Od lewej: Andy Warhol w 1952 roku; ilustracja artysty z książki „In the Bottom of My Garden” z 1956 roku
Za pieniądze rysował buty, modę, anioły, dzieci i koty, a prywatnie nagich mężczyzn. Andy Warhol zanim został królem pop-artu
13 grudnia 2023
tekst: Agnieszka Stopyra

Posłuchaj

Jeszcze zanim okrzyknięto go królem pop-artu – przed puszką zupy Campbell, dyptykiem Marilyn Monroe i założeniem słynnego The Factory – Andy Warhol był rysownikiem. W latach 50. tworzył komercyjne ilustracje dla znanych magazynów i marek; rysował koty, buty i anioły, stając się w wieku raptem 27 lat najbardziej znanym i najlepiej opłacanym ilustratorem mody w Nowym Jorku. Tak dobrym, że nadano mu miano „Leonarda da Vinci z Madison Avenue”. I o tym jest album „Andy Warhol. Seven Illustrated Books 1952–1959”.

Wolał podglądać niż być oglądanym. Otoczony ludźmi i jednocześnie skutecznie tworzący dystanse, by nie dopuścić ich zbyt blisko własnej wrażliwości. Ciągnęło go do cielesności i intymności, choć była to sfera, która równie mocno go przerażała. W pewnym momencie z własnych niedoskonałości wykreował nowy produkt – siebie, uwypuklając to, co do tej pory go zawstydzało: wygląd, seksualność, sposób mówienia. Tyleż dziwaczny, co magnetyczny, wciąż fascynuje każdym kawałkiem własnego artyzmu, który nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem i zachwytem artystycznego świata.

Tym razem w podróż do malarskich przedpopartowych czasów zaprasza nas wydawnictwo Taschen, tworząc reedycję kultowego już niemal albumu „Andy Warhol. Seven Illustrated Books 1952–1959”.

PRZED POP-ARTEM

Artystyczne początki Warhola nie od razu związane były z pop-artem. Zanim w 1959 roku narodził się jako artysta na nowo, otwarcie twierdząc, że nie cierpi ekspresjonizmu abstrakcyjnego, przodował w kobiecych pismach i reklamie: ilustracje biżuterii, butów, szminek, perfum, cherubinków w charakterystycznym już subtelnym i nieco żartobliwym stylu. Ze złotych lat magazynów mody Andy wycisnął wszystko, co mógł. Głównie po to, by zostać sławnym.

Lata 1952-1959, którym bliżej przyjrzała się na nowo wydana publikacja, to mniej znany okres twórczości artysty, ale równie ważny, bo przygotowujący do tego, z czego słynął najbardziej. Czyli z pop-artowych sitodruków: wizerunków ubóstwianych przez niego supergwiazd oraz rzeczy z masowego obiegu – absolutnie banalnych i nieartystycznych, które wynosił do rangi obiektu muzealnego; filmowego undergroundu jako odpowiedzi na kino Hollywood, którym gardził; oraz własnego magazynu „Interview”, rewolucyjnego na tamte czasy mariażu mediów i sztuki poprzez sięgnięcie po własność publiczną, jaką były między innymi drastyczne fotografie prasowe katastrof samochodowych czy egzekucji skazańców na krześle elektrycznym. Czy w końcu – „Kapsuły Czasu” (kwintesencji 13 lat jego życia zawartych w różnorakich przedmiotach i śmieciach z czasów kultowej Fabryki).

Do tego niebywałego wachlarza umiejętności album Taschena dokłada jeszcze jedną: jego ogromny potencjał jako ilustratora książek dla dzieci.

TO SHOE OR NOT TO SHOE

Już za czasów liceum, Andy Warhol zdobywał nagrody za swoje rysunki. Ale pierwsze zlecenie dostał jako 21-latek, dzień po przeprowadzce z rodzinnego Pittsburgha do Nowego Jorku w 1949 roku, jako świeżo upieczony absolwent wydziału projektowania użytkowego na Carnegie Institute for Technology. Tina Fredericks, naczelna graficzka magazynu „Glamour”, zamówiła u niego rysunki butów, które Andy – jako fetyszysta stóp i butów – przyjął z wielką chęcią. Pierwszy rysunek (będący ilustracją do artykułu w Nowym Jorku i przedstawiający dziewczęta wspinające się po drabinie) opublikowany przez „Glamour”, zawierał błąd w jego nazwisku. Od tej pory z Warholi stał się Warholem.

Pracował dużo i pracował ciężko (wkrótce także dla „New Yorkera”, „Vogue’a” czy „Harper’s Bazaar”), przygotowując kilka wersji każdego projektu, dzięki czemu już w 1956 roku był u szczytu kariery grafika użytkowego, stając się w wieku raptem 27 lat najbardziej znanym i najlepiej opłacanym ilustratorem mody w Nowym Jorku. Zarabiał rocznie ponad 100 tysięcy dolarów, co w latach 50. XX wieku było astronomiczną sumą. Nic zatem dziwnego, że branżowy magazyn „Women’s Wear Daily” nadał mu miano „Leonarda da Vinci z Madison Avenue”.

Stać więc go było, by sfinansować druk swoich ręcznie rysowanych książeczek, zwanych przez niego „promotional books” lub „promotionals”. Stworzył ich siedem w ilości ok. 100 sztuk każda – w ramach strategii pozyskiwania klientów i nawiązywania przyjaźni, a potem rozdawał swoim najbardziej cenionym kontaktom. Zawierały osobiste, niepowtarzalne rysunki i dziwaczne teksty ujawniające jego zamiłowanie między innymi do kotów, jedzenia, mitów, butów, pięknych chłopców i wspaniałych dziewcząt. Najsłynniejsza z tych publikacji to „25 Cats Name(d) Sam and One Blue Pussy”, którą wydał w 1954 roku w zaledwie 190 egzemplarzach. Cała książka jest poświęcona kotu o imieniu Sam, tylko jeden nazywa się Blue Pussy – dziś to nikogo nie dziwi, bo wiadomo powszechnie, że Warhol kochał koty i dzielił to zamiłowanie z matką. Andy często prosił ją też, aby dodała swoją kaligrafię do jego ilustracji i książek. Użył jej pisma w tytule „25 Cats Name(d) Sam and One Blue Pussy”, a kiedy zrobiła błąd, bo zapomniała literki „d” w tytule, zdecydował się zachować tak, jak napisała.

Urodzona na terenie dzisiejszej Słowacji Julia Warhola wcześnie rozpoznała talent syna i zachęcała go do różnych działań artystycznych. I to ona po studiach popchnęła go do wyjazdu do Nowego Jorku, a trzy lata później do niego dołączyła. Mieszkała z synem przez osiem lat i czuwała nad jego rozwijającą się karierą. To mało znany fakt, bo Andy wolał trzymać w ukryciu przeszłość. Uwielbiał udzielać jednowyrazowych odpowiedzi, odwracać uwagę od pytań, a nawet wprost okłamywać. „Wolałbym pozostać tajemnicą. Nie lubię odkrywać swojej przeszłości, a w każdym razie wymyślam ją inaczej za każdym razem, gdy mnie o to proszą. Nie chodzi tylko o to, że nie mówię wszystkiego, ale o to, że zapominam, co powiedziałem dzień wcześniej, i muszę to wszystko wymyślać od nowa” – przyznał kiedyś.

Andy Warhol i jego matka, Julia Warhola, w Nowym Jorku, 1950 rok
Zdjęcie: Susan Sheehan Gallery
Książka „Holy Cats by Andy Warhol’s Mother” z 1954 roku, którą Andy stworzył razem z matką, na aukcji Sotheby’s została sprzedana za 30 tys. dol.
Zdjęcie: Sotheby’s

Z matką łączyła go bliska relacja. W dzieciństwie wspólnie wycinali z magazynów oraz komiksów zdjęcia, robili kolaże. Już w dorosłym nowojorskim życiu Andy i Julia często współpracowali. Ich najgłośniejsza kolaboracja to książka „Holy Cats by Andy Warhol’s Mother”, składająca się z 20 litografii offsetowych. Kaligrafia jest autorstwa Julii, a także większość rysunków kotów i aniołów, ale nie chciała umieścić na okładce swoich personaliów. Wolała wydać ją jako książkę „napisaną przez matkę Andy’ego Warhola”, być może dlatego, że była dumna z tego, że jest jego matką, a może, podobnie jak syn, wiedziała, że znane nazwiska lepiej sprzedają sztukę. I miała rację. Egzemplarz – spośród ok. 200 wydanych w 1954 roku – został sprzedany kilka lat temu na aukcji Sotheby’s aż za 30 tys. dolarów.

Mniejszy wkład miała w inną publikację syna – zawierającą wyłącznie ilustracje butów „À la recherche du shoe perdu” („W poszukiwaniu straconego buta”), nawiązującą tytułem do powieści Marcela Prousta „W poszukiwaniu straconego czasu”. Zawartość miała związek z lukratywną współpracą Andy’ego z producentem obuwia I. Miller & Sons, którą właśnie podjął jako ilustrator kampanii marketingowych. Co tydzień przygotowywał nowy rysunek reklamowy, który pojawiał się w niedzielnym wydaniu „New York Timesa”. Współpraca trwała aż do 1957 roku, do sprzedaży firmy, ale rysunki butów przetrwały do dziś.

Andy ze swoim portfolio ilustratora, Nowy Jork, 1950
Zdjęcie: Susan Sheehan Gallery

FANTAZMY I INSPIRACJE

Kilkadziesiąt lat później, gdy oryginalne egzemplarze ówczesnych publikacji na aukcjach zmieniają właścicieli za tysiące dolarów, Taschen wydał 336-stronicowy album „Andy Warhol. Seven Illustrated Books 1952–1959”, składający się z odrębnych siedmiu książek, z których pięć nigdy wcześniej nie było wznawianych, połączonych jedną grubą okładką. Tytuł, który wiernie odwzorował oryginały Warhola z formatem, wymiarami i rodzajem papieru włącznie, w 2017 roku stał się bestsellerem. Po raz pierwszy gromadził w jednym miejscu ilustracje dla dzieci, rysunki jedzenia z przepisami kulinarnymi, portrety młodych mężczyzn będące utajnioną celebracją miłości gejowskiej, rzadko widywane zdjęcia artysty, zlecenia komercyjne i inne. „Rzadko oglądany rozdział twórczości Warhola” – napisał w swojej recenzji dziennik „Wall Street Journal”. „Seria zachwycających ilustracji zebranych w imponującym tomie” – to ocena magazynu „Harper’s Bazaar”.

Teraz „Andy Warhol. Seven Illustrated Books 1952–1959” doczekał się reedycji z okazji 40. urodzin Taschena. Wówczas był to ważący ponad 5 kg box kosztujący 150 euro, dziś to skromniejsza 2-kilogramowa publikacja w jednym grzbiecie ponad dwa razy tańsza. Ale zarówno wtedy, jak i dziś nie trudno ukryć zdziwienia, przyglądając się cukierkowatemu malarskiemu początkowi artysty, znając jego dzieła z późniejszego okresu jego wykrystalizowanego już geniuszu.

„Love Is a Pink Cake (1952), „A is An Alphabet” (1953), „25 Cats Name[d] Sam and One Blue Pussy” (1954), „À la Recherche du Shoe Perdu” (1955), „In the Bottom of My Garden” (1956), „A Gold Book” (1957) oraz „Wild Raspberries” (1959), które składają się na tom Taschena, to preludium do niebywale bogatej wyobraźni artysty i możliwość wejścia w świat jego fantazmatów i licznych inspiracji. Ósma część, „Holy Cats by Andy Warhol’s Mother”, nie stała się – niestety – częścią również obecnej wersji publikacji. Wszystkie wypełnione rysunkami wykonanymi w technice, zwanej blotted line. To prosta forma druku polegająca na naniesieniu wzoru tuszem, na niechłonną kartkę papieru, a następnie na odciśnięciu go na kartce chłonnej. Uzyskiwał efekt rozmazanej linii, potem wzór wypełniał kolorowym tuszem lub akwarelą i płatkami złota.

Ilustracje z albumu „Andy Warhol. Seven Illustrated Books 1952–1959”

W ten sposób stworzył kulinaria, na których bazuje „Wild Raspberries” – wydany we współpracy z przyjaciółką, Suzie Frankfurt, i który okraszony został przepisami z wymyślnymi nazwami typu Baked Hawaii, czy Omlet Grety Grabo (wykonanymi ręką Julii Warholi). Są też buty, których uwielbieniu Andy dał upust wystawą „Crazy golden slippers” w Bodley Gallery w 1956 roku, będącą momentem przełomowym w jego karierze. Złote rysunki butów były odzwierciedleniem konkretnej postaci, między innymi Trumana Capote’a, Elvisa Presleya czy Jamesa Deana.

Są też uwiebiane koty. W tej kwestii dawała o sobie znać natura Andy’ego jako nałogowego zbieracza: w pewnym momencie w jego mieszkaniu przebywało 21 kotów syjamskich, wszystkie – oprócz jednego – o imieniu Sam. Wśród jego inspiracji są również portrety znanych postaci, np. 11 par słynnych w historii kochanków: Romeo i Julii czy Antoniusza i Kleopatry (z „Love Is a Pink Cake”) czy nagich cherubinków (jak w „In the Bottom of My Garden”). Wizualnie wyróżnia się spośród reszty „A Gold Book”, będąca inspiracją przystankiem w Tajlandii (i zaobserwowanymi tam złotymi powierzchniami i czarnymi ornamentami) podczas światowej podróży Andy’ego i znanego scenografa Charlesa Lisanby’ego w 1956 roku. Zawiera między innymi rysunki dzieci zainspirowane fotografiami przyjaciela Warhola, Edwarda Wallowitcha.

Przepięknie wydany album to wyjątkowa podróż w artystyczny świat Andy’ego, bo z czasów przed jego własną przemianą jako artysty i człowieka, czyniąc ją tym samym pożądanym przez kolekcjonerów przedmiotem-hołdem. Potężnych rozmiarów i w grubej okładce oddaje wielkość geniuszu tego artysty, przypominając o wielowymiarowości tak jego twórczości, co osobowości.﹡

_____

Album „Andy Warhol. Seven Illustrated Books 1952–1959”, Taschen; 288 stron, cena: 60 euro.

Kopiowanie treści jest zabronione