– To naprawdę wspaniałe, że wzięto moje sugestie na poważnie. Nie spodziewałem się, że tak się stanie – mówi belgijskiemu dziennikowi „De Morgen” Ernst De Witte. – Tak się zabawnie złożyło, że akurat pracowałem z czosnkiem i cebulą w kuchni, kiedy otrzymałem maila z muzeum – dodaje kucharz, który ma prawie 20-letnie doświadczenie zawodowe w gotowaniu, ponieważ został zatrudniony do swojej pierwszej pracy w kuchni w wieku zaledwie 17 lat. – Przez te wszystkie lata miałem w rękach tak dużo czosnku – śmieje się.
To pomogło rok temu, gdy pewnego dnia ze swoim szwagrem odwiedził Muzeum Van Gogha w Amsterdamie. Nie była to jego pierwsza wizyta w tym muzeum, ale pierwszy raz przykuł jego uwagę obraz holenderskiego mistrza z 1887 roku o nazwie „Red Cabbages and Onions” („Czerwona kapusta i cebula”). I nagle zdał sobie sprawę, że Van Gogh namalował dwie główki czosnku, a nie cebuli. Wyłapał ten błąd uzbrojony nie tylko w doświadczenie zawodowe kucharza, ale i malarskie – od czterech lat także maluje obrazy.
Czuł się na tyle pewny siebie, że ze swoim przekonaniem udał się do władz muzeum. Kiedy skontaktował się w sprawie błędu, instytucja poprosiła o dowody na poparcie tezy. Przygotował z żoną prezentację PowerPoint, w której pokazał różnicę między cebulą a czosnkiem za pomocą zdjęć. Według niego sposób, w jaki Van Gogh maluje cebulę i czosnek, jest inny. – Mistrz namalował kiedyś cebulę na innym obrazie, który naprawdę wygląda inaczej. Przyjrzałem się również, jak przebiegają linie i jaki jest ich kolor – zapewnia w rozmowie z portalem Artnet News. – Nagrałem też film, w którym porównałem różne odmiany czosnku i cebuli. Nałożyłem rysunek na główki czosnku na obrazie Van Gogha, aby pokazać, że linie, które wykonał, faktycznie przedstawiają ząbki czosnku.
Po przeanalizowaniu jego argumentów przez zespół badawczy muzeum i konsultacji z biologiem placówka zgodziła się z tezą szefa kuchni. – O ile nam wiadomo, nikt wcześniej tego nie sugerował – mówi Oscar Bouwhuis z Muzeum Van Gogha, dodając, że przez placówkę przewija się rocznie ponad dwa miliony odwiedzających. Słynne dzieło przez dziesięciolecia wystawiano w widocznym miejscu, wypożyczono je również do Stedelijk Museum w Amsterdamie w latach 1931-1973. Uczeni i eksperci studiowali obraz przez prawie sto lat i nikt nie kwestionował, jaki rodzaj warzyw został na nim przedstawiony.
Sam autor nigdy nie wspominał o tym dziele w swoich listach. Nazwa prawdopodobnie została nadana pośmiertnie. – Praca została po raz pierwszy publicznie pokazana jako „Martwa natura z czerwoną kapustą i cebulą” w 1928 roku, blisko 40 lat po śmierci malarza, gdy zadebiutowała w berlińskiej galerii Paula Cassirera. Ten tytuł zawsze był utrzymywany – mówi Bouwhuis. – Nieustannie monitorujemy nasze obrazy i zdarzało się, że nazwa została zmieniona, ponieważ przedstawiano coś innego, niż początkowo sądzono.
Niedawno, po kilku miesiącach analiz, muzeum poinformowało De Witte, że zmienia nazwę płótna Van Gogha na „Red Cabbages and Garlic” („Czerwona kapusta i czosnek”). – Gdy przeczytałem maila, dopadło mnie uczucie euforii – wspomina. I dodaje: – Nie przeszkadza mi błąd. Obraz ma 136 lat. Van Gogh prawdopodobnie namalował go w jeden lub dwa dni, a potem odłożył. Często robię tak samo z moimi obrazami. Jeśli odkrywamy po latach, że w kontekście dzieła sztuki popełniono jakieś błędy, czyni to je jeszcze bardziej interesującym. Pokazuje, że nie wszyscy jesteśmy doskonali.
38-leni De Witte dostrzega też humor w całej sytuacji, ale uważa, że gdyby sam Van Gogh mógł patrzeć z góry, byłoby to mniej zabawne. – Za życia często był sfrustrowany. Mógłby być zirytowany, że ludzie nie widzieli, że to czosnek. To jest irytujące dla artystów, kiedy próbujesz coś zobrazować, a inni tego nie rozumieją – mówi szef kuchni.
Od kilkunastu dni piszą o nim nie tylko holenderskie media, ale także na całym świecie. A on chwali się, że perturbacje z płótnem zainspirowały go do stworzenia nowego dania w restauracji Feu w Utrechcie, gdzie jest szefem kuchni, a także do namalowania własnego obrazu przedstawiającego oczywiście te same warzywa. – Malarska pasja bardzo pomaga mi w używaniu kolorów i komponowaniu moich potraw – wyjawia.
Jego nowe danie zatytułowane „Vincent’s Dinner” składa się z czerwonej kapusty, czosnku, absyntu i, no cóż, cebuli też. – Gdy tylko winegret wejdzie w kontakt ze składnikami czerwonej kapusty, kolory zaczynają blednąć, podobnie jak czerwono-niebieskie pigmenty na obrazach Van Gogha. Zespół badawczy muzeum wkrótce odwiedzi moją restaurację, aby skosztować potrawy – cieszy się. Poda do niej piwo warzone z nasion kopru włoskiego i absyntu. Nie jest to dziwna kombinacja, ponieważ absynt był ulubionym napojem artysty z odciętym uchem, którego 170. rocznicę urodzin obchodziliśmy w marcu. ﹡