała się reżyserka w Karlowych Warach, gdzie towarzyszyła jej liczna ekipa czesko-niemiecko-polskiej koprodukcji „Franz”. – Po pierwszym zwycięstwie Trumpa powieść „Rok 1984” znalazła się na pierwszym miejscu na Amazonie, na listę trafiła też historia alternatywna Stanów „Spisek przeciwko Ameryce” Philipa Rotha i… Kafka. Nie jestem zadowolona, że jest on teraz tak aktualny ze względu na sytuację polityczną, ale nie jest to złe dla naszego filmu – dodała.
Na festiwalu zaprezentowała zwiastun „Franza” i aktorów, głównie Czechów, z którymi pracowała już wcześniej. To Jenovéfa Boková, Ivan i Josef Trojanowie, Jan Budař, ale też Niemcy, jak Peter Kurth i Idan Weiss (który wcielił się w tytułową rolę), i Polka Sandra Korzeniak. Autorem zdjęć jest Tomasz Naumiuk, muzyki – Mary Komasa i Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Największe zainteresowanie wzbudza oczywiście Weiss, dla którego to będzie pełnometrażowy debiut. Trudno nie zauważyć jego podobieństwa do pisarza. Z wyjątkiem odstających uszu, do których najwyraźniej musiał używać protez. Holland odkryła go dzięki Simone Bär, królowej niemieckiego castingu, która obsadziła aż trzysta filmów i seriali: od „Babilon Berlin” po „Na Zachodzie bez zmian”. Krótko przed śmiercią w 2023 roku udało się jej zasugerować Weissa do roli Kafki.
– On jest Kafką po prostu, jest Franzem. Spełnia wszystkie moje wyobrażenia na temat tego, jak Franz wyglądał, jaki był. Ale w tym samym czasie w Niemczech robiono miniserial o Kafce i film fabularny o nim. W obydwu obsadzono niemieckich czy niemieckojęzycznych aktorów. Według mnie żaden z nich nie dorasta mojemu Kafce do pięt – stwierdziła reżyserka. – Nie mówię nawet aktorsko, bo to są dobrzy aktorzy, ale po prostu jako prawda o tej postaci.
28-letni aktor zgodził się z tym: – Mogę się z nim całkiem utożsamić, sam byłem zaskoczony. Czytałem jego powieści i nowele, potem opowiadania, w końcu dotarłem do dzienników. Zaczynałem się w nim trochę gubić. Po zdjęciach wyszedłem z planu niemal jak inny człowiek. To było przytłaczające, ale jednocześnie piękne.
Zapytany o to, jak stał się Kafką, odparł, że „Franz był w jego ciele przez długi czas”. Aktor zamknął się nawet na dwa miesiące w swoim mieszkaniu w Hamburgu i wychodził tylko po zmroku, aby poczuć ciemność i jej doświadczać jak Franz.
Zwiastun filmu Agnieszki Holland o Franzu Kafce
„Franz Kafka” w kinach od 24 października
Jenovéfa Boková, która wcieliła się w jedną z przyjaciółek Kafki, tłumaczkę Milenę Jesenską, wyznała: – Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Idana, opadła mi szczęka: to był naprawdę Franz!
JAK PROROK
– Odkąd go odkryłam, Kafka został ze mną jako pisarz, artysta, prorok – reżyserka wyjawiła reporterom, wracając do swojej studenckiej przeszłości w Czechosłowacji. – Jego potrójna tożsamość przemawiała do mnie jako do pół-Polki, pół-Żydówki, mieszkającej w obcym, antysemickim kraju komunistycznym. Także życie w Polsce w czasach PRL-u, codzienna rzeczywistość obydwu krajów, tych reżimów, były kafkowskie – zauważyła.
Jej zdaniem, do dziś wiele z tego jest aktualne: – Tematy poruszane w filmie, takie jak życie w patriarchalnej rodzinie, rodzina jako swego rodzaju więzienie, niemożność komunikacji i strach Kafki przed wyborem tylko jednej ze swoich wielu tożsamości, nadal są obecne w naszej świadomości, podobnie jak jego fatalizm i pesymizm co do ludzkości oraz jego wizja przyszłości totalitarnego społeczeństwa, które redukuje jednostkę do nieistotnej części.
To wszystko fascynuje ją w nim od lat. W 1980 roku nakręciła telewizyjną adaptację „Procesu” dla TVP (z Romanem Wilhelmim w roli Józefa K.), i teraz, jak mówi, to był ostatni moment, by spróbować podsumować to, co „wie, czuje, nie wie i nie rozumie” o Kafce. Dlatego jej nowy obraz jest bardziej o człowieku niż o twórcy. Trochę to biografia, ale w niekonwencjonalnej wersji, bo funkcjonuje w niej wiele rzeczywistości jednocześnie. Według reżyserki, aby zrozumieć pisarza, nie wystarczy po prostu poskładać w całość jego przeszłość i twórczość, ale trzeba szukać bohatera we fragmentach, zagadkach, uczuciach, w mieszaninie faktów, założeń i wyobrażeń, w jego snach, literaturze i listach. – Myślę o tym filmie jak o kolażu scen i opowieści z życia i książek Franza. Budujemy fikcyjny dramat dokumentalny, w którym nic nie jest niemożliwe – zapowiadała w ub.r. w ČT24.
Film w narracji wykorzystuje „strukturę skojarzeniową, a nie liniową”, jest mozaiką, która „wykracza poza życie bohatera i oferuje wgląd w jego wyobraźnię, przekraczając granice i zanurzając widzów w jego umyśle”. Autorzy starali się uchwycić istotę enigmatycznej osobowości pisarza i rzucić nowe światło na jego życie i dziedzictwo. – Chciałam być przy nim w jego zaciętej walce z ojcem, ze światem i wymaganiami bliskich, w jego pragnieniu miłości i zwyczajnym, mieszczańskim życiu oraz w jego lęku przed nim. Zmysłowy wymiar filmu jest dla mnie kluczowy. Kafka przewidział najciemniejszą przyszłość świata, ale w samym Kafce było więcej blasku i humoru, niż ludzie zazwyczaj przypuszczają – powiedziała dziennikowi „České noviny”.
Dlatego zależało jej, by ocalić go przed zbiorowym wyobrażeniem o nim jako o istocie z innego świata, która spędziła na tej ziemi zaledwie 40 lat, cierpiąc wiele i niewiele publikując. Nie chciała stereotypowej perspektywy.
– Poza tym po upadku komunizmu na terenie dzisiejszych Czech, w XXI wieku, Kafka stawał się największą atrakcją turystyczną i, szczerze mówiąc, marką gadżetów i pamiątek – argumentowała reżyserka. W tym kontekście celem jej filmu jest zbliżenie się do odpowiedzi na pytanie: „jaka jest istota Kafki i jak bardzo została ona pogrzebana pod powierzchnią popkultury”. Bo Kafka to tak naprawdę człowiek o złożonej osobowości, dręczony przez demony, ale też ktoś, kto lubił się bawić, tańczyć i pić piwo, miłośnik zarówno kin, jak i burdeli.
Dorastał w Pradze, mieście dwunarodowościowym, gdzie większość mieszkańców mówiła albo po niemiecku, albo po czesku. To miasto zawiłej polityki, gdzie nacjonalizm i antysemityzm były powszechne, w latach przed I wojną światową było miejscem, w którym dorastanie było dezorientujące, a nawet wręcz niepokojące, zwłaszcza dla chłopca z natury wrażliwego. Dodajmy do tego wpływ Hermanna Kafki na psychikę jego wrażliwego syna, który w późniejszych listach oskarża ojca o przemoc. Według biografa pisarza, Hermann w domu i w pracy był agresywny i nieufny, nie znoszący sprzeciwu, wpadał w furię.
Zachowanie ojca i regularne zwalnianie przez niego pracowników w sklepie galanteryjnym, który prowadził, w połączeniu ze śmiercią młodszych braci i strachem przed porzuceniem przez matkę, jak twierdzi Stach, naznaczyły młodego Franza, wzbudzając w nim „głęboką nieufność do relacji międzyludzkich” i uświadamiając mu, że ludzie mogą po prostu zniknąć. W jego twórczości przejawiało się to w dwóch głównych tematach: władzy i podporządkowania.
Kafka dorastał, bojąc się, że nigdy nie dorówna oczekiwaniom. Jako wzorowy uczeń był przekonany, że jest „najbardziej niezdolny ze wszystkich”. Mimo to w wieku około 12 lat zrodziło się w nim pragnienie zostania pisarzem, podsycane niewątpliwie czytaniem do późna w nocy i latami spędzonymi jako „domniemany jedynak”, po śmierci braci, późnym przyjściu na świat sióstr oraz pracy obojga rodziców w sklepie od rana do wieczora.
Praca Kafki w Instytucie Ubezpieczeń od Wypadków przy Pracy przebiegała w podobnym schemacie. Nie był pewien swoich talentów, ale według wszystkich relacji odniósł sukces, w pełni wykorzystując umiejętności pisarskie, tworząc raporty, które przyniosły mu uznanie i awanse.
JAK KTOŚ BLISKI
Oryginalny portal wejściowy to wszystko, co dziś pozostało po odbudowanym po pożarze domu, w którym urodził się pisarz, przylegającym do praskiego Starego Rynku. Jego niemiecko-żydowscy rodzice prowadzili sklep i walczyli o awans społeczny. Franz studiował prawo, a później pracował w ubezpieczeniach. Tylko wolny czas – a często były to całe noce – poświęcał swojej prawdziwej pasji, pisaniu.
Mieszkał w kilku innych miejscach w centrum miasta i tu spędził większość życia. Dlatego spora część trwających dwa miesiące dni zdjęciowych filmu Agnieszki Holland odbywała się w centrum stolicy Czech, ale też w Berlinie. Filmowcy od podstaw zbudowali m.in. mieszkanie, w którym żyła rodzina Kafki, a także sanatorium, w którym chory pisarz spędził resztę życia. W Kierling ogród i las znajdują się do dziś, a na oddzielającej je furtce wciąż wisi stary szyld z napisem „Sanatorium”. Jednak w dwupiętrowym domu, gdzie kiedyś się leczył, są prywatne mieszkania.
Dialogi we „Franzie” są zarówno po niemiecku, jak i po czesku, tak jak za życia bohatera filmu; chociaż czeski był głównym językiem w Pradze sto lat temu, miasto miało liczną populację niemiecką, a sam Kafka mówił i pisał po niemiecku. To połączenie w filmie dodatkowo odzwierciedla wielokulturowe tło życia pisarza w mieście będącym wówczas częścią Austro-Węgier.
Podejście Holland opiera się prostym konwencjom biograficznym. Jej portret ukazuje Kafkę nie jako odległą postać historyczną, lecz jako kogoś, kogo wewnętrzne zmagania – lęk, oderwanie od rzeczywistości i głęboka ambiwalencja wobec ostateczności – pozostają uderzająco aktualne i bliskie. – Kafka był w gruncie rzeczy człowiekiem trzeciego tysiąclecia. Jest znacznie bliższy dzisiejszemu pokoleniu niż swojemu – powiedziała producentka „Franza”. Holland dodała: – Wolał pisać niż komunikować się twarzą w twarz, jednocześnie czuł lęk i pociąg do płci przeciwnej i pozostawiał sprawy otwarte – to cechy, które wydają się być wspólne z dzisiejszą młodzieżą. Dlatego staraliśmy się uczynić go przystępnym dla współczesnej publiczności.
Reżyserkę zafascynowało również to, jak strasznie dużo o nim napisano: – Kiedy weźmiesz jego dzieła, to jest to nieduża walizeczka książek, a to, co napisano o jego życiu, nie zmieściłoby się w całej księgarni, wypełniłoby ją po brzegi. Zaczęło mi się wydawać, że Franz jest przygnieciony liczbą interpretacji. Chciałam go dotknąć takiego, jaki jest. Nie reinterpretować; ale go ożywić.
JAK INSPIRACJA
W Karlowych Warach zapowiadano „Franza” jako „jeden z najbardziej ambitnych i oczekiwanych filmów drugiej połowy roku”. Premierę będzie miał w Czechach już za dwa miesiące, 25 września, a potem trafi do Polski – będziemy go mogli oglądać od 24 października. Nie udało się zdążyć z pokazem w ub.r., w setną rocznicę śmierci pisarza. Festiwal w Karlowych Warach zorganizował wówczas retrospektywę, podkreślając, jak od dawna filmowcy na całym świecie albo adaptują jego dzieła, albo kręcą filmy „kafkowskie”, czyli przepełnione lękiem, wyobcowaniem i absurdem.
Nietrudno zrozumieć urok Kafki dla filmowców. Groteska i surrealizm są wciąż wizualnie inspirujące i wciągające. Kafka należy przecież do tej niewielkiej grupy pisarzy – z pewnością obok Szekspira i Dickensa – których styl jest tak rozpoznawalny, że stał się przymiotnikiem.
Michael Haneke stworzył filmową wersję „Zamku”, a Orson Welles trzy dekady wcześniej „Proces”. Zaś David Lynch, Terry Gilliam, David Cronenberg, Stanley Kubrick, Martin Scorsese i Roman Polański włączyli niepokojące, alienujące tropy Kafki do swoich prac ze znakomitym efektem.
Pisarz doczekał się kilku ekranowych biografii. Całkiem niedawno Judith Kaufmann ukazała końcówkę jego życia – w „The Glory of Life” skoncentrowała się na pobycie nad Bałtykiem, gdy zakochał się w Dorze. Ale najgłośniejszą, jak dotąd, biografię stworzył Steven Soderbergh, który za Kafkę wziął się nawet dwa razy. W 1991 roku w Pradze nakręcił czarno-biały film „Kafka”, w którym przedstawia Jeremy’ego Ironsa w roli pisarza z nudną pracą urzędnika. Jego troska o zaginionego kolegę prowadzi go w głąb króliczej nory, gdzie odkrywa biurokratyczną korupcję i morderstwo, a on sam nie jest pewien, kto jest jego przyjacielem, a kto wrogiem. Wśród wielu barwnych postaci znajdują się jego szef (Alec Guinness), współpracownicy – obsesyjny Burgel (Joel Grey), tajemnicza Gabriela (Theresa Russell) i detektyw przydzielony do morderstw (Armin Mueller-Stahl). Widz nigdy nie jest do końca pewien, które wydarzenia są prawdziwe, a które pochodzą z bogatej wyobraźni Kafki.
„Kafka” nigdy nie trafił do dystrybucji, krytycy pisali, że „to bardzo słaby, dobrze wyreżyserowany film”, ale po latach zyskał status kultowego. A 20 lat później został ponownie zmontowany przez reżysera pod tytułem „Mr. Kneff”. Soderbergh skrócił oryginał o 20 minut, przeorganizował strukturę narracji i pokolorował niektóre sceny, aby lepiej nakreślić filmową rzeczywistość z wyobraźni Kafki. Usunął również wszystkie dialogi i postawił na napisy. W wybranych scenach pojawiają się nowe utwory muzyczne, w tym Metalliki. Efekt jest dość… psychodeliczny. A Irons wciąż wybitny.
Nie można również nie przypomnieć głośnego, nagrodzonego Oscarem krótkometrażowego filmu Petera Capaldiego „Franz Kafka’s It’s a Wonderful Life” (1993) z Richardem E. Grantem w roli głównej, w której autor zmaga się z blokadą twórczą podczas pisania „Przemiany”.
Genialna, precyzyjna, lecz marzycielska proza Kafki („Jest największym niemieckim pisarzem naszych czasów. Poeci, jak Rilke, czy pisarze, jak Tomasz Mann, to w porównaniu z nim karły” – zachwycał się Nabokov), z jej nową interpretacją terminologii prawniczej i technicznej, stwarza oczywiste problemy w tłumaczeniu na inne języki. David Lynch napisał scenariusz do „Przemiany”, ale porzucił projekt właśnie z tego powodu. Ale w 2008 roku to co „kafkowskie” wziął do swojego „Inland Empire”, kręconego w Łodzi.
Jak zostanie odebrany najnowszy hołd dla mistrza? Holland tak mówiła agencji PAP: – Trudno mi powiedzieć, jak film będzie odczytany, ma wiele warstw. Kafka stał się szalenie aktualny. Został uznany za proroka po II wojnie światowej. Podczas tamtej wojny system nazistowski, który był bardzo biurokratyczny, zalegalizował potworną zbrodnię. Teraz mamy znowu skłonność do tego, żeby traktować prawo absolutnie instrumentalnie i legalizować rzeczy, które jeszcze niedawno uważane byłyby za niemożliwe do zaakceptowania, albo które by głęboko poruszały naszą wrażliwość. Okazuje się, że nie poruszają już, więc Kafka znowu się aktualizuje. Niestety. ﹡
_____
Najbardziej znane filmy inspirowane twórczością Franza Kafki:
„Proces”, 1962, reż. Orson Welles
„Audiencja”, 1972, reż. Marco Ferreri
„Lokator”, 1976, Roman Polański
„Wideodrom”, 1984, reż. David Cronenberg
„Po godzinach”, 1985, reż. Martin Scorsese
„Brazil”, 1985, reż. Terry Gilliam
„Cienie i mgła”, 1991, reż. Woody Allen
„Franz Kafka’s It’s a Wonderful Life”, 1995, reż. Peter Capaldi
„Oczy szeroko zamknięte”, 1999, reż. Stanley Kubrick
„Inland Empire”, 2008, reż. David Lynch
Zdjęcie: Miramax
Zdjęcie: Miramax