Od lewej: ilustracja z książki „Emocja” autorstwa Kasi Walentynowicz oraz portret autorki (zdjęcie: Piżmak Studio)
„W końcu kupiłam sobie ogromny zestaw markerów w walizce”. Cisza i emocje – jak je narysować?
06 listopada 2024
tekst: Katarzyna Stępień

Posłuchaj

Kocha kolory, ich odważne zestawienia. Uwielbia absurdalne poczucie humoru, grę z odbiorcą. Lubi tradycyjne techniki i maksymalizm. To wszystko postanowiła połączyć w nowej książce – „Emocja”, która ma pomóc dzieciom na rozwiązanie zagadki mieszkającej w nich emocji. Skąd się wzięła i po co przyszła na świat? W rozmowie z LIBERTYN.eu ilustratorka Kasia Walentynowicz opowiada, jak ją narysowała. Ale i nie tylko o tym.

Kim jest emocja? Może emocja wyskakuje z głowy? A może z serca? Emocja, która mieszka w dziecku, jest bohaterką opowieści Anny Paszkiewicz – znanej i lubianej autorki książek dla najmłodszych – sama dla siebie stanowi zagadkę.

Ale i dla malucha jest tajemniczą nieznajomą – zdarza się co chwilę, zmienia się, mieni różnymi kolorami i nie tak łatwo ją wyłączyć. Bo przecież w życiu dziecka nieustannie coś się dzieje… Jedno jest pewne – im więcej się o emocjach wie, tym łatwiej je oswoić.

1.

„Emocja” jest książką nieco filozoficzną, bardzo oryginalną w warstwie tekstu. Autorka 40-stronicowej publikacji wydawnictwa Widnokrąg pisze w sposób przystępny, wyjaśnia maluchowi świat najbliższy mądrze i łagodnie, a całość dopełniają kolorowe ilustracje Kasi Walentynowicz, autorki rysunków w najpiękniejszych polskich książkach dla dzieci, które tłumaczone są m.in. na język hiszpański, francuski, chiński i koreański, a także nagradzane. Obie panie są sprawdzonym już duetem autorsko-ilustratorskim i „Emocja” to ich piąta wspólna publikacja.

– Powierzam Kasi swój tekst i zawsze mam taką pewność, że ona zrobi to dobrze, że będzie umiała dopełnić to, o czym opowiadam, swoimi pracami. Dla autora bardzo ważne jest, by ilustrator czuł jego pisanie. Kasia ma pełną swobodę, ale jest otwarta na sugestie. Dotyczą one jednak wyłącznie drobnych szczegółów, gdy już jej pomysły przyjdą na świat. Zawsze w napięciu czekam na pierwsze rozkładówki. Wiadomo, że tworząc, pisarz ma w głowie pewną wizję bohaterów i świata, w którym żyją. Gdy pokrywa się to z wizją ilustratora, można się tylko cieszyć. Ma się wtedy wrażenie, że książka tworzy pewną spójną całość. I to jest piękne – tak Paszkiewicz, autorka ok. 50 książek dla dzieci, opowiada o swojej współpracownicy.

Jej grafiki książkowe powstają spontanicznie, pod wpływem nagłego natchnienia. Tak też było podczas ilustrowania „Emocji”, skierowanej do dzieci w wieku przedszkolnym. – Długo się wahałam, czym tym razem zilustrować książkę, żeby nie powielić już wcześniej zrealizowanych pomysłów. W końcu impulsywnie kupiłam sobie ogromny zestaw markerów w walizce i bardzo chciałam ich już użyć! Uznałam, że dzieło o tak swobodnej fabule będzie do tego idealne – wyjaśnia w rozmowie z LIBERTYN.eu.

W nawiązaniu do tematyki i rytmu tekstu Paszkiewicz, zdała się na swoje emocje i czysty żywioł. Tworzyła ilustracje spontanicznie i intuicyjnie: – A im bardziej grube markery rozlewały się poza moją kontrolą, tym bardziej cieszył mnie efekt, bo w moim odczuciu podkreślało to charakter tekstu. Książka nie ma linearnej fabuły, jest refleksyjna, ilustracje miały ten klimat oddawać.

2.

Walentynowicz najbardziej przy tworzeniu lubi dać się ponieść chwili. Ale proces twórczy zależy od rodzaju projektu, bo – gdy pracuje z instytucjami kultury i musi wiernie odwzorować postaci historyczne, przedmioty czy architektoniczne obiekty – wolność i spontaniczność ustępują miejsca studiowaniu szczegółów. Wtedy szkicowanie bywa niezbędne.

Jednak przy książkach szkice dotyczą zazwyczaj tylko ogólnej koncepcji układu rozkładówek. Przygotowuje bardzo swobodną makietę podziału tekstu na strony, a szybkie obrysy pełnią rolę szpigla. Jednym z pierwszych tytułów, gdzie posługiwała się dokładniejszymi szkicami, była jej poprzednia książka „Cisza ma głos” z tekstem Moniki Milewskiej.

– Tworzyłam ją kredkami akwarelowymi, nie mogłam więc pozwolić sobie na poprawki czy narysowanie pierwszej warstwy ołówkiem – nie dałabym rady później go wymazać bez uszkodzenia rysunku. Wykonałam zatem szkice na osobnych kartkach, a później za pomocą deski kreślarskiej przerysowywałam je kredkami na docelowym papierze – tłumaczy.

Jej styl ciągle zmienia się i ewoluuje. Artystka lubi wypróbowywać nowe techniki i narzędzia, a każde z nich wymusza nieco inny sposób rysowania i myślenia o formie. Na szczęście w wydawnictwach ma na to przestrzeń i każda kolejna książka to dla niej zabawa z nowym stylem.

Jak przyznaje, ogromną radość sprawia jej również eksperymentowanie z różnymi narzędziami czy mieszaniem technik: – Lubię tradycyjne techniki. Kupiłam dawno temu porządny tablet graficzny, ale wciąż leży prawie nieużywany – wolę papier, kredki, mazaki, farby. Na końcu oczywiście jest skaner i programy graficzne.

Ale jest jeden element wspólny dla wszystkich jej ilustracji. To zamiłowanie do horror vacui (łac. „lęk przed pustką”). – Tworzę ilustracje zapełniające niemalże całą powierzchnię stron, bez pozostawiania pustego tła. Moje prace mają dużo szczegółów, patternów, elementów, są przeciwieństwem minimalizmu. To chyba wypływa z mojego gustu i osobowości – w podobny sposób ubieram się czy dekoruję przestrzeń życia – opowiada.

3.

Skąd wzięło się to zamiłowanie do ilustrowania dziecięcej literatury? – Kocham kolory, ich odważne zestawienia, a niestety większość osób dorosłych się ich boi. Stąd dzieci ze swoją wyobraźnią i otwartością na nieoczywiste pomysły są idealnymi odbiorcami – ocenia. – Ilustracja dziecięca pozwala na największą swobodę, absurdalne poczucie humoru, grę z odbiorcą. Gdy widzę, jak rysuje moja 5-letnia córka, jestem zakochana w tym, jak bardzo nie przejmuje się konwenansami i daje upust swojej wyobraźni. Też tak chcę!

Rynek książek dla najmłodszych w naszym kraju przejęły kobiety. Ale każda z nich zapewnia, że płeć nie gra większej roli. Najważniejszy jest styl i umiejętności oraz cechy, takie jak terminowość, umiejętność dopasowania się i wrażliwość. Konkurencja jest ogromna. Walentynowicz, która kiedyś chciała być lekarzem, ale ostatecznie poszła na ASP, docenia swoją pozycję, na którą pracuje od ponad 10 lat. Z sukcesami: m.in. „Poławiacz cieni”, zbiór bajek artystki Erny Rosenstein z jej ilustracjami, został najpiękniejszą polską książką dla dzieci i młodzieży 2022 roku.

– Bardzo często myślę o tym, jak bardzo jestem wdzięczna za to, że mogę spełniać się zawodowo jako ilustratorka bez dyskomfortu braku płynności zleceń czy dylematów, jak pozyskiwać nowych klientów. Od wielu lat mam grono stałych klientów i tych regularnie dołączających do niego, a to gwarantuje ciągłość i stabilność pracy. Robię to, co kocham, a praca pozwala mi na dobre życie – nie kryje satysfakcji.

Wynajmuje w Warszawie biuro z paczką znajomych projektantów – to pozwala jej oddzielić pracę od życia prywatnego. Dziś jest freelancerem, ale zaczynała w studiu graficznym Homework, gdzie przez kilka lat uczyła się projektowania graficznego pod okiem swoich mistrzów. – Tak przeszkolona mogę nie ograniczać się do ilustracji, pracuję też z tekstami, zajmuję się szeroko pojętym projektowaniem graficznym. Myślę, że to bardzo ważny element mojego życia zawodowego i klucz do wielu ciekawych projektów – deklaruje.

4.

Po tylu latach pracy myśli o nowym kroku: chce nie tylko ilustrować dzieła innych autorów, ale także sama napisać do nich tekst.

– Kiedyś bardzo lubiłam pisać. Od dłuższego czasu noszę w głowie pomysł na książkę. Trochę boję się tego, bo pisanie to wyjście poza granicę komfortu, jaką jest rysowanie, ale lubię wyzwania. Byłabym chyba z siebie dumna, gdybym naprawdę zdołała wydać książkę w pełni autorską! Kiedyś miałam już taką konkretną propozycję od wydawnictwa Widnokrąg, ale wtedy nie byłam gotowa i zaprosiłam do współpracy kolegę. Minęło kilka lat i chyba nadszedł już czas mojej gotowości – zdradza LIBERTYN.eu.

Nie wyjawia jeszcze o czym opowie w tej autorskiej publikacji. A ile będzie w niej jej samej ze szczenięcych czasów? Ilustratorka śmieje się: – Gdy patrzę na swoje rysunki z dzieciństwa, czasem wydaje mi się, że mój styl niewiele się zmienił przez tych 30 lat.

Na pewno będzie to coś dla najmłodszych, bo literaturę dla dzieci bardzo ceni: za różnorodność oraz wyobraźnię autorów tekstów i obrazów. Wylicza też zalety, jakie niesie czytanie książek pociechom: wzbogaca słownictwo, aktywne czytanie zbliża czytającego i słuchacza, czasem skłania do refleksji, bawi i pobudza wyobraźnię malucha.

– Warto z dziećmi czytać jak najwięcej różnorodnych książek, żeby poszerzać ich horyzonty, pokazywać możliwości, rozbudzać wyobraźnię. Książki to wspaniałe narzędzie będące punktem wyjścia do rozmów z malcem na przeróżne tematy – emocje, różnorodność ludzi, religie. Cieszę się, kiedy widzę, jak nasze książki poruszają wyobraźnię dzieci albo pozwalają im spojrzeć na jakiś temat z innej strony – mówi. ﹡

Ilustracja 6-letniej Kasi Walentynowicz

Kopiowanie treści jest zabronione