„Wszyscy mamy w sobie coś z Meryl Streep!”. Aktorka z honorową nagrodą w Cannes
03 maja 2024
tekst: a+e
Meryl Streep. Zdjęcie: Brigitte Lacombe / Festival de Cannes
„Wszyscy mamy w sobie coś z Meryl Streep!”. Aktorka z honorową nagrodą w Cannes
03 maja 2024
tekst: a+e
„Wszyscy mamy w sobie coś z Meryl Streep!”. Aktorka z honorową nagrodą w Cannes

Najwybitniejsza aktorka świata i najbardziej tajemnicza: im częściej się pojawia na ekranie, tym mniej o niej wiadomo. Ceniąca dyskrecję i prywatność Meryl Streep rzadko pojawia się na filmowych imprezach, ale szef festiwalu w Cannes od wielu lat zabiegał, aby ponownie odwiedziła bulwar Croisette – tym razem w honorowej roli. Złota Palma za całokształt twórczości, którą odbierze, będzie hołdem dla jej bogatej – i wciąż tętniącej życiem – kariery. LIBERTYN.eu z tej okazji pokazuje 30. jej najlepszych ról, ale oddaje głos kobiecie, nie aktorce.

Czy nagrody mogą mieć jeszcze dla niej jakiekolwiek znaczenie? Meryl Streep była nominowana do większej liczby Oscarów niż jakakolwiek inna aktorka (21 nominacji, 3 wygrane) oraz Złotych Globów (33 nominacji, 9 wygranych), co jest rekordem w historii obydwu imprez. Nigdy o statuetki nie zabiegała, a tym bardziej o udział w pełnych blichtru imprezach. – To rzeczy, których nigdy nie lubiłam. Moja mama mawiała: „Ludzie oddaliby prawą rękę, żeby przejść po czerwonym dywanie. Ciesz się!”. Dziś już wiem, że po prostu nie możesz zmienić tego, kim jesteś – wyznała niedawno.

W końcu dała się namówić na przyjazd do Cannes. Thierry Frémaux, szef festiwalu, zabiegał o to wiele lat. Ostatni raz Streep była tu aż 35 lat temu, gdy dostała nagrodę dla najlepszej aktorki za rolę w filmie „Krzyk w ciemności” Freda Schepisiego. Teraz to będzie jej wielki powrót – odbierze honorową Złotą Palmę, dołączając do zacnego grona, które nagrodzono przed nią. To m.in. Catherine Deneuve, Tom Cruise, Michael Douglas, Harrison Ford, Jeanne Moreau, Jane Fonda, Agnès Varda, Forest Whitaker i Jodie Foster.

„Jestem niezmiernie zaszczycona z powodu wiadomości o tak prestiżowym wyróżnieniu” – napisała aktorka w oświadczeniu. „Wygrać nagrodę w Cannes, gdzie spotyka się międzynarodowa społeczność artystów, jest najwyższym osiągnięciem w sztuce filmowej. Stanąć w cieniu tych, którzy zostali wcześniej uhonorowani, wywołuje jednocześnie skromność i ekscytację. Nie mogę się doczekać przyjazdu do Francji, aby podziękować wszystkim osobiście” – podkreśliła.

Frémaux nie kryje zadowolenia, że tym razem ekipa hollywoodzkich legend na Croisette będzie duża. Podczas ceremonii zamknięcia 77. edycji festiwalu honorową Złotą Palmę otrzyma także George Lucas. W konkursie biorą udział „Megalopolis” Francisa Forda Coppoli i „Oh, Canada” Paula Schradera; a „Furiosa: Saga Mad Max” George’a Millera i westernowy epos Kevina Costnera „Horyzont. Rozdział 1” będą mieć premierę w Cannes poza konkursem. Jednak to Streep jest jego największym „sukcesem”. „Wszyscy mamy w sobie coś z Meryl Streep!” – ogłosił dyrektor canneńskiej imprezy. „Wszyscy mamy w sobie coś ze »Sprawy Kramerów«, »Wyboru Zofii«, »Pożegnania z Afryką«, »Co się wydarzyło w Madison County«, »Diabeł ubiera się u Prady« i »Mamma Mia!«. Ponieważ oglądamy ją w kinie od prawie 50 lat i ucieleśnia ona niezliczone arcydzieła, Meryl Streep jest częścią naszej zbiorowej wyobraźni, naszej wspólnej miłości do kina”.

Meryl Streep 14 maja odbierze w Cannes honorową Złotą Palmę za całokształt twórczości
Zdjęcie: Brigitte Lacombe / Festival de Cannes

Aktorka odbierze statuetkę podczas ceremonii otwarcia festiwalu, która odbędzie się we wtorek 14 maja na scenie Grand Théâtre Lumière w Cannes. Oprócz uroczystości, która będzie hołdem dla jej bogatej kariery, w której zalety uważnej obserwacji i doskonałej gry aktorskiej stały się absolutną wartością, Streep weźmie też udział w dyskusji z gośćmi festiwalu.

My już dzisiaj dajemy jej głos: jednak nie aktorce, a kobiecie. Bo tak, jak jej kariera nie jest prostą przemianą od seksownej romantycznej roli do zrzędliwej starej damy, tak jej życie nie sprowadza się tylko do wybitnych ról. Streep to jedna z najbardziej widocznych i zagorzałych obrończyń praw kobiet w Hollywood. Jest rzeczniczką Narodowego Muzeum Historii Kobiet i finansuje laboratorium scenarzystów dla autorek po 40. roku życia. Jest też jedną z założycielek inicjatywy Time’s Up, mającej na celu ochronę kobiet przed molestowaniem i dyskryminacją. W 2015 roku wysłała do każdego członka Kongresu list popierający proponowaną poprawkę do konstytucji Stanów Zjednoczonych wprowadzającą równe prawa dla kobiet (poprawka nie została przyjęta). Jako matka trzech córek i jednego syna, odrzuciła etykietę „feministki” na rzecz określenia jej jako „humanistki”.

Oto, co mówi o…

O SŁAWIE:
– Jesteśmy ze sobą bardzo blisko jako rodzina. Moje dzieci to ludzie wyczuleni na świat, żyjący nim, zainteresowani i ciekawi. Jestem z nich dumna, ale trzymam ich z dala od mojej sławy, ponieważ jej nienawidzą i rozumiem to. Nie prowadzę życia gwiazdy – nie bawi mnie to. Na co dzień nie ma mnie w Hollywood: spędzam czas w moim ogrodzie, hoduję róże i warzywa. Ale kiedy pojawiam się na planie, muszę stać się w pewnym sensie egoistką. Nie uchronię całego filmu, ale mogę obronić swoją rolę. Za wszelką cenę.

O AKTORSTWIE:
– Nie zawsze chciałam być aktorką. Miałam pomysł, by zostać tłumaczką w ONZ i pomagać ludziom się porozumieć. Niektórzy młodzi ludzie decydują się na aktorstwo, ponieważ postrzegają to jako błyskotliwe, wzniosłe i bardziej boskie niż ich istnienie; ale to, co mnie interesuje w tym zawodzie, to zagłębienie się w czyjeś życie, aby zrozumieć, co skłoniło tę osobę do podążania w tym czy innym kierunku.
Jest tak wielu aktorów, których praca inspiruje mnie każdego dnia i z powodu których czuję pokorę. Tylko ludzie ze świata kina i sportu muszą mówić: „To wybór numer jeden w tym roku”. Ale gdybyśmy mogli wyciągnąć analogie sportowe z filmów, wszyscy bylibyśmy w lepszej sytuacji.

O SWOICH FILMACH:
– Czasem skaczę po telewizyjnych kanałach i krzyczę: „O Boże, to jeden z tych filmów!”. Kiedyś lubiłam wracać do przeszłości. Dziś na widok starego filmu wybucham śmiechem – jakby tam, na ekranie, poruszała się inna osoba.

O STRATEGII:
– Od początku zdawałam sobie sprawę, że tym interesem rządzą wilcze prawa. Walczyłam z głupimi producentami, z modą, której nie cierpiałam, z napuszonymi miernotami. Odrzucałam projekty źle napisane, czysto komercyjne, nawet jeśli miało mnie to kosztować rok siedzenia w domu. Pozorne ruchy przysparzające rzekomo popularności uważałam za bezsensowne. Pod tym względem byłam uparta, konsekwentna, może nawet staromodna. Nie zamierzam tego zmieniać.

O BRANŻY:
– Ważniakami z władzą w naszej branży są w przeważającej mierze mężczyźni: krytycy, reżyserzy, a nawet członkowie Akademii Filmowej przyznającej Oscary. Gdyby więcej było kobiet, byłby z tego powodu wrzask i płacz. Kobiety mają mniej więcej 17 procent wpływu na każdą część procesu decyzyjnego w świecie filmu i to nieuchronnie decyduje o tym, jakiego rodzaju filmy są kręcone. Mimo to materiał, który do mnie dociera, jest nadal interesujący. Głównie biorę rzeczy dla osób w podobnym do mnie wieku, a są tam wspaniałe projekty, które nie powstałyby jeszcze 10 lat temu. Dwadzieścia lat temu bawiłabym się jedynie w czarownice i staruchy.

O REŻYSERACH:
– Nie mam ulubionego reżysera, tak jak nie mam ulubionego koloru czy ulubionego jedzenia. Lubię wszystko. Byli reżyserzy, z którymi nie lubiłam pracować, ale w większości przypadków pracowałam z jednymi z najwspanialszych reżyserów wszech czasów. Zdałam sobie sprawę, że to mnie niewiarygodnie zepsuło. Nigdy nie miałam okazji pracować, a bardzo chciałabym z Martinem Scorsese, marzyłabym, żeby od czasu do czasu zainteresował się postacią kobiecą, ale nie wiem, czy tak długo pożyję. Jest też wielu wspaniałych reżyserów, z którymi chciałabym ponownie współpracować. Uwielbiam Spike’a Jonze’a. Uwielbiałam grać u Wesa Andersona, ale byłam lisem, więc kiedyś mogłabym z nim coś zrobić jako człowiek.

O WIEKU:
– Gdy patrzę na siebie w pierwszych filmach – „Julii” czy „Łowcy jeleni” – zastanawia mnie tylko, jak to możliwe, że byłam taka gruba! (śmiech) Zawsze myślałam, że jestem szczupła… Ta młodość! Ale mówiąc poważnie, psychicznie wciąż jestem tą samą osobą. Nie zmieniłam się od czasu, kiedy skończyłam 28 lat. Fundamenty są stałe. Z czasem tylko człowiek łagodnieje, staje się mniej arogancki. Widzę to po sobie. W młodości, zanim jeszcze cokolwiek zagrałam, uchodziłam za prawdziwego eksperta od aktorstwa. Dziś za takiego się nie uważam. Wiem mniej niż wtedy.

O WADZE:
– Kiedy byłam młodsza, zdecydowanie za dużo czasu spędzałam na rozmyślaniu o tym, ile ważę. Gdybym mogła cofnąć się w czasie, powiedziałabym samej sobie: „Pomyśl o szerszej perspektywie”. Oczywiście jest to medium wizualne. My aktorki, myślimy o naszym wyglądzie. Na przesłuchanie nie zabieram teczki z dokumentami, przynoszę swoje ciało, więc nie można narzekać, że ocenia się nas po wyglądzie: to showbiznes. Ale inną rzeczą jest to, że reprezentujemy też życie, a życie wygląda na różne sposoby i ma różne kształty. To jedna rzecz, która się zmienia w branży, i to jest naprawdę dobre. Dzięki temu krajobraz kulturowy staje się bogatszy.

O URODZIE:
– Nienawidzę robić sobie zdjęć! Może dlatego, że zawsze myślałam, iż nie jestem wystarczająco piękna? Mimo to świadomie unikam chirurgii plastycznej i botoksu. Bo próbować zatrzymać czas, wyglądać młodo – to taki daremny, absurdalny sposób patrzenia na życie.

O SZCZĘŚCIU:
– Nie zawsze jestem szczęśliwa. Jestem szczęśliwa przed prasą. Potrafię być bardzo zrzędliwa… Wszystko, co naprawdę nas uszczęśliwia, jest dość proste: miłość, seks i jedzenie! Wszystko inne – władza, wpływy, sława – wszystkie te rzeczy mogą pokonać to, co ważne w życiu. Ale dopóki masz jedzenie i dach nad głową, jeśli zadbasz o najpotrzebniejsze rzeczy, wszystko inne dodatkowo cię uszczęśliwi. To bardzo proste.

O ZAZDROŚCI:
– Czy kiedykolwiek komuś zazdrościłam? O tak! Zazdrościłam Jessice Lange, kiedy w 1985 roku dostała rolę w „Słodkich marzeniach”. To był wspaniały film; była w nim więcej niż cudowna. Pragnęłam rzeczy, których nie miałam, ale muszę przyznać, że moje filmy są naprawdę wspaniałe, więc nie mam żadnych skarg.

O CÓRKACH:
– Jestem dumna, że ​​moje córki chcą zająć się aktorstwem. Ale też się o nie boję. Ponieważ kiedy krytyka spotyka aktora, nie jest to zła opinia na temat pisarstwa, obrazu czy dzieła, ale nagonka na osobę! Trudno jest to „odłożyć” w miejsce, w którym nie będzie się zranionym i tego właśnie się boję, jeśli chodzi o moje dzieci. Ale nigdy nie powiedziałabym, żeby tego nie robiły, ponieważ uważam, że to wspaniały zawód, choć pełen złamanych serc i trzeba być na to gotowym.

O MATCE:
– Moja mama była kimś, kto jak wszedł do pokoju, to go rozświetlał. Łatwo nawiązywała przyjaźnie, a swój entuzjazm przekazywała z wielką radością. Zawsze chciałam być bardziej podobna do mojej matki niż jestem. Bardzo ją kochałam i podziwiałam. Zawsze widziała lepszą stronę życia i nie zdecydowała się patrzeć na to, co jest nie tak i co ją ogranicza.

O RODZINIE:
– Rodzina zawsze stoi na pierwszym miejscu. Dlatego kiedyś przestałam grać w filmach, których produkcje były rozsiane po całym świecie. Osiadłam w Kalifornii. Wieczorami, po pracy, wracałam do domu, prowadziłam normalny tryb życia, jak każda troskliwa matka. A jaką zapłaciłam cenę za swoje wybory? Czasami wydaje mi się, że im bardziej wciągał mnie wir domowych obowiązków, tym mniej byłam uważna na planie. Brakowało mi skupienia, moje myśli wciąż krążyły wokół dzieci, to naturalne. Z zazdrością przyglądałam się takim aktorom jak Jack Nicholson. Ich nic nie jest w stanie rozproszyć.
Istnieją uprzedzenia wobec kobiet, jeśli chodzi o dyskusję na temat poświęceń. To pytanie nie pojawia się w przypadku facetów – mężczyzna zawsze był postrzegany jako ktoś, kto ciężko pracuje i ma pracę na pełen etat. Uważam, że kobiety powinny mieć takie same szanse i nie być piętnowane, jeśli zdecydują się kontynuować karierę.

O KUCHNI:
– Czasem gotowanie mi się podoba, czasem nie. Bywało, że gdy zaczynałam jeść, to co ugotowałam, mówiłam: „O Boże!” i wyrzucałam wszystko do zlewu. Zamawiałam pizzę, a potem szłam położyć się w swoim pokoju wkurzona. Kiedy moje dzieci były bardzo małe, a ja pracowałam, ktoś dla mnie gotował. Teraz nie mam kucharki, od kilku lat zajmuję się tym sama. Ostatnio robię dużo makaronów. To jest łatwe.

O MĘSKOŚCI:
– Określenie „toksyczna męskość” jest obraźliwe dla mężczyzn. Ranimy naszych chłopców, nazywając pewne zachowania toksyczną męskością. Możemy raczej mówić „toksyczni ludzie”, bo kobiety też potrafią być cholernie toksyczne… Wszyscy mamy swoje dobre i złe strony. Myślę, że etykiety są mniej pomocne niż komunikacja między ludźmi. Jesteśmy wszyscy razem na łodzi i musimy sprawić, by się dogadywać.

O KARIERZE:
– Życie od roli do roli, nigdy nie wiedząc, kiedy będzie następna, pozwoliło mi spędzić czas z moimi dziećmi – więcej niż gdybym pracowała za biurkiem. To naprawdę ciężka praca i nie wiem, czy mogłabym mieć czwórkę dzieci i pracować w biurze. Decyzje, które podejmowałam w mojej karierze, nie zawsze opierały się na kryteriach estetycznych, raczej pytałam: czy to blisko domu, czy zdjęcia będą kręcone w wakacje? Dokonujesz najróżniejszych kompromisów, aby mieć inne rzeczy, które cenisz. Zawsze starałam się stawiać czoła wyzwaniom i ciężko pracować, ale także trzymać rękę na pulsie i mieszać w garnku w domu.

O MŁODSZEJ KONKURENCJI:
– Zdaję sobie sprawę, że mogę onieśmielać młodszych aktorów na planie. Od pierwszego dnia staram się przełamać ten rodzaj sztucznej ściany między mną a nimi. Próbuję się tym bawić: zapomnę swoje kwestie, zwrócę się w złym kierunku lub zrobię coś, co rozwieje wszelkie złudzenia co do doskonałości, jakie mogą mieć na mój temat. Chcę, żeby pozostali aktorzy pomyśleli: „Może nie jest tak dobra, jak myśleliśmy”, a potem zrelaksowali się i żebyśmy wszyscy czuli się komfortowo. Po pierwszym dniu to już nigdy nie będzie problem!

O EMERYTURZE:
– Po każdym filmie, w którym brałam udział, mówiłam mężowi: „OK. Nie idę już do pracy; powinniśmy znaleźć miejsce, gdzie spędzimy emeryturę”. I często, gdy przygotowywałam się do pracy nad kolejnym projektem, mój mąż musiał słuchać, jak martwię się o to czy tamto i oddaję się wszystkim moim zwykłym wątpliwościom. Na szczęście kariera potoczyła się całkiem nieźle!

O STRACHU:
– Czy kiedykolwiek bałam się ról? Nie możesz wykonywać swojej pracy i się bać. Można się bać na konferencji prasowej, być zdenerwowanym, spoconym, ale nie można się bać wykonując swoją pracę. Denerwuję się, im więcej mam czasu na przemyślenia, więc celowo nie daję sobie zbyt dużo wolnego między zadaniami. Robię przerwę, a potem normalnie zaczynam znowu pracować.﹡

_____

77. edycja Festiwalu Filmowego w Cannes odbędzie się w dniach 14-25 maja.

Kopiowanie treści jest zabronione