Waleczna, więc uwielbiana przez tych, których prawa reprezentowała i o których walczyła. Feministka, działaczka na rzecz pokoju na świecie, aktywistka, obrończyni praw mniejszości. Znienawidzona za wymykanie się rolom. Niespecjalnie walczyła z łatką nielubianej i tej, która rozbiła Beatlesów.
O dokonaniu przez nią niemałego zamieszania tak w świecie muzyki, jak i sztuki – nie tylko japońskiej, londyńskiej, ale przede wszystkim amerykańskiej. O jej pionierskiej w wielu aspektach działalności artystycznej i aktywistycznej, niebywałym talencie i bezkompromisowości, nie tylko w duecie z Johnem Lennonem. Piszemy o twórczości Yoko Ono zainspirowani wystawą „Yoko Ono. Peace Is Power” odbywającą się w Nobel Peace Center w Oslo oraz związaną z nią monografią „Yoko Ono”, która 21 listopada pojawi się na rynku za sprawą wydawnictwa Phaidon.
PEACE is POWER
Na jej wieloletnią twórczość składają się filmy, obiekty, fotografie, instalacje. To niebywale obszerna działalność na polu performansu, feminizmu, sztuki konceptualnej i niebagatelny wpływ na muzykę. Ale zdecydowanie trzonem dorobku jest działalność aktywistyczna i pacyfistyczna, zatem wystawa poświęcona tej tokijskiej artystce nie mogła znaleźć bardziej pokojowego miejsca niż Nobel Peace Center, które jest wizytówką Pokojowej Nagrody Nobla i ideałów, które reprezentuje. Miejsca, w którym na styku kultury i polityki rodzą się refleksje i dyskursy dotyczące praw człowieka czy pokojowe poczynania na drodze ku międzynarodowej solidarności i wolności.
We wstępie do ekspozycji czytamy: »„Yoko Ono. Peace Is Power” ujawnia znaczenie aktywizmu Ono i podkreśla kluczowe elementy, które definiują jej rozległą i różnorodną karierę artystyczną. Wystawa jest podróżą przez samo pojęcie sztuki, zawsze zaangażowanej w społeczne i polityczne aspekty naszego istnienia”«.
Pacyfizm przenika całą jej karierę, choć nieustannie eksploruje nowe formy i media. Zaprasza nas, z głęboką wrażliwością i nierzadko poetycką wesołością, do tworzenia i swojego artyzmu, do partycypacji i zaangażowania w jej proces twórczy, do redefinicji własnych istotnych pojęć: od sztuki do wolności. Do metaforycznego zostawienia swojego pokojowego odcisku na mapie świata i przede wszystkim do współtworzenia każdego wolnego od wojen mikroświata, bo, jak przypomina, istnieje zbiorowa zgoda na wojnę, jak i zbiorowa wola na zakończenie wojny.
– Jeśli potrafisz wyobrazić sobie pokój, możesz go również stworzyć – powtarza. – Pamiętaj, każdy z nas ma moc, aby zmienić świat – dodaje.
O POSMAKOWANIU KULTURY
Wielopokoleniowa wrażliwość szanowanej arystokratycznej rodziny Yoko na kwestie sztuki bez wątpienia ułatwiała start w jej artystyczną dorosłość. Matka urodzonej w 1933 roku w Tokio Ono była cenioną malarką, ojciec – pełniący funkcję prezesa banku – utalentowanym pianistą, który życzył sobie, by córka poszła w jego muzyczne ślady. Matka liczyła z kolei, że wszelkie zamiłowania córki do sztuki pozostaną jedynie w sferze niewinnych zainteresowań.
Częste przeprowadzki rodziny związane z pracą głowy domu pomogły posmakować małej Yoko amerykańskiej kultury. Chłonęła świat teatru, twórców haiku i refleksje ulubionych filozofów, zaczytywała się w Sartrze i Marksie, uczyła się rysować, śpiewać, grać na pianinie. Decyzję o wyborze własnego artystycznego kierunku – sprzecznego zresztą z wizją obojga rodziców – podjęła już w szkole średniej. Teraz należało jedynie poszukać właściwego jej wrażliwości języka sztuki i podążającego za tym medium. Kształtowanie jej artystycznej i kulturowej tożsamości już się rozpoczęło.
O ZAKOSZTOWANIU OBŁOKÓW
Arystokratyczne pochodzenie nie przydało się podczas bombardowań w Tokio. Miała 12 lat, gdy w 1945 roku zrzucono atom na Hiroszimę i Nagasaki. Wysłana z rodzeństwem przez matkę do wioski Karuizawa (a następnie do tokijskiego bunkra) zmierzyła się nie po raz pierwszy z odrzuceniem, innością, dyskryminacją. Dla biednych miejscowych była dziewczyną z miasta (bata kuasi, czyli pachnącą jak masło), dokuczali jej, okradali z ubrań i paczek żywnościowych wysyłanych przez matkę.
Czas pokaże, ile z tych traumatycznych doświadczeń i prób udźwignięcia ich przez małego jeszcze człowieka będzie mieć odzwierciedlenie w jej pacyfistycznych działaniach i politycznej świadomości. Bo co jest właściwym budulcem kiełkującej osobowości jeszcze nie do końca ukształtowanego artysty? Czy to suma wspierających bodźców, jak zakosztowanie życia w luksusie czy dostęp do kultury wysokiej, które Ono nie były obce, dzięki majętnemu rodowi Yasuda? Czy smutki, tęsknoty (za wyjeżdżającym często ojcem i ciepłem zdystansowanej matki), poczucie zamknięcia w świecie skupionym na dorosłych i osamotnienia, których nie były w stanie odgonić zajmujące się jej wychowaniem guwernantki? Z jakich emocji rodzi się niebywała wyobrażeniowa uczta?
Dorosła już Yoko wspominała menu z obłoków, kiedy wspólnie z młodszym rodzeństwem walczyli z nieprawdopodobnym głodem podczas wojny w Tokio. Ta magiczno-traumatyczna inspiracja obłokami (i niebem w ogóle) będzie wychylać się z jej sztuki nieustannie, stanowiąc konceptualne podwaliny osobistej filozofii.
O KSZTAŁTOWANIU SIĘ OSOBOWOŚCI
Opuszczając Japonię, wkroczyła w świat londyńskiego i amerykańskiego ostracyzmu, inności, dyskryminacji. Obca w nieswoim kraju, zbyt zachodnia u siebie. Chodząca własnymi drogami, niemal ascetyczna w wyglądzie i nosząca się na czarno. Wiecznie w kontrze do ówczesnych trendów, denerwowała swoim pochodzeniem, nietypowością, bezkompromisowością. Z pewnością dzieciństwo naznaczone samotnością, nietrwałością i dyscypliną mogło zaszczepić w niej niechęć do zasad i izolacji. Atakowana w mediach, atakowana na ulicy. Zastraszana. Nie raz opluta.
Korzystała z rebelianckiej łatki, bo też nie raz musiała o siebie walczyć. Najpierw w przypadku rodziców, których plany na życie córki nie ograniczyły się jedynie do wyboru zawodu – wszechstronne wykształcenie córki służyło karierze dyplomatki – ale przede wszystkim do wyboru dla niej odpowiedniego męża. Kiedy rodzice dowiedzieli się o mezaliansie swojej córki, która poślubiła Ichiyanagi Toshiego – kompozytora i awangardowego pianistę, który wprowadził ją do nowojorskiej bohemy lat 50., – odizolowali córkę od rodziny.
Choć dzięki mężowi zakosztowała nowojorskiej awangardy, napięcia w związku i zetknięcie z częstą wówczas krytyką jej sztuki doprowadziły do depresji. Po próbie samobójczej rodzina wysłała ją na kilka miesięcy do szpitala psychiatrycznego. To był koniec pierwszego małżeństwa, ale i szybki początek kolejnego oraz powrót do zdrowia: podczas leczenia odnalazł Yoko w szpitalu entuzjasta jej sztuki Anthony Cox, któremu urodzi pierwsze dziecko (córkę Kyoko) i o które przyjdzie jej w niedalekiej przyszłości walczyć (Cox uprowadził Kyoko, w efekcie czego matka nie widziała jej przez ponad 23 lata).
Walka zresztą wpisana była w jej podróż: i osobistą, i artystyczną. Związek z Lennonem, jej trzecie małżeństwo, to absolutnie fascynująca opowieść o sile duetu, ale i podróż w głąb trudnej drogi dojrzewania dwojga artystów, drogi wyboistej, naszpikowanej smutkami, używkami, rozpadami, naznaczonej artystycznymi eksperymentami, które dopiero po jakimś czasie odarte zostały z dziwności i obcości i zyskały niemal miano kultowych.
Nie raz będzie zmuszona konfrontować się z nieprzychylnością opinii publicznej, która jak przez lupę będzie przyglądać się każdemu jej poczynaniu: kilkukrotne rozwody, utraty dzieci, zdrady, uzależnienie od heroiny. Życie z łatką tej, która nie tylko rozbiła tych, co są popularniejsi od Chrystusa, ale i tej, co rozbiła małżeństwo i rozdzieliła ojca z jedynym wówczas synem, Julianen (gdy Beatles poznał Yoko, był mężem Cynthii, swojej pierwszej miłości ze szkoły). I w końcu żałoba po zabiciu Lennona przed ich domem w 1980 roku. Każde z tych ekstremalnych przeżyć zostawiło unikalny ślad w psychice i w mniej lub bardziej świadomy sposób zostało przetransferowane w jej unikalny język sztuki.
O PIERWSZYM SPOTKANIU
Nie sposób mówić o Yoko Ono bez wspominania o Johnie Lennonie, wszak mnóstwo artystycznych i muzycznych przedsięwzięć było ich wspólnego autorstwa. Właściwie nie wiadomo, kto bardziej wpłynął na kogo: czy to John otworzył Yoko na nowe, mniej eksperymentalne, muzyczne dźwięki, czy to Yoko pokazała pogubionemu Johnowi nowe możliwości wyrażania nieposkromionej ekspresji poprzez bardziej konceptualny język sztuki.
Do ich spotkania doszło w Indica Gallery w Londynie, w której znajomy Lennona John Dunbar zorganizował wystawę Ono „Unfinished Paintings and Object”. Choć niepozorne słówko „YES” – które złożyło się na instalację artystki i które Lennon zobaczył przez malutką lunetę – skradło serce muzyka, podobnie jak wbicie wyimaginowanego gwoździa, pierwsze spotkanie tych dwojga nie było szczególnie znaczące dla któregokolwiek z nich, choć, ku swemu zaskoczeniu, odkryli wzajemnie tożsamą wrażliwość.
Kolejne spotkanie odbyło się podczas kultowego już performensu „Cut Piece”, które Lennon obserwował w tłumie i poza świadomością przyszłej żony.
O POSMAKOWANIU MUZYKI
Co właściwie jest budulcem dźwięku? Co stanowi o esencji muzyki? Pierwszym unikalnym i magicznym zetknięciem Ono z tym medium miało miejsce w dzieciństwie. Mała Yoko usłyszała wtedy specyficzne jęki i rozdzierające piski, które wydawała jej guwernantka opisująca swoim koleżankom poród. To wspomnienie otworzyło okno na świat muzyki innej, eksperymentalnej. Bliska przyszłość miała jej uświadomić, że muzyką może być wszystko: od krzyku po ciszę, która, jak się okaże, może ewokować największą siłą i sugestią.
Równie ważnym doświadczeniem muzyczno-konceptualnym jej wczesnego artystycznego świata było zadanie szkolne polegające na słuchaniu dźwięków dnia i przetłumaczeniu ich na muzyczne nuty.
Nie jest prawdą, że zaistniała dzięki sławie Lennona, nie jest prawdą też to, że nie miała przed nim kontaktu z dźwiękowym światem. Oficjalny kontakt z muzyką, choć zdecydowanie eksperymentalną, miała już wcześniej. W późnych latach 50. – za sprawą koncertów w nowojorskim Greenwich Village, na które przybywali John Cage czy Marcel Duchamp. Wszystkie te eksperymenty łączyła filozofia Wschodu, tak bardzo tożsama z jej twórczością. Cage’a (amerykańskiego artystę, kompozytora, ikonę muzycznej awangardy XX wieku) poznała dzięki Toshiemu, który studiował w szkole, gdzie Cage wykładał. Spotkanie to będzie dla niej momentem przełomowym i wielce inspirującym – zapisze się na naukę do New School For Social Research, gdzie wykłada Cage. Później jeszcze nie raz przyjdzie jej z nim współpracować, choćby tworząc „9 Concert Pieces for John Cage” na jego specjalne zaproszenie.
Zanim jednak będzie mieć swój pierwszy koncert („Works of Yoko Ono”, który odbędzie się w Carnegie Recital Hall w Nowym Jorku w 1961 roku), wynajmuje poddasze na Chambers Street 112, gdzie razem z przyjaciółką La Monte Young urządzają serię koncertów Chambers Street Loft, które stały się kolejnym punktem odniesienia dla eksperymentów muzycznych, artystycznych czy konceptualnych. Razem z innymi zaproszonymi artystami ze śmietanki artystycznej, jak Peggy Guggenheim, Jasper Johns czy Robert Rauschenberg, prezentują tam swoje prace i działania na styku muzyki, sztuk wizualnych, słowa i performensu. Wtedy też poznaje George’a Maciunasa.
Pierwsze jej wystawy w Galerii Maciunasa w Nowym Jorku 1961 roku, czy kolejna już w Japonii, będą mocno nakierowane na konceptualizm i muzykę. Za sprawą George’a zapoznaje się z wartościami grupy Fluxus, którą założył, i jej eksperymentalnym, konceptualnym podejściem do sztuki w dużej mierze efemerycznej i z udziałem publiczności. Choć będzie z tą grupą współpracować nie raz, pozostanie jednak artystką niezależną i nie przyjmie zaproszenia do przystąpienia do niej.
O SYPIALNI DLA POKOJU
Działalność duetu Ono-Lennon to nie tylko eksperymenty muzyczne (nagranie wód płodowych czy odgłosy bicia serca dziecka), czy konceptualne, wspólne koncerty, płyty i wystawy, ale, przede wszystkim, aktywistyczne.
Przełomowym wydarzeniem był miesiąc miodowy, który przekształcił się w 1969 roku w tygodniowy łóżkowy happening dla mediów, tak zwaną „Sypialnię dla pokoju”. Na ścianach apartamentu amsterdamskiego Hiltona rozwiesili plakaty „Hair Peace” i „Bad Peace” i zaprosili dziennikarzy. W piżamach i otoczeniu kamer rozpoczęli swoisty protest przeciwko cierpieniu, wojnie w Wietnamie i przemocy na świecie. Happening powtarzają pod koniec maja w Queen Elizabeth Hotel w Montrealu. W międzyczasie rozpoczynają akcję „Acorn Peace”: wysyłają 96 listów zawierających żołędzie do światowych przywódców, prosząc każdego adresata o zasadzenie żołędzia w imię pokoju na świecie. Rok zakończyli pokojową kampanią, na którą składały się bilbordy wykupione przez nich na nowojorskim Times Square i w innych miastach na świecie z życzeniami bożonarodzeniowymi i komunikatem: „Wojna się skończyła! Jeśli zechcesz”.
Pacyfizm tych dwojga ujawniał się tak w drobnych gestach – jak zgolenie włosów i wylicytowanie ich „na rzecz pokoju” – jak i śmiałych koncepcyjnych projektach. W 1973 roku składają swoje podpisy pod deklaracją powstania Nutopii, koncepcji kraju bez przywódców, w którym ludzie mogą uzyskać obywatelstwo, deklarując, że są świadomi istnienia państwa.
Po śmierci Johna Yoko kontynuowała działania na rzecz pokoju na świecie. I robi to po dziś dzień. W 1987 roku, uczestnicząc w międzynarodowym kongresie w Moskwie, angażuje się w działalność przeciwko broni nuklearnej. W 2007 roku w Reykjaviku zostaje zainaugurowany projekt poświęcony Lennonowi i ich wspólnym działaniom na rzecz pokoju – „Imagine Peace Tower”, czyli wieża emitująca w niebo kolumnę światła przez kilka tygodni każdego roku. Siedem lat później Ono udziela UNICEF pozwolenia na wykorzystanie utworu „Imagine” z okazji 25. rocznicy przyjęcia Konwencji o Prawach Dziecka. Wszystkie środki zebrane w ramach projektu przeznaczane są na edukację, opiekę zdrowotną i pomoc dla dzieci w ponad 150 krajach.
W 2022 roku, po inwazji Rosji na Ukrainę, zainicjowała globalną kampanię „Imagine Peace”, prezentując to przesłanie na bilbordach w Nowym Jorku, Londynie, Mediolanie, Los Angeles, Rzymie, Berlinie i Seulu. Dzięki sprzedaży limitowanej edycji odbitek, zebrała 300 tys. funtów na Fundusz Pomocy Awaryjnej ONZ.
O SZOKOWANIU OPINII PUBLICZNEJ
Ciężko powiedzieć, ile w działaniach Ono-Lennon było zamierzonego skandalu, a ile nowatorstwa, które natrafiło na niegotowy grunt społeczny, niemniej pierwsze ich wspólne projekty nie przyniosły im zbytniej sympatii większości społeczeństwa, choć nakierowały na nich uwagę.
Kiedy szef wytwórni muzycznej EMI, Joseph Lockwood, zobaczył okładkę albumu Ono „Unfinished Music No. 1: Two Virgins”, zawierającego serię eksperymentalnych nagrań, ze zdjęciami nagich Yoko i Lennona, ponoć powiedział: „wyglądają paskudnie”. I odmówił rozpowszechnienia go. Odwaga Ono po raz kolejny pobudziła angloamerykański rasizm, co zdecydowanie nie wpłynęło korzystnie na postrzeganie jej przez podzieloną, w większości oburzoną, opinię publiczną.
Podobnie działo się z 80-minutowym filmem „Nr 4 (Bottoms)” z sekwencją pośladków ludzi z londyńskiej sceny artystycznej i muzycznej. Kiedy obraz zostaje zakazany w Wielkiej Brytanii przez cenzurę, autorka rozpoczyna symboliczny protest w obronie własnej sztuki, wręczając przechodniom żonkile w ramach pokoju i wyjaśniając, że w bezbronnej bierności nie ma nic obraźliwego.
O STAWANIU SIĘ MATKĄ
Kiedy w 1969 roku stan ciężarnej Ono uległ pogorszeniu, prześladowany przez prasę Lennon wprowadził się do szpitalnego pokoju żony. To było kilkanaście intymnych, osobistych dni, które poświęcili muzyce, śpiewaniu i pisaniu wierszy. Pewnego dnia przyłożyli do brzucha Yoko mikrofon i nagrali bicie serca ich dziecka.
Niestety Yoko, która poroniła już wcześniej kilka razy w czasie związku z Coxem, straciła dziecko. Ten jedyny kawałek tego trudnego doświadczenia zdołali ukryć przed śledzącą każdy ich ruch opinią publiczną: dziecko zostało pochowane w sekretnym miejscu, a żaden dokument nie ujrzał nigdy światła dziennego. Ostatecznie doczekali się syna: ponoć taki sobie właśnie postawili cel po ponownym zejściu się. 9 października 1975 roku czterdziestodwuletnia Ono wydaje na świat Seana, dokładnie w dniu trzydziestych piątych urodzin Johna. Po zamachu na męża przerażona o życie swoje i syna oddaje się macierzyństwu i zamyka w ostrożnym, muzycznym, smutnym świecie.
O BYCIU KOBIETĄ
Słowa Yoko „Kobieta jest czarnuchem świata. Jeśli masz w domu niewolnika, jak możesz liczyć na przeprowadzenie skutecznej rewolucji gdzie indziej?” zainspirowały Johna do nagrania piosenki o tym samym tytule, za którą w 1972 roku otrzymali nagrodę Positive Image of Women Award od największej feministycznej organizacji National Organization of Women.
Ale prawdą jest, że Ono zainspirowała Johna także do powstania hymnu pacyfistów „Imgaine”, a jednocześnie najlepiej sprzedającego się singla w jego solowej karierze. Słowa „Imagine there’s no heaven, It’s easy if you try, No hell below us, Above us, only sky” pochodzą z jej tekstów zawartych w książce „Grapefruit”, co on skrzętnie długo ukrywał. Dopiero po latach przyznał: »„Imagine” nie mogłoby powstać bez Yoko, ale nie byłem wystarczająco męski, aby to przyznać. Piosenkę napisali John i Yoko«. Mimo, że publicznie uznał wkład żony, widoczność Yoko jako współautorki tekstu została przywrócona dopiero w 2017 roku. Będąc z Johnem, nie raz została przyćmiona przez sławnego męża, z czym wielokrotnie musiała się konfrontować.
Podobnie jak pacyfizm, feminizm przenika każdą niemal sferę twórczości Ono, a ze skostniałym patriarchatem przyjdzie jej zmierzyć się nie raz, choćby w 1952 roku. Została wówczas pierwszą kobietą przyjętą na wydział filozofii na tokijskim uniwersytecie, choć nie obyło się bez męskiego, ojcowskiego, wstawiennictwa. Był to bowiem w przypadku kobiet warunek niezbędny do przystąpienia na wybrane studia.
Zdecydowany rozkwit feministycznej postawy artystki przypada jednak na związek z Lennonem i nie bez znaczenia jest jego wrażliwość na tę kwestię, której dał wyraz choćby w symbolicznym przejęciu po żonie nazwiska. „Jednostronny akt prawny” miał miejsce na dachu budynku Apple, gdzie Beatlesi zagrali swój ostatni koncert. 22 kwietnia 1969 roku – John stał się Johnem Ono Lennonem. Od tej pory nie odstępowali siebie na krok. To był też moment wtargnięcia w ich intymny mikroświat inwigilacji i władzy mediów.
Próbą pokazania światu własnego zakleszczenia i odarcia z intymności jest film Yoko „Gwałt” (1969). Ono chętnie sięga w swojej sztuce również po konceptualne uprzedmiotowienie kobiecego ciała, choćby eksplorując temat pasywności i władzy w prezentowanym obecnie na wystawie w Oslo filmie „Fly” z 1970 roku. Aktorka Virginia Lust dosłownie wypożycza swoje ciało na poczet obrazu będącego metaforą zawłaszczania i władzy w tym przypadku reprezentowaną przez eksplorującą niemal każdy jej kawałek ciała… muchę.
Innym zapiskiem osobistych kobiecych mitologii jest „Arising a Call” – wymowna instalacja będąca globalnym świadectwem kobiecych krzywd, rodzajem ich krzyku, anonimowej spowiedzi podpisanej zdjęciem oczu każdej z ofiar. Zbiór kobiecych spojrzeń i historii (wysłanych na adres siedziby Nobel Peace Center) powstał specjalnie na wystawę w Oslo na prośbę samej artystki.
O „CUT PIECE”
Nie można mówić o sztuce Ono w kontekście feminizmu bez poruszenia jej ikonicznej już pracy „Cut Piece”, którą wykonała po raz pierwszy w 1964 roku w Kioto. „Performens żyje w teraźniejszości, jego istnienie ukonstytuowane jest poprzez jego nieunikniony koniec” – jak zauważa sławna feministka Peggy Phelan. Esencją performensu jest jego ulotny charakter, wszak bazuje na wymianie energii między twórcą a aktywnym jego odbiorcą, przełożony na inne medium staje się pełnoprawnym i nowym dziełem, bez możliwości oddania tej artystycznej, kolektywnej synergii.
„Cut Piece” wykonywała wielokrotnie i za każdym razem był to zupełnie inny performens, który dojrzewał wraz z jej wewnętrzną przemianą. Jak sama wspomniała w 2003 roku: “W 1964 roku robiłam to ze złością i wzburzeniem w sercu. Tym razem robię to z miłością do ciebie, do mnie i do świata. Przyjdź i wytnij kawałek mojego ubrania, gdziekolwiek chcesz, w rozmiarze mniejszym niż pocztówka, i wyślij każdemu, kogo kochasz. Moje ciało jest blizną mojego umysłu. Zobaczę cię”.
Uklęknięcie na scenie i oddanie widzom nożyczek, by odcinali kawałki jej ubrania, było tyleż niebezpieczne, co rewolucyjne i na dobre umieściło Ono w kanonie artystek-feministek, zanim to słowo na stałe uplasowało się w artystycznym świecie.
Pełen napięcia gest pozornej bierności artystki wydobył z ludzi kakofonię emocji: pożądania, złości, bezbronności, destrukcyjności, konfrontacji, poświęcenia, wyrozumiałości i akceptacji – różną w zależności od miejsca. Goście w Tokio zazwyczaj obcinali jej ubrania dość skromnie; ci w Londynie wycięli wszystko, zostawiając ją odzianą we własne emocje, lęki i nagość. Nakierowanie agresji na samą siebie i skonfrontowanie odbiorców z własnymi ukrytymi demonami było bardzo wymownym gestem, by unaocznić walkę o prawa kobiet. Ale prace Japonki zwykle nie kończą się na jednej interpretacji, „Cut Piece” można postrzegać także jako wizualizację aktów przemocy, odzwierciedlającą ducha dzielenia się Ono poprzez powierzenie swojego ciała publiczności. To jak wystąpienie w imieniu wszystkich kobiet, które nie raz przez świat zostały odarte z godności kawałek po kawałku, warstwa po warstwie.
Przedstawienie zostało również powiązane z tragicznymi wydarzeniami bombardowań atomowych w Hiroszimie i Nagasaki, rzucając światło na podarte ubrania odzyskane od ofiar eksplozji z 1945 roku.
O ARTYSTCE KONCEPTUALNEJ I SZTUCE PARTYCYPACYJNEJ
W twórczość Ono, kolekcjonerki myśli, poetyckich instrukcji i twórczyni refleksji, filozofia jest wpisana, nic zatem dziwnego, że jest przede wszystkim artystką konceptualną.
Wystawa „Instructions for Painting” w Japonii składała się w całości z przyklejonych do ścian arkuszy papieru, na których napisano instrukcje dotyczące tworzenia obrazów mentalnych, niemalarskich, co było pionierskim posunięciem sztuki konceptualnej ukazującej transformację malarstwa („Maluj tak, aby zobaczyć niebo / Wywierć dwa otwory w płótnie / Powieś je w miejscu, z którego będziesz widzieć niebo”).
W „White Chess” kumulują się wartości twórczości Yoko. Instalacja, pokryta w całości symboliczną bielą, jest metaforą nawiązania dialogu między sytuującymi się naprzeciwko dwoma podmiotami. To swoiste, niepozbawione elementu humoru wezwanie do solidarności: wspólny kolor pionków w pewnym momencie uniemożliwia podjęcie gry i kontrolowanie sytuacji: nie ma tu miejsca na wygranych i przegranych. Następuje zatem odwrócenie roli gry i rywalizacji na rzecz postaw pokojowych.
Próbą zbudowania pomostu między twórczynią a odbiorcą dzieła może być także „Mend Peace”, w którym artystka zwraca się do odbiorcy, zapraszając go do partycypacji w jej dziele. Ta mocno konceptualna, pokawałkowana instalacja, przemieniona w kolektywne przedsięwzięcie mentalne i fizyczne, może być echem wojennych wspomnień tego, co tylko wojna można zniszczyć: dewastacji kultury, domów i światów, które teraz, za sprawą symbolicznych sznurków, kawałków filiżanek i kleju (taśmy) można powoli scalić. Głęboko osobiste gesty, intymne mitologie i wspomnienia oddane w różnokształtnych posklejanych mozaikach już nie autorstwa Ono tworzą małe świadectwa naszych prób, rodzą się na nowo z tego, co w kawałkach na stole przypominało miasta w ruinie.
Przykładami sztuki partycypacyjnej tworzonej niemal od podstaw przez odbiorców jest jej „My Mommy is Beautiful” – wzruszający konceptualny matriarchalny hołd, rodzaj symbolicznej gloryfikacji relacji odbiorcy z własnymi matkami oraz ”Add Colour (Refugee Boat)” z 1960/2016–20. Seria ta to osobista prośba Yoko, samej będącej imigrantką, do podjęcia dyskursu na temat dzisiejszego kryzysu imigracyjnego. Biała łódź staje się płótnem dla dodanych przesłań w kolorze niebieskim i tulących słów solidarności od odwiedzających, tworząc swoistą przystań bezpieczeństwa i nadziei. Ono po raz kolejny oddaje współkreowanie tak dzieła, jak i przesłania swoim odbiorcom, obdarzając ich nie tylko ufnością, ale i subtelnie popychając do przyjrzenia się światu z innych perspektyw i przypomnieniu im o niebagatelnej sile sprawczej, którą zdecydowanie posiada każdy.
O BYCIU REBELIANTKĄ
Przebyła długą drogę od pierwszego posmakowania nowojorskiej kultury do ostatecznego wykrystalizowania się jej unikalnego języka wizualnego i konceptualnego, który umożliwił jej artystyczną wolność. Jako radykalna feministka, działaczka na rzecz pokoju na świecie i obrończyni praw mniejszości wikłała się w walkę na rzecz przywrócenia podmiotowości i widzialności tak sobie, jak i drugiemu człowiekowi.
Doczekała się licznych wystaw indywidualnych na całym świecie i prestiżowych nagród. Dziś ma 91 lat i z pewnością nie powiedziała światu ostatniego „YES”. Coraz częściej jednak patrzy na swój dorobek w czasie przeszłym: – Byłam rebeliantką, od kiedy się urodziłam. Wiedziałam, że świat nie będzie lubił tego, co robię. Czasami czuję tak wielką miłość do świata, że myślę, że moje serce pęka. Innym razem czuję się tak przestraszona, że chcę się jeszcze bardziej skurczyć. Ale skoro mam ogromne życiowe doświadczenie i czuję, jak kumulują się we mnie idee i pomysły z całego życia, jestem szczęśliwa, że mogę o nich wciąż opowiadać.
Co bycie artystką wniosło do jej życia? Mówi stanowczo: – Wolność. ﹡
_____
Wystawa „Yoko Ono. Peace Is Power” odbywająca się w Nobel Peace Center w Oslo potrwa do 1 grudnia, zaś ekspozycja „Yoko Ono: Music of the Mind” w muzeum Kunstsammlung Nordrhein-Westfalen w Düsseldorfie potrwa do 16 marca 2025.